
Ossuary Records specjalizuje się w wyszukiwaniu młodych zespołów. I to nie tylko w Polsce. Tym razem padło na Ramera z Kolumbii. Jest to jednoosobowy projekt, pochodzącego z Bogoty, Ratmana, który jest autorem całego materiału, ale przy jego nagrywaniu skorzystał z pomocy kolegów grających na perkusji, gitarze, a także udzielających dodatkowego głosu. W ten sposób powstała debiutancka płyta „Anarquia Y Destrucción”.

Warszawska Aquilla to zespół, któremu najwyraźniej za ciasno jest na Ziemi. Wyglądają jak żywcem wycięci z „Seksmisji” i nie widzą dla siebie przyszłości na tym padole. Dlatego, wiedzeni nadzieją, poszukują nowego świata. Aby przetrwać, ruszają więc w drogę ku gwiazdom na swojej pierwszej płycie „Mankind’s Odyssey” wydanej przez Ossuary Records.

Michał Łapaj na co dzień jest klawiszowcem Riverside, a w przeszłości współpracował z niejednym polskim zespołem, jak choćby Behemoth czy Antigama. W zeszłym roku natomiast ukazał się jego debiutancki album „Are You There”, na którym prezentuje godzinną podróż w otchłań ludzkiej duszy. W nagraniach wzięło również udział dwoje wokalistów: Mick Moss i Bela Komoszyńska.

„On Fragile Wings” to w sumie już szósta płyta Thanateros, a druga po reaktywacji zespołu w 2018 roku. Jest to muzyka utrzymana w bajkowej osnowie, gdzie jest trochę folku i trochę gotyku, trochę żywotności, a więcej ukojenia. Mieszanka nastrojów rozciągnięta jest na przestrzeni godziny i dwunastu kawałków, które dają różnorodną paletę emocji.

„Ex Tenebris Nasceris Ut Deleas” to drugi album łaskiego War, któr ukazał się w 2004 roku poprzez Under The Sign Of Garazel Productions. Ta sama wytwórnia postanowiła niedawno wznowić nakład, więc płyta znów jest dostępna. W ten sposób zespół przypomina o sobie pomimo tego, że już nie istnieje. W sumie udało im się wydać cztery studyjne albumy.

Spiritu Mors to tajemniczy projekt z Australii. Tajemniczy, bo nie wiadomo kto za nim stoi i w ogóle cała okładka ich EP „Exsilium” jest wyjątkowo oszczędna w informacje. Widadomo tylko, że została wydana w Polsce przez Under The Sign Of Garazel Production i to właściwie wszystko. Po przesłuchaniu można też się przekonać, że zawiera black metal bardzo dobrej jakości.

Daetven to kolejny solowy projekt Upiora z Dagorath i Xarzebaal. Wszystko jest tu stylizowane na, wydane w 2020 roku, demo pod nazwą Deathevn. Nie dość, że nazwa prawie ta sama, to jeszcze takie samo logo. A muzyka? No cóż, tego nie powiem, bo tamtego dema nie znam. Podejrzewam jednak, że też, bo, jak zwykle u Upiora, wszystko jest tu bardzo raw. Skąd więc zmiana nazwy? To dla mnie pozostaje tajemnicą.

Kalijuga to w hinduizmie wiek upadku człowieka, ostatni okres trwania świata materialnego. Epoka waśni i sporów, w której cnota i mądrość umierają, a człowiek pogrąża się w grzechu. Jakby ktoś nie wiedział to właśnie trwa ona w najlepsze, a niektórzy całkiem nieźle się w niej odnajdują. „Kali Yuga Boys” to wydany w lutym przez Under The Sign Of Garazel Productions split Yfel 1710 i Martwa Aura, dzięki którym pogrążanie się w grzechu staje się jeszcze przyjemniejsze niż zazwyczaj.

Rany boskie jaki to jest wyziew! Włoski Heptomancy aż urywa głowę na swojej pierwszej pełnej płycie „Ego Svm Radix Et Templvum Lvciferi”. I to jak urywa? Tak, że po człowieku w ogóle nic nie zostaje. Dosłownie zostaje zmieciony z powierzchni ziemi. Nie pierwszy to zresztą raz, bo podobnie było na EPce „De Tyrannide Daemonum”. Tak samo jak w tamtym przypadku, owoce tej prazy wyhodował Under The Sign Of Garazel Productions.

Askara to szwajcarski zespół wykonujący muzykę łączącą klimaty gotyckie z progresywnym death metalem. Ta ekspresyjna mieszanka w pełnej krasie ukazana jest na ich drugim albumie „Lights Of Night”, który będzie miał premierę 8 kwietnia, za sprawą niemieckiej Fastball Music. Warto więc się przygotować i po niego sięgnąć, gdyż oferuje całą gamę doznań, od tych ciężkich, do pięknych i wznoszących.

