Recenzja płyty w typie kucharskim. Dziś, Drodzy Czytelnicy, nauczymy się przygotowywać krwawy
gulasz buntu. Uprzejmie prosimy o sprawdzenie, czy macie Państwo pod ręką
wszystkie niezbędne składniki.
Komentarze Stary_Zgred : jestem bardzo ciekaw jak Nemtheanga, którego wokale (jaki i ogólnie primor...
XQWZSTZ : Trochę irytująca recenzja, chociaż nie można odmówić jej oryginal...
Gorg666 : nie czaję płyty ;p ale fajna forma artykułu... był moment gdy wydawał...
[X]-Rx zostało założone w 2006 r przez Pascala Beniescha. Ich muzyka łączy w sobie elementy stylistyczne rave z twardymi harshowymi rytmami. Po sukcesie dwóch poprzednich albumów (debiutancki album "Unmöglich Erregend" oraz "Stage 2" przyszedł czas na trzeci upgrade czyli "Update 3.0". Oprócz trzynastu oryginalnych utworów album oferuje remiksy niektórych znanych artystów, np. Soman czy S.A.M.
Jak się okazuje, 65 milionów lat temu nie wszystkie dinozaury wyginęły. Część z nich najwyraźniej została zamrożona na dalekiej północy i akurat pod koniec ubiegłego dziesięciolecia, wykorzystując zapewne zbliżające się ocieplenie klimatu, wybudziła się z letargu i założyła zespół heavymetalowy Hevisaurus. Po osłuchaniu się z nieco młodszymi przedstawicielami swojego gatunku - dinozaurami hardrocka i heavy metalu, w roku 2009 udało im się w Espoo wydać pierwszą płytę "Jurahevin Kuninkaat", która mimo upływu wieków i er geologicznych, zaskakuje świeżością.
Będziński kwartet Basement zadebiutował w ubiegłym roku albumem zatytułowanym po prostu "Basement". Materiał wydany przez zespół przynosi 13 krótkich kompozycji osadzonych w modern/groove metalowych klimatach. Słuchając tej płyty bez dwóch zdań na myśl przychodzą pierwsze dwie
płyty Machine Head. Podobna do Roba Flynna maniera wokalna Adama
Lachendro, potężne, ciężkie, wpadające w ucho riffy oraz nowoczesne
brzmienie ewidentnie wskazują na fascynację rytmicznym graniem.
Komentarze Basement : Dzięki za reckę i Wasze opinie. Na pewno popracujemy nad wokalem Adama...
Harlequin : Ja nie będę wracał do tej płyty, ale głównie dlatego, że nie sł...
jedras666 : Sam posiadam ten debiut i miałem go dosyć po dwóch odsłuchach. M...
Byłbym skłonny zaryzykować stwierdzenie, że nowy album Ulcerate jest obok nowych płyt Morbid Angel i Autopsy najbardziej wyczekiwanym, deathmetalowym wydawnictwem tego roku. W końcu tak monumentalne dzieła jak "Everything Is Fire" nie powstają zbyt często, a tym bardziej, gdy tego typu albumy stanowią nową jakość w gatunku. Czy dziwi więc fakt, ze oczekiwania wobec zapowiadanego od dawna "The Destroyers Of All" były bardzo wysokie?
Komentarze Harlequin : Mnie sie trudno go troche słucha, ale z innymi płytami Ulcerate mam podob...
Dreamen : Myśle, że wyszli z twarzą i złego słowa powiedzieć nie można n...
Harlequin : In Flames się skończył przed "Kill'em All" :)) a co do Ulcerata - naprawde...
Bułgaria to kraj, który przede wszystkim kojarzy mi się z winem i prostytutkami. Prawdę mówiąc, nie wiem czy słyszałem kiedykolwiek jakąś płytę bułgarskiego zespołu metalowego. Jeśli nie słyszałem, to teraz już na pewno mogę powiedzieć, że słyszałem. Druga płyta Eufobii zatytułowana "Insemination" to 18 minut surowego, ale całkiem sprawnie zagranego black/death metalu.
Mogłoby się wydawać, że gatunek, jakim jest melodyjny death metal, od dobrych kilku lat jest w recesji. Pomimo, że coraz mniej wartościowych wydawnictw reprezentujących ten nurt się pojawia, to jest on nadal wciąż bardzo popularny nie tylko wśród fanów, ale także wśród muzyków. Za przykład może posłużyć tutaj niemiecki Harasai, który z barwach Firefield Records wydał właśnie debiutancki album zatytułowany "The I-Conception".
