"Greyness" to trzecie wydawnictwo pilskiego Hailstorm. Pamiętam występ grupy sprzed kilku lat i pamiętam, że grindcore w wykonaniu tego zespołu nawet mi się podobał. Spoglądałem więc na najnowsze wydawnictwo formacji z niemałymi oczekiwaniami, lecz po odsłuchaniu zawartości miałem bardzo mieszane uczucia.
Hiszpania to niewątpliwie piękny
kraj, największy z trzech państw położonych na Półwyspie
Iberyjskim. Kojarzona przede wszystkim z corridą, tancerzami
flamenco, czy też zatłoczonymi plażami. Dobrze, a jak sprawy
mają się z szeroko pojętą muzyką rockową? Ile znacie tak na
prawdę dobrych zespołów pochodzenia hiszpańskiego? Sam nie
dawno zadałem sobie takie pytanie. Po kilku chwilach, doliczywszy
się zaledwie kilku kapel i to w większości nieznanej szerszej
publiczności zdałem sobie sprawę, że Hiszpania, akurat w
aspekcie dobrej muzyki metalowej jest w Europie - autsajderem.
Niemniej, jednak i tam odnaleźć można kilka zespołów,
godnych uwagi. Haemorrhage z całą pewnością się do nich zalicza.
Długo się mówiło o tym wydawnictwie. Ostatnia dekada dla Samaela upłynęła pod znakiem metalu nasączonego potężną dawką elektroniki, a niektórzy zdążyli już Szwajcarom przyczepić, błędną moim zdaniem etykietę industrial metalu. Nie da się jednak ukryć, że blackowe oblicze zespołu bardzo odbiegło od przyjętych standardów. Z początku, to co teraz nazywa sie "Above" miało być osobnym projektem, potem zaś zapadła decyzja, że będzie to kolejny album Samaela, który ma być powrotem do korzeni.
Komentarze rozbit : A mnie się podoba o 8) fakt że jest inna od pozostałych i trochę na...
Sumo666 : Plyta slaba :( Dziekuje :)
Gaia : Ale ma fajne ciuchy, spódnice zwłaszcza :lol: :lol:
Dwa lata minęły od czasu wydania trochę kontrowersyjnego "Resonance". Teraz warszawska Antigama powraca z nowym, piątym już albumem, który w oczekiwaniach wielu zapewne miał zrekompensować wszelkie niedociągnięcia poprzedniego krążka. Nie wiem czy to się Warszawiakom udało, bo ja mam wiele wątpliwosci co do "Warning".
Komentarze Harlequin : No cóż, Zeroland na zawsze będzie w moim sercu królował. Warni...
Madua : No cóż, Zeroland na zawsze będzie w moim sercu królował. Warni...
Harlequin : łagodne kryteria stosujesz :) u mnie 9-10 kwalifikuje sie na zakup. Dobry albu...
Tym razem nie będzie przydługiego wstępu, bo zamierzam od razu wypalić
z grubej rury. Najnowszy album zespołu Lamb Of God to
najgorsze wydawnictwo w historii tej zasłużonej dla rocka XXI
wieku kapeli. Z przykrością jest mi to pisać, ale formacja, która
zawsze była gwarantem najlepszej jakości, stała się maszynką do
tworzenia przeciętnej, a miejscami nawet bezbarwnej muzyki.
Komentarze Ignor : Początek nowego wieku był jak dla mnie też całkiem dobry , jeśli n...
Sleeping_Giant : Jak by nie patrzeć to cały metalcore kuleje ostatnio :? Najlepsze cz...
Harlequin : dzięki Bogu, bo coraz bardziej nie moge tego słuchac :)
"Schizophrenic Prayer” is the second single from the latest Riverside album, released in fall of 2007, entitled “Rapid Eye Movement”. The fact is I don't really pay much attention to that kind of initiatives which can be blamed on the lack of "single culture" in our country. It’s yet another musical move Riverside’s made in their career, this one, however, is more of a “mini album” than an actual single.
Lata dziewięćdziesiąte to rozkwit
death metalu. Nie ulega wątpliwości, że w tym okresie swoje
najlepsze płyty nagrywały takie zespoły jak Morbid Angel, Deicide
czy na przykład Canibal Corpse. Ciężko jednoznacznie stwierdzić,
kto wówczas wiódł prym. Jedno jest pewne, płyty z
death metalowych kręgów wywoływały u każdego dreszcze
i gęsią skórę na plecach. Każda epoka ma swoich herosów.
Ci najnowsi również nie należą do ułomków. Gojira
to jedna z głównych sił napędowych metalu XXI wieku. Trudno
jest nie docenić klasy zespołu braci Duplantier. Cztery płyty
studyjne, rosnące w siłę audytorium słuchaczy, musi i budzi
podziw. Kariera tego zespołu rozwija się wręcz w oszałamiającym
tempie, choć nie zawsze było tak kolorowo.
Komentarze Ignor : No tak - Gojira cały czas w barwach Listenable, a ten label ich mocno promu...
Harlequin : O rany, ceny jak z Marsa albo Syriusza. W ogóle Gojira drogo stoi....
Ignor : Ludek ma dopiero rok, jeszcze nawet nie raczkuje, wiec daleko nie uciekne :D...
Kolejna pozycja z cyklu "perły z lamusa". Gorelust to zapomniana i w sumie praktycznie nieznana formacja, która ponad dekadę temu wydała jedyny album. Grupa powstała w 1991 roku, gdy death metal przeżywał rozkwit, jednak grupę stać było jedynie na wydanie demówki i splitu z zespołem Morkeum. W 1995 roku, gdy deathmetalowa elita przeżywała kryzys wieku średniego piątka Kanadyjczyków nagrała album, który obecnie śmiało można nazwać kolekcjonerską perłą.
Komentarze Ignor : Klasyczny surowy death metal, to co najbardziej przypadło mi do gustu to pe...
Harlequin : Kto słyszał niech sie podzieli opinią :) dla mnie TOP 15 death metalu ever...
Ciężko jest pisać o kapeli, której na dobrą sprawę jest się oddanym fanem. Sądy są raczej nieobiektywne i nie do końca oddają stan rzeczywisty. Z drugiej strony wystawiając ulubieńcom, jak najlepszą notę sprawia się, że kilku ludzi zainteresuje się tym, co robią. Kariera tego zespołu trwa nieprzerwanie od blisko 25 lat. Tak, tak to nie pomyłka. Neurosis - amerykańska legenda sludge metalu, została założona w 1985 roku w Oakland i od tamtego czasu z wszelkimi honorami, przewodzi tej, jakże charakterystycznej i bezkompromisowej muzyce.
Twórczość Project Pitchfork nigdy do mnie nie przemawiała. Nie podobało mi się poczucie melodii muzyków, nie podobały mi się środki jakie stosują do pisania utworów, nie podobał mi się sposób ekspresji. Nic więc dziwnego, że na wieść o tym, że mam odsłuchać kolejny album Niemców zareagowałem dość sceptycznie. Zważywszy jednak na moją małą asertywność w tej materii odsłuchałem "Dream, Tiresias!" i uważam, że to była bardzo dobra decyzja.
Paleta barw polskiej sceny progresywnego grania od lat nabiera kolorów. Nie dziwi więc fakt, iż coraz więcej młodych, początkujących zespołów wybiera nurt nie tylko art-progressive rock/metalowy, ale również decyduje się na jedynie instrumentalny charakter swojej twórczości. Do takich formacji należy grupa o oryginalnej, choć niełatwo zapamiętywalnej nazwie - It's.True.Mentality, która pod koniec zeszłego roku wydała własnym sumptem drugie w dorobku demo - "Insomnia".
Dawno już nie pisałem recenzji z tak
wielkim bólem serca. Poprzedni album formacji "The Dark
Third" trafił idealnie w moje muzyczne gusta. Zespół na
swoim debiucie zaproponował szereg ciekawych rozwiązań
stylistycznych. Owszem: użył przy tym sporej ilości melodii, które
z powodzeniem możnaby podpiąć pod Porcupine Tree, ale już same
aranżacje, w których dominowały wielowarstwowe wokalizy i bardzo ciekawe wykorzystanie skrzypiec, mogło robić wrażenie na
słuchaczu. Płyta "Amor Vincit Omnia" ukazała się po dość
długim oczekiwaniu i powiem szczerze, że mocno mnie zaskoczyła.
Komentarze Harlequin : No lubie :) koleś ma dobry wokal - zdecydowanie najlepszy spośród tej...
minawi : lubie Savage Garden 8O
Harlequin : Katastrowa ! Ten album to kupa gówna ! Elektronika do bani, wokale jak z bojs...
Gdybym miał wskazać najbardziej kontrowersyjny album w historii rocka i metalu, to "Hysteria" brytyjskiego Def Leppard zajęłaby czołowe miejsce w tym rankingu. Po trzech krążkach utrzymanych w stylistyce z pogranicza hard rocka i NWOBHM grupa wydała album, który dobitnie pokazywał, że kwintet uległ modzie na amerykański hard rock czy nawet pop-rock.
Po wydaniu genialnego "Necroticism: Descanting The Insalubrious", który w zasadzie jedynie ugruntował pozycję Carcass jako jednego z najważniejszych i najlepszych zespołów grających grindcore, muzykom pozostało chyba kilka dobrych, aczkolwiek niewykorzystanych pomysłów. Zamiast jednak trzymać je na kolejne pełne wydawnictwo zdecydowali się na wydanie EPki w rok po wydaniu "Necroticism". Krążek został zatytułowany "Tools Of The Trade" i choć nie rewolucjonizował stylu grupy to dawał kolejne sygnały wskazujące na to, że grupa coraz bardziej ceni sobie melodie i harmonie.
Płyta "Hollow Crown" to przykład
muzyki z nie najwyższej metalcore'owej półki. Muzycy zespołu
Architects, choć niewątpliwie dobrze znają swój fach,
proponują utwory, które wprawdzie nie drażnią, ale co
gorsze - nie ekscytują. Kapela nie wnosi niczego nowego do
wyeksploatowanego do granicy możliwości
gatunku.
"The Key" to album jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Kilka lat temu kiedy się z nim zetknąłem średnio przypadł mi do gustu, głównie ze względu na kiepskie brzmienie, słabe wokale i nieciekawe partie perkusji. Jedyne co ratowało ten album w moich oczach to solówki Mike'a Davisa. Kilka lat minęło i odświeżyłem debiutancki "Klucz"... magia.
Komentarze Endrju : Nocturnus "The Key" to płyta kultowa. Nikt nigdy nie zagrał tak jak Nocturn...
Harlequin : Album pierwsza klasa! z zwłaszcza kawałek "The Key"! coś dla konese...
Harlequin : Ja kiedys zakupiłem oryginała w ciemno ... rozczarowałem sie w sumie...
Dziś dowiedziałem się, że włoska scena electro nie należy do najbardziej cenionych. Choć Ensoph nie jest przedstawicielem elektronicznego grania sensu stricte to ma z nią sporo wspólnego. Sęk jednak w tym, że czwarty album Włochów to dzieło co najmniej bardzo dobre, które niejednemu fanowi ambitnej muzyki przysporzy wiele radości. Jeśli ktoś pamięta i zna album "In A Flesh Aquarium" kanadyjskiego Unexpect, który został wydany trzy lata temu, ten moze uznać "Rex Mundi X-Ile" za bardziej zelektryfikowany odpowiednik tamtego albumu.
Komentarze Harlequin : Nie no - co by nie mówić Ensoph zamieszał jednak troche :) bardzo mi is...
mefir : od czasów puszka okruszka, nic mi tak łatwo nie wchodziło ---- dziwne...
Harlequin : i tak nowy Mastodon nasra na wszystko z góry 8) EDIT: zgadzam sie...
Szukając korzeni stylu określanego mianem death metalu dotarłem do
Stanów Zjednoczonych a ściślej mówiąc do Chicago gdzie przeszło
dwadzieścia lat temu swój początek miała grupa Master uważana za
prekursorów wyżej wspomnianego gatunku. Gdy pierwszy raz usłyszałem
nazwę grupy stwierdziłem, że jej członkowie albo są głupio pewni siebie
albo rzeczywiście wykonywana przez nich muzyka nosi znamiona
mistrzostwa. Niestety jak to często się okazuje ludzie, którzy dużo
mówią, mało robią. Tak było również w przypadku ekipy Paula Speckmana,
już po pierwszym przesłuchaniu drugiej płyty w dorobku formacji - "On The Seventh Day God Created… Master" - doszedłem do wniosku, że
chłopakom brak umiejętności, które byłyby zdolne przekonać mnie o
słuszności doboru ich nazwy, z całą jednak pewnością materiał przykuł
moją uwagę i dał się poznać jako kawałek po prostu dobrze zagranego,
wczesnego death metalu.
Komentarze Harlequin : 1. Master prekursorami death metalu ? Tym razem kogoś fantazja poniosła...
Grupa Ephel Duath, jeszcze kilka lat
temu wydawała się jedną z najciekawszych formacji w konkurencji: metalowa awangarda. Okazuję się jednak, że wydany w 2003 roku
album "The Painter's Palette" wyznaczył szczyt możliwości
twórczych zespołu. Od czasu jego wydania, lider grupy Davide
Tiso, zdecydował się wymienić praktycznie cały skład. Doszło do
kilku poważnych zmian, które zamiast wzmocnić - osłabiły i
to w radykalny sposób siłę grupy. Obok mało znanych
muzyków, pojawia się tutaj niemiecki perkusista Marco
Minneman, który okazał się najjaśniejszym punktem tych
wszystkich roszad.
Komentarze Harlequin : Płyta słaba i z infantylnym spojrzeniem na awangardę.
Mamy już prawie koniec lutego, a tu się okazuje, że największym, pozytywnym zaskoczeniem są dla mnie kapele indie rockowe. Miesiąc temu zachwycałem się White Lies, a w tym będzie to Sholi - również formacja, która debiutuje na rynku muzycznym. Kalifornijskie trio oferuje nam rock alternatywny w wydaniu, które do tej pory rzadko się pojawiało. "Sholi" to zaledwie 8 utworów, ale ich bogactwo aranżacyjne jest tak
duże, że można by nim obdzielić kilka innych albumów w gatunku.

