
"Infinite Dissonance" to debiutancki album rosyjskiego Negative Voice. Jest to ukazana w ośmiu odsłonach długa dawka melodyjnego black metalu. Czarna konwencja okładki podpowiada, że muzyka jest ciemna i posępna - charakteryzuje się długimi i snującymi się sennie, melodyjnymi riffami, od czasu do czasu wpadając w doomowe klimaty.

"Desired Mystic Pride" to trzeci album fińskiego Mirzadeh. Powstały one na przestrzeni jedenastu lat i co ciekawe, wszystkie w tym samym pięcioosobowym składzie. Jest to typowy melodyjny black metal, taki z dużą ilością klawiszy, pomalowanymi oczami i paznokciami. Za takim image nie przepadam i uważam go delikatnie mówiąc za mało męski, ale jest kilka tego typu zespołów, których muzykę lubię słuchać. Mirzadeh w tym wszystkim plasuje się gdzieś w środku stawki, tworząc przyzwoitą sztukę, ale niczym szczególnym się niewyróżniającą.

Krakowski Redemptor zwrócił moją uwagę wydanym w 2007 roku krążkiem „None Pointless Balance”. Zagrany z pazurem, pełen pasji i młodzieńczej werwy techniczny death metal w wydaniu ekipy z Małopolski doskonale nawiązywał do dokonań klasyków gatunku z pierwszej połowy lat 90., przemycając zarazem wyraźne znamiona własnej inwencji i własnego stylu.
hrodvitnir : Może gołąb pocztowy jest wliczony w cenę? ;-)
zsamot : Chciałem kupić CD, zachęcony recka- zgadnijcie, ile sobie liczą Gwiaz...

Imitujące opasłą księgę, digipackowe wydanie "I Hate You" Mastabah jest trzecią częścią opowieści tego autora. Świadczy o tym dopisek na dole okładki, lecz oficjalnie jest to druga płyta zespołu. Do trylogii zalicza się więc też EPka "Purity" wydana w 2007 roku. Jedyną postacią trwającą w kapeli od tego czasu jest niegdysiejszy perkusista, a obecnie również basista i wokalista Goro. Niestety po otwarciu księgi okazuje się, że nie poczytamy zbyt wiele, bo brakuje wkładki z tekstami, od razu przechodzę więc do dania głównego, czyli do muzyki.
WUJAS : Ciężko tak porównywać do innych zespołów. Ja nie znam wcześn...
zsamot : Jak tam Wujas to odnajdujesz na tle innych, polskich kapel? Mnie wcześniejsz...

"Uni aux Cîmes" jest jedną z wielu płyt, które nabyłem nie zapoznawszy się wcześniej z muzyką danego wykonawcy. Dotarło do mnie kilka dobrych opinii o Orakle i przy nadarzającej się okazji nabyłem CD. Swoje na półce odleżało, ale jak już wpełzło do odtwarzacza to zatrzymało się w nim na dłużej.
zsamot : Muszę sprawdzić. ;)

Na swojej pierwszej płycie Christ Agony utrzymał zwyczaj publikowania czterech utworów. W porównaniu z demami znacznie się one jednak wydłużyły. Dlatego wydany w 1993 roku, za sprawą Carnage Records, "Unholyunion" to całkowicie pełnometrażowy, trwający pięćdziesiąt dwie i pół minuty album. Najważniejsze jest to, że kilkunastominutowe kawałki trzymają przez cały czas w napięciu i czas ich trwania nie rośnie proporcjonalnie do stanu znudzenia słuchacza.
leprosy : Slychac fascynacje debiutem Samael i to jest plus bo jesli juz wzorowac sie to n...
zsamot : Magiczny album...

"Collection Of Destroyed Brains" to chyba najbardziej znana pozycja Pascal, a zarazem jedyna w całości w języku angielskim. Demo, ale już oficjalne, wydane przez Carnage Records ukazało się w 1992 roku. W czasach intensywnego rozwoju polskiego death metalu Pascal był bardzo oryginalnym zespołem, którego techniczny thrash wyróżniał się własnym zakręconym stylem. Pomysłowa, bardzo instrumentalna muzyka znajdowała swoich zwolenników, co pamiętam nawet z koncertów, jednak we mnie budziła mieszane uczucia i nigdy się do niej do końca nie przekonałem.
zsamot : Fajna recka, niestety jakoś mnie kapela nie ujęła, ale wtedy byłem opęt...

Poprzednie nagrania Armagedon były po polsku. Ach, jak by się chciało mieć te czarno-białe demówki z lat osiemdziesiątych. Niestety takie rarytasy są poza moim zasięgiem. I tak dobrze, że załapałem się na pierwsze demo Armagedon z prawdziwego zdarzenia, wydane przez Carnage Records „Dead Condemnation”. Może okładka nie jest zbyt zachęcająca, może materiał nie jest zbyt długi, ale nie zmienia to faktu, że jest to czołowe polskie wydawnictwo z roku 1991.
Harlequin : No i super :)) w tym roku podobno ma też wyjśc reedka Ghost - The Lost Of...
zsamot : Kupione! ;)
Harlequin : Wujas- jak zawsze fajnie napisane. Lata tego nie słuchałem. Kup...

„Obliteration Of Soul” to pierwsze oficjalne wydawnictwo Violent Dirge. Wprawdzie jest to demo, ale demo wydane przez Carnage Records, kolorowe i na dobrym papierze. Dzisiaj takie pozycje wydawane na płytach zowie się EPkami. Na grzbiecie kasety oprócz loga Carnage jest też A.L.F. czyli jedna z czołowych firm pirackich tamtych czasów. Rok 1991, takie to były początki, nie tylko Violent Dirge, ale i polskiego zorganizowanego metalowego wydawnictwa.
Harlequin : Od kilku lat czekam na kompaktową edycję nagrań VD. Obym się docze...
zsamot : Liczę, że wyjdą reedycje. Jedna z ciekawszych kapel.

Pierwsza płyta Samael jest podsumowaniem pierwszych czterech lat działalności zespołu. Znajdują się na niej w większości na nowo nagrane utwory pojawiające się już na demówkach. „Worship Him” jest kwintesencją czarności. Wszystko jest tu najczarniejsze jakie tylko może być. Muzyka, teksty i okładka. Ta czerń wylewa się z głośników i powoli rozpełza po ciemnym pokoju.
Harlequin : Nigdy nie byłem fanbojem tego krążka. Może poniekąd dlatego, że om...
zsamot : Magiczny album, pamiętam jak koleś w ksero się krzywił, bo dużo to...

W 1989 roku, pochodzący z Tampa na Florydzie zespół Amon zmienił nazwę na Deicide, zachowując jednak kontynuację muzycznej drogi. Dlatego pierwszy album Deicide zawiera głównie utwory, które znalazły się wcześniej na dwóch demach Amon. Zresztą split tych demówek został wydany w późniejszym okresie pod szyldem Deicide, dając możliwość zapoznania się z pierwotnymi wersjami tych kawałków szerszej publiczności. Brutalność i brud jaki prezentował Amon przebija jeszcze ostateczny kształt tego co zostało nagrane na „Deicide” i to wydawnictwo było strzałem w dziesiątkę. Zawsze bardzo lubiłem wracać sobie do tych garażowych nagrań. Nie umniejsza to jednak faktu, że „Deicide” jest totalnym wyziewem jakiego wcześniej jeszcze nie było.
leprosy : Jestem w stanie wymienić max. 5-10 płyt które mogą konkurować z...

Dość długą drogę przeszedł Behemoth zanim nagrał swoją pierwszą płytę. Dlatego po paru latach istnienia i wydaniu kilku dem był już znanym zespołem w black metalowym podziemiu. Gdzieś za plecami deathowych wyjadaczy dotarł i do nas nowy kult ciemności, którego w owym czasie Behemoth był czołowym przedstawicielem. Duet Nergal i Baal Ravenlock stworzyli epickie dzieło całkowicie utrzymane w kanonach północnego, czarnego metalu.
zsamot : Ja ją dopiero dobrze poznałem przez kompilację wcześniejszych nagr...

Soundscape to nowy projekt na naszej scenie, ale dwa nazwiska mogą coś mówić komuś kto uważnie śledzi poczynania polskich zespołów metalowych. Gitarzysta Krzysztof Siryk udziela się w Ciryam i brał udział w nagrywaniu ostatniej płyty Sacrum, natomiast wokale obstawia Krzysztof Dybaś z Neolith i Hell United.

Balance Interruption to twór pochodzący z Czarnobyla, jak zawiadamia naklejka na mojej promocyjnej płycie. Pojawia się na niej nawet informacja, że jest to miasto atomowej katastrofy z 1986 roku. Zapomniano natomiast umieścić spisu utworów i jakichkolwiek innych informacji. Naklejka odsyła tylko na Myspace. Ponieważ ja z takich stron nie korzystam, recenzję piszę częściowo w oparciu o Metal Archives.

Już na pierwszy rzut oka, aż się chce puścić tę płytę. Utrzymana czarno-biała konwencja na grubym kredowym papierze dostała dodatkowego wymiaru. Bardzo porządna i nastrojowa okładka wraz z wyrazistym logiem i tytułem robią zachęcające wrażenie. W 2009 roku Azarath zagrzmiał po raz czwarty wydając na świat „Prasie The Beast”.
XQWZSTZ : BM jakoś wyszło w momencie mojego spadku zainteresowania death meta...
leprosy : Azarath nagrał doskonałe trzy pierwsze . Praise the Beast nie rozwal...
Harlequin : A moim zdaniem bardzo konkretna kapela. Akurat za "PTB" nie przepadam, ale "...

„Pathetic lives, every second someone dies, delightful is the sign of repention”. Ja pierdolę jaka to jest moc! “No destiny, just a certainty of death, in pain inducing lies of salvation”. Gitary po prostu niszczą, mają potworną siłę, a te riffy są niesamowite. No i wokal: „Born to be dead, repent to die, ignorance looms in the unconscious mind.”
Sumo666 : Dla mnie numerem jeden z albumów Deicide był, jest i będzie "Once Upon...
leprosy : Z drugiej strony czy jest sens by bawić się w licytacje? Zarówno jedna j...
Harlequin : Debiutu nie przebili, w sumie do tej pory nikt tego nie uczynił a jedynie kilka pł...

Moją uwagę, po otrzymaniu przesyłki z płytą Church of Void, przykuła okładka płyty. Na jej froncie znajduje się twarz kobiety, która na zdjęciu z drugiej strony „pudełka” ma już otwarte oczy. Z uwagi właśnie na tą drugą fotografię moje skojarzenie powędrowało do płyty Daemonarch „Hermeticum”. Jak się okazało po zapoznaniu się z zawartością "Dead Rising" skojarzenie było absolutnie błędne.

W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, kiedy w Polsce rodził się metal, jednym z najmocniejszych ognisk powstawania ciężko grających zespołów był Szczecin. Jednym z najwcześniej działających i najbardziej wytrwałym zespołem z tego miasta okazał się Quo Vadis. W latach osiemdziesiątych wydali dwie demówki, ale debiutancki album w Baron Records ukazał się w 1991 roku.
zsamot : Też miałem obie kasety. Stanowczo polska wersja była/ jest lepsza... T...

„Slavonic Horned Evil” to pierwsze demo jednoosobowego Azelsgard. Zostało wydane w 2008 roku, a w nagraniach pomagali Raborym i Necro z Selbstmord. Autorem projektu jest pochodzący z Białej Podlaski Loki – gitara, wokale. Jego „true podlachian horned metal” jest jednym wielkim wyrazem pogardy dla wszystkiego co ludzkie, a tym bardziej boskie. Zagłębiam się więc głęboko pod powierzchnię ziemi aby wtopić się w garażowe dźwięki z pod znaku „Prawdziwej Elity Polskiego Black Metalu”.

„Heat From The Sun” to druga płyta poznańskiego Appleseed. Już sama okładka zachęca do zapoznania się z nią. Jawi się nie tylko jako gorąca, ale i burzliwa emocjonalnie co mogą symbolizować słoneczne wybuchy i przelewający się żar. Po zapoznaniu się z muzyką muszę przyznać, że dobór frontu jest wprost idealny i bardzo pasuje do doznań dźwiękowych. Szkoda tylko, że na środku umieszczony jest znaczek, będący chyba logiem zespołu. Pasuje tam jak maliny do bigosu i psuje wizualny odbiór całości.