
Rocket Shots to młody zespół złożony z doświadczonych muzyków takich zespołów jak: Milczenie Owiec, Thrasher Death czy No Heaven Awaits Us. "Son of a Gun" to ich druga EP-ka. Nazwa grupy sugeruje już z czym będziemy mieli do czynienia na tym wydawnictwie. Jeżeli jeszcze dodamy, że muzykę nagrano w Vintage Studio a wydaje ją Vintage Records to właściwie jesteśmy już w domu.

„To Deny Everything That’s Mundane” to split szwajcarskiego Kehlvin z polskim Fleshworld. Wydany on został przez kilka firm, w zależności od szerokości geograficznej. Ja skupiam się na kopii promocyjnej szwajcarskiej Division Records, która dotarła do redakcji. Muszę zaznaczyć, że jest to bardzo słabej jakości wydawnictwo, nawet jak na promo. Już pomijając CDR, to okładka jest tak złożona, że front i tylne napisy pozostają w stosunku do siebie do góry nogami. W dodatku obok tytułu, nazw zespołu i krótkiej notki, nie znalazło się nawet miejsce na spis utworów.

Coatlicue według wierzeń azteckich była boginią ziemi, życia i śmierci. Ubrana w spódnicę z węży i naszyjnik z ludzkich głów i dłoni przyjmowała okrutne ofiary z żywcem wyjętych ludzkich serc oraz krwi. Coatlicue widnieje na okładce debiutanckiej płyty Chabtan, a jej pocałunek stanowi tytuł dla zawartości muzycznej. Zresztą cała „The Kiss Of Coatlicue” traktuje o przerażających bogach i potworach, oraz o wierzeniach Majów, Inków i Azteków. Sam wąż jest powracającym bohaterem zarówno tekstów, jak i grafik w książeczce.

Francuski Unsafe wydał swoją czwartą płytę zachowując dwuletni okres przerwy, jaki oddziela od siebie wszystkie ich albumy. Stałymi filarami zespołu są wokalista Stephenie Nolf i gitarzysta Lionel Faucher. Pozostali muzycy pojawiają się w Unsafe po raz pierwszy. Muzyka oscyluje pomiędzy thrash metalem, a metalcorem, łącząc w sobie te dwa gatunki. Pasuje więc do niej określenie thrashcore.

Nie będę pisał skąd pochodzi Tomb Of Finland, gdyż myślę, że co bystrzejsi czytelnicy nie powinni mieć problemu z domyśleniem się tego. Wspomnę jedynie, że zespół powstał w 2009 roku, a na dniach należy spodziewać się premiery ich pierwszego albumu „Below The Green”. Dzięki uprzejmości Mighty Music ja mogę podzielić się wrażeniami z czasu spędzonego z ta płytą jeszcze przed jej oficjalną premierą.

„Shake Rattle Racing” to druga płyta duńskiego hard rockowego zespołu Bullet Train Blast. Można w niej odnaleźć klimat starych zespołów rockowych i poczuć siłę ciężkiej odmiany rock and rolla. Nie cała płyta jednak utrzymana jest w ostrym tonie i moim zdaniem nie wszystkie utwory trzymają odpowiedni poziom. Niestety zespółowi zdarza się rozrzewnić stając się nijakim. No, ale może jest to jednak kwestia gustu.

Wystraszyłem się otwierając płytę duńskiego zespołu Grumpynators. Może jestem starej daty, ale wyżelowani faceci z czubami mnie obrzydzają. Na szczęście w tym przypadku pierwsze wrażenie szybko ustąpiło po odpaleniu ich płyty „Wonderland”. Okazało się bowiem, że jest to kawał żywiołowego rock and rolla, który spełnia wszelkie cechy, którymi nowe zespoły rockowe mogą mnie zainteresować.

Hercules Propaganda to niemiecki barowy rock and roll dla panów lubiących odziewać się w lateksy i spędzać szalone chwile u boku innych panów. Nie wiem na ile ten image jest poważny, bo całą płytę „Scream For Action” odbieram raczej jako żartobliwą, w każdym razie jednak jest to obleśne i zniechęcające. Gdyby nie to, że dostałem tą pytę do recenzji na pewno nie zawracałbym sobie nią głowy.

Dużo zadziało się w Disloyal od wydania poprzedniej płyty, bo też i dużo czasu od niej upłynęło. W zespole ostali się jedynie perkusista Jaro i występujący wcześniej gościnnie Artyom Serdyuk. Co ciekawe na "Prophecy" grał na basie, a tu przejął pierwszoplanową rolę jako gitarzysta i autor muzyki. Skład Disloyal A.S. 2015 uzupełniają Kolya na basie i Kriss na wokalu. Ten drugi znany jest z takich zespołów jak Deathbringer, Empatic i Manipulation, ale wszędzie tam pełnił rolę perkusisty. Tak więc Disloyal stał się tworem międzynarodowym, w połowie polskim, a w połowie białoruskim.

Od kiedy minął czar pierwszych płyt Helloween (dla niżej podpisanego było to dobrych kilkanaście lat temu:) power metal stał się dla mnie gatunkiem martwym, w którym nic wartego uwagi się nie dzieje. Nie zapuszczałem się w zarezerwowane dla Niemców i Skandynawów rejony nawet w tłusty czwartek, z obawy, że od nadmiaru lukru i słodyczy mnie cofnie. Dietę porzuciłem tylko raz dla chwalonego w mediach pod niebiosa albumu "Lupus Dei" Powerwolfa. Od tamtego czasu mam zakodowane, że na morzu kiczowatego i bez polotu power metalu jest wysepka, do której można przybić i posilić się krzepiącymi (nie pustymi) kaloriami.
Yngwie : jako, że Kolega "siedzi" w tym gatunku to jak się widzi Powerwolf? czy tylk...
oki : Lonewolf przyzwoity, ale do Powerwolfa rzeczywiście nie ma startu. Jakby K...
Yngwie : Nie wiem jak odpowiedzieć na tak ogólne pytania, hyhy. Z mojego punktu wi...

Pochodzący ze Szwajcarii Sounds Of Fury niedawno wydał swoją drugą płytę. Nie znam pierwszej, ale musiała być na tyle interesująca, że zwróciła uwagę Mighty Music, pod szyldem której ukazała się "Mediocracy". Patrząc na jej poziom wcale mnie to nie dziwi gdyż jest to solidny kawał technicznego i brutalnego death metalu, którego bardzo przyjemnie posłuchać.

Gdy słuchałem po raz pierwszy duńskiego See The Sky od razu wydał mi się znajomy, a to ze względu na wokalistkę. Moje przypuszczenia skierowały się w stronę zespołu Wintergarden, którego płytę recenzowałem rok wcześniej i się potwierdziły. See The Sky tworzy to samo małżeństwo Miriam i Blake Gardner tylko, że ze składem poszerzonym o perkusistę, basistę i dodatkowego wokalistę. Również muzyka daleka jest od gotyckiej lekkości Wintergarden. Jest cięższa, a także bardziej drapieżna i psychodeliczna.

Dolina Cieni to myślenicki zespół, który, jak podaje Encyclopaedia Metallum, istnieje już bardzo długo. Nic dziwnego, że ich debiutancki materiał liczy sobie aż trzynaście kompozycji, które razem trwają ponad godzinę. Zupełnie nie zgadzam się natomiast z tamtejszym określeniem ich muzycznego profilu jako pagan black/doom metal. O ile jeszcze pagan i black są określeniami zbliżającymi nieobeznanego czytelnika do kwintesencji tematu, to doom jest wzięty kompletnie z sufitu. A dla mnie "Wzgórze Tysiąca Dusz" to po prostu kawał heavy metalu.

Epsilon to austriacki zespół parający się death metalem. "Zu Richten" jest ich drugim albumem, wydanym cztery lata po debiucie. Jest to bardzo szybka i intensywna muzyka, z niskim brzmieniem i trochę coreowym pogłosem. Od początku zaskakuje gęstością i zalewem dźwięku, a w ostatecznym rozrachunku prezentuje się bardzo przyzwoicie.







