Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Adiemus - Songs of Sanctuary

Poetyckie uniesienie, pełne chwil szczęścia i radosnego postrzegania przyszłości jako koniecznie coś lepszego - tak chyba można by określić twórczość zespołu Adiemus, który za sprawą podobnie nazwanego utworu wysławił gatunek określany mianem New Age, na cały świat. Rozpoczynając swoją karierę w 1995 roku za sprawą krążka "Songs Of Sanctuary" Karl Jenkins wraz z Miriam Stockely i Mary Carewe, wniósł nieco światła w muzykę, ukazując że muzyka klasyczna pomimo lat, wciąż może chwytać za serca.
Już przy pierwszym zetknięciu się z tą muzyką, słuchacz rozumie, że ma tu do czynienia z czymś niezwykle zwiewnym przez co delikatnym. Choć sekcje rytmiczne wydają się potężne przez swe korzenne brzmienie to w rzeczy samej są zaledwie wsparciem dla całej reszty instrumentów w celu osiągnięcia patosu. A jest ich naprawdę sporo. Na materiale tym, możemy usłyszeć wyraźne echo skrzypiec, fletni czy kotłów i całej masy bębenków, jak również gongów. Jednak to wszystko byłoby niczym gdyby nie istotna sprawa udziału ludzkiego głosu w całym przedsięwzięciu.

Nie od dziś wiadomo, że obecność kobiety kojąco wpływa na rozwój wypadków, tak też jest z muzyką, zwłaszcza jeśli mówimy o jej etnicznej odmianie. Obie wokalistki obdarzone niesamowitą skalą głosu, cudownie bawią się brzmiącymi w ich ustach krystalicznie czysto słowami puszczając je niczym płatki dmuchawca na wietrze. Również język którego przy tym używają nie pozostaje bez znaczenia. Łacina czy pradawne formy porozumiewania się to języki, które chyba automatycznie kojarzą się ze średniowieczem, lub w tym drugim przypadku ze starodawnymi cywilizacjami więc tym łatwiej wpływają na kreację odpowiedniego klimatu.

A co powiedzieć o samych utworach? Cóż, w przypadku New Age jak i pokrewnych jej gatunków, ocena jest niezwykle subiektywna i rozwodzenie się nad obrazami które poszczególne dźwięki kreują w głowie, jest raczej nie na miejscu. Faktem jednak jest, że począwszy od "Adiemus" gdzie na dzień dobry dostajemy potężną dawkę pozytywnej wręcz rwącej serce energii, poprzez "Cantus Inaequalis", brzmiący znacznie spokojniej, lecz wciąż radośnie, przywodzący na myśl zabawy pacholąt, czy Cantuds Insulitus z kolei będący niezwykle dostojną kompozycją, mającą wiele wspólnego z fantastycznymi krainami ekranizacji Władcy Pierścieni - artyści idealnie bawią się nastrojem, dotykając do żywego i budząc w nas - skromnych wobec wznoszących się dźwięków, słuchaczach - najjaskrawsze emocje!

Krucha sztuka jaką zajęło się to niezwykłe trio w naszych czasach jest prawdziwym cudem. Umiejętne połączenie muzyki etnicznej z europejskim klasycyzmem okazuje się niezwykle udanym sposobem na przekazanie optymistycznej myśli, jaką niesie ze sobą muzyka New Age. Adiemus jako jeden z przedstawicieli tego nurtu na "Songs of Sanctuary" zwyczajnie potwierdza tę regułę.   

Tracklista:

01. Adiemus
02. Tintinnabulum
03. Cantus Inaequalis
04. Cantus Insolitus
05. In Caelum Fero
06. Cantus Iteratus
07. Amaté Adea
08. Kayama
09. Hymn

Wydawca: Virgin Records (1995)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły