
Sawblade powstał w Otwocku w 2008 roku. Po wydaniu jednej EPki zespół pokusił się o duży album, który ukazał się w lutym. Najprościej ujmując jest to metalcore, który łączy w sobie elementy heavy i thrash metalu oraz hardcorea. Muzyka nie jest komputerowa jak by mogła sugerować okładka, jednak nafaszerowany przewodami i sztucznymi komponentami mózg dobrze oddaje burzliwą zawartość krążka, bowiem Sawblade dość intensywnie miesza w głowie i elektryzuje świadomość słuchacza.

Białostocki Notrhern Plague zadebiutował w 2011 roku wydaną we własnym zakresie EPką „Blizzard Of The North”. Wprawdzie niedane mi było się z nią zapoznać, ale czytałem pozytywne opinie, a chyba największym dowodem uznania jest zainteresowanie niemieckiej Folter Records, dzięki której na początku roku ukazał się ładnie wydany digipack, dumnie zatytułowany „Manifesto”.
rob1708 : biznes plan mają....nie polecam
lord_setherial : Jaki skromny :D
Nagrobek : I kolejna okładka mojej roboty (poza frontem) : )

Ithilien to duński zespół wykonujący melodyjny lub jak kto woli symfoniczny black metal z viking metalowymi naleciałościami. Po wydanej w 2011 roku EPce „Tribute To The Fallen” nawiązali kontakt z Mighty Music, pod skrzydłami której, w październiku 2013 ukazał się debiutancki album „From Ashes To The Frozen Land”. Na okładce skromnego, ale schludnego digipacka autorzy witają w swoim świecie między innymi słowami, że jest to „long and exhausting journey through the most powerful emotions in man.” Ja uważam, że owszem, można uznać, że jest to podróż. Długa to na pewno, bo płyta trwa godzinę, wyczerpująca to zależy dla kogo, ale tych wielkich emocji, mimo kolejnych prób ja niestety nie odnajduję.

„Night covers the earth by an eternal eclipse”. Robi się mrocznie, atmosfera gnuśnieje, powietrze staje się ciężkie i duszne. Toporny bas zaczyna brzdąkać swoją melodię. Powolny rytm staje się hipnotyzujący, a delikatny kobiecy wokal jakby dla przeciwwagi, wprowadza taki anielski blask w tym grobowym pasażu. Włącza się drugi bas, jego zgrzyty wprowadzają inną przestrzeń, choć równie dołującą i przygnębiającą. Bowiem Talisman Stone to projekt wyposażony w dwa basy i perkusję. Nie ma gitar, za to obrazu dopełniają szeroko wykorzystane instrumenty orientalne zarówno strunowe (sitra) jak i bębenkowe (tabla). Ponadto basista i perkusistka wydobywają szereg dźwięków z przedmiotów nie koniecznie służących do wytwarzania muzyki, a druga basistka gra dodatkowo na flecie.

We wrześniu duński Helhorse wydał swoją drugą płytę. „Oh Death” to solidna dawka energetycznego groove thrashu w stylu przypominającym nasz Black River. Żywiołowa muzyka potrafi poderwać z siedzenia, ale ma też swoje sludgeowe naleciałości. Czasem staje się mozolna i ociężała. Powoduje to poszerzenie perspektyw i urozmaicenie materiału. Choć wymienione wyżej gatunki nie należą do moich ulubionych to po kilkukrotnym zapoznaniu się z tym albumem odbieram go bardzo pozytywnie. Utwory są wyraziste, instrumentarium ciekawe, wokale odpowiednie.

Symbiotic Systems to niemiecki zespół wykonujący symfoniczny, baśniowy metal. Wcześniej mieli na swoim koncie tylko wydaną w 2011 roku EPkę „The Awakening”, a we wrześniu ubiegłego roku przyszedł czas na debiutancki album „Unheard-Of Tales”. W tym czasie grupa zmieniła wokalistkę. Nie znam dokonań śpiewającej poprzednio Johanny-C. Gätjens, więc nie mogę pokusić się o jakieś porównania, lecz głos występującej obecnie Diany Pretz jest wręcz idealny do tej muzyki i stanowi podstawową wartość na tej płycie. Najważniejsze jednak, że i muzycznie i kompozycyjnie Symbiotic Systems ma także sporo do zaprezentowania i całość daje bardzo pozytywny efekt.