Zdziwiłem się gdy wśród członków ritual dark ambientalnego projektu Hexentanz (z niem. "taniec czarownic"), znalazłem nazwisko Michaela Forda. Więc ten okultysta, odnowiciel lucyferianizmu oraz założyciel kilku ważniejszych zakonów w tym The Order of Phosphorus znalazł jeszcze czas na muzyczną działalność? - pomyślałem. Tak czy siak, miło go usłyszeć gdzieś poza wykładami z magicznych dziedzin. Niezwłocznie zabrałem się za "Nekrocrafte", traktując ją jako osobliwą podróż w nieznane, podróż o której teraz chciałbym opowiedzieć.
Komentarze MoirreyMalane666 : płyta świetna, podobnie jak zespół ;) mogę polecić jeszcze zapoz...
Płyta mi podeszła, co jakiś czas gości w moim odtwarzaczu, ale jakoś długo nie mogłem się wziąć za recenzję. Culture Kultur usłyszałem po raz pierwszy na pierwszej części składanki Dark Awakening z 2003 roku. Był to utwór "Revolution Time". Wydawało mi się, że to dość standardowa techniawa, która w pamięć nie zapada, została mi jednak jakoś nazwa. Wydawało mi się ze na tym zakończy się moja znajomość tej kapeli. Pod koniec roku wpadła mi w ręce jednak najnowsza płyta zespołu - "Spirit", która trochę zmieniła moje zdanie o Culture Kultur.
Bardzo się smucę, że rodzime wytwórnie muzyczne boją się inwestować w zespoły, które mają coś sensownego do zaoferowania. Tak też jest z lubelskim kwintetem Qube, którego debiutancki album "Incubate" ukazał się pod skrzydłami bliżej nieznanej wytwórni Electrum Production i zapewne nie trafi do szerszego grona odbiorców. Szkoda, to wielka, bo "Incubate" to album co najmniej bardzo dobry.
Komentarze Benjamin_Breeg : Co tu dużo pisać. Jak dla mnie album potęga. IMO, jeden z lepszy...
Zastanawiam się czasem jak wyglądałyby niektóre gatunki gdyby nie ich psychicznie chorzy mentorzy. Przy czym nie mówię o stylowym frazesie: "takiej muzyki mógłby dopuścić się tylko psychol", ale o ludziach, o artystach którzy swej muzycznej kariery nigdy by nie zaczęli gdyby nie ich psychiczne schorzenia. Ot taki pan Nattarmn, znany większości pewnie z udziału w nieistniejącym Silencer, gdy trafił do zakładu psychiatrycznego w ramach terapii założył projekt Diagnose: Lebensgefahr, za pośrednictwem którego nagrał krążek zatytułowany "Transformalin". Materiał ten będący zapisem pracy jego chorego umysłu jak również odczuć związanych z pobytem w zakładzie zamkniętym, to prawdziwe studium psychiki szaleńca.comte-de-Noir : Hmm... to żyje . Zresztą - świetnie odzwierciedla mój dzisiejszy popołu...
Miko93 : Ta płyta... hmm zeby nie uzyc złego słowa.. Jest poprostu wielkim szo...
Olsztyńscy blackmetalowcy z Non Opus Dei powracają na nowym, piątym już pełnym albumem. Do tej pory uważałem ekipę z Warmii za całkiem dobrą blackmetalową formację, potrafiącą umiejętnie korzystać z awangardowo-ambientowych ozdobników. Najnowsza propozycja grupy okazuje się być sporym zaskoczeniem, nie wiem tylko czy pozytywnym.
Moja ostania przygoda z regularnym wydawnictwem Finów to początek XXI wieku i album "Inquisition Symphony" (1998 r.). Na tym albumie „
"szaleni wiolonczeliści" (jak określały ich wówczas nasze media) wydawali mi się być jedynie muzycznym dziwolągiem, który zyskał sławę wyłącznie dzięki coverowaniu znanych gwiazd sceny rockowej/metalowej przy użyciu nietypowych instrumentów. Okazało się jednak, ku mojemu zdumieniu, że latka płyną, a Apocalyptica nie tylko wciąż wydaje nowe płyty, ale także zdobywa coraz większą popularność. Nie zrażony więc doznaniami związanymi z odsłuchem „Inquisition Symphony” postanowiłem zapoznać się z najnowszym wydawnictwem tych instrumentalistów pod tytułem "7th Symphony".
"szaleni wiolonczeliści" (jak określały ich wówczas nasze media) wydawali mi się być jedynie muzycznym dziwolągiem, który zyskał sławę wyłącznie dzięki coverowaniu znanych gwiazd sceny rockowej/metalowej przy użyciu nietypowych instrumentów. Okazało się jednak, ku mojemu zdumieniu, że latka płyną, a Apocalyptica nie tylko wciąż wydaje nowe płyty, ale także zdobywa coraz większą popularność. Nie zrażony więc doznaniami związanymi z odsłuchem „Inquisition Symphony” postanowiłem zapoznać się z najnowszym wydawnictwem tych instrumentalistów pod tytułem "7th Symphony".
The Art of Nosie znany jest głównie na zachodzie, u nas właściwie wcale. Muzyków projektu ciężko powiązać z jakimiś współczesnymi projektami. Anne jest kompozytorką BBC Symphonic Orchestra, Trezor Horn znany jest bardziej jako producent Tiny Turner, Paula McCartneya, Pet Shop Boys, Erosa Ramazzotti czy Mike Oldfielda oraz licznych filmów. Paul Morley znów, jako dziennikarz muzyczny. Dopiero Jeczalik kojarzony może być z Frankie Goes to Hollywood czy Yes choć nie z pierwszego szeregu.
Komentarze PalmerEldritch : Art of Noise jest dość znany w Polsce. Przynajmniej dla tych , którzy pod...
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi do głowy, słuchając "Omega Wave" zespołu Forbidden, to "niezdecydowanie". Starałem się znaleźć na płycie utwór, który podobałby mi się od początku do samego końca. Cóż, mi się ta sztuka nie udała. Mało tego - przy pierwszym odsłuchu, po zapoznaniu się z kawałkami takich jak "Overthrow" czy też "Dragging My Casket", szybciutko odstawiłem ten album na boczny tor.
Komentarze Harlequin : Dla mnie gówno, tak jak i inne płyty Forbidden. Przykład jak techniczny t...
Cudownie gdy rola żon black metalowej wiary nie ogranicza się do gotowania piekielnych obiadków, tudzież dopierania męża z krwi po koncertowych wojażach. Tak chociażby jest w przypadku duetu Nebel & Nacht, kolejno żon Samotha z Emperor i Fenriza z Darkthrone. Panie podjęły się wspólnej pracy pod szyldem Aghast (z ang. "zdumiony", "osłupiony") postanawiając do muzycznego dziedzictwa dorzucić swój grosik w postaci krążka "Hexeri Im Zwelich Der Finsternis".Wydawnictwo ukazało się za sprawą przesławnej Cold Meat Industry.
Komentarze MoirreyMalane666 : Aghast należy do moich ulubionych zespołów :) Mogłabym go słuch...
corpsex : Kawalek sacrifice mozna naprawde uzyc do rytualow. Wprowadza w trans na...
Szmytu : Osobiście nie przesłuchałem całej płyty, ale trzy nagrania znam ;]...
Do czego zdolny jest duet Daniel Cardoso (ex-członek Sirius) oraz Kristoffer Garm Rygg przekonać się można poświęcając kilka chwil na zapoznanie się z genialnym wydawnictwem projektu Head Control System pod tytułem "Murder Nature".
Komentarze gothcure : No to mamy:) http://www.youtube.com/watch?v=wzJOZt0LErE posłu...
Harlequin : Trochę przepadli z tamta pylta, bo mała wytwórnia ich wydała i nei b...
Benjamin_Breeg : Przez porównanie do Toola i Katatonii, też się zapoznam. "gothcu...
Koniec ubiegłego wieku to okres, w którym gatunek muzyczny zwany progmetalem zdecydowanie przeżywał okres rozkwitu. Smak owoców zebranych w tamtym okresie warto sobie od czasu do czasu przypomnieć. Zwłaszcza jeśli jest to owoc dojrzały, a do takiego miana jak najbardziej mógłby aspirować album "State of Mind" holenderskiego Elegy.
Drugi album Mitochondrion bez wątpienia był jednym z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych wydawnictw, zważywszy, że wydany w 2008 roku "Archaeaeon" bez wątpienia należał do wyróżniających się wydawnictw z kręgu tzw. "blackened death metalu". Szufladki szufladkami, ale na pewno po Kanadyjczykach należało się spodziewać wydawnictwa ambitnego, wymagającego, wykraczającego poza standardy gatunku. I w gruncie rzeczy powstał album dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać - po prostu chory.
Komentarze CrommCruaich : Jak zwykle nie zawiodłem się na Twojej recenzji. Nie zawsze się zdarza...
Harlequin : No i dzis odebrałem świeżutkiego, potężnego, cuchnacego smołą i...
Harlequin : Mietek wymiata :)) Ja płytka dotrze do mnie to postawie obok Gorguts - Obsc...
W związku z tym, że aktualnie funkcjonujące zespoły/projekty nie zarzucają nas zbytnio wartościowymi wydawnictwami czas na kolejną podróż w czasie. Płyta Lunatic Gods "Mythus" miała swoją premierę w 2004 roku, jednak w mojej muzycznej kolekcji znalazła się dopiero w roku 2010 za pośrednictwem dystrybucji jednego z krajowych wydawców.
Komentarze oki : "the wilderness" czeka na półce na swoją kolej:) swoją drogą za ni...
Harlequin : Znowu mnie przekonałeś ;)) kiedys na allegro widziałem "the wilderness...