Czwarta płyta Silver Dust nosi tytuł „Lullabies”, a jej wydawcami są szwajcarska Escudero Records wraz z niemiecką Fastball Music. Premiera będzie miała miejsce 29 kwietnia, ale sam digipack już istnieje i zdążył do mnie dotrzeć. Zawiera dziesięć nowych utworów i orkiestralną wersję „Forever” z poprzedniego albumu „House 21”.

„Sacred Arts Of Navigation” to piąta płyta amerykańskiego Sunrunner, która zabiera nas w przyszłość, charakteryzującą się jednak wieloma tradycyjnymi elementami, takimi jak progresywność i epickość kompozycji. Album został wydany przez Fastball Music z bogatą oprawą graficzną wskazującą właśnie, że akcja dzieje się w odległym horyzoncie czasowym, a może nawet w zupełnie innym świecie.

„Pulvis Et Umbra Sumus” to wydany przez Heerwegen Tod Production split trzech dark ambientowych projektów, na które składają się polskie Paranoia Inducta i Sealed In Blood oraz belgijska Simulacra. Jest to ponad siedemdziesięciominutowa, przygnębiająca produkcja o prochach i cieniach, którymi jesteśmy, bo to właśnie oznacza łaciński tytuł. Tak też można interpretować sączące się dźwięki.

Druga płyta Sothoris „Wpiekłowstąpienie” znalazła wydawcę, a nawet kilku wydawców. Do mnie dotarł egzemplarz fińskiej Misantropia Records, a jest jeszcze wersja rosyjska i brazylijska, co dla polskojęzycznego zespołu z Wielkopolski z pewnością jest nie lada okazją do rozpropagowania po świecie swojej muzyki. A ta jest szorstkim i surowym black/death metalem, opatrzonym mocnym, chrypliwym growlingiem.

Gdy zapoznawałem się z pierwszą EPką Diatom, pisałem, że pozostawia ona znaki zapytania i ciężko powiedzieć w jakim kierunku zespół zechce się rozwijać. Myślę, że debiutancki album „Sól” nie pozostawia już żadnych wątpliwości i ukazuje ich jako zespół dojrzały i wiedzący czego chce. Nie poszli w muzykę instrumentalną, a zamiast tego zatrudnili wokalistę, który dodał im i klimatu i polotu. Efekt wyszedł znakomicie.

Biorąc pod uwagę, że trzeci album Scream Maker „BloodKing” od poprzedniego dzieli aż sześć lat, nie można się dziwić, że zespół uzbierał aż 14 kawałków, dających w sumie 67 minut muzyki. Mimo to, na początku miałem obawy, że ta ilość może mnie znużyć. Na szczęście nic podobnego. Scream Maker trzyma formę i żywotność od początku do końca i nie ma mowy o zamulaniu.

„We all fall down”. Taki jest główny motyw i zarazem tytuł pierwszego utworu na debiutanckiej pełnej płycie Grave Of Love „All This Tears Ago” i taki nastrój będzie towarzyszył słuchaczowi przez następnych niespełna pięćdziesiąt minut, kiedy to zanurzy się w smutny świat nostalgicznego neofolku i będzie odpływał wciąż tylko w dół i w dół.

Swoją czwartą płytę Diaboł Boruta wydał sobie sam. Nosi tytuł „Żywioły”, z którymi związane są niektóre piosenki, a całość jest karczmianą opowieścią, toczoną przy kuflu piwa albo miodu. Pełno tu jakichś dziwnych postaci jak wiedźmaki, utopce i rusałki. Do końca nie jestem nawet pewien czy one alby na pewno są prawdziwe. Nigdy na przykład nie widziałem człekoświni, ale może po prostu za mało chodziłem po Bieszczadach.

Cicha noc, święta noc. Trzej królowie, pastuszkowie, bydlęta i inne chuje. Delikatnie mówiąc, nie jestem fanem pastorałek, ale krótki ich zbiór, w wykonaniu Symbolical, wyjątkowo, wzbudził u mnie zaciekawienie. Płyta nazywa się „Igne” i zawiera tylko trzy numery, ale że są odpowiednio długie, to do posłuchania jest prawie 25 minut muzyki. Niestety wersja promocyjna, którą dostałem nie posiada tekstów, więc nie zostałem wtajemniczony w otoczkę liryczną, a szkoda, bo wyczuwam tutaj jakąś przewodnią historię, która, wobec tego, mnie ominęła. Po tytułach i okładce domniemuję jednak, że mamy do czynienia z nadejściem Mesjasza.

Perunowi sława! W listopadzie miała miejsce premiera debiutanckiego albumu krakowskiego Forbidden Omen, wydanego przez label Szataniec. Płyta nosi tytuł „Ancestral Rituals” i zawiera, hołdujący słowiańskim bogom i wojownikom, melodyjny death metal, umieszczony w środku ciemnego lasu, wewnątrz którego odbywają się mroczne rytuały na nagich kobietach, których w boru przecież nigdy nie brakuje.

