Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Payne's Gray - Kadath Decoded

Nazwa Payne's Gray zapewne wielu osobom nic nie mówi. Ten niemiecki progmetalowy zespół istniał w połowie lat 90-tych, ale nigdy nie zdobył rozgłosu. Nawet obecnie niewiele osób wymienia tę nazwę, gdy mówi się o tym gatunku. Szkoda, gdyż "Kadath Decoded" to bezsprzecznie jedne z ciekawszych albumów progmetalowych.


Przede wszystkim ciężko jest tę muzykę gdziekolwiek zaklasyfikować, gdyż ściera się tu wiele wpływów innych nurtów. Nie jest to skrajnie techniczne granie i raczej niewiele jest tutaj łamańców. Gitary odgrywają tutaj role tła, riffy rzadko brzmią mięsiście, skupiając się raczej na rytmice. Pojawiają się także okazjonalne solówki, bardziej nastrojowe niż techniczne. O sile tego wydawnictwa świadczy jednak wykorzystanie instrumentów klawiszowych oraz gitar akustycznych, które kreują bardzo liryczny klimat tego wydawnictwa. Rzeczywiście partie klawiszy są bardzo zróżnicowane nadają muzyce bądź to dużo przestrzeni, bądź też średniowiecznego ducha. Nie sposób nie zauważyć, że mamy tutaj sporo elementów, które potem będą wykorzystywane w twórczości grup power/progmetalowych. Tyczy się to także melodii, które są wręcz "śpiewające", momentami zaciągające pod folk.

Całości dopełnia bardzo wysoki, często piany wokal, mogący się kojarzyć z Michaelem Kisze. Niestety jest to zarazem najsłabszy punkt tego wydawnictwa, gdyż często owe partie zgrzytają w uszach. Jeśli chodzi o same kompozycje, to ze spójnością tez nie jest najciekawiej, gdyż poszczególne motywy są zbyt niezależne od siebie. Niestety kawałki tracą na emocjach i na dłuższą metę "Kadath Decoded" jawi się jako beznamiętny krążek.

Myślę, że omawiane wydawnictwo zasługuje na uwagę ze względu na dosyć specyficzne harmonie, które ciężko porównać do jakiegokolwiek innego zespołu. Jako całość brzmi to oryginalnie, ale niestety jest tu za dużo niedociągnięć, które zniechęcają do ponownego sięgnięcia po tą płytkę. Celowo napisałem więc we wstępie, ze jest to "ciekawe" wydawnictwo, co nie znaczy, że trzeba tego koniecznie posłuchać. Mimo to śadze, że warto dac tej formacji odsłuch, aby się przekonać, że nie wszystko co progmetalowe obraca się wokół twórczości trzech zespołów.

Tracklista:

01. Dream Sequence
02. Sunset City
03. The Cavern Of Flame
04. Moonlight Waters
05. Procession
06. A Hymn To The Cats
07. The Way To Ngranek
08. Within the Vault
09. Reaching Kadath
10. Nyarlathoteps Reception
11. Riding The Shantak
12. Finale: Sunset City, Part 2

Wydawca: wydawca nieznany (1995)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły