
Są tacy, którzy uważają, że Deicide skończył się po „Legion”, inni twierdzą, że po „Once Upon The Cross”. Są tacy, którzy nie przepadają za „Serpents Of The Light”, mając ją za płytę słabą i zbyt przewidywalną. Wszystkich ich kompletnie nie rozumiem. Uwielbiam ten album i po tym jak wyszedł niesamowicie się nim jarałem, a gdy go sobie odświeżam, to uznaję, że nie przeszło mi to do dziś.

Był rok 1993 gdy po sześciu latach istnienia i całkiem pokaźnym zbiorze demówek i splitów, grecki Rotting Christ podpisał kontrakt z francuską Osmose Productions i zadebiutował albumem „Thy Mighty Contract”. Produkcja szybko przyniosła zespołowi rozgłos i zapoczątkowała jego stały pobyt wśród największych głosicieli południowego black metalu. I choć przez lata ich styl przechodził różnego rodzaju ewolucje to Rotting Christ pozostał symbolem, a ich pierwsze dzieło zyskało status kultowego.

Unseen Faith to metalcoreowy zespół z Danii, który w listopadzie zadebiutował EPką „Yokebreaker”. Wydana przez Prime Collective płyta dotarła i do Dark Planet sprawiając mi pewien kłopot. Strasznie nie lubię dostawać takich zespołów do recenzji, bo wszystkie są takie same i nigdy nie wiem co o nich napisać.

Trans-Siberian Orchestra, czyli wielki orkiestralny projekt członków Savatage, przypomniał o sobie nowym, szóstym już albumem „Letters From The Labyrinth”. Powrót po sześciu latach okazał się efektowny i przeprowadzony z wielkim rozmachem, lista muzyków w nim występujących jest bardzo, bardzo długa. Długa jest też lista utworów zawartych na płycie, a ich styl i tematyka bardzo różne. Naprawdę jest czego posłuchać.
Sumo666 : Płytka jest owszem dobra, jednakże poprzednie są lepsze. Niedługo t...

Weesp to pochodzący z Białorusi zespół, który swoją drugą płytę „The Void” nagrał w Polsce, w białostockim Hertz Studio. W Polsce już też koncertowali, więc być może część osób kojarzy tą nazwę z podszytym elektroniką rockiem w stylu Muse lub 30 Seconds To Mars. Dla jednych może brzmieć to zachęcająco, innych raczej odrzuci. Spieszę więc z wyjaśnieniem, że Weesp gra bardzo ciekawą muzykę, łączącą w sobie wiele stylów i robiącą bardzo dobre wrażenie.

„Road Roller Machine” to drugi album włoskiego Helligators. Kto nie zna, to po pierwszym rzucie oka na tytuł płyty i jej okładkę, od razu powinien mieć skojarzenia z motocyklowym rock and rollem. I bardzo słusznie, bo już pierwszy „Nomad” przynosi motorheadowy klimacik. Jest to numer najbardziej kojarzący się z tym zespołem, bo dalej wkrada się raczej trochę southernowej atmosfery. Mówię tylko o odcieniach, bo rdzeń Helligators zdecydowanie wywodzi się z klasycznego, energetyzującego rocka.

Heldmaschine to zespół, który powstał w 2008 roku jako coverband Rammstein. Z czasem jednak rozwinęli się z własnym materiałem i w 2015 roku wydali swój trzeci album „Lügen”. Skąd jednak czerpali inspiracje jest aż nadto widoczne i chyba każdy słysząc to pierwszy raz, od razu powiedziałby, że to Rammstein. Najważniejsze jednak, że płyta jest naprawdę wysokiej klasy i z pewnością mogę do niej zachęcić nie tylko fanów Rammstein, ale i szersze audytorium.

Z Puff Purple już kiedyś się zetknąłem, bo z SG Records dotarł do mnie ich singiel. Już wtedy byłem w niezłym szoku, ale że singiel to za mało na recenzję, to nie dzieliłem się swoimi wrażeniami. Teraz natomiast wydali prawie półgodzinną EPkę, która, muszę przyznać, zrobiła na mnie spore wrażenie. Jak informuje promocyjne wydanie jest to zbiór kreskówkowych soundtracków jakich nigdy nie słyszeliście. I to jest zdecydowanie prawda. Czegoś takiego w życiu nie słyszałem.
alagner : Khem, aż mi się skojarzyło z naszego podwórka... https://www.yo...

Twórczość Spiritual Front to świetne połączenie kabaretowej nonszalancji z teatralną ekspresją i neofolkowym brzmieniem. Jest to muzyka smutna, dekadencka i mroczna, która poprzez swoją charakterystyczną aurę sprawia, że mimo trudności w jej odbiorze, chętnie się do niej wraca. Wielbiciele klimatów Nicka Cave'a, który jest mistrzem w tworzeniu posępnych piosenek, z pewnością zasmakują w tej stylistyce. “Armageddon Gigolo” to propozycja, która ukazuje, że muzyka dla nihilistów może się podobać.
skoggtroll : No i to jedyna płyta, której da się słuchać...reszta jest po prostu nud...

