
Blood Label to duński zespół prezentujący grooveową szkołę death metalu. W swoich szeregach mają basistę Nikolaja Poulsena, który wspiera na żywo HateSphere i w tego rodzaju klimatach należy umiejscowić twórczość Blood Label. Panowie w swoim dorobku mają dwie EPki, a w marcu zadebiutowali albumem „Skeletons”. Po pierwsze to spodobała mi się okładka, w środku odnajdziemy natomiast całkiem sporą dawkę adrenaliny.

Przy okazji rozpisywania się na temat nowego wydawnictwa Bloodthirst napomknąłem o najnowszym albumie Nocturnal Breed zatytułowanym "Napalm Nights". Czas więc rozwinąć ten wątek, co robię tym chętniej, że jak dla mnie poznaniacy nagrali album lepszy niż Nocturnal Breed, którym nie pomógł nawet udział tak znamienitych gości jak Nocturno Culto czy A.E. Rattlehead.

Czas leci, Rosja zmienia sąsiadów, Tusk zmienia ministrów, PIS rzeczników, a Bloodthirst wciąż gra swój niemodny, czarny thrash – już od piętnastu lat. W tym miejscu wypada mi tylko zaśpiewać swym czarnym growlem: "sto lat, sto lat niech Bloodthrist jeszcze gra". Dziękuję, to ja – Jarząbek – śpiewałem.
Harlequin : Koncercik bloodthirstów w pyta, ale płyty musze posłuchać, bo jakos...
rob1708 : na 15 leciu było ostro ,gardło zdarte ,super koncert Ramba i co i długi...

„Posiadamy dużą dawkę determinacji i wiary w siebie. Nie boimy się wyzwań, dlatego rozpoczynamy agresywną ekspansję rynku muzycznego.” Taką informację można znaleźć na stronie Time Of Contempt. To dobrze, że młodzi ludzie mają w sobie wiele pasji i zacięcia, ale agresywne podbijanie rynku muzycznego za pomocą czterech piosenek trochę mnie rozbawiło. Dość szybko przekonałem się jednak, że jakość debiutanckiej EPki „Czas Pogardy” faktycznie jest bardzo obiecująca.
zsamot : Wujas- mógłbyś być menago niejednej grupy, piszesz lepsze recki niż...

Cztery lata po debiucie zespół Dual-Coma powraca z nowym albumem. „The Diary” to energiczna i solidna dawka coreowego thrash metalu czy tez po prostu metalcorea. Jedenaście utworów utrzymanych jest w żywiołowej konwencji piosenek, których istotą jest śpiew wspomagany mocnym podkładem gitarowo perkusyjnym.

Cała długa przerwa w historii Autopsy, zbiega się z działalnością zespołu Abscess. To tam przez wiele lat młócili Chris Reifert i Danny Coralles. Gdy jednak Abscess zakończył działalność z powodu rezygnacji Clinta Bowera, panowie zwerbowali Erica Butlera i reaktywowali Autopsy. Do starego składu został dokooptowany Joe Allen – basista, a jakże, Abscess. Tak więc można powiedzieć, że Abscess był kontynuacją starego Autopsy, a nowy Autopsy jest kontynuacją Abscess. Powrót legendy nastąpił w 2011 roku za sprawą płyty „Macabre Eternal”. Od ostatniej „Shitfun” minęło szesnaście lat.
leprosy : Dobre, poczciwe Autopsy nadal się liczy w metalowym świecie. Co pra...

„Rock ‘n’ Roll straight from hell”. Taki napis widnieje we wkładce najnowszej płyty Blacksnake. Muszę przyznać, że określenie to trafnie oddaje zawartość krążka. Skoczny rock and rollowy klimat aż wre we wszystkich kawałkach, a piekielności dodaje mu ciężar muzyki z pogranicza heavy i thrash metalu.

Jednym z prekursorów szwedzkiego death metalu był Grotesque. Gdy w 1990 roku zespół się rozpadł, jego byli członkowie założyli dwie grupy. Wszyscy zainteresowani twierdzą, że właściwą kontynuacją Grotesque był dowodzony przez Kristiana Wahlina Liers In Wait. Mimo, że zbierali bardzo dobre recenzje i rokowali duże nadzieje, to ten zespół nie przetrwał próby czasu. Prawdziwą legendą natomiast stał się założony przez wokalistę Tomasa Lindberga At The Gates – twórca nowego brzmienia w death metalu, od tego czasu nierozerwalnie kojarzonego z Geteborgiem.

Mimo, że dwa pierwsze albumy Asphyx ukazały się rok po roku, to w międzyczasie zespół zdołał jeszcze wypuścić EPkę „Crush The Cenotaph”. Są na niej dwa na nowo nagrane utwory pojawiające się już na demówkach oraz nowy numer „The Krusher”, który znalazł się na nadchodzącej płycie.
zsamot : Miło, że takie perełki wrzucasz, kupić- to bym nie kupił, ale posłuch...

„Persecution Mania” jest tym albumem, na którym Sodom odnalazł się w zdobywającym uznanie nurcie thrash metalowym, szybko stając się jego współtwórcą i jedną z najważniejszych ikon. Jest tu jeszcze widoczna fascynacja siłami ciemności i tematyką antyreligijną, ale konwencja przynajmniej w połowie jest już wojenna. I choć autorem wszystkich tekstów jest Angelripper, to za zmiany w podejściu do muzyki w dużej mierze odpowiedzialny był nowy gitarzysta zespołu – Frank Blackfire.
zsamot : Doskonały album, uwielbiałem "maskotkę" Sodom. ;) Płyta wciąż po...

W marcu ukazała się trzecia płyta Noctem. Z Art Gates Records dostałem samą płytę tylko w przeźroczystej koszulce, więc jak jej słucham to nie zostaje mi nawet nic w ręku żeby chociaż sprawdzać tytuły numerów. Nie wiem nawet czy mogę ją postawić na półce w swoich zbiorach, czy mam walnąć do szafki z CDRami. Skoro jednak ktoś mi to przysłał aż z Hiszpanii to postanowiłem się nad tym pochylić, tym bardziej, że jak się okazało, „Exilium” to bardzo przyzwoity materiał.

Istnieje takie przekonanie, że Quo Vadis skończyło się po pierwszej płycie. Ja się z tym kompletnie nie zgadzam. Wydany w 1993 roku, drugi album Quo Vadis „Politics” to ze wszech miar świetna płyta. Tym razem zespół zrezygnował z nagrywania po angielsku i niech nikogo nie zmyli tytuł, bo z jednym wyjątkiem, teksty są po polsku.
amorphous : A ja sobie jeszcze kasetę zostawiłem ;-)
zsamot : Mój ulubiony album, zaraz potem jest "Test...". Pamiętam, jak się zasłuch...

Defying pochodzą z Olsztyna i po kilku dobrze przyjętych materiałach demo zdecydowali się na nagranie debiutu zatytułowanego „Nexus Artificial”. Na materiał ten składa się 10 kompozycji dających łącznie ponad pięćdziesiąt minut muzyki która, jak twierdzi sam zespół, oscyluje wokół post i progresywnego metalu.

Po Нехристь w Nokturnal Mortum doszło do sporych przetasowań w składzie i być może to spowodowało, że tempo nagrywania kolejnych albumów zostało załamane, a zespół przez cztery lata nie zaprezentował nic nowego. Ciszę przerwała EPka „The Taste Of Victory” wydana w 2003 roku. Choć jest to EPka i zawiera tylko cztery utwory, to trwa aż czterdzieści trzy minuty, więc jest to pełnowartościowe wydawnictwo, ale nie zostało zakwalifikowane jako pełen album.

Lastwar to zespół tworzący polską scenę metalową na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Najpierw teksty były po polsku i dopiero na wydanym w 1992 roku demie „Darkness In Eden” przeszli na język angielski. Że to jest demo, dowiaduję się teraz wchodząc na encyklopedię. Wtedy myślałem, że demo musi mieć kserowaną okładkę i być na przegrywanej kasecie. Tymczasem „Darkness In Eden” zostało wydane przez Carnage Records bardzo porządnie, z rozwijaną okładką, zdjęciami i tekstami. Do płyty jednak trochę brakuje bo jest tu siedem numerów, które w sumie trwają niecałe dwadzieścia pięć minut. Mniejsza jednak o szczegóły, najważniejsze, że jest to kawał świetnego, oldschoolowego metalu.
zsamot : Wujas- po prostu czekam na Twe kolejne recki!!! Czasem takie perełki wrzucis...

Warszawski Violent Dirge mieszał już parę lat w podziemiu zanim nakładem Carnage Records udało im się wydać pierwsza płytę. Po demie „Obliteration Of Soul” byli już znanym i cenionym zespołem. „Elapse” natomiast wywindowała ich do czołówki polskiego death metalu początku lat dziewięćdziesiątych.
zsamot : Kolejna sentymentalna recka. "Plakat" z okładką wisiał u mnie w akademi...
Harlequin : A 'Craving' chyba jeszcze lepsza. Generalnie wielbie bezgranicznie VD.

Trzeci album Sadus okazał się tym najsłynniejszym i tym, który przyniósł zespołowi najwięcej rozgłosu. To tutaj muzycy wspięli się na wyżyny swoich umiejętności, tworząc bardzo techniczną i indywidualistyczną płytę.
zsamot : Muszę go ponownie sprawdzić. Swego czasu kupiłem to w "koszu" w M...

„Thrash Zone” to była zajebista płyta, a u progu lat dziewięćdziesiątych D.R.I. był zespołem w Polsce bardzo znanym. Szczególnie rzucało się w oczy dużo wysprejowanych napisów na murach. Być może miało na to swój wpływ, że nazwa jest krótka, więc można było szybko napisać i uciekać:) Nie zmienia to jednak faktu, że ten amerykański niepokorny twór cieszył się sporą popularnością.

W 1992 roku Geisha Goner z dużym impetem wkroczyła na polskie podwórko metalowe. Mimo, że w owym czasie rządził death metal i zespoły thrashowe nie bardzo miały czego szukać w podziemiu, to Geisha Goner swoim przebojowym albumem zyskała spory rozgłos i liczne grono fanów, do których zdecydowanie się zaliczałem. „Catching Broadness” katowałem długotrwale i bezlitośnie, a nawet przez pewien czas uważałem Geisha Goner za swój ulubiony zespół.
zsamot : Miałem kasetkę, ale wtedy byłem muzycznie "za głupi", by w pełni...