Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Nasty Savage - Penetration Point

Czasami do człowieka dociera bolesna prawda - mimo tego, że słucha ostrych dźwięków od ósmego roku życia, to zawsze znajdzie się coś co sprawi, że jego muzyczna wiedza jest tak naprawdę bardzo znikoma. Bo ilu z was pamięta bądź też zna takiego Nasty Savage?
Grupa ta mimo tego, że nie odniosła tak spektakularnego sukcesu jak zespoły spod znaku Bay Area, posiada na świecie swoich oddanych fanów. Dziwi mnie to bardzo, że ci pochodzący z Florydy thrasherzy nie zdobyli należnego im miejsca, ponieważ materiał zawarty na "Penetration Point" bije większość tuzów takowego grania na łeb.

Nasty Savage to na pierwszy rzut oka typowy oldschoolowy thrash, jakiego wiele powstało w latach 80-tych, jednak każdy z tamtych zespołów zaskakiwał czymś innym. Slayer zaskakiwał szybkością i brutalnością, Metallica zrewolucjonizowała ten gatunek w ogóle, w Megadeth ilość melodii i solówek starczyła na kilka kolejnych albumów, zaś Heathen pokazał, że można grać ten gatunek bardziej technicznie, a jakością wykonania zawstydzał większość kapel.

A co ma Nasty Savage? Wszystko to co wymienione powyżej, tyle że po trochu. Można się zastanawiać czy aby chłopaki przez to trochę nie przedobrzyli i nie nawrzucali wszystkich tych składników jak leci na oślep. Jak to wygląda w takim razie? Cóż powiem tak - nawet klasyczny thrash bez żadnych rewolucji, trzeba umieć dobrze zagrać,  żeby to jakoś zabrzmiało. W przypadku tego zespołu mamy chyba jednak do czynienia z prawdziwymi geniuszami. Tak, nie przesadzam  - GENIUSZAMI!

Dawno chyba nie słuchałem oldschoolowego thrashu na tyle żeby porwał mnie bez reszty. A sztuka to trudna dla gościa, który do dziś rozpływa się nad ostatnim materiałem Heathena. Pozornie "Penetration Point" nie zaskakuje żadnymi rewolucyjnymi rozwiązaniami, na których możnaby się wzorować. Dzięki jednak temu, że chłopaki nie próbowali być rewolucyjni na siłę nagrali jedno z najlepszych dzieł jakie moje uszy słyszały przez ostatnie 10 lat. Wszystko tu jest dopięte na ostatni guzik - kawałki porywają swoją energicznością i wysmakowaniem, solówki tną nie gorzej niż w przypadku Megadetha i Heathena, a głos Nasty Ronniego jest jednym z najlepszych thrashowych wokali w ogóle.

Są tu rock'n rollowe rodzynki jak np. Irrational, ale także nieco brutalniejsze (Ritual Submission), jak i cięższe (tytułowy) momenty. Ogólnie nie ma tu kawałka, który wyrzuciłbym z tego materiału. Wszystko jest doszlifowane i kompletne. Gitary wydobywają z siebie potężne dźwięki, perka terkocze niczym karabin maszynowy, bas to dla mnie w ogóle istny majstersztyk - chyba na żadnej innej płycie w tym okresie nie brzmiał tak jak tutaj (że już nie wspomnę o tym, że w utworze Sin Eater pojawia się solówka na nim, nie częste to nawet u współczesnych kapel). Dodać jeszcze trzeba znakomity wokal Nasty Ronniego i znakomite brzmienie, które nie straciło nic przez te lata, a mamy przed sobą coś co powinno przejść do historii metalu i leżeć na półce każdego metalowego maniaka.

Niestety, "Penetration Point", podobnie jak wydany dwa lata później "Victims of Deception" Heathena, wstrzelił się w zły okres, kiedy to thrash zaczął powoli zanikać i tylko oddani maniacy tej muzyki poznali ten materiał. Nie jestem 100% pewny (gdyż nie miałem okazji słyszeć poprzednich i późniejszych dokonań zespołu), ale "Penetration Point" jest dla "Dzikich brudasów" tym czym "Reign in Blood" dla Slayera i "Master of Puppets" dla Metallicy. Jest to dzieło całkowicie kompletne, które oddaje to co najlepsze w tym zespole, gdzie nie trzeba nic zmieniać bo jakakolwiek zmiana spowodowałaby pogorszenie materiału.

 Może "Penetration Point" nie przeszedł do historii metalu jak ww. giganci to jednak dla mnie jest to dzieło, które bije na głowę je oba - wykonaniem, różnorodnością, wysmakowaniem i brzmieniem. Wady? Cóż pewnie jakieś tam są, niektórym może przeszkadzać obleśna gęba wokalisty i ogólnie jego buraczany image, ale kto by tam patrzył na takie pierdoły, skoro muzycznie Nasty Savage to po prostu jeden z najlepszych zespołów jaki wyszedł? Jeśli jeszcze nie miałeś styczności z tą kapelą to kupuj "Penetration Point" w ciemno - ja tak zrobiłem i ślinotok nie chce ustać do dziś.

Ocena:9,5/10

Tracklista:

01. Welcome Wagon
02. Irrational
03. Ritual Submission
04. Powerslam
05. Sin Eater
06. Penetration Point
07. Puzzled
08. Horizertical
09. Family Circus

Wydawca: Crook'd Records(1989)
Komentarze
Sumo666 : Tak sobie słucham tego albumiku i no no no całkiem całkiem :)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły