To co rzuca się w oczy przy pierwszym spojrzeniu na „Enemy Of The Music Business” to stare logo. Po ośmiu latach i czterech albumach w tym czasie, Napalm Death powrócił do swojej najbardziej znanej kreacji. Od razu nasuwało się więc pytanie, czy niesie to za sobą powrót do muzycznych korzeni. Na pewno tak. Napalm Death znów jest grindowy i ekstremalny, choć czuć tu również posmak nowoczesności.
Rotting Head to skład pochodzący z Mińska Mazowieckiego i siejący zgrozę, nie tylko w miejscowych zakamarkach, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Album „Backwardness” został wydany w 1994 roku, na kasecie, a w 1997 na płycie ze zmienioną okładką i listą utworów. Ja posiadam tę pierwszą wersję produkcji tajemniczej On Line Records, dla której był to jedyny wydany tytuł.
WUJAS : W zeszłym tygodniu minąłem 2000. Około 1200 kaset i 800 płyt:)
zsamot : Swego czasu było całkiem o nich głośno. ;) Wujas, Ty masz chy...
W marcu ukazała się trzecia płyta Noctem. Z Art Gates Records dostałem samą płytę tylko w przeźroczystej koszulce, więc jak jej słucham to nie zostaje mi nawet nic w ręku żeby chociaż sprawdzać tytuły numerów. Nie wiem nawet czy mogę ją postawić na półce w swoich zbiorach, czy mam walnąć do szafki z CDRami. Skoro jednak ktoś mi to przysłał aż z Hiszpanii to postanowiłem się nad tym pochylić, tym bardziej, że jak się okazało, „Exilium” to bardzo przyzwoity materiał.
Knock Out Productions przypomina, że już w sobotę i niedzielę zobaczymy w akcji jeden z najoryginalniejszych metalowych zespołów świata - The Dillinger Escape Plan. Amerykanie wystąpią w towarzystwie Maybeshewill z Angli oraz Contrastic z Czech. Kiedyś mówiono o nich "metalowi matematycy". Dziś takie określenie już nie jest uprawnione, bo genialny The Dillinger Escape Plan kosmicznie rozwinął się pod względem artystycznym od czasów przełomowej płyty "Calculating Infinity" z 1999 roku.
Co ma wspólnego disco polo, power metal i grind core? Otóż, moim zdaniem, są to najbardziej pocieszne i radosne rodzaje muzycznej twórczości. I choć jakże odmienne, to w odpowiednim wydaniu, wszystkie powodują ten sam syndrom uśmiechniętej mordy i podrygującej nóżki. Patrząc na okładkę debiutanckiej płyty warszawskiego Anus Magulo, nietrudno się domyślić, który z wymienionych stylów prezentuje. I gdy odpalam ją kolejny raz towarzyszy mi stan euforii, że znowu odbędę erekcję łańcuchową w wesołym rytmie umpa umpa.