Legendarny Magnus powrócił! Przy czym wrocławska formacja bardziej zasłynęła z ekscentrycznie wyglądającego wokalisty oraz z tego, że ich pierwsze dwa albumy są sprzedawane za niebotyczne pieniądze, aniżeli ze swojej muzyki. Po 16 latach od wydania ostatniej płyty "Alcoholic Suicide" grupa ukoronowuje niedawną reaktywację płytą "Acceptance of Death".
Komentarze zsamot : Kolejna miła pozycja z tej świetnej wytwórni. ;)
Białostocki Hellraizer dał już o sobie poznać szerszej publiczności jako laureat I edycji Ciechan Cover Festival. Nie wiem jaki był poziom tego festiwalu, ale debiutancki krążek grupy zatytułowany "In the Cage" nie do końca do mnie przemawia.
"Gods of War" to debiutancki krążek poznańskiego M.o.s.s.a.D. Grupa oprócz tego albumu zarejestrowała też jedno demo i dała się poznać lokalnej publiczności kilkoma koncertami. Skoro jednak muzycy zdecydowali się własnym sumptem wydać to, co udało im się do tej pory skomponować, to najwidoczniej wierzyli, że jest to dobre. Niestety, ja jestem innego zdania.
Nigdy nie byłem zagorzałym fanem powermetalowego grania i uważałem, że klasyczne pozycje Helloween i Running Wild są w tym nurcie niedoścignione. Około 10 lat temu (mniej więcej w latach 1998-2001) metalowy światek przeżywał ponowny boom na tego typu granie, wypłynęły takie formacje jak Nightwish, Rhapsody, Edguy, Kenziner czy Kamelot. Szwedzki Lost Horizon także dopisuje się do tej listy, choć śmiem twierdzić, że twórczość tej formacji, w której składzie udzielają się muzycy deathmetalowego Luciferion, ma w sobie ponadczasową muzyczną wartość.
Komentarze Yngwie : I w związku z tym przemilczę Twoją zaczepkę. Nadinterpretacja....
Benjamin_Breeg : I w związku z tym przemilczę Twoją zaczepkę. Nadinterpretacja....
Harlequin : No i trzeba dodać (nie wiem czemu autor recenzji tego nie zrobił), że lide...
Kto interesował się wcześniej owa kapelą z pewnością
wyczekiwał tego wydawnictwa od długiego czasu. Zespół Necrite nareszcie pokusił
się o pełnometrażowy, długogrający album, który miał ukoić niezaspokojone dusze, głodne mrocznej i ciemnej muzyki. W
moim osobistym odczuciu udało im się to niemal doskonale. Zadanie zostało odrobione
a album zbiera bardzo dobre opinie w metalowym światku, co chłopaków z piekła
rodem może tylko cieszyć.
Są ludzie, którzy po odejściu Petera Gabriela (co by nie było genialnego muzyka) stwierdzili, że Genesis powinien się rozwiązać, że kiedy odchodzi główny kompozytor nie będzie w stanie kontynuować i nagrywać muzyki na tak wysokim poziomie. Po nagraniu albumu "The Lamb Lies Down On Broadway" Peter Gabriel podjął w marcu 1975 r. decyzję odejścia z Genesis. Swoją funkcję pełnił aż do końca światowego tournée w tym samym roku. Dla krytyków i fanów wydawało się to jednoznaczne z zakończeniem jej istnienia tak jakby zespół z muzycznej mapy świata.
Komentarze Sumo666 : Płyta jest owszem rewelacyjna. Jestem szczęśliwym posiadaczem ów...
Stary_Zgred : Doskonała płyta na przetańczenie Sylwestra. Collins spisał się wok...
Młoda ale prężna chicagowska niezależna wytwórnia Tympanik Audio mająca umiłowanie do wydawania naszych rodzimych artystów ([haven], C.H. District) wydała drugą płytę Macieja Paszkiewicza tworzącego jednoosobowy projekt Undermathic. Maciej debiutował w 2009 roku płytą "Return to Childhood", ale dopiero w "10:10pm" prawdziwie rozwija skrzydła. Na płytę składa się jedenaście lekkich ścieżek będących skrzyżowaniem ambientu i downtempo. O ile poprzedni album mógł się wydawać mieszaniną samodzielnie istniejących dźwięków to najnowsza płyta pozostawia znacznie mniejsze pole do swobodnych interpretacji.
The Proof poznałem mniej więcej w roku 2007, trafiłem wtedy na kawałek Ogień.
Ten, dzisiaj nie grany już przez muzyków utwór autentycznie mnie wtedy
zachwycił. Elektroniczna maniera, gdzieś pomiędzy darkwave a zimną falą
trafiła mnie z siłą rakiety dalekiego zasięgu. Od tamtego czasu
dzielnie sekunduję poczynaniom rybniczan, uważam ich za jedną z
najbardziej obiecujących polskich grup tworzących w zimnofalowym
nurcie. Sami o sobie mówią - goth dada macabresque, i traf
chce, że w tym szumnym, może nawet nadmiernie wysilonym określeniu jest
zadziwiająco dużo prawdy.
Suzanne Vega, wokalistka, która najlepsze czasu ma zdecydowanie za sobą, uroczyła fanów w tym roku dwoma wydawnictwami zawierającymi stare numery artystki w zupełnie nowych aranżacjach. "Close-Up Vol.1: Love Songs" jest pierwszą z nich i - to trzeba od razu zaznaczyć - na pewno nie jest to pozycja dla każdego.
Nie wiadomo w jakich okolicznościach Johan Lindstrand zaraz po wydaniu „Deathrace King” opuścił szeregi The Crown, wiadomo jednak, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Musiało minąć aż 5 lat, żeby dżentelmen powrócił z muzycznego niebytu. Stało się to w 2006. Były wokalista w/w kapeli ogłosił światu, że o to nadchodzi - One Man Army And The Undead Quartet.
Muzyka, wypełniająca album „Valley Of Smoke”, to z jednej strony efektowne popisy wirtuozerskie, a z drugiej -
pokaz harmonijnej i opartej na wzajemnym zrozumieniu współpracy muzyków grupy
IntrOnaut. Charakter płyty dobrze definiuje pierwszy z utworów na krążku - "Elegy" - splatający w jedność agresywną grę basu, brutalną linię wokalu, na poły
jazzową improwizację perkusji i przestrzenne dźwięki sekcji klawiszowej. „Valley Of Smoke” to gniazdo schizofrenicznych
nastrojów, odbitych pogłosów, zróżnicowanych dźwiękowych faktur. Delikatne melodie
prowadzone są na tle drapieżnych, pełnych zapamiętania fraz. Karkołomne
pojedynki gitar i perkusji rozpływają się znienacka w cichych, lirycznych
pasażach, świadcząc o tym, że zespół IntrOnaut to grupa ludzi znajdujących
radość w niczym nieskrępowanym eksperymentowaniu na ciele muzyki.
Komentarze DEMONEMOON : Się nie znacie chłopcy, ten tego, na szlachetnych odmianach smutku. Ale m...
Stary_Zgred : Się nie znacie chłopcy, ten tego, na szlachetnych odmianach smutku. Ale m...
Yngwie : Tak chciałbym zauwazyc ze wiekszosc ludzi siedzacych w temacie zapytan...
Jakie skojarzenia może nasuwać tytuł płyty brzmiący "I Hate You Rock'n'Roll"? Wydawałoby się, że rozwiązania są dwa: albo adekwatnie do przesłania tytułu zespół zaprzecza swoją grą istnieniu takiego gatunku muzyki, albo też - ze świadomą przekorą - czerpie z niego garściami. Krakowska formacja Mikirurka na debiutanckim, pełnowymiarowym krążku przechyla się na muzycznej szali w tę drugą stronę, ale zachowuje przy tym sporą dozę dystansu i zadziorności.
Czasami do człowieka dociera bolesna prawda - mimo tego, że słucha
ostrych dźwięków od ósmego roku życia, to zawsze znajdzie się coś co
sprawi, że jego muzyczna wiedza jest tak naprawdę bardzo znikoma. Bo ilu
z was pamięta bądź też zna takiego Nasty Savage?
Komentarze Sumo666 : Tak sobie słucham tego albumiku i no no no całkiem całkiem :)
Słuchając najnowszego dziecka muzyków The Crown odniosłem wrażenie, że długie przerwy między poszczególnymi albumami (nieważne czy to odpoczynek, że tak to nazwę czy to reaktywacja zespołu) bardzo źle wpływają na jakość twórczą wydawanych pozycji (patrz ostatni Immortal). 6 lat od ukazania się „Crowned Unholy” (dość ciekawe wydawnictwo –
ponownie nagrane kawałki z płyty „Crowned In Terror” z Johanem
Lindstrandrem na wokalu) okazało się dla tegoż zespołu zbyt długą
przerwą w działalności.
Komentarze Stary_Zgred : "Janne Saarenpää napierdala stopą niczym ziemniaki spadające z wywr...
Sięgając po płytę "Cymatics" zespołu Seven nie spodziewałam
się, że zagości w moim odtwarzaczu przez okres dłuższy niż tydzień. Pierwsze
przesłuchanie szybko przekonało mnie jednak, że materiał zaprezentowany przez
muzyków z Illinois wymaga kilkukrotnego podejścia. Stopień skomplikowania utworów
na albumie nie pozwala przyswoić ich w szybkim tempie. Sądzę, że to naturalne,
biorąc pod uwagę fakt, iż Seven hojnie czerpie z muzycznej spuścizny grupy Tool.
