
Oj, namieszało i nakotłowało się w Sphere ostatnimi czasy. Do tego stopnia, że ze starego składu na placu boju pozostał tylko perkusista Th0rn. Udało mu się jednak zebrać nową ekipę i we wcale nie tak długim czasie od „Homo Hereticus” wypluć z siebie trzecie bluźnierstwo. Bezbożnicy, którzy wspomogli go w tym niecnym procederze to Diego – gitara, Beton z Mesmerized – bas, Iron – gitara i Dawidek na wokalu. Szczególnie ciekawa jest droga do Sphere tego ostatniego. Pogrywał na basie w gotyckim Raincarnation i heavy metalowym Witchking, by ostatecznie porzucić instrument i zastąpić Analrippera.

Srogość to polski zespół black metalowy powstały w 2013 roku. Jego skład tworzą Susurrus na wokalu i Erebos wszystkie instrumenty. W 2013 roku nagrali demo „Nicość Rozścierwiona Od Padołów Aż Do Wyżyn”, rok później płytę „W Szaleństwie”. Początkowo została wydana własnym nakładem, ale potem zespół wszedł w komitywę z opolską Via Nocturna czego efektem jest nowe wydanie tegoroczne. Dzięki uprzejmości wytwórni płyta trafiła także do mnie.

Aż sześć lat minęło od „Black Sun Rising” i przez ten czas w szeregach Naumachia niejedno się wydarzyło. Nie wiem czy wszyscy i czy na zawsze, ale źródła internetowe podają, że zespół przeniósł się do Norwegii, co zaowocowało pozyskaniem miejscowego wzmocnienia w postaci perkusisty Andersa Johansena. Zastąpił on Icanraza, dla którego Naumachia była jednym z wielu etapów kariery i który widocznie postanowił poświęcić się Devilish Impressions.

Żeby grać black metal, nie trzeba zaraz o szatanie, bogu i płonących przybytkach kultu wszelakiego. Można sobie poharatać wokal przy okazji bardziej przyziemnych tematów jak choćby przyroda, ważne by było strasznie, groźnie i ekstremalnie. Chłopakom z Immortal udało się to jako jednym z pierwszych w black metalowej branży i z czasem styl jaki wykreowali na "Diabolical Fullmoon Misticism" przylgnął do grupy jako znak rozpoznawalny. Uważajcie ten album zmrozi wam krew w żyłach!
Sparky : Może źle się wyraziłem. Ich materiał na przestrzeni lat nie wyróżnia...
leprosy : Immortal nigdy nie nagrywało majstersztyków Jak to?

"A blaze in The northern Sky" to coś więcej niż klasyka gatunku, sztandarowy album legendarnej grupy, 42 minuty oldschoolowej szkoły norweskiego black metalu. To nade wszystko kunszt, umiejętności i talent Fenriza i Nocturno – dwójki która zmieniła bieg historii Darkthrone nadając mu cięższe, Black Metalowe oblicze.
leprosy : Trzy pierwsze płyty majstersztyk, wiadomo.
DEMONEMOON : Swietna dezorganizacja ruchu. ;)
misantrophyspirit : Świetna recenzja, właściwie oddaje wszystko, co myślę na temat t...

Messa to zespół pochodzący z Olsztyna. Powstali w 2005 roku, więc droga do pierwszego albumu „Bramy”, który ukazał się w marcu, była długa i zapewne kręta. W tym czasie jednak nie próżnowali i na swoim profilu na facebooku chwalą się udziałem w wielu festiwalach, a także suportowaniem pokaźnej liczby największych nazw polskiej sceny rock/metal. Grunt, że w końcu się udało zadebiutować płytą i jeden z egzemplarzy, wydanego własnymi siłami, digipacka trafił i do mnie.

Po sześciu latach czeska Pandemia powróciła ze swoją piątą już płytą. Jak zwykle raczy nas klasycznym death metalem w starym, dobrym wydaniu. W porównaniu do poprzedniej „Feet Of Anger” w zespole nastąpiła zmiana gitarzysty i od 2011 roku tą rolę pełni Witalij Novak znany wcześniej z Cuttered Flesh.

