„Find the darkness in yourself!” Nie jest to wprawdzie początek „Anaclasis: A Haunting Gospel Of Malice & Hatred”, ale początek „Necropolis” czyli jednego z jej największych hitów. A tych tu nie brakuje. Piąta płyta Hate jest napakowana nimi po brzegi i choć numerów jest tylko osiem to każdy jest po prostu zabójczy. „There’s more to darkness than meets your eye.”
Inside Her to nowy projekt elektroniczny z Wielkopolski, który sami twórcy nazywają eksperymentem. Wynika to z faktu, że synthwave nie jest podstawową formą ich działalności, a sami wywodzą się z zespołów metalowych, takich jak Dying Spirit i Signs Of The Dying Summer. Tutaj postanowiono połączyć możliwości syntezatorów z gitarowym brzmieniem, co zaowocowało EPką „It Starts With The Feet”.
Dismember to jeden z najstarszych nestorów szwedzkiego death metalu. Podobnie jak pozostali pionierzy gatunku, rozpoczynali jako nastolatkowie pod koniec lat osiemdziesiątych, jednak ich debiut płytowy „Like An Ever Flowing Stream” przypadł na rok 1991 i od razu wywołał niemałe kontrowersje. Za tekst piosenki „Skin Her Alive”, połączony z krwistą okładką, wwożący swoje płyty na teren Królestwa zespół, musiał stawić się przed angielskim sądem, co przysporzyło nieco kłopotu wytwórni Nuclear Blast, ale przede wszystkim było wymarzoną reklamą i nadało całemu przedsięwzięciu dodatkowego rozgłosu.
Hades powstał w 1992 roku w Bergen i pod tą nazwą działał przez pierwsze sześć lat, zanim zmienił nazwę na Hades Almighty. W tym czasie nagrał dwa albumy, z których pierwszy to „…Again Shall Be”. Już wtedy odczuwali dyskomfort związany z tym, że nie są jedynym zespołem o tej nazwie, dlatego okładka, pod logiem, informuje, że chodzi o Hades norweski. A to, że tak właśnie jest bezsprzecznie potwierdza też muzyka, głęboko osadzona w klimacie północnego black metalu lat dziewięćdziesiątych.
„Dragon’s Kiss” to pierwsza solowa płyta Marty Friedmana. Wcześniej gitarzysta grał w kilku zespołach, między innymi w Hawaii i Cacophony wraz z perkusistą Deenem Castronovo, który wystąpił również na tym albumie. Trzecim muzykiem jaki tu zagrał jest Jason Becker, który ma udział w dwóch utworach. W jednym z nich, na pianinie, pojawia się też jego dziewczyna Maija.
Odium Records zapowiada premierę pierwszego singla “Bloodbound Militia” z nadchodzącego albumu Vulture Lord „Desecration Rite”, który ukaże się w czerwcu. Ten zasłużony zespól wraca po 18 latach z drugą płytą skomponowaną jeszcze przez Nefasa z Urgehal. W nowym składzie znajdują się weterani norweskiej sceny z Urgehal, Carpathian Forest, Beastcraft i Endezzma.
Nic dobrego nie może nas spotkać od wielkiego robala maszerującego w naszym kierunku, tak samo jak nic dobrego nie może nas spotkać ze strony Incarnated i ich muzycznych propozycji. Zespół powstał w 1992 roku w Białymstoku, a rzeczony „Atrocious Vermin” jest ich drugim demem i pierwszym z prawdziwego zdarzenia. Wydała je mała wytwórnia z Płońska I&E SPM Records na kasecie i jest to bardzo porządne wydanie z kolorową okładką ze zdjęciem. W środku zaś same potworności.
„Coronation” to EP Damnation wydane w 1998 roku przez niemiecką wytwórnię Last Episode i jednocześnie przez Vox Mortis Records na kasecie. Ponieważ materiał jest krótki zmieścił się w całości na obu stronach. Nowością w zespole jest to, że na basie zagrał Nergal co spowodowało, że skład Damnation pokrył się z ówczesnym składem Behemoth, ale dodatkowo z Bartem na drugiej gitarze. Różnica jest taka, że to Les prowadzi tu gitary i wokal, a także jest głównym kompozytorem i autorem tekstów.
Dzicz totalna i zezwierzęcenie. Tak zaprezentował się Impaled Nazarene na swoim pierwszym albumie „Tol Cormpt Norz Norz Norz...”. W języku enochiańskim, czyli okultystycznym, oznacza to, że wszystko powinno być numerowane sześć sześć sześć… Mniejsza o numerację, ale Szatan uderza tu z każdego zakamarka i napada w nieokiełznanym szale. Żeby wejść w jego kazamaty trzeba więc uważać. Wycieczka trwa tylko pół godziny, ale jest wyjątkowo niebezpieczna i naszpikowana pułapkami.
Forest Of Impaled powstał w 1992 roku w Chicago, ale został założony przez Polaków i początkowo tylko Polacy w nim występowali. Tak też było na pierwszym wydawnictwie EP „Mortis Dei”. Płyta została wydana w Stanach przez wytwórnię dwóch płyt Terrorizer Records, ale w propagowaniu zespołu w Polsce pomogła Vox Mortis Records, wydając materiał na kasecie.
Nie ma nic bardziej idiotycznego i naiwnego niż pójść do konfesjonału, odklepać formułki i myśleć, że wszystko jest OK. Tę oczywistą prawdę holenderski Phlebotomized wygłosił już w 1993 roku na swojej EPce „Preach Eternal Gospels”, a ludzie wciąż wydają się jej nie dostrzegać. Cóż, może nie każdy słyszał? Spieszę więc przypomnieć, że płyta ukazała się nakładem Malodorous Mangled Innards Records, ale w 1994, dzięki Carrion Records, mieliśmy ją w Polsce na kasecie, a wersję winylową można było nabywać od 2015 w Hammerheart Records.
Pali się niebo, pali się raj. Płoną anioły i dusze pątnicze. Płonie nawet sam odkupiciel, który tu nic nie pomoże. Wszyscy, którzy uwierzyli muszą zderzyć się z dramatyczną prawdą o jego niemocy. Nie będzie sądził, nie będzie wynagradzał, a tak jak wszystko zniknie w piekielnych płomieniach. Płomieniach zesłanych przez wielki Immolation na swojej czwartej płycie „Close To A World Below”.
Mayhem nie zwykł rozpieszczać swoich fanów licznymi wydawnictwami, więc każda nowość wzbudzała nie lada sensację. Tym bardziej, że w zespole wiele się działo i w porównaniu z kultowym „De Mysteries Dom. Satanas” w składzie pozostał tylko Hellhammer. Nie znaczy to jednak, że zaczęli go tworzyć nowi ludzie. Wręcz przeciwnie. Powrócili Maniac i Necrobutcher, a po raz pierwszy pojawił się tylko Blasphemer z Aura Noir na gitarze. I to właśnie ten skład nagrał EP „Wolf’s Lair Abyss”.
Już na swojej pierwszej płycie „Sweet X-Rated Nothings” Pyogenesis nie był tym czym wcześniej. Zespół istniał trzy lata i w tym czasie zdążył dość wyraźnie zmienić profil muzyczny, a w jego repertuar wdarły się motywy zbliżające go do alternatywnego rocka. Zostało jednak trochę cięższych gitar i wokali, więc już na początku pełnowydawniczej drogi nagrali album przejściowy.
Dziwaczny twór o nazwie Carbonized prowadzony był przez członków Therion i pokazuje, że Christofer Johnsson zawsze miał nietypowe podejście do death metalu. Podczas gdy, wraz z Piotrem Wawrzeniukiem, w swoim macierzystym zespole, wprowadzał symfonię na „Symphony Masses: Ho Drakon Ho Megas”, tutaj poszli w abstrakcję, zupełnie dezorientując słuchacza na swojej drugiej płycie „Disharmonization”.
„The Head II” zespołu Xpressive to przykład płyty, która rodziła się długo i miała swoje wcześniejsze wariacje. Jej pierwowzorem jest wydana w 2014 roku, polskojęzyczna „The Head”. Wersję angielską zespół nagrał w 2018 roku i od tego czasu dostępna była w wersji cyfrowej. Dopiero w marcu tego roku za materiał wzięła się Prog Metal Rock Promotion publikując go na płycie CD. W tym czasie wiele się zmieniło, w zespole jest nowy wokalista, a płytę bez wątpienia potraktować można jako nową jakość.
Koronus jest młodym zespołem-duetem ze Stanów Zjednoczonych, który w 2020 roku zadebiutował płytą „Eye Of The Monument”. Wydali ją samodzielnie w wersji cyfrowej, co oczywiście nie przysporzyło im wielkiego rozgłosu i pewnie nikt w Polsce by o nich nie usłyszał, gdyby nie to, że zainteresowała się nimi Prog Metal Promotion, publikując ten materiał na CD i dbając o jego promocję, także na łamach Dark Planet.
Gdy już black metalowa zaraza rozlała się po świecie, a Norwegia wciąż była głównym źródłem jej ekspansji, zaczęły powstawać zespoły, które, z różnym skutkiem, próbowały łączyć czarną sztukę z innymi gatunkami muzycznymi lub wzbogacać ją o różne dodatki. Takim nietypowym tworem było Mysticum, które oprócz mrocznych riffów i skrzeczących wokali, postawiło na komputerową perkusję i industrialne podkłady do swoich utworów. Wyrazem tego była debiutancka płyta „In The Streams Of Inferno”.
Gorefest powstał w 1989 roku w Holandii, a pierwszą płytę „Mindloss” wydali już w 1991. Jest ona podsumowaniem tego co zespół zaprezentował na demówkach, wzbogaconym o intro i dwa nowe utwory. I choć dzieło ukazało się u progu nowego dziesięciolecia, to jest to death metal siedzący mocno w latach osiemdziesiątych.