Rzadko się zdarza, aby zespół zyskiwał miano kultowego, już po wydaniu pierwszej płyty. Tak właśnie było z Guns'n'Roses - zespołem, który zaszokował świat nie tylko muzyką, ale i wizerunkiem stylem życia. Muzycy os samego początkowali jawnym zamiłowaniem do używek, alkoholu I do pięknych kobiet. Dzikość młodzieńcza werwa znalazły odbicie w tym co zespół nagrał.
Piąty krążek studyjny ekipy Roberta Frippa to kolejny wielki klasyk. Oczywiście po drodze nie obeszło się bez przetasowań w składzie, co musiało rzutować na to, że muzka znów będzie inna. Do tej pory każdy kolejny album zespołu był inny i nie inaczej jest tym razem. Trzeba jednak powiedzieć, że "Larks'…" podobnie jak poprzednia płyta "Islands" jest dosyć wyciszonym albumem.
"The Wall" - bezdyskusyjnie najbardziej znany koncept-album jaki kiedykolwiek powstał. Album, na podstawie, którego powstał film o tym samym tytule (oczywiście z muzyką z albumu "The Wall"), album ,na postawie tworzono spektakle z okazji zburzenia muru berlińskiego, album, który z biegiem lat stał się ikoną, symbolem obalania systemów totalitarnych totalitarnych wszelkich przejawów zniewolenia. "Another Brick In The Wall Pt. 2" był przecież największym „hitem” zespołu. Najdziwniejsze jest jednak to, że moim zdaniem "The Wall" jest przereklamowanym klasykiem… i to bardzo przereklamowanym.
Komentarze Horsea : Oj tam, oj tam - może i przereklamowany, może i nudny i bez tej siły co "...
Pablo69 : Dla mnie nie ma Pink Floyd ani bez Watersa, ani bez Gilmoura. "The Wall" to wg...
Harlequin : Genialny album koncertowy , jeden z najlepszych jakich słyszałem w życ...
Nazwa Payne's Gray zapewne wielu osobom nic nie mówi. Ten niemiecki progmetalowy zespół istniał w połowie lat 90-tych, ale nigdy nie zdobył rozgłosu. Nawet obecnie niewiele osób wymienia tę nazwę, gdy mówi się o tym gatunku. Szkoda, gdyż "Kadath Decoded" to bezsprzecznie jedne z ciekawszych albumów progmetalowych.
Osoba Rona Jarzombka fanom technicznego grania jest zapewne znana. Muzyk kojarzony przede wszystkich wszystkim z Watchtower, po nagraniu z tym zespołem "Control & Resistance" w zasadzie zniknął z muzycznej sceny i nie było o nie prawie nic słychać. Rok 1996 przyniósł jego solowy album, ale umknął on gdzieś uwadze krytyki. Nie sposób jednak był przeoczyć projekt z jakim Jarzombek wystartował kolejnego roku.
Komentarze Harlequin : Ja tam lubie :) mądre instrumentalne granie z jajem :)
Stary_Zgred : Doskonała płyta - ale wymagająca wsłuchania się w jej smaczki....
Irlandia do metalowych potęg nigdy nie należała. W zasadzie kraj ten bardziej kojarzony jest ze swoistymi tańcami, muzyką folkową, a jedynym rozpoznawanym zespołem z kraju zielonej koniczyny jest Primordial. Sytuacja ta może się wkrótce zmienić za sprawą Era Vulgaris, który może niedługo namieszać trochę na progmetalowej scenie.
Koniec lat 80-tych i początek lat 90-tych przyniósł mały boom na nową odmianę ekstremalnego grania, określoną z czasem mianem black metalu. W mroźnej Norwegii szereg zespołów czerpał inspirację z twórczości takich zespołów jak Venom, Celtic Frost czy Bathory i nadał i nową oprawę. W taki sposób wypłynęły takie zespoły jak Mayhem, Darkthrone, Burzum czy Immortal. Nigdy jednak nie zauważyłem tego, że Emperor, który uznawany jest przez wielu za jednego z najważniejszych reprezentantów black metalu, swój pierwszy album wydał dopiero w połowie lat 90-tych.
"Melange" to jak dotąd najbardziej elektroniczne wcielenie Artrosis. Płyta została nagrana jeszcze z klawiszowcem Maćkiem Niedzielskim, który pozostawił na niej dużo industrialnego hałasu i charakterystycznych instrumentalnych wstawek. Wszystko na tej płycie się rozmywa, nic tu nie jest spójne, harmonijne i miłe dla ucha. Przynajmniej po pierwszym przesłuchaniu... I chyba właśnie o to chodzi.
Komentarze Andrzej : Artrosis to nie fenomen tylko po prostu kapela, która juz od dobrych 10lat istni...
Harlequin : Ale musze przyznać ,że fenomenu i ogromnej popularności Artrosis na D...
Harlequin : No, jak dla mnie Moonlight skończył się po "Floe"
Gdy patrzę na światową scenę awangardowego metalu uświadamiam sobie jak bardzo ciężko jest stworzyć taka muzykę I do tego zrobić to dobrze. W naszej rodzimej Polsce widoczna jest ogromna posucha jeśli chodzi o ten gatunek, a jedynym godnym uwagi reprezentantem była chyba Lux Occulta.
Po przeciętniactwie ciężko się spodziewać, że takowy zespół nagle nagra naprawde dobry album. Nic więc dziwnego, że kolejne albumy Asgaard nie wywołują większego poruszenia, skoro kolejne albumy nie były na tyle interesujące, aby zespół ten zdobył powszechne uznanie. "Ex Oriente Lux" - poprzedniczka omawianego wydawnictwa zaprezentowała dosyć osobliwą muzykę, ale nierówny poziom i specyficzne podejście do pisania utworów nie znalazły uznania w moich oczach.
Mówi się, że to drugi krążek weryfikuje wartość zespołu. Gdyby się trzymać tej zasady, to Emperor musi należyć do grona tych najbardziej wartościowych. W dwa lata do debiutanckim "In The Nightside Eclipse" Emperor nagrał bowiem album, który jest chyba niedoścignionym ideałem symfonicznego black metalu.
Komentarze Andrzej : Bezdyskusyjnie jest to jeden z najlepszych blackmetalowych albumów jakie u...
Nigdy nie byłem miłośnikiem folkowego grania. Raczej mało prawdopodobnym było więc, aby sięgnął do twórczości Haggard samodzielnie. Ale jak to w życiu bywa, są osoby, które takie granie lubią i usilnie zachęcą do przesłuchania. Tak tez i było w przypadku trzeciego jak dotąd ostatniego krążka Haggard. W tym przypadku asertywność poszła na spacer i posłuchałem "Eppur Si Muove".
W zasadzie ten krążek z metalem nie ma nic wspólnego, a recenzja ta pojawia się na DarkPlanet chyba jedynie ze względu na osobę Karla Sandersa. Lider i współzałożyciel deathmetalowego Nile, tak jak wielu kreatywnych muzyków, postanowił spróbować nargać coś, co znacznie będzie odbiegało od twórczości macierzystego zespołu. "Saurian Meditation" to debiutancki album solowy tego muzyka.
W trzy lata od wydania kultowego już krążka "Bastard" ikona polskiej sceny metalowej powróciła na scenę z albumem "Róże Miłości… Najchętniej Przyjmują Się Na Grobach". O ile już "Bastard" prezentował bardziej okrzepniętą muzykę, o tyle chyba mało kto się spodziewał, ze Kat pójdzie jeszcze dalej i nagra chyba najbardziej przystępny album w swojej karierze.alagner : mnie zastanawiało zawsze czy te ryki w Szmaragdzie Bazyliszka to faktycz...
zsamot : Najlepszy? nie, ale na pewno mający unikalny klimat, zawsze wk...iał mnie...
Po 25 latach przerwy od wydania ostatniego studyjnego albumu "Burning From The Inside", legendarna brytyjska formacja, uznawana za pionierów gotyckiego rocka, spotkała się w studiu by nagrać, jeśli wierzyć zapewnieniom członków zespołu, swój pożegnalny album. W przypadku wielkich powrotów po latach, pojawia się jednak pewnien problem. Z jednej strony chcielibyśmy usłyszeć coś dobrze znanego, wpasującego się w konwencję, do jakiej przyzwyczaiły nas poprzednie płyty, z drugiej jednak oczekujemy pewnej świeżości i miłego zaskoczenia, że nie mamy do czynienia z nieumiejętnym odgrzewaniem starych sprawdzonych schematów.
Duński Iniquity należy do tych zespołów, które miały szansę zaistnieć na rynku, ale tej szansy nie wykorzystali. "Grime" jest albumem, który swojego czasu zamieszał lekko na scenie, ale w zasadzie od tego czasu słuch o zespole zaginął. Zostało więc od czasu do czasu odkurzanie "Grime" - największego dzieła tej formacji.
Choć Gamma Ray jest szanowanym i cenionym reprezentantem power metalu, to ekipa Kai Hansena nigdy nie osiągnęła takiej popularności jak macierzysta formacja tego muzyka - Helloween. Mimo to takie krążki jak "Land Of The Free" czy "Somewhere Out In Space" są wydawnictwami rozpoznawanymi. "Powerplant" do tego grona nie dołączył, choć zawiera wszystkie elementy, które go do tego predysponują.
Po niemałym zamieszaniu jakie na scenie blackmetalowej wywołał drugi krążek norweskiego Borknagar zatytułowany "The Olden Domain", oczy fanów ekstremalnego grania zwrócone były na nową nadzieję skandynawskiej sceny. "The Archaic Course" okazał się być wydawnictwem przełomowym zarówno dla zespołu jak i dla gatunku. Gdy się bowiem zastanowić, to nie przychodzi mi na myśl żaden zespół blackmetalowy oprócz Bathory, który łączyłby black metal z motywami epickimi.
Sporo jest tych zespołów co mają w nazwie "crypt" lub "tales". I zazwyczaj to nie są ciekawe propozycje. Patrząc na logo i okładkę przemyskiego Cryptic Tales spodziewałem się jakiegoś bluźnierczego, obrazoburczego, satanistycznego black metalu. Po przesłuchaniu "VII Dogmata Of Mercy" ograniczyłbym moje domysły do zwrotu "black metal". Dziwne, gdyż formacja istnieje już blisko 20 lat, a dopiero też o niej usłyszałem...
Tak to jest… najpierw dostajesz do recenzji płytkę od jakiejś nieznanej, kapeli, a gdy odpalasz, to masz możliwość przejrzenia wszystkich swoich amalgamatów w lustrze. Chyba pierwszy raz mi się to zdarza, że zupełnie nieznana mi grupa zrobiła na mnie takie wrażenie. Kwartet ten nagrał niezwykle
interesujący materiał, którego nie da się łatwo zaszufladkować.
Słychać, że muzycy Arathyra słuchają bardzo dużo i to bardzo różnorodnej muzyki, w efekcie czego powstało osiem bardzo dalekich od banału utworów.

