Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Crocell - The God We Drowned

Rok 2008 był dla death metalu mało łaskawy i wartościowe wydawnictwa można było policzyć na palcach jednej, niepełnopalczastej ręki. Pojawiło się sporo debiutantów i musze przyznać, że duński Crocell, choć daleki od fenomenu, stanowi jedno z milszych zaskoczeń. Muzykę zespołu krytycy zdążyli określić już mianem melodyjnego death metalu, ale jako, że w moim przekonaniu jest to granie w stylu At The Gates, Dark Tranquillity i Arch Enemy, to chyba trochę inaczej pojmuję te pojęcia. Crocell jest wypadkową dokonań takich zespołów jak Dismember, Sinister i Arch Enemy.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Rotten Sound - Cycles

Już zdążyłem polubić grind, a tu podsuwają nowe Rotten Sound i robię podkówkę z ust. Finowe ze swoją wizją grindu nie przekonali mnie do tej pory, a ich nowy album na pewno tego nie zmieni.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Classix Nouveaux - La Verite

Kiedy zacząłem swoją przygodę z tym zespołem nie miałem zielonego pojęcia, że formacja ta jest, a raczej była tak znana w naszym kraju, a to za sprawą listy przebojów Marka Niedźwiedzkiego, w której, w latach 80. na pierwszych miejscach plasowały się takie przeboje tej grupy jak: "Never, Never Comes", czy "Never Again". Oczywiście mowa o zespole Classix Nouveaux, którego frontman - Sal Solo - był jednym z pierwszych zupełnie łysych muzyków. Muzyka, którą wykonują śmiało zasługuje na uwagę każdego melomana, jako perełka wśród innych dzieł z kręgu new romantic, dlatego korzystając z okazji, że posiadam jedną z płyt tej grupy, a dokładniej ich drugi album - "La Verite" - opowiem coś niecoś o tym ciekawym wydawnictwie.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Pyrexia - Beyound Submishion

Po "System Of The Animal" - płycie pełnej dobrego jakościowo brutal metalu, przychodzi czas na "Cruelty Beyound Submishion" - album zawierający jedynie 4 nowe utwory, ulokowane wśród największych hitów formacji ostatnich lat. Na uwagę zasługuje grafika przedstawiona na froncie okładki płyty, w końcu, bowiem nie musimy się domyślać, co też Pyrexia chciała nam przekazać. Na okładce jawi się naszym oczom batalistyczna scena, w której głównymi bohaterami są oczywiście, - a jakżeby to było inaczej - demony. Widząc, zatem projekt graficzny i będąc świadomymi wcześniejszych dokonań grupy, jeszcze przed odtworzeniem zwartości krążka możemy przewidzieć, z czym będziemy mieli "przyjemność" obcować, tak drodzy, mili państwo Pyrexia po raz wtóry oddaje w nasze ręce płytkę stylistycznie niemal identyczną do poprzednich, a dodatkowo wypchaną, Bóg jeden wie, po co, starymi znanymi już utworami.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Pyrexia - System Of The Animal

Drugi długogrający krążek Pyrexii - "System Of The Animal" - to pełna (jak zwykle) brutalności w przekazie pozycja. Panowie z USA stawiają nas przed 8 utworami kumulującymi w sobie całe ich dotąd zdobyte doświadczenie muzyczne, ich energię i pomysły. Jeśli ktokolwiek miał zastrzeżenia, co do brzmienia na wcześniejszym albumie grupy, to teraz nie ma już nic do powiedzenia. Muzyka brzmi tak jak brutal metal brzmieć powinien. Potęga elektrycznych gitar, wyraźna perkusja i dobitny głęboki jak nigdy dotąd growling. Dodatkowym atutem jest okładka w końcu prezentująca nieco wyższy poziom graficzny. Jednym słowem: Panowie w końcu wzięli się za porządną robotę.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Samael - Worship Him

Szczerze powiem, że kiedy usłyszałem pierwszą, EPkę tej szwajcarskiej grupy uznawanej za czołowych przedstawicieli drugiej fali black metalu o tytule "Medieval Prophecy", byłem bardzo zdziwiony, że ktoś ją zechciał wydać nie mówiąc już o kontrakcie na album studyjny. Jak się jednak okazało ludzie z wytwórni Osmose Productions mieli lepszego nosa do talentów niż ja (na szczęście) i pozwolili "Worship Him" - pierwszej płycie Samaela - ujrzeć światło dzienne. O ileż świat byłby uboższy bez tej i innych pozycji owej formacji!
Więcej Komentarz
Recenzje :

Ayreon - Into The Electric Castle

W tym miejscu uważam za zbędne przypominanie opowieści o tym, jak to w połowie lat 90 Arjen A. Lucassen, holenderski multiinstrumentalista wędrował od wytwórni do wytwórni ze swoimi kompozycjami, z uporem maniaka próbując urzeczywistnić marzenia o kontrakcie płytowym. Za cel obrał on sobie, wtedy wydanie debiutanckiego albumu Ayreon - "The Final Experiment" i chyba nikt tak jak on nie wierzył, że ten sen może stać się rzeczywistością. Pominę ten fakt z bardzo prostej przyczyny, wole skupić Waszą uwagę na trzecim, oszałamiającym, dwupłytowym wydawnictwie tego projektu - "Into The Electric Castle".
Więcej
Komentarze
Harlequin : Też uważam że to najlepsza płyta Ayreon. Przynajmniej nie wieje nudą...
Recenzje :

Pink Floyd - The Dark Side Of The Moon

Pink Floyd, The Dark Side Of The Moon, art rock, progressive rock, psychedelic rock, space rockPo pięciu krążkach utrzymanych w dużej mierze w klimatach ambitnego rocka psychodelicznego czy też jak inni twierdzą space-rocka, w twórczości Pink Floyd nastąpił pewien zwrot, decydujący poniekąd o tym, co zespół będzie nagrywał przez kolejne 10 lat. "The Dark Side Of The Moon" jest pierwszą płytą, na której dała o sobie znać despotyczna natura Rogera Watersa,  jego bardziej problemowe podejście do pisania tekstów jak i  inną wizja muzyczna.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Black Sabbath - Sabotage

Szczerze powiedziawszy siadając do tej płyty byłem przygotowany na kompletną porażkę muzyczną, a to za sprawą ogólnie wyznawanego poglądu, że Black Sabbath okres swojej świetności a co za tym idzie świeżości i niezwykłości kończy na płycie "Sabbath Bloody Sabbath", zaś począwszy od następnego krążka - "Sabotage" - spadają na łeb na szyję. Na szczęście albo moje uszy są przygłuche i nie potrafią wychwycić kiepskiej formy grupy, albo też zbyt mało jeszcze krążków widział mój odtwarzacz, co bym mógł to dzieło nazwać porażką. Tak czy inaczej na "Sabotage" spotkałem to, czego dotąd mi brakowało - olbrzymi power wyczuwalny w ostrych zagrywkach Iommiego i krzykliwych wokalizach Osbourne'a, oraz nieco patetyczny charakter, co poniektórych kompozycji z płyty.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Black Sabbath - Sabbath Bloody Sabbath

Black Sabbath, Sabbath Bloody Sabbath, heavy metal Muzyczna droga zespołu Black Sabbath wręcz jest usłana platynowymi krążkami. Zaraz po takich pozycjach w dyskografii formacji, jak "Master Of Reality" czy "Vol. 4" pojawia się "Sabbath Bloody Sabbath" - krążek pokazujący z goła inną naturę grupy, która jak dotąd (no może po za paroma wyjątkami z "Vol. 4") grała utrzymane w raczej średnim tempie gitarowe kompozycje, będące wspaniałymi sztandarami nowej fali brytyjskiego heavy metalu. Również i na "Sabbath Bloody Sabbath" legendarni muzycy nie stronią od tego typu utworów, ale jak dla mnie jest to nieco eksperymentalny krążek w historii grupy, co wcale nie ujmuje mu pod względem merytorycznym.
Więcej
Komentarze
Lupp : Jest niezwykła, ustala nowy kanon brzmienia, na którym stoi cały rock....
black_heart : Ja tam uwielbiam pierwszy kawałek z ich płytki. Mogłabym go non stop...
Harlequin : Najlepsza płyta BS z Ozzym. Jazzujące "Sabbra Cadabra" i nawiedzony "A...
Recenzje :

Oceansize - Frames

Oceansize to kolejny przedstawiciel brytyjski art rockowej sceny muzycznej. Karierę tej formacji obserwuję od 2005 roku, a więc od czasu, gdy na rynku ukazał się ciepło przyjęty przez prasę - "Everyone Into Position". Pamiętam to wydawnictwo, z dwóch powodów - fascynującej oprawy graficznej, a także przebojowej kompozycji "New Pin". Ostatni album formacji - "Frames" zapamiętam z zupełnie innych przyczyn.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Yes - Going For The One

"Going For The One" uchodzi za album zamykający rozdział progresywnego wcielenia Yes. Ja należę do tych osób, które uważają, że Yes zaczął schodzić na psy po wydaniu "Relayer" (wyjątek stanowi dla mnie album "Drama"), gdyż omawianemu wydawnictwu daleko jest poziomem do płyt z pierwszej połowy lat 70-tych.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Yes - Relayer

Po mocno przekombinowanym "Tales From The Topographic Ocean" muzycy Yes doszli chyba do wniosku, że zamiast kombinować lepiej jest nagrać to w czym jest się najlepszym. Dlatego wraz z albumem "Relayer" powrócili do formuły znanej z albumu "Close To The Edge".
Więcej Komentarz
Recenzje :

Yes - Tales From The Topographic Ocean

Wow! Wraz ze swoim szóstym albumem Yes zaskoczył zapewne najzagorzalszych miłośników rocka progresywnego. Patrząc na wkładkę widzimy utwory o długości regularnie blisko 20 minut. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że będą chcieli dać jeszcze większy upust swoim umiejętnościom niż na "Close To The Edge", a tu tymczasem rozczarowanie.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Yes - Fragile

Rok 1971 okazał się być przełomowym w twórczości Yes. Za sprawą albumu "Fragile" kwintet Anderson/Howe/Bruford/Squire/Wakeman wkroczyl na nowa ścieżkę, którą będzie bezkompromisowy progrock z pełnymi przepychu aranżacjami i fantastycznymi partiami instrumentalnymi.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Rosetta Stone - Adrenaline

Rosetta Stone to trochę zapomniany reprezentant rocka gotyckiego, którego okres działalności przypadł na raczej nieprzychylny okres dla popularności rocka gotyckiego. W końcu początek lat 90-tych to dominacja grunge'u i death metalu.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Rush - Test For Echo

Niezmiernie się cieszę, że po serii bardziej papkowatych płyt Rush powrócił do grania rocka za sprawą niezłego "Counterparts". Wydawać by się mogło, że na całe szczęście kanadyjskie trio kontynuuje tę drogę na "Test For Echo". Niestety, nie jest tak do końca.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Rush - Counterparts

Cóż za miła niespodzianka. Po takich płytach jak "Roll The Bonem" czy "Hold Your Fire" można było śmiało postawić krzyżyk na Rush i wiarę w powrót do rockowego grania. Tymczasem płyta zaskakuje od pierwszych dźwięków "Animate", który sugeruje powrót do rockowego grania.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Queiron - The Shepard Of Tophet

Fajna okładka, nazwa zespołu jak i tytuł nawiązujący do mitologii - dzięki temu zacząłem wierzyć, że brazylijski Queiron może mnie zaskoczyć. Wiara może i czyni cuda, ale nie tym razem.
Więcej Komentarz
Recenzje :

Wykked Wytch - Memories Of A Dying Whore

Wnioskuję, że Wykked Wytch to taki odpowiednik  naszego rodzimego Defektu Muzgó. Na całe szczęście  - tylko w kwestii zabawy fonetycznej i ortograficznej, gdyż muzycznie jest to zupełnie inne granie. Pod tą mało zachęcającą nazwą kryje się bowiem amerykańska formacja blackmetalowa (nie wiem dlaczego określana często mianem gothic metalowej), która trochę poprawiła mi humor po odsłuchaniu "n" albumów z ekstremalnym graniem.
Więcej Komentarz