„The Decline Of The Human Race” to debiutancki album włoskiego Insane Therapy. Zespół wykonuje death metal, ale o bardzo deathcoreowym odcieniu. Właściwie w ogóle można by to nazwać deathcorem, ale utwory są dość rozbudowane jak na ten rodzaj muzyki, więc koło się zamyka i wracamy do death metalu. Osiem pozycji plus intro daje razem nieco ponad pół godziny.

Lubicie niespodzianki, sytuacje kiedy niespodziewanie dzień który wydawał się stracony ratuje przypadkowe spotkanie ze znajomymi lub odnaleziona w szafce zapomniana butelka dobrej gorzałki, a najlepiej kumulacja tych dwóch zdarzeń? Ja lubię. Czemu wspominam o czymś na pozór od czapy? Ano dlatego, że taką przyjemną niespodziankę sprawił mi debiut grupy Abstrakt. W "Limbosis" kumulują się ciekawe pomysły aranżacyjne z emocjami, których w muzyce szukam.

Ciężka do wyartykułownia nazwa Gjutjärn na pewno nie jest znana szerszemu gronu polskich odbiorców, a szkoda. Ich album Härd jest bowiem bardzo ciekawym materiałem umieszczonym gdzieś pomiędzy retro rockiem, a stoner doom metalem. Strasznie to skomplikowane i sam nie jestem zadowolony z tych określeń, ale jakieś muszę nadać. Mógłbym pójść na łatwiznę i przepisać to co mają na facebooku, czyli hardcore progressive rock, ale to pasuje mi jeszcze mniej. Najlepiej więc posłuchać, żeby się przekonać samemu.

Czy ktoś zna Evil? Taki duński zespół, który trwa na scenie od, bagatela, 1982 roku. Jeżeli ktoś nie zna, to nie jest to nic dziwnego, bowiem właśnie wydali swoją pierwszą płytę. Były jednak dema, EPki oraz splity i Encyclopaedia Metallum podaje ciągłość istnienia. Evil to heavy metal, który nawiązuje do dawnych czasów, choć może nie jest to najlepsze określenie, bo oni po prostu są z dawnych czasów. Oni, a właściwie on, ponieważ Evil to Freddie Wolf, którego na „Shot The Messenger” wspomaga wokalnie Soren Andersen.

Starzy wyjadacze z No Return zabłysnęli swoim dziewiątym już albumem. Jak zwykle jednak nie obyło się bez zmian w składzie i w porównaniu do ostatniej płyty zostali tylko basista David Barbosa oraz lider zespołu i jego wieczny gitarzysta Alain Clément, który jest autorem całej muzyki. Wraz z resztą ekipy udało mu się nagrać kawał świeżej i energicznej death metalowej sztuki.

Dorobek zespołu znam jedynie wyrywkowo, dlatego po otrzymaniu promocyjnego egzemplarza z ciekawością przewertowałem książeczkę. Zdziwiłem się, że w zespole, który dotychczas miałem umiejscowiony w mózgowej zakładce z ekipami thrash, udziela się wokalnie kobieta. Dodatkowo pewien element zaskoczenia stanowiły liczne nawiązania do kultury Wschodu. Już sama okładka w pustynnych barwach przywołała skojarzenia z Arallu, Melechesh czy Nile. Słuszny kierunek dedukcji dodatkowo potwierdziły zdjęcia zespołu zawarte w booklecie (tła) oraz instrumenty wykorzystane na potrzeby sesji fotograficznej. Jak nic będzie na "Asha" miks metalu z muzyką mniej lub bardziej odległego Wschodu.

W 2014 roku, po długiej przerwie, powrócił francuski Depraved, niosąc za sobą falę brutalnego death metalu. Udało się w większości wrócić do starego składu i nowy w zespole jest tylko, znany głównie z Mortuary, basista Jean-Noel Verbecq. Zmieniło się także logo, ale na płycie „Dive Into Psycho Terror” pozostajemy w objęciach niemiłosiernej i wypaczonej łupaniny.

Sipping to francuski zespół generalnie wykonujący metalcore. Dużo tu jednak hardcorea, a nawet hip-hopu, co skutkuje nawet takim określeniem jak rapcore, na które natknąłem się w jakimś francuskim webzinie. Na pewno nie jest to jakaś nowość, jednak ja nie spotkałem się z wieloma takimi zespołami, a już na pewno z żadnym śpiewającym po francusku.






