Vesania ni stąd ni zowąd pojawiła się na rodzimej scenie metalowej i praktycznie z miejsca zdobyła spore uznanie nie tylko w kraju, ale i zagranicą. Dopiero jednak za sprawą swojego drugiego albumu "God The Lux" Vesania wbiła się do czołówki krajowego, ekstremalnego grania. Zawartość tego wydawnictwa jest jednak niemałym zaskoczeniem - jeśli ktoś marzył o "polskim" Dimmu Borgir to właśnie go otrzymał.
Ja się chyba starzeję. Zawsze bardzo lubiłem techniczne granie, ale każde kolejne hybrydy gatunków, w których muzycy napierdalają w instrumenty, pojęcie melodii czy harmonii nie istnieje, utwory grane w metrum 17,5/23, a konstrukcje utworów są naginane do takiego stopnia, że słuchacz nie potrafi pojąć tej muzyki, a ta muzyka nie daje mu szans na bycie zrozumianą. Czy to jest więc technika dla techniki, sztuka dla sztuki, oznaka geniuszu, czy też bezsensowne łojenie zmierzające do nikąd? Gdy słucham tych wszystkich mathcoreowych zespołów to mam ochotę włączyć odkurzacz i posłuchać normalnych dźwięków. Zaledwie niewielki procent zespół uprawiających ten gatunek potrafi pisać normalne utwory, których można posłuchać. Swarm Of The Lotus wydaje mi się, że do takich zespołów należy.
Sieges Even, zmieniający oblicze niczym kameleon, kazał czekać dwa lata na następcę szalonego "Sophisticated". Do tej pory, w zasadzie każdy album Niemców był inny można było się spodziewać czegoś totalnie nowego.
Do tej pory twórczość Sacriversum znałem jedynie z dosyć słabego krążka "Beckettia". Jak na legendę polskiej sceny metalowej, to spodziewałem się po tym zespole więcej. Jako jednak, że i sami muzycy zespołu uważają ten album za trochę słabszy, choćby ze względu na to, że powstawał w ciężkim dla formacji okresie, to postanowiłem dać im szansę. W moje łapki wpadł ostatni jak dotychczas album tej zasłużonej ekipy - "Sigma Draconis".
Komentarze AbrimaaL : Album jest naprawdę mocny, chociaż "legenda polskiej sceny metalowej", L...
KostucH : Achchem... mieliście być? :)A byłem i oglądałem wasz koncert ale...
Remo : Chryste, jaki renesans po latach :) Chyba muszę zacząć jakieś piwa st...
Kilka ładnych lat temu w jednym magazynie wyczytałem artykuł o duńskim Royal Hunt. Redaktor chyba przyłożył się do artykułu, gdyż umiejętnie zachwalał zespół i zachęcił mnie do sięgnięcia po któryś z albumów Duńczyków. W moje łapki wpadł akurat czwarty album "Paradox", który rzekomo miał być jednym z lepszych płyt tej formacji.
Łączenie ciężkiego grania z elektroniką nie jest żadną nowością. Już wcześniej działały zespoły, jak choćby Die Krupps, które reprezentowały ten styl, ale nigdy zespoły tego pokroju nie zdobyły szerszej publiczności. Niemiecki Rammstein za sprawą swojego drugiego krążka "Sehnsucht" przyniósł świeże spojrzenie na łączenie tych dwóch, odległych od siebie gatunków, a utwór "Du Hast" stał się pewnym wyznacznikiem tego typu muzyki. To jednak za sprawą kolejnego krążka - "Muter" Rammstein stał się gwiazdą pierwszego formatu.
Trzeci album legendarnego Psychotic Waltz jest chyba najbardziej wyróżniającym się stylistycznie krążkiem z całej ich dyskografii. "Mosquito" okazał się bowiem największym sukcesem komercyjnym zespołu, ale odniósł zdecydowanie najmniejszy sukces artystyczny. Formacja nie zdobyła poklasku tym, ze dosyć mocno odeszła od poetyckiego thrashu na rzecz bardziej piosenkowej konwencji.
Czwarty i ostatni album legendarnego, amerykańskiego Psychotic Waltz - "Bleeding" bo o nim mowa, musiał spełnić oczekiwania zarówno tych, którzy oczekiwali po zespole powrotu do bardziej lirycznego i progresywnego grania, jak i dla tych, którym podobał się "Mosquito" ze swoim nieco gotyckim klimatem. Zamierzonego efektu krążek nie osiągnął, ale i tak powstał kawał dobrej muzyki.
Zapewne nie jestem jedyną osobą, dla której nazwa Morbid Saint nic nie mówi. Ten amerykański zespół nigdy nie zdobył rozgłosu i w zasadzie niewiele osób o nim pamięta. Sądzę jednak, że fani thrashu końca lat 90tych powinni zwrócić na tą formację odrobinę uwagi, gdyż jest to wydawnictwo skierowane głównie do nich.
Gdy patrzę na te kolejny zespół ze słowem "Mind", "Eye", "Dream" lub jakimkolwiek innym związanym z percepcją, to dostaję ostrego rozwolnienia, a obiad sprzed czterech dni nagle ożywa w żołądku. Nie wiedzieć czemu, ale w 99,9% przypadków nieciężko się domyśleć, że jest to granie gdzieś na pograniczu Dream Theater, Pain Of Salvation i power metalu.
Marduk należy do tego typu zespołów, który potrafi zaskakiwać - nieważne czy pozytywnie czy nie, ale w zasadzie, każde kolejne wydawnictwo Norwegów wzbudza ogromne zainteresowanie, choć formacja ta nigdy nie nagrała albumu, który stał by się taka ikoną black metalu jak "De Mysteriis Dom Sathanas" Mayhem, "Anthems To The Welkin At Dusk" Emperor, czy "Moon In The Scorpio" Limbonic Art. Marduk nagrał za to album ze wszech miar wyjątkowy.
Komentarze Krwawy : To jest najlepszy album Marduka! Deklasuje dokonania wielu innych kapel.
WUJAS : Bardzo dobra płyta tylko wymagająca uwagi. Pamiętam, że też na po...
CrommCruaich : Płyta trochę monotonna, ale dobra na odmóżdżenie się :)
Dosyć trudno było mi zabrać się do napisania tej recenzji. Film obejrzałam już dosyć dawno temu, ale przez ten czas dzielący mnie od tego, co teraz piszę, wypełniłam rozmyślaniami, poszukiwaniami, a przede wszystkim tłumaczeniami. Tak, właśnie tłumaczeniami. Tłumaczyłam sobie, dlaczego ten film wywołał u mnie tak skrajne emocje. Na początku (przez jakieś 30 minut trwania filmu) stwierdziłam, że obraz ten mi się nie podoba. Jednak, co ciekawe, w miarę rozkręcania się filmu, wywoływał u mnie coraz to pozytywniejsze emocje. Myślę, że stało się tak wtedy, gdy zobaczyłam pierwszy występ aktorskiej grupy Joy Division, przedstawiony na tym ruchomym obrazie.
Ci którzy nie mogą się wybrać na tegoroczny festiwal Castle Party w Bolkowie będą mieli jeszcze jedną szansę by usłyszeć reaktywowaną niedawno kultową grupę XIII Stoleti. Zespół w klasycznym składzie Petr i Pevel Stepan wystąpi 10 maja we wrocławskim klubie Firlej. DarkPlanet patronuje wydarzeniu. Szczegóły już wkrótce.
28 kwietnia tego roku, ukaże się na naszym rynku nowe wydawnictwo warszawskiej grupy Believe, która powstała w 2004 roku z inicjatywy Mirka Gila - gitarzysty legendarnego Collage. Następca debiutanckiej płyty "Hope To See Another Day" (2006) zawierać będzie 9 premierowych utworów opowiadających o miłości, szczęściu, wolności i prawdzie.
Pochodząca z Wysp Owczych folk/heavy metalowa formacja Týr wkrótce wyda swój czwarty pełnometrażowy album. Następca "Ragnarok" z 2006 roku nosić będzie tytuł "Land" i ukaże się w Europie 30 maja 2008 roku dzięki wytwórni Napalm Records. Według zespołu krążek "zawiera przede wszystkim motywy rodzimej, ale także islandzkiej i norweskiej tradycji w heavymetalowej oprawie".
Komentarze minawi : No proszę, jakoś mi umknął ten fakt, nawet nic nie wiedziałam :) N...
Christian Pohl, lider niemieckiego zespołu Blutengel, poinformował o zakończeniu działaności projektu Tumor, będącego jednym z wielu przedsięwzięć muzyka. Wraz z rozwiązaniem Tumora Pohl powołał do życia zupełnie nowy projekt nazwany Miss Construction, który już niebawem zadebiutuje na rynku muzycznym. Na pierwszym albumie znajdziemy nieokiełznaną energię taneczną, eksplozje super basów i dziką mieszankę brzmień Tumor, Terminal Choice i współczesnych brzmień klubowych. Płyta w sklepach pojawi się 28 kwietnia nakładem wytwórni Fear Section.
W dniach 18 oraz 19 kwietnia odbęda się poznański oraz warszawski koncert trójmiejskich grup Blindead i Proghma-C. Jednym z założycieli Blindead jest Mateusz Smierzchalski (Havoc), były gitarzysta zespołu Behemoth. Z czasem odchodząc od typowo metalowego grania, grupa rozwinęła się w kierunku bardziej rozbudowanych form, które czasem zahaczają nawet o klimaty industrialno-ambientowe. Proghma-C łączy w sobie elementy metalu, progresji oraz szeroko pojętej muzyki eksperymentalnej. DarkPlanet patronuje koncertom.
Po zagraniu tras "Awakening On The Path Of Rain Tour 2006" oraz "Sulphur
Tour 2008" u boku między innymi Luna Ad Noctum, zespół Arathyr wspólnie tym razem z formacją Vedonist
rozpoczął w marcu 2008 kolejną serię koncertów
obejmującą 10 występów w Polsce oraz jeden w Republice Czeskiej. "Reversed Decalogue Tour
2008" połączona jest z premierą oraz promocją najnowszego albumu Arathyr "Curse Man's Blame". Wkrótce recenzja krążka.
6 maja tego roku ukaże się EPka "Gabriel And The Lunatic Lover" będąca pierwszym wspólnym albumem Marca Almonda (wokalisty synthpopowego duetu Soft Cell) i Michaela Cashmore'a znanego z licznych kompozycji i produkcji dla grup Current 93 i Nature & Organisation. Na płycie oprawę muzyczną zyskały dwa poematy hrabiego Stanislausa Erica Stenbocka, ekstrawaganckiej osobistości - żyjącej w XIX w. EPka ukaże się nakładem
wytwórni Durtro Records.