Niemiecki, foklowy Galahad to załoga, która działa od lat osiemdziesiątych. Płyta „Incredible” jest z 2011 roku i zawiera szesnaście utrzymanych w średniowiecznym klimacie kompozycji, choć są one dość zróżnicowane i czasem odbiegają od podstawowej rycersko-ludowej tematyki. Mimo to jest to stuprocentowy folk z wszelkiego rodzaju charakterystycznymi śpiewami, skrzypcami, fletami, obojami i mandolinami. Jest wprawdzie gitara elektryczna, która ma swoje momenty, ale nie jest to instrument prowadzący i tworzący podstawę utworów. Nie brakuje także gitary akustycznej, perkusji i klawiszy, tak więc Galahad prezentuje bogate i ciekawe instrumentarium.

Włoski Deathless Legacy to nowy twór, który dopiero co powstał z grobu debiutując albumem wydanym pod patronatem niemieckiej Danse Macabre. Zwracają uwagę barwnym i starannie dobranym wizerunkiem kreującym postaci rodem z dreszczowców, choć takie poprzebierane czupiradła ze znakami na twarzach mnie akurat nie nastrajają zbyt optymistycznie. Mimo to po kilku dniach spędzonych z tą przeklętą gromadą nabrałem do nich całkiem pozytywnego stosunku.

Po obiecującym debiucie „Freefall” zespół Blank Faces kontynuował swoją nostalgiczną muzyczną podróż i pod koniec ubiegłego roku wydał EPkę „A Course Of Infinite Escape”. O ile klimat uduchowionej nastrojowości pozostał ten sam to panowie postanowili wzbogacić swoją twórczość o partie wokalne. Delikatny śpiew rozbrzmiewa dość sporadycznie ustępując pola instrumentom, jednak odgrywa dość istotną rolę w kształtowaniu uczuciowości przekazu.
Ceiphied : Całkiem niedawno byłam na ich koncercie, na prawdę warto posłuch...

Po „Spiritual Healing” skład Death rozsypał się całkowicie. Właściwie już wcześniej było wiadomo, że ta marka jest własnością Chucka Schuldinera, ale wymiana wszystkich muzyków i osobiste skomponowanie całości muzyki zamknęła pewien etap w historii zespołu i otworzyła następny. Słychać to zresztą bardzo wyraźnie. „Human” to początek nowej drogi, na której brutalny death metal został wzbogacony, urozmaicony i przeistoczony w muzykę bardziej skomplikowaną instrumentalnie, uduchowioną i niepowtarzalną. W ten sposób powstało dzieło niesamowite, absolutnie wybitne, a Death, który już wcześniej był wielki, stał się przeogromny.
zsamot : Magia, wirtuozeria no i świetne teksty... Wymieniłbym ulubione utwory..ale...

Wydane w 1994 roku demo „Necronomical Exmortis” zrobiło dużą furorę na polskiej scenie dathmetalowej. Betrayer na tyle zaistniał w podziemiu, że jego debiutancki album ukazał się pod szyldem Morbid Noizz Productions. Kontrakt okazał się w pełni zasłużony gdyż „Calamity” to doskonała płyta, godna największych światowych potęg.
leprosy : Staroszkolny, soczysty death metal momentami przypominający pierwsze dok...
rob1708 : rewelacja mam oryginał wygrałem lata tem w Aferze/thrashing madness...
Harlequin : Niezła płytka, ale nie jest to materiał, do którego chce mi sie wracać.
W 2013 roku Jason Newsted wysłał światu dwa krótkie komunikaty: „Metal” i „Heavy Metal Music”. Ukryły się pod nimi nagrania jego najbardziej osobistego dzieła. Albumu ochrzczonego jego nazwiskiem, wprowadzonego na rynek przy zachowaniu kanonów promocyjnych lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia, a co najważniejsze sięgającego klasyki heavy metalu, której współcześnie w takiej formie można ze świecą szukać. Newsted sięgnął po patenty starej szkoły, bo choć jego premierowe dzieło wybrzmiewa z zachowaniem purystycznych standardów studyjnej współczesności to kompozycje nawiązują do okresu, w którym heavy metal nie był substancją do żucia, a solidnym strzałem w codzienność. Taki jest „Heavy Metal Music”.
rob1708 : swój chłop ,gra co lubi, szanuje go jako człowieka i muzyka . Solowa pł...
zsamot : Sugeruję, że Newsted mógłby znaleźć 20 lepszych pomysłów na...
oki : nikt kto wydaje swoją muzę nie gra jej dla siebie. A czy kolega sugeruje, że...

Trzeci rok z rzędu i trzeci album Cannibal Corpse i w dodatku znowu wielki postęp. Chociaż "Butchered At Birth" to była fantastyczna płyta to wydany w 1992 roku "Tomb Of The Mutilated" stanowi największe dzieło Cannibali, które znacząco dystansuje ich poprzednie dokonania. Aż ciężko to zrozumieć, że tak wynaturzona, brutalna i dewastująca łupanina może być tak pasjonująca, tymczasem tutaj mamy do czynienia z nawałnicą wspaniałej muzyki, a otwierająca całość pieśń o wdzięcznym tytule "Hammer Smashed Face" jest wręcz światowym przebojem.
zsamot : Wujas- kawał dobrej roboty, świetnie się czyta. Jedyny album Kanib...

Acrimony powstał w Łodzi w 1990 roku. Po wydaniu krótkiego promo udało im się podpisać kontrakt z Baron Records, który wyłapywał wówczas różne początkujące rodzime zespoły. W ten sposób w 1992 roku ukazało się "In Unknown Direction". W rogu okładki jest piękny żółty pasek z napisem: "Heavy Metal", a z drugiej strony dodana informacja: "Techno thrash for the thinking".
zsamot : Ech, to były fajne czasy, człowiek żałuje, że nie nakupował tych...

Podobno Arkadiusz Jakubik zawsze chciał być wokalistą rockowym. Został aktorem charakterystycznym latami przez Boga i ZUS zapominanym, ale gdy jego medialna gwiazda wreszcie rozbłysła to aż oślepiła kilku ładnych i grzecznych kolegów po fachu. I nie tylko. Otóż Jakubik swoje podobno zaczął realizować w okolicach czterdziestki. To wbrew pozorom dobry wiek by zatrząsnąć tak zwanym polskim rock and rollem. Na szklanym ekranie pomiędzy ustrojami poznaliśmy czterdziestoletniego inżyniera i czterdziestoletniego przygłupa – to były dobre produkcje. Wysoko ponad nimi plasuje się muzyczna odpowiedź na dojrzałość, a więc album zatytułowany „Młodzi” zespołu Dr Misio, w którym wokalistą rockowym jest Jakubik.

W 1993 roku niemiecki Morgoth wydał płytę, która narobiła sporo zamieszania. Muzyka jest wyraźna i wcale nie bardzo brutalna i intensywna. Brzmienie zarówno gitar jak i wokalu jest raczej przystępne, a kwintesencją "Odium" są wspaniałe kompozycje, świetne riffy i bogate, rozbudowane utwory.
Harlequin : Kupiłem sobie ten album jakies pół roku temu. Kilka lat temu wydawała...
zsamot : Pamiętam dokładnie wywiad w Thrash'em All, gdzie opowiadał marc o t...

Na „Butchered At Birth” ujawnił się znany na cały świat styl Cannibal Corpse z czasów Chrisa Barnesa i starego logo. Potwornie niska, bulgocząca miazga przelewa się i pulsuje przybierając wszelkiej maści obrzydliwe odsłony i obsceniczne kształty. Chory, docierający z grobowych czeluści wokal dodaje paranoicznej atmosfery, a wszystko dewastuje okolice w sposób całkowicie niezrozumiały dla każdego prawowitego obywatela.
Harlequin : Kiedyś nie lubiłem tej płyty. Zbyt klaustrofobiczna, zbyt płaskie brzmie...
zsamot : Totalne zezwierzęcenie. Genialny album. ;)

11 lutego w sieci miała swoją premierę EP-ka "Zaburzenia percepcji czasu" zespołu Dwudziestu Siedmiu Bezimiennych. Kosmiczny rock - tak czterech pasjonatów ciężkiego brzmienia określa styl muzyczny, który skrywa ich wspólny projekt. Dwudziestu Siedmiu Bezimiennych działa od dwóch lat, a od niemal roku pracowali nad materiałem do EP-ki. Płyta zawiera cztery utwory i 15 minut kosmicznego rocka prosto z Lublina.

Druga płyta Acid Drinkers jest zupełnie inna od „Are You A Rebel?”. Wesoła kompania kwasożłopów odeszła od thrashowych standardów tworząc iście rockowy album. Na „Dirty Money, Dirty Tricks” składają się dowcipna okładka, chwytliwe, przebojowe utwory, śmieszne wstawki, jajcarska akustyczna ballada i cover „Smoke On The Water”.
zsamot : Oj długo nie mogłem tej płyty polubić, ale potem chwyciło. Obecnie...

Jak przeżyć w świecie odrzucenia, nienawiści i zła? W jaki sposób udźwignąć ciężar swojego marnego przeznaczenia? Gdzie szukać pomocy w chwilach największego zwątpienia? Odpowiedzi poszukiwał Pekka Kainulainen na jedenastym albumie studyjnym Amorphis zatytułowanym „Circle”. Finowie zarejestrowali bowiem dzieło, w którym opowiedzieli historię o człowieku i jego instynktownej sile przetrwania. O towarzyszących mu zmaganiach i bólu.
zsamot : Rewelacyjny opis wrażeń. A sama płyta pięknie rozwija moja kolekcję...

