Ostatnio w moje łapki wpadł split zespołów Parricide, Incarnated i Reexamine. Żadnej z grup wcześniej nie słyszałem, ale też jakoś nie miałem powodu, aby sięgnąć do ich twórczości.
Po wydaniu "Seasons In The Abyss" szeregi zespołu opuścił Dave Lombardo - jeden z najlepszych perkusistów metalowej sceny. Jego miejsce zajął znany z Forbidden Paul Bostaph. Aż cztery lata trzeba było czekać na studyjnego następcę wspomnianej już płyty. Krytyczne słowa pojawiły się jednak już przed wydaniem "Divide Intervention" jakoby Bostaph nie dorównywał Lombardo.
Wielki powrót legendy black metalu na scenę stał się faktem. Choć ostatnimi laty come backi są bardzo popularne, to niewielu zespołom udaje się powrócić do poziomu sprzed rozpadu. W rok po wydaniu "Monotheist" wiemy, że powrót Celtic Frost w oczach wielu okazał się sukcesem.
Piąty album Celtic Frost jest tym, który zrekompensował rozczarowanie jakim było "Cold Lake". Choć już "Into The Pandemonium" pokazywał nieco bardziej przyswajalne oblicze formacji, to raczej mało kto się spodziewał, że kolejnym krokiem będzie złagodzenie brzmienia, wyzbycie się szorstkości i stworzenie jeszcze bardziej chwytliwego materiału.
Często się mówi o Celtic Frost, że "grali zajebiście dopóki nie dali dupy na "Cold Lake"". Jakby nie patrzeć jest w tym dużo prawdy, choć kto śledził uważnie poczynania zespołu, to zauważył zapewne pewne ciągotki w stronę nieco bardziej melodyjnego grania.
Drugi album Celtic Frost uchodzi dziś za jeden kamieni milowych muzyki metalowej. Choć płyta żadnych rewolucji nie przynosi, to śmiało można mówić o krystalizowaniu się stylu zespołu. "To Mega Therion" można w zasadzie nazwać udoskonaleniem tego, co było na "Morbid Tales/Emperor's Return". Formuła muzyczna nie uległa zmianie - dalej jest to prosta muzyka, oparta na chwytliwych, ciężkich riffach, podbarwiana rock'n'rollem.
Nie od dziś wiadomo, że muzyka Venom miała ogromny wpływ na dalszy rozwój co bardziej ekstremalnych gatunków. W Stanach objawił się w postaci thrash metalu, zaś w Europie przybrał formę nieustannego uszlachetniania muzycznej prostoty wulgarności. Jedną z pierwszych takich prób podjął szwajcarski Hellhammer, wkrótce przemianowany na Celtic Frost.
Już w najbliższą środę w stołecznej Progresji i dzień później we wrocławskim Firleju zagra szwedzki legendarny zespół Cult Of Luna, oprócz polskiego supportu w postaci formacji Blindead do składu imprezy doszedł również pochodzący ze Szwecji - zespół Lowood. W Warszawie dodatkowo na scenie pojawi się polski zespół Ketha. Koncertom patronuje DarkPlanet.
Tego można było się spodziewać. "Power Windows" pokazał fascynację elektroniką, był dalszym krokiem w kierunku złagodzenia brzmienia, więc kwestią czasu było, aby powstał taki album jak "Hold Your Fire".
Lata 80-te to równia pochyła dla Rush. Choć „Signals” czy „Power Windows” to płyty dobre, to jednak wyraźnie pokazują, że formacja coraz więszy nacisk kładła na elektronikę i piosenkowe granie. „Hold Your Fire” to potwierdziło, ale absolutne magnum opus upadku.
Po takich albumach jak "2112" czy "Hemispheres" śmiało można było stwierdzić, że druga połowa lat 70-tych pokazywała Rush w o wiele lepszej dyspozycji niż jakikolwiek inny zespół pałający się rokiem progresywnym. Tempo nie zostało spuszczone także na "Permanent Waves".
Rush wydawał mi się zespołem, który przez krytykę zawsze stawiany był za King Crimson, Pink Floyd, Genesis, Yes, czy Jethro Tull. Rzeczywiście pierwsze płyty zespołu były kiepskie, ale "2112" pokazało ogromne możliwości grupy. "Hemspheres" tylko potwierdza, że Kanadyjczycy mają nieprzeciętne pomysły.
Zdrada thrashowych ideałów - tak okrzyknięto pierwszy album Metallicy po sześcioletniej przerwie. Rzeczywiście "Load" z thrash metalem niewiele miała wspólnego. Płyta proponowała muzykę raczej zbliżoną do tej z "Metallica" - prostszą, piosenkową, wolniejszą, ale w przeciwieństwie do "czarnego albumu" nie tak przebojową.
Dwa lata My Dying Bride kazało czekać na następcę "The Light At The End Of The World". Krytycy nie zdążyli ochłonąć po tym bardzo dobrym krążku, a Anglicy powrócili z kolejnym wydawnictwem. Może właśnie dlatego "The Dreadful Hours" nie uzyskał takiego uznania jak poprzedni krążek, pomimo że przyniósł kawał soczystego doom metalu.
Chyba źle się stało, że przygodę z Bauhaus rozpocząłem od słabego moim zdaniem "In The Flat Field". Jego następca w postaci "Burning From The Inside" jest bowiem płytą o wiele lepszą.
Bauhaus to ikona post-punkowego grania. Co niektórzy starają się przyczepić im etykietkę gothic rocka, ale prawdę powiedziawszy daleko im do tego typu grania. Nigdy jakoś nie byłem entuzjastą takiej muzyki, ale dokonania Killing Joke czy Joy Division podobają mi się.
Check out the Czech prime metal meeting, this time with such bands as Carcass, Cradle Of Filth, Arch Enemy, Six Fit Under, Neurosis, Paradise Lost and many others. Again in unique Old Army Fortress in Jaromer (120km from Prague) in the Czech Republic. After the last year’s successful edition, which was visited by 10 000 metalheads from all over the world is coming next volume and promises next impressive experiences. From year to year is the festival’s program more and more manifold and promises more and more foreign metal crowd-pullers for the fans of promiscuous extremely genres.
Są oczyw których zabrakło łezsą dniw których nas nie mai nocenie dla nas stworzone
Są rzeczy nieosiągalnei czynyktórych wciąż się wstydzimy
Jest świati życie w nim ciężkiei miłośćkochanie nieodwzajemnione
Są ludziektórzy ranią bez powodui deszcz zastępujący każdą łzę
Są słowa i myśliktóre straciły sens
Komentarze Są rzeczy nieosiągalnei czynyktórych wciąż się wstydzimy
Jest świati życie w nim ciężkiei miłośćkochanie nieodwzajemnione
Są ludziektórzy ranią bez powodui deszcz zastępujący każdą łzę
Są słowa i myśliktóre straciły sens
Death_Dealer : To kolezanka musi koniecznie musi uzywac jakis padokasanych sformulowan a...
Borderline : "czy to życie jest do piachu?"
Lupp : Śmielej z głębokością metafory - transformacja rzeczywistości w...
Na przełom sierpnia i września planowane jest wydanie nowego singla electro-popowego zespołu Frozen Plasma. Promocyjny krążek zatytułowany "Tanz Die Revolution" zawierać będzie niemieckojęzyczne nagranie tytułowe anonsowane jako rewolucyjny hymn sceny electro oraz garść bonusów. Singiel jest zapowiedzą drugiego albumu, nad którym duet od dłuższego czasu intensywnie pracuje w studiu. "Tanz Die Revolution" ukaże się nakładem Infacted Recordings.