Po dziesięciu latach od poprzedniego nagrania, ze swoją piątą płytą, zatytułowaną po prostu „V”, powraca włoski Centvrion. W tym czasie zmieniła się część składu, ale nie zmienił się duch power heavy metalu. Rzymscy legioniści znów wkroczyli na arenę, by zaprezentować swoje umiejętności i w podniosłym tonie oddać hołd cezarowi.

Raptem na początku 2015 roku powstał trójmiejski Hellvoid, a już w grudniu dotarła do mnie ich EPka „Gloomy Wizard”. Rzecz to niebagatelna głównie z tego powodu, że w składzie nie uświadczymy gitarzysty, a cała akcja oprócz perkusji i wokalu, rozgrywa się na dwa basy. Dlatego w internecie reklamują swoją muzykę jako bass n’ roll. Mniejsza jednak o nazewnictwo. Najważniejsze, że efekt jest super i oryginalność idzie w parze z jakością.

Szukając w internecie informacji o duńskim Mol po raz pierwszy zetknąłem się z określeniem shoegaze metal, czy też shoegaze black metal. Jest to muzyka oparta na długich i melodyjnych, gitarowych ścianach dźwięku i krzykliwym wokalu. Nie wiem czy jest to styl wymagający oddzielnego nazewnictwa bowiem wiele zespołów black metalowych gra w ten sposób. I taką właśnie stylistykę prezentuje też Mol w swoich trzech utworach nazwanych „II”.

Nakładem angielskiej Rotten Music ukazał się split „Human Abattoir”. Właściwie to można by się zastanawiać czy split to jeszcze czy może już składanka, bo zespołów, które się tu produkują jest pięć z czego aż dwa polskie. Mowa tu o Fetor i Feto In Fetus. Ponadto w rzeźni udział biorą Cranial Blowout z Hiszpanii, Splattered Genocide z Brazylii i filipiński Goremitory. Skład egzotyczny i wywołujący zaciekawienie, ale w praktyce okazuje się, że nasi reprezentanci zostawiają daleko w tyle resztę świata. Ale po kolei.

Przystępując do recenzji nowej płyty Materii mam nie lada problem. Otóż rzecz to jest dopracowana, z dobrym brzmieniem i polotem. Jestem pewien, że ma swoich zwolenników i jest to album, który przez wiele osób zostanie doceniony. Problem w tym, że jest to muzyka nie dla mnie i zupełnie mi się nie podoba. Napiszę więc o swoich wrażeniach, które nazbierałem podczas kilku dni obcowania z „We Are Materia”, a jeżeli ktoś się z tym nie zgadza to niech napisze.
jedras666 : Ja pierdolę, jakie to jest nienatchnione :/ https://www.youtube.com/w...
zsamot : W pełni Ciebie rozumiem...
WUJAS : Widocznie niektóre płyty nie inspirują do tego, żeby coś ciekawego o...

M.I.R.E.K. to trzeci album francuskiego La Division Mentale. Muzyka to mroczna, katastroficzna i nieprzyjemna, ale jednocześnie czasem spokojna i kojąca. Przez to wszystko ciężka jest do sklasyfikowania. Sami autorzy zwą ją industrialnym black metalem i to miano faktycznie wydaje się najbardziej adekwatne. Zaczyna się bardzo delikatnie, z zawodzącym śpiewem i od razu nasuwają się mocne skojarzenia z późnymi dokonaniami Arcturus. Później jednak wchodzą suche gitary i brzmienie z kolei zaczyna przypominać specyficzną manierę Khold.

Sautrus jest zespołem stoner rockowym z Trójmiasta. Z pewnym opóźnieniem, ale dotarła do mnie ich wydana w 2014 roku płyta „Reed: Chapter One” i muszę przyznać, że zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Klimat jest ciężki i psychodeliczny, a utwory mimo to kojące i natchnione retro rockową duszą.

Już sama nazwa Haemorrhagic Diarrhea nie pozostawia wątpliwości co do stylu muzycznego zespołu nią się posługującego i nie trzeba nawet wiedzieć co to znaczy. A jak już się człowiek dowie, to jest tylko jeszcze gorzej. Tak, tak, mamy do czynienia ze świńskim goregrindem, a biegunka krwotoczna jest jego idealnym zobrazowaniem. „Disallowed Sensations” jest debiutem wydawniczym tego rodzimego tworu

Polarized to projekt ze Stanów Zjednoczonych, który powstał w 2103 roku, a ostatnio wydał swój debiutancki album „Western Hypnosis”. Jego członkowie jednak do młodzieniaszków już nie należą i z niejednego muzycznego pieca chleb swój wyżerali. Przede wszystkim basista Lars Lindén od wielu lat pogrywa w Carnal Forge, a swój epizod w tym zespole miał też gitarzysta Dino Mezanhodzic. Drugi gitarzysta Daniel Botti związany był z Gory Blister, a perkusista Marco Di Silva z power metalowymi Valas i Perpetual Fire. Obaj ostatni przybyli w Włoch gdzie grali razem w deathowym Node. Sam Polarized jest z kolei zespołem thrash metalowym.



