Prawdziwym świętem dla polskich fanów tanecznej elektroniki jest
pojawienie się kolejnego rodzimego projektu, który spełniałby ich
oczekiwania. Fakt faktem - nie mamy zbyt wielu przedstawicieli tej
odmiany muzyki, więc tym łatwiej uśmiechać się do nowych wydawnictw
wypełnionych ambitną muzyką, osadzoną w mrocznym klimacie. Jednym z takich albumów z całą pewnością jest "Disorder" -
debiut płytowy szczecińskiego projektu występującego pod szyldem
Reactor7x.
Komentarze Harlequin : Poprawione ;)
soundcliniqum : Taki mały szczegół - INFRA BLACK to węgry/niemcy a nie dania....
Rok 2009 obfitował w wiele genialnych wydawnictw, ale
przejdzie do historii na pewno dzięki ogromnej fali kapel, które rozpromowały
klimaty ciężkiego math metalu, djentu i innych następców Meshuggah (nie
koniecznie udanych). Jednym z zespołów, które do tego grona się zaliczają jest Xerath. Kapela otagowana jako "modern orchestral metal", wydała swój
debiutancki album o krótkiej nazwie "I". Zespół żyje i tworzy w Stanach
Zjednoczonych, ale już wkrótce będzie można ich zobaczyć u boku naszego
polskiego Vadera w trasie koncertowej.
Komentarze oki : słychać tu wyraźnie fascynację twórczością Devina Townsenda...
Zawsze bardzo lubiłem tą grupę, tak więc na wieść, że nagrywają nowy
krążek podchodziłem z pewnymi obawami. Dlaczego? Mając przed sobą
ostatnie wypociny Slayera i Metallicy, zastanawiałem się czy złoty
okres zespołów z lat 80-tych już się nie skończył. Slayer nagrał płytę
dobrą choć pozostawiającą wiele do życzenia, Metallica chcąc wrócić do
swoich korzeni złamała sobie obie nogi i panowie nagrali coś co bez
problemu można nazwać amatorszczyzną. Jedynie Testament, wydając w 2008
wyśmienitego "Formation Of Damnation" i Megadeth, z bardzo dobrym
"Endgame", pokazali, że jeśli chce sie nagrać dobry materiał to można,
wystarczy tylko trochę serca i wysiłku. Jak sprawa wygląda z "Ironbound"?
Komentarze jedras666 : Najlepsza Twoja recenzja :)) Dzięki za wyrozumiałość...
Harlequin : Najlepsza Twoja recenzja :)) Płyta naprawdę bardzo pozytywnie...
Po kapitalnym "Official Version" przyszedł czas na kolejny dowód
niezwykłego geniuszu prekursorów EBMu z Belgii. Płyta wydana w rok po
wówczas ostatnim krążku Frontów nosiła nazwę "Front By Front" i była
cudowną kontynuacją zamierzeń twórczych grupy. Jednym słowem kolejna
płyta zawdzięczająca swej treści stałe miejsce w kanonie EBMowych
rytmów.
W miarę upływu lat, a co za tym idzie powiększania się muzycznego
stażu ekipy Front 242, twórczość projektu nabierała coraz wyraźniejszych
kształtów wspinając się szybkimi krokami na coraz lepszy poziom
artystyczny. Kolejny przystanek w swej mozolnej "wyprawie" Belgowie
poczynili w 1987 roku wydając "Official Version", - płytę po dziś dzień
uchodzącą za jedną z najważniejszych pozycji w historii EBMu.
Stare porzekadła mówią, że nigdy nie wiadomo co przyniesie
nowy dzień, lub że każdy kolejny jest niespodzianką. Pomimo tego, że szara
rzeczywistość płynie sobie spokojnie i dzień do dnia podobny, to w moim
przypadku sprawdziły się niemal perfekcyjnie. Niecodziennie zdarza się
natrafić na album, który rzuca na kolana od pierwszego przesłuchania, zapada w
pamięć i po cichu dołącza do grona ulubionych. Nieważne jak duże jest to
grono, lecz tak czy owak zaskarbia sobie miejsce w elicie. Wszyscy Ci, którzy lubią
pomęczyć czasem swoje uszy muzyką odbiegającą nieco od norm, śmiało zaliczaną
do gatunku ekstremalnych, powinni rychle zapoznać się z poniższym wydawnictwem.
Komentarze Harlequin : A ja znam ten album i muszę przyznac, że podoba mi się,. Co jak instrumen...
Perełek z lamusa ciąg dalszy. Tym razem na tapecie jedyny album fińskiego Demilich zatytułowany "Nespithe" - album, który dla wielu jest jednym z najbardziej niezwykłych wydawnictw deathmetalowych, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. Słowa te nie są bezpodstawne, bo choć "Nespithe" nie jest albumem dla każdego, to na pewno nie można mu zarzucić wtórności.
Komentarze steelin : Zdecydowanie ciekawe nagranie. Może nie do codziennego słuchania, ale...
DEMONEMOON : Taaaa,ciekawie łamią gryfy,u mnie momentami skojarzenia z PAN-THY-MO...
Dreamen : Znam ten krążek bardzo dobrze i trzeba przyznać że jest to kawał do...
Nazwa Grave Miasma zapewne niewiele mówi miłośnikom śmierć metalu. Jeśli jednak ktoś kojarzy dokonania formacji Goat Molestor, która od 2002 roku czarowała deathmetalowe podziemie bezkompromisową, grobową muzyką i spektakularnymi jak na tą niszę muzyczną występami, ten już wie, czego może się spodziewać. Przez siedem lat kapela zarejestrowała demo, dwa splity i jedno krótkie EP, po czym w 2009 roku muzycy tej brytyjskiej formacji postanowili z niewiadomych przyczyn zmienić nazwę właśnie na Grave Miasma i już pod tym szyldem zarejestrowali EP zatytułowane "Exalted Emanation". Zapewne nie warto byłoby wspominać o kolejnym mini-albumie, gdyby nie to, że "Exalted Emanation" w zasadzie doskonale oddaje istotę pojęcia "death metal".
Komentarze zsamot : H. walisz takie recki, że kupiłem w ciemno!!! ;)
Mamy 2001 rok, istniejąca już 7 lat black metalowa formacja Dark
Fortress, wreszcie wypuszcza na rynek swój pierwszy materiał długogrający. Krążek zatytułowany "Tales From Eternal Dusk" okazuje się
strzałem w dziesiątkę. Ciężki styl grania jaki prezentują Niemcy
pięknie zapakowany w melodyjne riffy, pozwala nie tyle odprężyć się
przy dobrej muzyce ile wyszaleć, wykrzyczeć i co tylko jeszcze w rytm
chwytliwych, prędkich jak błyskawica riffów!
Po nie do końca udanym debiucie, pionierzy belgijskiej sceny EBM -
Front 242 - pojawiają się z kolejnym albumem zatytułowanym "No
Comment". Choć prezentowana na nim muzyka wciąż jest dość surowym
połączeniem prostego beatu, efektów generowanych na sekwencerze oraz
ubogich syntezatorowych melodii, to mamy tutaj do czynienia z pełnoprawnym albumem-legendą.
Clan Of Xymox, jedna z legend gotyku powróciła z albumem "In Love We Trust". Po 25 latach działalności na mrocznej części sceny Ron Moorings ciągle daje się poznać od swej dobrej strony (choć nieco schematycznej, o czym później) i zadziwia nas swoją wizją muzyki.
Half Light to dość świeży projekt, bo jego pomysł narodził się w maju 2009 roku. Muzycy podeszli do problemu dość niekonwencjonalnie, bo zamiast podjąć typową dla polskich zespołów drogę przez mękę, postanowili od razu wejść do studia. Powstało w ten sposób kilkanaście utworów, z czego cztery muzycy zamieścili w swoim promocyjnym CD.
Legenda belgijskiego EBM - Ionic Vision atakuje ponownie. Tym razem płytą "Complete Isolation" grupa zamierza zakończyć swój rozpoczęty w 2008 roku cykl "Isolation" który dobił do trzynastu albumów. Od czasu rozpoczęcia swej kariery w 1992 roku grupa nagrała ich razem ponad trzydzieści.
Najnowsza płyta Suicide Commando "Implements of Hell" ukazała się 26
stycznia 2010 roku. Inspiracją do jej powstania miał
być amerykański zwyrodnialec, Albert Fish, nazywany Wampirem z
Brooklynu. Nie tylko gwałcił małe dzieci, ale dokonywał na nich aktów
kanibalizmu... Jako masochista, Fish zasłynął z tego, że pomagał
katowi podłączać elektrody podczas wyroku śmierci. Miał powiedzieć,
zanim umarł: "To dopiero będzie przeżycie, umrzeć na krześle...". "Implements of Hell" dosłownie oznacza z angielskiego "narzędzia piekielne" i tak właśnie nazywano słynne przyrządy Fisha.
Uważani za najbardziej wpływowy zespół muzyki określanej mianem new
romantic, Ultravox - bo o nich mowa - w 1977 roku wydają swój pierwszy
album zatytułowany zwyczajnie "Ultravox!". Ów pierwszy krok na nowej
ścieżce muzycznej stał się podporą pod nowy gatunek i inspiracją dla
wielu późniejszych grup.
Nim Lustmord na poważnie zajął się tworzeniem specyficznej i niezwykle
mrocznej odmiany muzyki określanej mianem dark ambientu, jego dokonania - a tyczy się to zwłaszcza pierwszej płyty - bardziej przypominały
zwykłe eksperymenty, zupełnie tak jakby chciał sprawdzić, czy jego
twórczość znajdzie odbiorców. Choć zatem specyfika "A Document Of Early
Recordings & Tactical Experimentation" - debiutu, brytyjskiego
artysty - jest nieco inna od późniejszych dokonań Briana Williamsa, to
z pewnością stanowi nie lada gratkę dla fanów projektu.
Nie tak dawno, bo już w tym roku, nasi czescy sąsiedzi z Anaalia
postanowili zaatakować rynek muzyczny własnym wydawnictwem
zatytułowanym "Mind Mostrosity". Zbrutalizowana mieszanka death metalu
i grindcore'u wydana za sprawą szwedzkiego labelu Goregeous
Productions, to kolejny materiał z serii mało efektywnych poczynań
zbuntowanych chłopaków, którzy dziwnym zbiegiem okoliczności znaleźli
się w studiu.
Różne były drogi obierane przez alternatywnych przedstawicieli
niemieckiej sceny muzycznej początku lat 80. lecz zawsze zahaczały o
niebezpieczne (czasem i dla uszu potencjalnych odbiorców) eksperymenty
z elektroniką. Tak też sprawa miała się z Die Krupps, grupą, która nim
na dobre zdefiniowała swój właściwy styl, na swym pierwszym "dziecku" - "Stehlwerksinphonie" - pokazała oblicze w pełni eksperymentalnej ekipy,
niestroniącej od połamanych i nie zbyt łatwych do zaakceptowania
dźwięków.
W rok po swym eksperymentatorskim wyczynie kładącym podwaliny pod
nowy gatunek - electropunk - projekt D.A.F postanawia zaszczycić rynek muzyczny
kolejnym wydawnictwem. "Die Kleinen und Die Bosen", wydany przez
legendarną Mute Records, to materiał daleki od swego nieuporządkowanego
poprzednika. Poszczególne kompozycje zwarte na krążku sprawiają
wrażenie solidnie przemyślanych i wiernych konkretnemu schematowi
muzycznemu.
Poetyckie uniesienie, pełne chwil szczęścia i radosnego postrzegania
przyszłości jako koniecznie coś lepszego - tak chyba można by określić
twórczość zespołu Adiemus, który za sprawą podobnie nazwanego utworu
wysławił gatunek określany mianem New Age, na cały świat. Rozpoczynając
swoją karierę w 1995 roku za sprawą krążka "Songs Of Sanctuary" Karl
Jenkins wraz z Miriam Stockely i Mary Carewe, wniósł nieco światła w
muzykę, ukazując że muzyka klasyczna pomimo lat, wciąż może chwytać za
serca.

