Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Abusiveness - Bramy Nawii

Bramy Nawii, Abusiveness, Trioditis, black metal, Wojbor, Knjaz Varggoth, Nokturnal Mortum

„Bramy Nawii” to czwarty album Abusiveness wydany cztery lata po „Trioditis”. Udało się go nagrać w tym samym składzie osobowym i oczywiście utrzymać swój naturalny, pogański styl. Z black metalu zawartego na tej płycie jątrzy się niezłomność, wola walki i hołd dla starych prawd. A więc „W górę chorągwie (…) Stanice Bogów podnieśmy”.

Siła bije nie tylko z tekstów, ale i przede wszystkim z muzyki. Abusiveness jest ciężki tak w brzmieniu, jak i w natłoku dźwięków. Mocne riffy wsparte są gęstą perkusyjną sieczką co nadaje przekazowi odpowiedniego wydźwięku. Słuchając tego po prostu czuć, że idziemy na wojnę. Taranem, szpalerem, nawałą, z odwagą, nienawiścią i wiarą w zwycięstwo. Pędzimy też szybko i bez oglądania się za siebie. Wciąż w ofensywie, ataku, szarży, uderzeniu. Gitary nie kuszą się o melodyjność tylko prowadzą do boju zwarcie, czasem zaplątując się w wartkie i wspomagane bezlitosnym perkusyjnym biciem, solówki. W ten sposób właśnie kończy się „Proces”, jak i cała płyta. Ten numer przenosi nas w mniej odległe czasy terroru komunistycznego i męczeństwa wyklętych bohaterów. Znajdą się jednak i chwile oddechu. Gdzieś tam trzeba przystanąć, żeby bogom złożyć ofiary. Wojownikom nie obce są więc gitary akustyczne, a także rogi, drumle i bębny (gościnnie Wojbor). Są i cytaty z „Księgi Welesa”, które przytacza Knjaz Varggoth z Nokturnal Mortum.

Wokale do tego są mocne jak muzyka. Ryczące chropowato, prezentują się przekonywująco i twardo dorównują warstwie instrumentalnej. Jedno czego, nie po raz pierwszy, brakuje mi w Abusiveness to większej ich przejrzystości. Szkoda, że nie są bardziej zrozumiałe. Owszem, jak się śledzi z tekstem to się rozróżnia, ale przydałoby się tak samemu to wychwytywać, bo numery są przebojowe i aż się proszą, żeby sobie podśpiewywać. Najlepsze moim zdaniem są „Lędziańska Krew”, a zaraz za nim „W Górę Chorągwie”. Jest hitem i to jest zajebiste, ale takie „Żywe Kamienie” czy „Niezłomni” też wcale nie odstają. Więcej klimatyczności i trochę zwolnień pojawia się w najdłuższym „Welesowy Cień”. Najważniejsze jednak, że płyta jest równa i trzyma w ryzach przez cały czas. „Honor! Cześć! Bohaterom Sława! (…) Lędziańska krew – dla zdrajców śmierć.”

Tracklista:

1. Prawia-Świątynia Światła
2. W Górę Chorągwie
3. Żywe Kamienie
4. Lędziańska Krew
5. Niezłomni
6. Walesowy Cień
7. Proces

Wydawca: Arachnophobia Records (2014)

Ocena szkolna: 5-

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły