
Dead Cowboy’s Sluts to francuski zespół istniejący od 2010 roku. Grają thrash metal o mocnym metalcoreowym zabarwieniu i właśnie wydali swoją drugą płytę „Obedience”, której wersja promocyjna trafiła do Darkplanet. Nie ma w niej jakichkolwiek informacji oprócz spisu utworów, więc od razu przystąpiłem do słuchania.

Osobom, które mają ponad trzydzieści lat Tarpan z pewnością kojarzy się z klejnotem polskiej motoryzacji klasy pick-up. I jest to skojarzenie bardzo słuszne. Kto jednak jest trochę młodszy i takiego samochodu nie widział, może zobaczyć chociaż jego przód na okładce debiutanckiej płyty zespołu Tarpan. Myślę, że ociężały sludge jaki serwuje ten skład pasuje do tego topornego pojazdu, no i oba Tarpany, i zespół i samochód, pochodzą z Poznania.

Kali-Gula z Biłgoraja istnieje już ładnych parę lat na scenie, choć zarówno skład, jak i profil muzyczny ulegały w tym czasie przeobrażeniom. Obecnie zespół promuje swoją trzecią płytę „Placebo”, która została wydana na początku roku. W nawiązaniu do okładki, do płyty dołączone są dwie tabletki z adnotacją: „Weź to zanim zaczniesz słuchać”. Nie skorzystałem, ale i tak żywy rock/metal jaki znalazłem na „Placebo” szybko przypadł mi do gustu.

Swój trzeci album wydał włoski And Harmony Dies. „Totenamt” to avant-garde black metal z tym, że tej awangardy jest tu znacznie więcej niż samego black metalu. Zespół funduje koszmarną operetkę gdzie żal i smutek miesza się z brudem i brutalnością. Trzeba być ostrożnym obcując z tymi dźwiękami, żeby przypadkiem samemu nie stać się pacjentem jakiegoś zakładu zamkniętego.

Z informacji od ludzi związanych z zespołem wynikało, że Nerville nad swoim debiutem pracowało 10 lat. W tym roku w końcu udało im się wydać ów debiut. Nie powiem, żebym nie miał obaw przed włączeniem tego materiału. Skąd te obawy? Ano stąd, że po włożeniu płyty do kieszeni odtwarzacza wyświetlił się łączny czas albumu - ponad siedemdziesiąt minut. Debiutancki album plus dłużyzna – struchlałem.

Mastemey to thrash metalowa kapela z Krakowa, która po ładnych paru latach grania dorobiła się swojej pierwszej płyty długogrającej. Jej okładka zaskakuje białością i prostotą, a zaskoczyć może również i muzyka, ponieważ nie jest to tradycyjnie pojęty thrash z piekła rodem, tylko coś znacznie bardziej wyważonego i rozciągniętego.

Z początkiem roku, kanadyjski Striker wydał swoją czwartą, długogrającą porcję heavy metalu. Przez dwa lata, jakie minęły od „City Of Gold”, zespół uszczuplił się o gitarzystę Chrisa Seggera, więc na „Stand In The Fire” zatrudniono Trenta Halliwella z Villainizer, który zresztą, po rozpadzie tego ostatniego, dołączył na stałe do Striker. Gościnnie na perkusji płytę wspomógł także Randy Black znany z takich kapel jak Anihilator, Primal Fear czy Rebellion.

Crimson Rockets pochodzą z Warszawy i grają rock and roll. Pod koniec 2015 roku wydali EPkę zatytułowaną „Crimson Rockets”. Energii i rockowego pazura na niej nie brakuje, a napięcie podsyca ostry głos Kamili Apryas, którą swego czasu można było zobaczyć w drugiej edycji „The Voice Of Poland”. Dostała się tam do drużyny Patrycji Markowskiej co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ śpiewa naprawdę fantastycznie.

Niemiecki Painful wydał swoją trzecią już płytę, rozlewając na świat zarazę w postaci wściekłego black/death metalu. „Imagines Pestis” jest sztuką odnoszącą się do czasów średniowiecznych gdzie ukazana jest epidemia dżumy, krwawy sąd nad czarownicą czy wyprawy krzyżowe. Do takiej tematyki idealnie pasuje czarna muzyka śmierci, która swoim klimatem oddaje realia tych mrocznych czasów. A Painful potrafił wycisnąć z niej co najlepsze i przedstawić w zwartej i niszczycielskiej formie.

Leśne Licho to folk metalowy zespół z Warszawy, który w 2009 roku wydał już jedno demo. Po siedmiu latach opublikowali płytę „Pieśni Starego Lasu”, na której znalazło się wszystkie pięć piosenek z demówki. Czas jednak odcisnął na nich swoje piętno, bo zauważyłem, że większość tekstów się różni. Poza tym jest pięć całkiem nowych utworów plus intro i remix. Razem składa się to na czterdzieści minut starych opowieści.

The Burning Dogma to włoski zespół death metalowy. Istnieją już parę lat, ale dopiero teraz wydali swoją debiutancką płytę za sprawą amerykańskiej Sliptrick Records. „No Shores Of Hope” to rozbudowana porcja zróżnicowanej muzyki, w której oprócz deathowych blastów i niskich growlingów uświadczymy epickości i klawiszowych przestrzeni.

Black Sleep to fiński zespół, który debiutuje w barwach Sliptrick Records płytą „The Wales Of The Grey Sea”. Faktycznie w tym czarnym śnie płyniemy przez szary ocean dźwięków, które mogą przytłoczyć i zalać swoją tonią. Nie uświadczymy tu żadnej wesołości. Black Sleep gra eksperymentalny post/sludge/doom metal, przesączony efektami elektronicznymi.

Przy okazji wyrażania opinii na temat tegorocznego albumu Ragehammer wspomniałem o nowej EP-ce Bloodthirst, która w kolejce do mojego odtwarzacza ustąpiła miejsca młodszym, bardziej niecierpliwym. Czas jednak nadrobić wspomnianą zaległość i zająć się w końcu nowym wydawnictwem Ramba i jego kompanów. Właśnie jeżeli chodzi o kompanów lidera Bloodthirst to odczułem lekkie zaskoczenie. Jakoś tak niedawno po sieci niosła się wieść, że niejaki Mintaj grzecznie pożegnał się z kolegami i skupił się na innej, pozabloodthirstowej działalności. Myślałem więc, że ta EP-ka będzie pierwszym wydawnictwem z nowym bębniarzem. Tymczasem spore zaskoczenie bo na "Glorious Sinners" za bębny odpowiada jeszcze wspomniany Mintaj.

Ileż to trzeba mieć pomysłów, żeby między tak genialnymi płytami jak „Symphony Of The Enchanted Lands” i „Dawn Of Victory”, swojej macierzystej formacji Rhapsody, nagrać jeszcze album solowy. Tym bardziej, że stylistycznie niczym to się od Rhapsody nie różni. Widocznie jednak Luca Turilli miał w głowie kolejne sagi i wielkie historie, na które jednego zespołu po prostu nie wystarczyło. Dlatego zwrócił się w stronę Niemiec i muzyków starego heavymetalowego Heavens Gate, którzy obstawili bas i perkusję. Ponadto zespół stworzyli Miro na klawiszach i Olaf Hayer śpiew. Tak rozpoczęła się kolejna epicka przygoda w krainie magii, smoków i elfów.

Rok po debiucie Otyg nagrał drugi album rozwijając swój folk metalowy styl. „Sagovindars Boning” to płyta chyba jeszcze lepsza od „Älvefärd”, a sam projekt zyskał dzięki niej spory rozgłos. Wprawdzie Otyg nie przetrwał próby czasu, ale był ciekawym zjawiskiem i pozostawił po sobie bardzo udany materiał.
Yngwie : Svensk är inte så svåra språk och det är en av inte många Wujas...
zsamot : Świetne rozwinięcie debiutu, jeszcze lepiej nagrane i zagrane. Z polotem i k...

Jest rok 2104. Kosmiczny rozpad empirycznego leksykonu, dającego starożytną sekretną wiedzę, zapoczątkowuje czwartą odyseję Bal-Sagoth. Wiele strasznych sił próbuje pozbierać miriady kawałków rozsypanych po gwiezdnych galaktykach. Część z nich spadła również na Ziemię oraz jej księżyc. Ludzkość może spodziewać się ekspedycji z dalekich sfer. Rozpoczyna się „The Power Cosmic”.
zsamot : Uwielbiam Bal- Sagoth. Muza na fajne wieczory, siedzenie przy ognisku... Potę...

Do nagrania drugiej płyty Death, Chuck Schuldiner zaprosił znajomych z Massacre, choć oczywiście Rick Rozz współtworzył już wcześniej Mantas, czyli pierwotne wcielenie Death. Do roboty więc przystąpił bez kompleksów i stał się współtwórcą większości materiału. Materiału, który okazał się znacznie dojrzalszy i poważniejszy od debiutu. „Leprosy” jest kamieniem milowym w rozwoju nie tylko samego Death, ale i całego death metalu.
zsamot : Pod każdym zdaniem mógłbym się podpisać. Leprosy - płyta i...

Sceptic powalił mnie od razu i z miejsca zostałem wielkim fanem „Blind Existence”. Zespół powstał w Krakowie w 1994, ale świat usłyszał o nich dopiero pięć lat później, po wydaniu pierwszego albumu. W Polsce przynajmniej stali się od razu znani. No, ale nie dziwne skoro nagrywa się taką płytę. Niewątpliwie nad tą muzyka unosi się duch Death, ale Sceptic ma swój styl, swoje pomysły i przede wszystkim swojego wirtuoza jakim okazał się być Jacek Hiro.
zsamot : Dziwne pozostaje zjawisko niedostępności płyty od lat... Dlaczego nie m...

Vibrant to projekt Leszka Kowalika, który na co dzień jest gitarzystą w zespole Jelonka. Tutaj dodatkowo zajmuje się śpiewem. Na basie pogrywa jego brat Kuba, który z kolei u Jelonka pełni rolę akustyka. Skład uzupełniają Daniel Popek – gitara i Grzegorz Wieczorek perkusja. Powstali w 2013 roku, pochodzą z Siedlec i grają rock and roll, którego energetyczną dawkę można usłyszeć na debiutanckiej płycie „The Hell Is Around Me”.