Są takie płyty, które nagrywa się tylko raz w życiu. Szczere, pełne emocji, żyjące własnym życiem, takie, które podczas odsłuchu sprawiają, ze zapomina się o czymś takim jak gatunek muzyczny, technika, brzmienie, melodia, poziom skomplikowania, przejrzystość kompozycji czy spójność materiału. Jeszcze ciekawiej jest, gdy taki album zostanie nagrany przez zespół wybitnie niszowy, by nie powiedzieć kompletnie nieznany. Takim właśnie albumem jest debiut amerykańskiego Fear Of God zatytułowany "Within The Veil". Grupa powstała z inicjatywy muzyków undegroundowej, thrashmetalowej formacji Detente i dwa lata po rozpoczęciu działalności zarejestrowała 47 minut muzyki odzwierciedlającej możliwie najgorsze skrzywienia emocjonalne i zaburzenia psychiczne.
Komentarze Krzysiek : Bardzo klimatyczna płyta. Wszystko za sprawą niepowtarzalnych wokali....
Harlequin : A ja dalej będe sie upierał i twierdził ,że to mój najlepszy tegoroczny...
CrommCruaich : Muszę przyznać, że płyta zyskuje z każdym odsłuchem. Spędził...
Wykopalisk ciąg dalszy. Brytyjski Seventh Angel zdecydowanie był formacją, która musiała zostać skazana na komercyjną porażkę. Przede wszystkim grupa ze swoją thrashmetalową stylistyką trafiła w okres, gdy gatunek ten wyraźnie stracił na popularności, po drugie - w dobie królowania death metalu i tekstów o śmierci, flakach i krwi, chrześcijańskie przesłanie jakie niosły teksty Seventh Angel wydawały się być artystycznym samobójem. Mimo to drugi album tego zespołu "Lament For The Weary" jest dziś jedną z zapomnianych perełek gatunku.
Tytuł najnowszej płyty Serja Tankiana brzmi „Imperfect harmonies”. Nie wiem, kto wybrał tę nazwę dla wydawnictwa, ale biorąc pod uwagę zawartość krążka – muszę przyznać, że utrafił z tytułem w dziesiątkę. Długo wyczekiwany przez fanów materiał brzmi jak pokraczny zlepek niedopasowanych do siebie dźwięków, rozbitych drażniącym wokalem byłego wokalisty SOAD.Stary_Zgred : Durante: "Odczuwam w tym artykule nienawiść analogiczną do tej, które...
Mimik : Niech będzie że jestem głucha i się nie znam :)Jego nowe piosenki nie...
Durante : Odczuwam w tym artykule nienawiść analogiczną do tej, której odczuw...
Deathspell Omega to jedna z takich kapel, o twórczości której należy wypowiadać się zawsze w pozytywach. Za sprawą czterech albumów, kilku Epek i splitów Francuzi zdążyli wyrobić sobie opinie jednej z najoryginalniejszych i najambitniej grających formacji w blackmetalowym kręgu. Granie to było na tyle ambitne, że nigdy do końca nie potrafiłem zrozumieć i przyswoić tego co DSO tworzy, a jedyne słowo, które ciśnie mi się na usta to "dziwne". Nie wyczekiwałem wiec "Paracletus", ale byłem ciekaw, czy za sprawą nowego albumu uda mi się przekonać do tych dźwięków. Czy się to udało ?
Komentarze Ignor : Dla mnie to ich najsłabszy album. Jeśli taka kierunek rozwoju sobie wybral...
Praktycznie każda recenzja dotycząca "Jupiter", jaką czytałem, zaczyna się od frazy, że "to pierwszy od 17 lat album Atheist...". Niech sobie będzie i 17 lat, ale będąc fanem tej legendarnej deathmetalowej formacji czekałbym na "Jupiter" z równą niecierpliwością, gdyby grupa wydała krążek nawet po 1 roku przerwy. Prawda jest taka, że wszystkie trzy studyjne płyty Atheist, które ukazały się na początku lat 90. są ponadczasowe i jedynie kwestia preferencji słuchacza może decydować, która z nich jest tą ulubioną. W przypadku "Jupiter" sytuacja może wyglądać nieco inaczej - mamy do czynienia z powrotem na scenę i aby jednoznacznie ocenić ten album, należy zadać sobie pytanie czego po tym albumie oczekiwaliśmy.
Komentarze aghrrr : Progresja mi powiedziała, że mamy panów Ateistów 13 sierpnia w PL
Sumo666 : Tak zjechałeś ten album że aż boję się go posłuchać :P
Harlequin : Po dobrych 10 przesłuchaniach i próbach, aby polubić ten album, dalej g...

