Nie wiem jak to się stało, że krakowski Redemptor nie jest w zasadzie w ogóle znany w kraju. Formacja istnieje od 2001 roku, ale pierwszą i jak dotąd jedyną płytę datuje się na rok 2005. "None Pointless Balance" nie miało ostatecznie należytej promocji, nie wiem do dziś kto był wydawcą (prawdopodobnie zespół sam publikował to wydawnictwo) i, z tego co wiem, płyta ma się ukazać ponownie (tym razem chyba przez jakąś wytwórnię) w 2007 roku, a i na ten temat nie znalazłem potwierdzenia. Tak czy owak - zmuszony byłem do zdobycia albumu w inny sposób, bo muzyka, którą nagrał Redemptor to klasa światowa.
Komentarze Ignor : Jasny gwint :) ja nie wiem jak oni wydawcy jescze nie znalezli :? http:...
Harlequin : Kurka, ale masz ucho :)
Wow! Takiej demówki na naszym rynku muzycznym jeszcze nie słyszałem! Siedlecki kwintet ukrywający się pod nazwą Vanity, choć założony w 2004 roku, to dopiero pod koniec roku 2008 wypuścił swój pierwszy materiał. Muzycy niewątpliwie musieli mocno pracować nad materiałem, gdyż 20 minut muzyki zarejestrowane przez grupę jest naprawdę godne uwagi i może ucieszyć niejednego słuchacza.
Komentarze minawi : Mnie to się kojarzy bardziej taper - koleś co grał na pianinku w kinie niemy...
Harlequin : Mnie to się kojarzy bardziej taper - koleś co grał na pianinku w kinie niemy...
minawi : dobre dobre :D te "łesternowe" klawisze to w ogóle wymiatają...
Gdybym miał wskazać jakiś album, przez który ciężko było mi przebrnąć to był to właśnie ósmy krążek Malevolent Creation "The Will To Kill". Zespół nie uniknął kolejnych zmian personalnych i w porównaniu do poprzedzającego ten album "Envenomed" mamy już innego wokalistę, zaś za perkusją zasiadł Justin DiPinto znany z Mortal Decay czy Pyrexii. Nowi ludzie - nowa świeżość - i to też usłyszymy na "The Will To Kill".
Komentarze Harlequin : Pewnie, że technika nie ta sama. Mają na mysli Suffocation miałem racze...
Patrząc w perspektywie tego, że w tym roku mają ukazać się albumy reaktywowanych Pestilence, Atheist, Morbid Angel po wielu latach ma znowu coś nagrać, a i Suffocation nabiera wiatru w żagle po reaktywacji. Nie ma się więc co dziwić, że drugi album niemieckiej Obscury nie wzbudził należytego zainteresowania. Trochę to dziwne, bo gdy spojrzymy kogo zwerbował Steffen Kummerer - wokalista, gitarzysta i lider grupy, to powinniśmy natychmiast zdobyć ten materiał. Na drugim wiośle Christian Muenzer (ex-Necrophaist), na basie Jeroen Paul Thesseling (ex-Pestilence), na garach Hannas Grossmann (ex-Necrophagist). Czy taka gwiezdna kostelacja mogła nagrać zły materiał?
Komentarze Harlequin : corrected :)
Yngwie : Ten "zgramny konglomeral" z ostatniego akapitu wymiata ;-).
Harlequin : Primus to nie death metal? a ja myślałem ze to progresywno wegetariańsk...
Z twórczością Malevolent Creation po raz pierwszy zetknąłem się w 2002 roku, gdy ukazał się ich album "The Will To Kill". Pomijajac fakt, że płyta prezentowała wysoki poziom, deathmetalowa nawałnica w oldschoolowym stylu w wykonaniu tego kwintetu sprawiła, że po dziś dzień uważam, że łyknięcie tego krążka na jeden raz jest wyczynem godnym podziwu. Potem udało mi sie usłyszeć kilka innych, raczej nowszych pozycji w dyskografi MC, ale nie zrobiły one na mnie wrażenia. Jakiś czas temu postanowiłem jednak zapoznać sie z pierwszymi dokonaniami grupy, a pierwszym albumem po jaki siegnałem był "Retribution" - drugi w dorobku grupy album studyjny.
Komentarze Harlequin : Przenosimy offtop do http://www.darkplanet.pl/Kacik-Oldschoolowego-Deathme...
leprosy : Na Legion lekko spłaszczono brzmienie ale i tak album niszczy .Carcass to je...
Harlequin : Mówiac o Deicide, to jednak wole Legiona. Moze i czuc było szatana w pie...
Aż 8 lat przyszło nam czekać na następcę "Tary". Strażnicy Teksasu po kilku latach dzielnej walki z przestępcami i zbirami postanowili nagrać kolejny album pełen mistycznego, okultystycznego black/thrashu. Byłem ciekaw co pokaże teksańskie trio po tylu latach milczenia i muszę przyznać, że się rozczarowałem.
Komentarze RudolpH666 : Fakt, nie jest to za dobry album. Ale cóż się dziwić jak nie ma już w A...
W poszukiwaniu muzycznych osobliwości trafiłam jakieś pół roku temu na debiutanckie demo projektu Folaigh z Katowic. Celowo piszę "projektu", gdyż to nie zespół, a jednoosobowa inicjatywa skrywającego się pod maską muzyka, producenta płyty, kompozytora, twórcy tekstów i grafiki w jednym. Już sam ten fakt tajemniczości przyciągnął mnie do zapoznania się z jedynym jak na razie wydawnictwem Folaigh, trwającym niespełna pół godziny krążkiem "Sketches".
Kolejna pozycja z cyklu "perły z lamusa". Jeszcze nieco ponad 10 lat temu debiutancki album holenderskiego Sinister uchodził za prawdziwy klasyk w kategoriach deathmetalowych. Potem grupa wydała kilka słabiutkich płyt i teraz pytając kogokolwiek o Sinister spotykam się z negatywnymi opiniami. Szkoda, bo "Cross The Styx", choć nie doskonały to zasługuje na niemałą uwagę.
Komentarze leprosy : The Will To Kill Retribution The Ten Commandments te płyty są k...
Harlequin : Niewiele z ich twórczosci znam, ale poki co to "retribution" stoi u mnie tuż za...
leprosy : Retribution to z pewnośią jeden z trzech najlepszych albumów MC
Zaledwie rok trzeba było czekać, aż norweski Immortal pójdzie za ciosem i nagra nowy album. W tym czasie z zespołem rozstał się Armagedda, którego miejsce zajął Grim, a ten zaś opuścił formację w trakcie sesji nagraniowej, zanim jednak zdążył zarejestrować partie bębnów. W ten oto sposób duet Abbath Doom Occulta oraz Demonaz Doom Occulta przyciśnięci do muru zdecydowali się na to, aby partie perkusji nagrał Abbath, co też okazało się strzałem w dziesiątkę. "Pure Holocaust" okazał się bowiem ogromnym krokiem naprzód.
Komentarze mefir : pisząc "wyzbywając się death melatowych naleciałości" miałeś na...
Immortal to ikona black metalu. Choć początki twórczości grupy wskazywały raczej na fascynację death metalem, to rozwój black metalowej sceny w Norwegii sprawił, że Abbath, Demonaz i Agmagedda (a w zasadzie wówczas Abbath Doom Occulta, Demonaz Doom Occulta oraz Armagedda) szybko przestawili się na nowy tor muzyczny. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyz debiutancki "Diabolical Fullmoon Mysticism" nie tylko świetnie się wpasował w konwencje, ale poniekąd był dziełem wyrózniajacym się.
Co prawda złote lata grindcore'u
mamy już dawno za sobą, ale jest jeszcze kilka zespołów,
które z niekrytą radością kultywują "śmierdzącą"
tradycję. I całe szczęście, że są jeszcze takie kapele jak Pig
Destroyer. Już pierwszy album formacji "Explosions In Ward 6"
wzbudził u mnie nie małe poruszenie. I choć były to uczucia
mieszane, a to przede wszystkim ze względu na słabą produkcję, to
nazwą kapeli utkwiła w mej pamięci na dłużej.
Komentarze Harlequin : Niop, kawał dobrego, grindowego miecha, choc chyba jednak wole "Phantom...
In Lingua Mortua to norweski projekt black metalowy, skupiający w swoich szeregach muzyków, których niejeden fan brutalniejszych dźwięków zna lepiej niż nazwisko parafialnego proboszcza. Udzielają się tutaj panowie z uznanych skandynawskich marek Urgehal, Endezzma, Vulture Lord, Shining. Znając personalia nie dziwie się, że muzycy od stworzenia formacji a więc roku 1999 wydali zaledwie jedną płytę, traktując In Lingua Mortua po macoszemu jako przyboczny projekt ich pierwotnych zespołów.
Drugi album Kanadyjczyków ze Skinny Puppy był pierwszym ich albumem jaki usłyszałem i w zasadzie pierwszym, który do mnie od razu przemówił. W porównaniu z debiutanckim albumem "Bites" nastąpiła zmiana w składzie - Billa Leeba (który odszedł i założył Front Line Assembly) zastąpił znany z Psyche - Dwayne R. Goettel. Nowy muzyk wniósł podobno świeże pomysły (podobno, bo nie znam "Bites") co niewątpliwie sprawiło, że "Mind: The Perpetual Intercourse" okazał sie albumem bardzo dobrym.
General Surgery powstało z inicjatywy muzyków Afflicted oraz Dismember. Celem tego założenia jednorazowego projektu było oddanie hołdu zespołowi Carcass, którym fascynowali się muzycy wspomnianych formacji. Wpadli więc na pomysł zarejestrowania wspólnie grindowego materiału. Końcowy efekt był taki, że zanim doszło do profejnolanych nagrań, muzycy pod szyldem General Surgery zarejestrowali trzy demówki, zaś regularny materiał nagrany został w 1991 roku. "Necrology" - gdyż tak zatytułowano efekt tych prac ukazał się na początku tylko na kasecie. Dopiero dwa lata później ukazała sie wersja CD zawierająca dwa utwory więcej.
To co sprawiło, że sięgnąłem po twórczość brytyjskiego Fen to porównania z Opeth, Akercocke, Neurosis i Agalloch. Byłem naprawdę ciekaw co Brytole zaprezentowali, tym bardziej, że "The Malediction Fields" zbiera naprawdę dobre opinie. Musze jednak przyznać, że nie wiem czy to jest to czego oczekiwałem. Pierwsze skojarzenia jakie mi się nasunęły podczas słuchania "The
Malediction Fields" to Negura Bunget oraz Wolves In The Throne Room.
Fen, podobnie jak wymienione zespoły ofgeruje słuchaczowi niezbyt
szybki, bardzo surowy i klimatyczny black, bardzo rozbudowany w formie.
No i się doczekaliśmy trzeciego albumu wariatów z Psyopus. Od czasów wydania "Our Puzzling Encounters Considered" w 2007 lider zespołu Chris Arp zdecydował się wymienić praktycznie cały skład zespołu pozyskując w to miejsce muzyków w zasadzie nieznanych. Mając w pamieci fantazyjność wspomnianego wydawnictwa byłem ogromnie ciekaw jak mocno zostaną przesuniete granice muzycznego absurdu. Tymczasem Psyopus zaskoczył.
Komentarze Harlequin : A ja powiem w ten sposób - jakby wyciąć z poprzedniej płyty "Imogeni...
Stary_Zgred : No proszę, żyłam sobie w radosnej nieświadomości istnienia tego w...
Ignor : Do „Our Puzzling Encounters Considered” przekonałem się...
Jakoś z industrialem nigdy nie byłem za pan brat. Próbowałem polubić Godflesh - póki co nie udało się. Próbowałem pokochać Ministry - co najwyżej polubiłem. Za namową redakcyjnych koleżanek - sióstr V - zapoznałem się z twórczością Skinny Puppy, a konkretnie z tą ze środkowego okresu działalnosci zespołu. Na początku za swojego faworyta uwazałem "Mind: A Perpetual Intercourse", ale kolejne odsłuchy nie pozwalały pozostawać obojętnym na narkotyczne, schizujące dźwięki siódmego albumu jakim był "Too Dark Park".
Komentarze Ignor : Posłuchałem , posłuchałem i szczerze jestem oszołomiony tym wy...
Harlequin : Niet, ale Skinny Puppy rozwaliło mnie :) good stuff ;) raczek poszerzam h...
amorphous : O zmieniasz branże? ;-)
Do tej pory uważałem Opeth za zespół niemal niepodrabialny, do którego inne zespoły mogą jedynie pomarzyć, aby zbliżyć się poziomem. Ostatnio jednak natknąłem się na australijską formację Neath, którą śmiało można nazwać odpowiednikiem Opeth na antypodach.
Hieronymus Bosch to nie jest żaden skowyczący wokalista z brodą i śpiewający do butów, ani kolejny ex-członek jakiegoś boysbandu. Poza nazwiskiem tego holenderskiego malarza z XV/XVI w. kryje się moskiewska, deathmetalowa formacja, która nagrała właśnie swój trzeci album. "Equivoke" nie zawiera jednak muzyki zamroczonej potężnymi ilościami wódki, ale kawał naprawdę wyśmienicie zagranego death metalu.
Nie wiem czy ktoś się spodziewał takiego obrotu sprawy. Po genialnym "Necroticism" i wszechgenialnym "Heartwork" z zespołem pożegnał się Michael Amott. Carcass z podwórkowej kapeli grindcorowej w zaledwie kilka lat przeobraził sie w maszynę tworzącą kapitalne riffy, świetne aranżacje i co najważniejsze - przemyslaną muzykę. Nawet bardzo kontrowersyjny "Heartwork", który poniekąd odchodził trochę od grindu chyba nie do końca dawał podejrzenia, że Carcass może jeszcze mocniej odejść od grindu i death metalu.

