
Old Funeral to zespół z Bergen, który w Norwegii ma status kultowego. Grali death metal, działali na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych i choć nigdy nie nagrali pełnej płyty, to ich demówki miały duży rozgłos. W szeregach Old Funeral, w swoich początkach muzycznej drogi, występowali bowiem późniejsi klasycy sceny black metal: Abbath (Immortal), wówczas jeszcze Kristian Vikernes (Burzum) i Jorn Tunsberg (Hades/Hades Almighty). Tym bardziej więc się cieszę, że w moim posiadaniu jest oryginalne, drugie demo Old Funeral „Abduction Of Limbs” z 1990 roku.

Po przygodach z Death, Obituary i Cancer, James Murphy został bez przydziału. Pomyślał więc o założeniu swojego zespołu. Zebrał ekipę i stworzył kolejną death metalową maszynę z Tampa na Florydzie. Disincarnate miał krótki żywot i oczywiście nigdy nie dorównał sławą największym markom wywodzącym się z tego miasta, ale pozostawił po sobie fantastyczną płytę „Dreams Of The Carrion Kind”, która zdecydowanie nie odstaje od grona najlepszych osiągnięć, tych najbardziej owocnych dla death metalu czasów.

Phlegethon to jeden z prekursorów fińskiego death metalu. Zespół powstał w 1988 roku, a pierwsze demo „Visio The Beatifica” nagrali rok później. „Neutral Forest” to ich drugie wydawnictwo, które ukazało się w 1990 roku. To co zaskakuje na wstępie to okładka, która rozwija się do formatu A4, ukazując wspólne zdjęcie czterech młodzieńców, a także każdego z osobna. Do tego podziękowania, kontakt i spis czterech utworów, z czasami trwania i informacją, kto jest kompozytorem i autorem tekstu. Na teksty przeznaczona jest cała druga strona.

Dark Opera powstała w 1991 roku w Łodzi, a już w 1992 za sprawą Carnage Records ukazała się ich ładnie wyprodukowana demówka „The Day Of Pariah”. Jest to pięć utworów trwających siedemnaście i pół minuty. Do tego gruba okładka, zdjęcie, teksty, podziękowania i obwieszczenie, że kaseta została wydana z materiału dźwiękowego powierzonego przez zespół.
zsamot : Bardzo lubiłem/ lubię ich nagrania z okresu Baron Records, tego nie znam....

Darkstorm to zespół działający w Warszawie w latach dziewięćdziesiątych. Właściwie był to jednoosobowy projekt Lorda Darkstorma, a pozostali uczestniczący w nim ludzie się wymieniali. „The Forest Of Magic Rain…” to ich drugie demo składające się z intra i jednego numeru, których łączny czas trwania nie dobija do siedmiu minut.

Vehement Thrower to zespół, który powstał w Żorach i działał na początku lat dziewięćdziesiątych. Wcześniej nazywali się Exhaust Death i pod tym szyldem wydali dwa dema. „Worm” natomiast jest pierwszą produkcją Vehement Thrower, poprzedzającą ich jedyny album. Są to cztery krótkie death metalowe kawałki plus instrumentalne zakończenie. Wszystko razem trwa raptem dziesięć minut. W internecie można znaleźć trochę informacji na temat tego wydawnictwa, ale wszędzie jest to samo zdjęcie z rozwiniętą okładką, dlatego ja zamieszczam koślawe foto swojej kopii, zrobione telefonem.

Zespół Cryptic Tales powstał w 1989 roku w Przemyślu. Dwa lata później nagrali swoje pierwsze demo „The Sign Of The Southern Cross” i zaraz po nim załapali się na kontrakt z Carnage Records i pod tym szyldem wydali album „Anathema”. Znalazły się na nim dwa utwory z demówki i cztery nowe kompozycje. Tak więc tylko sześć kawałków, ale długich, dających razem czterdzieści minut muzyki.
zsamot : Pięknie, pięknie. Fajnie się czyta. ;) Warto posłuchać, klasyka, pełna...

Demo „Malignant Existence” zespołu Mutation z dalekiego Singapuru jest jednym z większych rarytasów w mojej kolekcji kaset. Wydane w 1991 roku, było jedną z pierwszych death metalowych produkcji w Singapurze, choć sam Mutation już wcześniej wydał jedno demo. Tam były dwa kawałki, tutaj są te same dwa, wzbogacone o jeszcze jeden i krótkie intro i outro. Razem prawie piętnaście minut i takie dzieło można było już rozsyłać po świecie.

Ahrimah to zespół, który działał w Warszawie, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych i zostawił po sobie jedno demo. Jako, że pochodzili z Ursynowa, czyli mojej dzielnicy, znałem ich i chyba dwa razy byłem nawet na lokalnym koncercie w małej salce domu kultury na ulicy Nugat. Na pamiątkę została mi też kaseta „Ain Soph Aur”.

Dwa lata po miażdżącym debiucie Brutal Truth po raz drugi zdruzgotał percepcję swoich słuchaczy i uraczył ich kolejną niesamowitą dawką muzycznego ekstremizmu. To co się dzieje na „Need To Control” przechodzi ludzkie pojęcie i choć taka grindcoreowa masakra to wprawdzie nie była żadna nowość, to jest coś w tej płycie co ją wyróżnia i powoduje, że jest jedną z najlepszych osiągnięć w swojej dziedzinie.
zsamot : Uwielbiam debiut, samą kapele poznałem dzięki... MTV Headbangers Bal...

Encyklopedia The Metal Archives podaje, że Betrayer nagrał jakieś demo już w 1990 roku, ale musiało to być bardzo podziemne wydawnictwo, domowej roboty skoro nie ma tam nawet tytułów utworów i okładki. Ja nigdy na nic takiego nie natrafiłem. Prawdziwy debiut miał więc miejsce w 1992 roku, kiedy nakładem Carnage Records ukazało się „Necronomical Exmortis” z miejsca stając się jedną z najważniejszych i najlepszych polskich produkcji i stawiając Betrayer w czołówce raczkującego polskiego death metalu.
WylizanySnem : A jednak wznowiono. Niezawodny Lechu i zajebiste Thrashing Madness. Cudo...
zsamot : A jednak wznowiono. Niezawodny Lechu i zajebiste Thrashing Madness. Cudo...
zsamot : Pytanie zasadnicze: dlaczego tego nikt nie wznowił???

Pierwsze demo amerykańskiego Grand Belial’s Key było początkowo rozpowszechniane własnym nakładem na kasecie, natomiast drugie „Triumph Of The Hordes” wydane zostało w dalekiej Polsce przez Pagan Records. Nie wiem czy miało to wpływ na okładkę, która odbiega od innych obrazów tego zespołu, choć w 1994 roku nie mieli jeszcze w zwyczaju dekorowania świętych postaci satanistycznymi symbolami. W każdym razie ta kaseta stanowi gratkę w liście wydawnictw Pagan Records gdyż zespół ten się rozwinął i stał się uznany w królestwie nienawistnego black metalu.

„Slava! Pieśni Słowian Wschodnich” to druga część trylogii słowiańskiej tworzonej przez Percival. Zespół o dwóch twarzach, który w wersji z prądem nazywa się Percival Schuttenbach od lat słynie z rozpowszechniania kultury słowiańskiej. Tym razem wzięli na warsztat muzyczną prahistorię Rosjan, Białorusinów, Ukraińców i Łemków. Druga część „Slavy!” zawiera piosenki wybrane z bogatego dziedzictwa tych ludów, ale jak autorzy piszą we wkładce, są to ich własne, czasem dość dalekie od oryginałów interpretacje.

Progressive/gothic rock/metal – taki napis widnieje na wewnętrznej stronie okładki debiutanckiej EPki śląskiego zespołu Hegemony. W liście, który dostałem od zespołu ten wątek jest rozwinięty: „Staramy się łączyć typowo progresywne rytmy i rozwiązania harmoniczne z melodyjnością klasycznego wokalu (sopran koloraturowy) w oparciu o nietypowe skale muzyczne (orientalne, ale nie tylko).” Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że nie znam się na rozwiązaniach harmonicznych, klasycznych wokalach i nietypowych skalach muzycznych. Sam więc nie umiałbym przekazać takiego obrazu twórczości zawartej w pięciu utworach składających się na „Awakening”.

Stwierdzenie, że Theodor Bastard jest zespołem folkowym byłoby sporym zawężeniem tego co prezentują. „Oikoumene” bowiem to wielka podróż po różnych zakątkach świata w poszukiwaniu najprzeróżniejszych rytmów wydobywanych z wszelkiej maści instrumentów. Muzyka etniczna wytwarzana za pomocą takich sprzętów jak marimba, daf, djembe, esraj, mbira, morin khuur, cabasa, udu, ashiko, didgeridoo, kora, utur, sarod, güiro, kalimba, zalejka, bawu, caxixi, darbuka, doyra i wiele innych przenosi w dalekie rejony naszego globu prezentując dźwięki nie tylko egzotyczne, ale i umiejętnie dopracowane i poskładane z bardziej standardowym i nowoczesnym instrumentarium.

Jak sama nazwa wskazuje „The Fifth Fury” to już piąte uderzenie włoskiego Gory Blister. Stara deathmetalowa gwardia nie odpuszcza i ze składem poszerzonym o basistę Emiego, przybyłego z Illogicist, po raz kolejny raczy dawką śmiercionośnego przekazu ujętego w osiem podstawowych i jedną eksperymentalną pozycję.

Serpent Skies to młody szwedzki zespół death metalowy hołdujący sprawdzonej w tym kraju melodyjnej odmianie gatunku. Powstali w 2012 roku i szybko zadebiutowali czteroutworową EPką „Graveyard Poets”. Wszystkie te numery wykorzystali raz jeszcze i dołączając do nich siedem nowych pozycji, zmontowali swój pełny album „A Claim To Reality”.

„Posthuman Decadence” to materiał, który w sieci funkcjonuje już od 2010 roku jednak na płycie został wydany dopiero w 2013 przez polską wytwórnię Bunkier Productions. Samo Art Of Empathy pochodzi z Belgii i jest jednoosobowym projektem Jefa Janssena. Jak wyciągnąłem tę pozycję z pudła do recenzji od razu pomyślałem sobie: to jest ambient i trwa 65 minut. Wkładam płytę do odtwarzacza i licznik wskazuje 64:48, w środku zaś neoklasyczny ambient. Tak więc okładka zdradza wiele, a muszę dodać, że jest to powiększony format A5 co wywołuje dodatkowe wrażenie.
sema4 : Dzięki za reckę.

Szwedzki Unfaithful wydając swoją płytę „Streetfighter” chciał się pokazać z bardzo zawadiackiej i walecznej strony. Cała stylistyka tekstów i zdjęć wskazuje na to, że panowie do ułomków nie należą i lubią sobie pohulać po mieście. Niestety mnie ten image jakoś nie przekonuje, bo o ile gitarzysta Sammy Kela faktycznie może zaimponować swoją muskulaturą, w szczególności brzucha, to takie napinanie się na zdjęciach wydaje mi się średnim pomysłem. Z kolei perkusista Jimi Lexe na ulicznego wojownika już nie wygląda zupełnie, na wszelki wypadek więc został wyposażony w siekierę. Poza tym te wszystkie rany i inne ślady niby po walce są raczej marne i moim zdaniem wzbudzają bardziej uśmiech politowania niż podziw dla swoich dzielnych właścicieli.

To, że heavy metal napierdala się też w Izraelu nie jest żadną nowością. Ostatnio dotarło do mnie najnowsze wydawnictwo Shredhead i narobiło sporo rozgardiaszu w moim najbliższym otoczeniu. Ich druga, rozpowszechniona przez Mighty Music, płyta „Death Is Righteous” jest bowiem ciężkim kawałkiem groove thrash metalu i rozrywa na strzępy jak to słusznie pokazuje okładka.

