Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Phlebotomized - Devoted To God

Phlebotomized,  Devoted To God, Carnage Records, grindcore, death metal, doom metal

Phlebotomized to stary i ciekawy holenderski zespół, który znalazł własną ścieżkę w muzyce ekstremalnej i od początku swojego istnienia odznaczał się oryginalnością. Ten początek miał miejsce w 1990 roku, a już w 1991 pojawiła się pierwsza demówka. Była to wydana własnymi siłami kaseta. Podejrzewam, że o ograniczonym zasięgu. Natomiast drugie demo „Devoted To God” zostało wydane w Polsce przez Carnage Records co przysporzyło zespołowi popularności. Właściwie można powiedzieć, że jest to rozszerzona wersja debiutu, bo trzy z czterech utworów się powtarzają. Ja również załapałem się wtedy na swoją kopię tego wydawnictwa i z miejsca stałem się fanem tej formacji.

To nasze, polskie wydanie jest bardzo porządnej jakości. Okładka na grubym papierze, zdjęcie, teksty i inne podstawowe informacje. Szczególną uwagę chciałbym zwrócić właśnie na to zdjęcie. Chłopaki bowiem są tak młode, że właściwie można powiedzieć, że są to dzieciaki. Włoski zapuszczane od pół roku, ledwo sięgają za uszy, aż człowiek uśmiecha się z nostalgią, bo w tamtym czasie wyglądałem dokładnie tak samo. Doprawdy aż ciężko uwierzyć, że taki młody skład nagrał taki dojrzały materiał. Poza tym na tym zdjęciu widnieje aż siedmiu młodzieńców, a w line upie jest ich „tylko” sześciu.

Już wyjaśniam dlaczego uważam muzykę Phlebotomized za oryginalną. Otóż brzmienie jest bardzo ciężkie i niskie. Jest to bulgotliwy death metal z niewyraźnym i nisko growlującymi wokalem. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ogromną role odgrywają tu klawisze. Współtworzą muzykę wciąż mocując się z gniotącymi gitarami. W dodatku to połączenie wypada znakomicie. Brutalność gitar i wokalu, uzupełniona o klimatyczną melodykę keyboardu, daje naprawdę wyśmienity efekt. Oczywiście sam fakt takiego połączenia instrumentów o niczym jeszcze nie świadczy. Podstawową wartością są tu pomysłowe kawałki. Tutaj po prostu dużo się dzieje, zmieniają się tempa i dźwiękowe krajobrazy. Mogę powiedzieć, że muzyczny zasięg Phlebotomized rozpościera się od niemalże grindowych nawalanek, po ociężałe motywy zbliżone bardziej do doom metalu. Wkomponowując w to te wszystkie elementy klawiszowe, a momentami wręcz elektroniczne osiągnięto bardzo dobry rezultat. W dodatku jest tu sporo momentów instrumentalnych, gdzie są między innymi solówki i inne aranżacje, pojawia się subtelny damski wokal i szepczący męski, więc naprawdę jest czym uszy nacieszyć.

Poza tym „Devoted To God” prezentuje jeszcze inne urozmaicenia. Już pierwszy „In Serach Of Tranquility” to utwór instrumentalny, który zaczyna się akustycznie, a następnie rozkręca i w pewnym momencie wchodzą te niskie i ciężkie gitary. Właściwie pełni to role intra, ale jest naprawdę świetne. Ten motyw akustyczny bardzo mi się podoba. Przykuwa uwagę i super się rozwija, przechodząc płynnie w drugi „Subtle Disbalanced Liquidity”. Instrumentalny, akustycznie-klawiszowy, jest również, pełniący rolę zakończenia „Ataraxia”. Natomiast „Fate Of The Devote” to właściwie intro z filmu, być może wzbogacone własnym podkładem klawiszowym. To z kolei jest prologiem do następującego po nim numeru tytułowego.

Tak więc z siedmiu pozycji, takich właściwych kompozycji jest tylko cztery. Są jednak długie, rozbudowane i przede wszystkim przedniej jakości. Wszystko razem trwa ponad dwadzieścia osiem minut, czyli jak na demo to wcale nie jest źle. Ogólnie jest to świetna pozycja, szczególnie jak na początki młodego zespołu. Bardzo dobrze się stało, że znalazło to wydawcę, który u nas to rozpropagował.

 

Tracklista:

1. In Search of Tranquility
2. Subtle Disbalanced Liquidity
3. Desecration of Alleged Christian History
4. Fate of A Devotee
5. Devoted To God
6. Tragic Entanglement
7. Ataraxia

Wydawca: Phlebotomized (1992)

Ocena szkolna: 4+

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły