Lata 80-te to okres, w którym wiele legend rocka progresywnego przeżywało kryzys twórczy i brnęło w nieco łatwiejsze, by nie powiedzieć poprockwe granie. Zdecydowanie największa niemoc twórcza dopadła właśnie Yes, który od jakiegoś czasu z płyty na płytę coraz bardziej pogrążał się grając coś, co z progrockiem miało niewiele wspólnego.
Komentarze Lupp : Fakt, że Yes na tej płycie odjechał w bok i na dobre, progressive ani art...
Magnum Opus Faith No More - tak można powiedzieć o "Angel Dust". Drugi album nagrany z Mike'm Patonem jest w zasadzie kwintesencją stylu tej formacji, ale zarazem tworem, bezczelnie łączy gatunki ze sobą niepokrewne.
Komentarze sums : Może i klasyka ale mi się bardziej podobały "King..." i "Album of the year"...
Sleeping_Giant : Wtedy nikt tak nie grał,FNM wyprzedziło muzyczną epokę o kilka lat.T...
Stary_Zgred : Piękne wydawnictwo. Nadal brzmi dynamicznie i świeżo. Jak "Justice for...
Po nagraniu dwóch bezbarwnych albumów muzycy Faith No More podziękowali poprzedniemu wokaliście i zwerbowali do zespołu Mike'a Pattona, z którym to zarejestrowali "The Real Thing". Tytuł dobrze odzwierciedlił zawartość płyty, gdyż to właśnie dzięki niej formacja została zauważona i doceniona na rynku.
Trzecia studyjna płyta Brytyjczyków jest kolejnym krokiem w rozwoju i pokazuje coraz większe odchodzenie od typowego grindcoru bardziej widocznego na dwóch poprzednich płytyach.
Komentarze rob1708 : klasyk,a NAPALM DEATH cały czas jest wielkie i tworzy z pasja...juz tyle lat
WUJAS : Nie tylko całkowita zmiana muzyki ale i składu. To na tej płycie debiutują...
Ileż to można wydawać podobne albumy? "Eliogabalus" - poprzedni album formacji, choć był wydawnictwem dobrym i przemyślanym, to nie wnosił wiele do wizerunku zespołu. Niestety "Sacreligium" jest kolejnym krążkiem opartym na tym samym schemacie.
Niedługo po wydaniu debiutanckiego "The Girl Who Was… Death" Devil Doll powrócił z kolejnym dzieckiem zatytułowanym "Eliogabalus". Na płycie znalazły się dwa utwory - "Mr. Doctor" oraz utwór tytułowy.
Fani niemieckiego Helloween zapewne pamiętają jak 2000 roku formacja bardzo pozytywnie zaskoczyła płytą "The Dark Ride", na której mocno odświeżyła swój styl. Niestety "Trying To Catch The Rabbit" nie utrzymał tego poziomu. Mało kto się jednak spodziewał, że niemiecki kwintet nagra swój najlepszy album od czasu "The Keeper Of The Seven Keys".
Fanów Brutal Truth można podzielić na dwa obozy - tych, którzy cenią sobie dzikość i bezkompromisowość debiutu, oraz tych, którzy wychwalają eksperymentalny charakter następcy - "Need To Control". Po zapoznaniu się z obydwoma wydawnictwami stawiam siebie w gronie tych pierwszych.
Komentarze sakic666 : Proponuję posłuchać utworu Godplayer oraz I see red, genialne, niezwyk...
Jestem głęboko przekonany, że zdecydowana większość fanów postrawiła krzyżyk na Bathory po wydaniu "Requiem" oraz "Octagon". Nie powinien dziwić więc fakt, ze "Blood On Ice", będące powrotem do epickiego grania stało się klasykiem i ożywiło nadzieje fanów na powrót legendy do najlepszych czasów.
Po takich płytach jak "Blood Fire Death" czy "Hammerheart" oczekiwania wobec Bathory były wysokie. Wydawać by się mogło, że Quorthon złapał wiatr w żagle, ale "Twilight Of The Gods" pokazał, że ciężar i presja nie zostały udźwignięte.
Od pierwszych dźwięków trzeciego albumu Francuzów wytrzeszczamy oczy i nie możemy wyjść z podziwu, że mamy do czynienia z graniem jeszcze szybszym i bardziej agresywnym niż na "Drudenhaus". Formacja zabrzmiała tu jeszcze potężniej niż na poprzedniej płycie.
Kto potrafił się pogodzić z faktem, że Emperor na "IX Equilibrium" zaczął eksperymentowac i poszerzać horyzonty, ten może spać spokojnie. Drugi album francuskiej Anorexii Nervosy, to ogromny krok w rozwoju, a zarazem ukierunkowanie się na symfoniczny black metal.
Debiutancki krążek tej francuskiej formacji zawiera muzykę, z którą zespół raczej nie jest kojarzony. Już niejednokrotnie udowodniono, że black metal ma wiele wcieleń, ale "Exile" raczej pod tą etykietkę nie podchodzi.
Przeglądając zagraniczne portale muzyczne niejednokrotnie zetknąłem się z tym, że …And Oceans nie zbiera rewelacyjnych recenzji. Trochę mnie to zdziwiło, gdyż mój pierwszy kontakt z twórczością tego zespołu odebrałem pozytywnie, a był to utwór "Intelligence Is Sexy".
Płyta poprzedzająca "Octagon" - "Requiem" byłą sporym rozczarowaniem dla słuchaczy, którzy spodziewali się kontynuacji "Twilight Of The Gods". "Octagon" na pewno nie poprawi humorów, a sądzę nawet, że pogorszy. Quorthon nagrał chyba najbardziej thrashmetaowy krążek
pod szyldem Bathory i zdecydowanie pozbawiony elementów epickich."Rape Of The Bastard Nazarene" to debiutancki album satanistów-elegantów z Wielkiej Brytanii. Cieszę się, że najpierw dane mi było słyszeć wszystkie pozostałe płyty zespołu, gdyż gdybym rozpoczął poznawanie twórczości Akercocke właśnie od tej płyty, to po kolejne bym nie sięgnął.
Red Hot Chili Peppers to zespół, który od czasu debiutu przebył trudną i wyboistą drogę na muzyczne szczyty. Z każdą kolejną płytą muzycy nie tylko doskonalili swój pokręcony styl, ale propozycje, które serwowali stawały się coraz bardziej przemyślane a zarazem urozmaicone. I tak aż po piątą długogrającą płytę zespołu "Blood, Sugar, Sex, Magik", którą uznaje się za opus magnum grupy.
O geniuszu kompozytorskim zespołu Red Hot Chili Peppers nie zamierzam nikogo przekonywać. Za pierwszą ponadprzeciętną płytę w dorobku tej kalifornijskiej formacji uznaję się "Mother's Milk" wydane w 1989 roku. Podczas sesji nagraniowej do albumu w zespole nastąpiły pewne wymuszone zmiany.
Od jakiegoś czasu zaczęto zarzucać Opeth, że stał się zespołem rzemieślników, którzy zamiast wdrażać nowe pomysły powielają stare ubierając je w nieco zmienione dźwięki. Z jednej strony zespół wykształcił swój styl, który stawia go w gronie najbardziej cenionych zespołów, jednak przez wielu wciąż uważany za band z drugiej ligi. Od kilku lat kolejne wydawnictwa zostawiały mały niedosyt. Do tego roszady w składzie - formację opuścili Peter Lindren oraz Martin Lopez a w ich miejsce pojawili się Fredrik Akesson oraz Martin Axenrot (Bloodbath). Szczerze powiedziawszy spodziewałem się, że "Watershed" będzie kontynuacją "Ghost Reveries", ale na szczęście zostałem bardzo miło zaskoczony.


