Knock Out Productions, Klub „Progresja Music Zone” oraz klub „B90” zapraszają na trzy koncerty legendarnego Morbid Angel. Amerykanie zaprezentują w całości album „Covenant” oraz największe klasyki zespołu. "Covenant" to znacząca płyta w historii zespołu, jak i gatunku. Jeden ze znaków firmowych Morbidów. Po dwóch wcześniejszych arcydziełach, kapela z Florydy stworzyła kolejne, choć po odejściu Richarda Brunellego nie wszyscy wierzyli w jej świetlaną przyszłość i jakość jej muzyki. Do współprodukcji zaangażowano Fleminga Rasmussena, opromienionego sławą po współpracy z Metallicą.
lord_setherial : Kto by nie chciał :D
leprosy : Gdyby to było po wydaniu BATS ;)
rob1708 : bardzo dobra wiadomość , jadę prawdopodobnie Gdańsk ewentualnie...
Jednym z prekursorów szwedzkiego death metalu był Grotesque. Gdy w 1990 roku zespół się rozpadł, jego byli członkowie założyli dwie grupy. Wszyscy zainteresowani twierdzą, że właściwą kontynuacją Grotesque był dowodzony przez Kristiana Wahlina Liers In Wait. Mimo, że zbierali bardzo dobre recenzje i rokowali duże nadzieje, to ten zespół nie przetrwał próby czasu. Prawdziwą legendą natomiast stał się założony przez wokalistę Tomasa Lindberga At The Gates – twórca nowego brzmienia w death metalu, od tego czasu nierozerwalnie kojarzonego z Geteborgiem.
Wydane w 1994 roku demo „Necronomical Exmortis” zrobiło dużą furorę na polskiej scenie dathmetalowej. Betrayer na tyle zaistniał w podziemiu, że jego debiutancki album ukazał się pod szyldem Morbid Noizz Productions. Kontrakt okazał się w pełni zasłużony gdyż „Calamity” to doskonała płyta, godna największych światowych potęg.
leprosy : Staroszkolny, soczysty death metal momentami przypominający pierwsze dok...
rob1708 : rewelacja mam oryginał wygrałem lata tem w Aferze/thrashing madness...
Harlequin : Niezła płytka, ale nie jest to materiał, do którego chce mi sie wracać.
Brazylijski Rebaelliun to zespół, który pochodzi z Rio Grande do Sul, czyli z tego samego miasta co Krisiun. Jest to o tyle istotne, że ich muzyka, stylistycznie bardzo przypomina ten o kilka lat starszy pomiot Szatana. Zresztą Krisiun otwiera listę pozdrowień na „Burn The Promised Land”, a co ciekawe drugi jest Deicide, a trzeci Vader. Mamy więc do czynienia ze szwadronem przystępującym do czynienia totalnej death metalowej zagłady, która z założenia ma wyniszczyć wszystko co święte. Tytuł płyty nie pozostawia wątpliwości, że lekko nie będzie, a potwierdza to także zdjęcie zespołu. Masywne łysole do sympatycznych nie należą i nie radzę spodziewać się po nich niczego dobrego.
rob1708 : brak sprzedaży i ciągłe wkładanie kasy , słaby kontrakt może to...
zsamot : Co za proza życia??? A ja wolę "Annihilation", niemniej to była k...
rob1708 : miałem przyjemność widzieć na żywo Poznań Dziedziniec Zamkow...
„The curse is launched, beware The Lord of Death declared the war. Satanas is invoked to destroy and to command the bestial devastation.” Tak zaczyna się pierwsze wydawnictwo Sepultury. Co za intro, co za okładka i jakie logo. Wieje grozą na kilometr. Po raz pierwszy EPka „Bestial Devastation” ukazała się w 1985 roku, nakładem Cogumelo Records, jako split z heavy metalowym zespołem Overdose. W 1990 została wydana samodzielnie i wzbogacona o kawałek „Troops Of Doom”, a jeszcze rok później Roadrunner Productions umieścił ją jako dodatek do „Morbid Visions” i ta wersja jest w moim posiadaniu.
Pierwsza płyta Sepultury ukazała się dwa lata po powstaniu zespołu. Ciężko stwierdzić czy miała być to płyta death czy thrash metalowa, gdyż raczkujące w owym czasie nurty ciężkiego grania nie miały jeszcze wytyczonych swoich charakterystycznych kanonów i zlewały się ze sobą. Na pewno miała to być muzyka jak najbardziej ciężka i brutalna, i taka właśnie jest. Gdybym miał ją określić jednym słowem, to ciśnie mi się na usta... prymitywna.
Po debiutanckim „Morbid Visions” w Sepulturze nastąpiła jedna, ale za to bardzo istotna zmiana. W miejsce Jairo T. stanowisko gitarzysty objął Andreas Kisser. Jak bardzo odmieniło to oblicze zespołu można się przekonać puszczając sobie kolejno dwie pierwsze płyty, choć pewnie zmiana w składzie nie jest jedynym powodem rozwoju muzycznego. Dotychczasowi członkowie grupy tez nabrali doświadczenia i po zaledwie roku stworzyli album dojrzalszy i lepszy pod każdym względem.
DEMONEMOON : Ewidentna szkola jazdy Megadeth;) Osobiscie,rozgrzewka przed swietna B...
Harlequin : Dla mnie najlepsza Sepa. Agresywne, thrashowe i przede wszystkim przebojo...
zsamot : Uwielbiam, już za intro, a instrumentalne to dopiero potęga... klimat nieziemsk...
oki : no to tylko okraść bank i kupować. Tyle wychodzi ciekawych rzeczy a c...
Nie jest łatwo napisać coś odkrywczego na temat płyty, którą każdy zna, o której wszystko już powiedziano i każdy ma o niej wyrobioną opinię. Mimo to postaram się przypomnieć emocje towarzyszące ukazaniu się jednego z najważniejszych albumów w historii muzyki metalowej i spojrzeć na niego chłodnym okiem z perspektywy czasu.
Sumo666 : Płyta genialna co by nie było jednakże wyżej cenie Mastera Od Tapet...
DEMONEMOON : Jak ten album był nowością nie było żadnych rockowych radiostac...
WUJAS : Jak ten album był nowością nie było żadnych rockowych radiostac...
rob1708 : no to niedobrze,jesli to pewne,to niestety Warszawa,zawsze cos sie musi spier...
Harlequin : Kuuurwa a tak chciałem iść:(. No nic muszę się pożegnać z tym...
lord_setherial : Do Katowic w sumie bliżej mam ale przejadę się chętnie do Kraka. ;)
rob1708 : co do Nile po rewelacyjnych 2pierwszych płytach,ktore czesto sluchalem w...
lord_setherial : Mnie owa informacja w sumie bardzo cieszy. Chętnie się wybiorę...
luter : Odpowiadając na pytanie - nie jadę :-) Ale bardziej interesuje mnie zdanie Fo...
Po takiej płycie jak „Covenant” wydawałoby się, że przed Morbid Angel stało ogromne wyzwanie. Wydać następcę płyty, która przez wielu uznana została za najlepsze dzieło death metalu, to bardzo trudne zadanie. Przebić „Covenant” wydaje się niewykonalne nawet dla jego twórców. I choć Morbid "Covenantu" nie przebił, to wydając „Domination” w niesamowity sposób potwierdził swoją death metalową supremację.
lord_setherial : Wszak płyta była wydana w 95. Muzycznie jest dobrze,nawet te ambient...
zsamot : Rewelacyjna recenzja i w pełni się zgadzam. Dla mnie najlepszy Morbid. Z...
rob1708 : dla mnie to cały czas wazna płyta i czesto do niej wracam,chociaz od pier...
Heretyk – ktoś kto nie dostosowuje się do ustalonej postawy, doktryny lub zasady. Taka definicja tytułu płyty znajduje się na początku wkładki. Zaraz po niej mamy swoistą przedmowę, z którą możemy się zapoznać jeszcze przed puszczeniem muzyki. Przedmowa ta jest zbieżna z główną tematyką tekstów i dotyczy wyzwolenia duszy i umysłu. Nakierowuje na samodzielne myślenie, analizowanie faktów i nie poddawanie się tendencjom praktykowanym przez ogół. Heretyk to jednostka silna, twarda i indywidualistyczna. Stojąca daleko ponad łatwowierną, dającą sobą manipulować tłuszczą. Heretyk nie ulega oddziaływaniom fałszywych bogów i ich wyznawców. Jest bogiem swojej własnej boskości.
Sumo666 : Podzielam zdanie przedmówcy (niestety). Czas MA już dawno się skończ...
Harlequin : A ja nie przepadam. FATALNE brzmienie, kompozycje przypominajace zlepek lu...