Zespół o nazwie 1349 uchodzi aktualnie za jednego z lepszych reprezentantów norweskiego black metalu. Kiedy jednak formacja była zakładana w 2000 roku przez czterech bliżej nieznanych muzyków, mało kto przypuszczał, że ta będzie się ona liczyła na metalowej scenie. Wydana rok póżniej debiutancka EPka "1349" na pewno nie zwiastowała takiego rozwoju zespołu.
Komentarze Gorg666 : O retty!!!! Jak się nie lubi black metalu to się go nie słucha i już :) Zastan...
Za sprawą "De Mysteriis Dom Sathanas" Mayhem ustawił sobie poprzeczkę tak wysoko, że przez kolejne lata nie mógł zbliżyć się do poziomu tegoż kultowego krążka, zwłaszcza jeśli chodzi o aspekt niepowtarzalnego, podszytego Szatanem klimatu. Nie powinien więc dziwić fakt, że kolejne wydawnictwa przynosiły niedosyt i trudno też oczekiwać, żeby i "Chimera" - trzeci studyjny album Norwegów - zmieniła tę sytuację.
Komentarze Behold : Ostatnio podsłuchuję sobie z ''Chimery'' kawałka ''Impious Devious Leper...
Gorg666 : Wszystko dobrze, ale niepotrzebnie odnosisz się na początku do "De Myste...
John Zorn bez wątpienia jest jednym z największych eksperymentatorów i poszukiwaczy muzycznych. Nie wszystkie więc jego dzieła są więc zrozumiałe, nie wszystkie są dobre, nie wszystkie są nowatorskie. Takim dziwnym albumem jest właśnie "From Silence To Sorcery".
Choć pierwsze próby artystyczne grupa ta podejmowała już w późnych latach 90. nagrywając dwa materiały demo, to dopiero w 2001 roku doczekali się oni swojej pierwszej EPki. Mowa o Turisas - fińskiej grupie wykonującej muzykę określaną mianem battle metalu. Na krążku znajdujemy trzy utwory swą melodyjnością porywające do tańca zaś swym ciężarem przygniatające niejednego fana mocnych brzmień. Przysłuchajmy się, zatem tym nieco ekscentrycznym panom i poświęćmy im 15 minut, a kto wie może swą muzyką i nas przeniosą w krainę fantastycznych stworów i pól bitewnych gdzie osnuci irracjonalną mgłą odkryjemy na nowo potężne brzmienie rodem prosto z Finlandii.
Czasem tak jest, że połączenie dwóch krańcowo różnych stylów gry w jeden organizm, zamiast okazywać się kompletną klapą, daje niezwykle ambitny kawał dobrej muzyki. Tak też było w przypadku grupy Mesh i ich albumu "We Collide", na którym synthpopowe brzmienia mieszają się z rockowymi gitarami, dając w wyniku twór określany mianem synth rocka, twór niezwykle ambitny, obdarzony naprawdę olbrzymią siłą przekazu.
Komentarze HardKill : Proponuję dać już sobie spokój z DAF ^^ oki ile razy mam pisać że ws...
verdammt : twierdzenie ze Mesh dorówna popularnoscia Depeszom Jakoś nie...
HardKill : Nie chodzi o Mesh czy ten jak mu tam DAF ^^ (DAF podałem tylko i wyłąc...
No i wszystko stało się jasne. Piętnaście lat po wydaniu debiutanckiego albumu "Focus" Cynic powrócił z nowym, szalenie wyczekiwanym albumem. Choć premiera "Traced In Air" była wielokrotnie przekładana i ostatecznie w Europie i w Stanach Zjednoczonych krążek ukaże się dopiero na koniec listopada nakładem Season Of Mist, to w odległej Japonii pojawił się już 22 października nakładem Avalon Records. Taką też wersję zakupiłem. Nie da się jednak ukryć, że w związku z wielokrotnym przesuwaniem premiery płyty "Traced In Air" już od dobrych dwóch miesięcy krążył w sieci.
Komentarze Harlequin : Miauczą czy nie... tak czy owak wychodzi na to, że mamy tu do czynienia...
Harlequin : serio, po naprawdę dłuzszej przerwie, gdy nie słuchałem tej płyty...
Sumo666 : Ja tam nie wiem ;P
It is hard to write about this album as a novelty, if it is understood
as something exceedingly innovative. Even before its release, after
hearing the samples of songs on the German artist’s web, it was obvious
that the album would be rather a musical diary than a desire for
exploring new territories of sounds. And if Frozen Plasma vocalist and
Diorama keyboarder tried to put in lyrics everything that had happened
to him in the last 10 years, in music he travelled into worlds which he
simply knows and likes. He probably kept surprises for his next albums,
this time presenting the music of his head and heart.
Zjawisko, którym jest zespół Planet X można już na samym początku
określić jako niebywałe! A mówię to już na wstępie, gdyż wiem, że ta
recenzja nigdy w całości nie odda tego co zostało zawarte na albumie.
Pomimo tego, że w tym roku 2008 panowie z Planet X uraczyli nas nowym
krążkiem, to według mnie "MoonBabies" pozostanie nejlepszym dziełem w
dorobku i właśnie dlatego postanowiłem je po krótce opisać.
Komentarze Harlequin : Nie powiem - grac Ci muzycy potrafią ... szkoda tylko, że to co nagr...
Mój pierwszy kontakt z Diabolic miał miejsce kilka lat temu, gdy ukazał się płyta "Infinity Through Purification". Pamiętam, ze wrażenia do pozytywnych nie należały, więc do "Subterraneal Magnitude" - drugiego krążka grupy podszedłem sceptycznie.
Choć trzeci album Exodus został zatytułowany "Fabulous Disaster", to z katastrofą nie ma on nic wspólnego. Powiem więcej - zespół ewoluował i nagrał jeden z najlepszych albumów w swojej historii.
Komentarze Bogdan : Exodus na nastepcy Pleasures... mam wrazenie ze zaczal szukac nieco innych...
Dwa lata przyszło czekać na następcę "Bonded By Blood". W tym czasie z zespołem pożegnał się Paul Baloff a jego miejsce zajął Steve "Zetro" Souza, który próbował uprzednio sił w Testament.
Exodus śmiało można postawić obok Metallicy i Slayera jako pierwszych reprezentantów thrash metalu. Formację z Bay Area założyli w 1981 roku Tom Hunting oraz Kirk Hammett, który dwa lata później przeszedł do Metallicy. Hammett zostawił po sobie kilka pomysłów, zaś Hunting skompletował skład i w 1985 roku jako Exodus zarejestrowali materaił na debiutancki album "Bonded By Blood".
Disembarkation to chyba jedyna formacja, o której wiem od lat, o której sporo czytałem, na którą ostrzyłem ząbki i rósł mi apetyt, gdyż jedyny album tej formacji "Rancorous Observision" jest praktycznie nieosiągalny na CD a i szalenie trudny do zdobycia nawet z nielegalnych źródeł. Po ponad czterech latach źródeł udało mi się zdobyć ten album, co prawda w MP3, ale zawsze dobre i to na początek.
Pamiętam jak "Tara" była reklamowana jako "najlepsze wydawnictwo spod skrzydeł Osmose". Nie chciało mi się wierzyć w to hasło, bo nigdy przedtem o Absu nie słyszałem, a gdy dowiedziałem się, że walczą z Chuckiem Norrisem w Tekasie to tym bardziej zwątpiłem. Moje obawy okazały się być na wyrost. "Tara" zaskoczyła na całej linii. Generalnie mamy tu doczynienia z
black metalem z małymi elementami thrashu. Wszystko surowe, pozbawione
klawiszowych ozdobników i świetnie zagrane... ale po kolei.
Czwarty i jak się okazuje ostatni album tej szwedzkiej formacji działającej gdzieś na uboczu sceny black/thrashowej. Po zespołach inspirujących się korzeniami gatunku ciężko spodziewać się jakiejś ewolucji, a Bestial Mockery jest doskonałym tego przykładem.
Obliveon to trochę zapomniana formacja z Kanady, która jeszcze dekadę temu była jednym z czołowych reprezentantów technicznego thrash metalu. Często napotykałem się na tę nazwę czytając jakieś recenzje czy artykuły, ale nigdy nie miałem okazji posłuchać wypocić tego kwintetu. Bardzo niedawno w moje łapki wpadła trzecia płyta tej formacji
zatytułowana "Cybervoid", która jednocześnie była moim pierwszym
kontaktem z Obliveon. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że nie
tego cię spodziewałem.
Komentarze oki : a mnie się ta płytka podoba mimo, że nie jest to granie wizjonerskie czy n...
Nigdy nie byłem fanem Moonspell i chyba nigdy nie będę. Spośród tych płyt, które znałem za najlepszą uważam "Wolfheart", a chwalony wszędzie "Irreligious" nie wywołuje u mnie żadnych emocji. Nowsze dokonania Portugalczyków też określiłbym mianem poprawnych, dlatego też "The Butterfly Effect", który w opinii wielu fanów uchodzi za najsłabszą i najbardziej eksperymentalną płytę, był dla mnie intrygującą niewiadomą.
Komentarze zsamot : Nowatorstwo, ekspresja.. Na miare 34,...% My Dying Bride i równiez nieco nie...
W latach 80-tych The Cult był jednym z czołowych zespołów rockowych, które inspirowały się sceną punkową i post-punkową początku wspomnianej dekady. Wtedy to wydali kilka płyt, które uchodzą dziś za klasyki. Potem formacja rozpadła się i odeszła w niepamięć. Na początku nowego millennium zespół odrodził się niczym Feniks z popiołów i po wielu latach nagrał materiał, który niejednego zadziwił.
Album "Tormato" był sporym, niemiły zaskoczeniem dla fanów. Po serio świetnych progresywnych albumów formacja uprościła swoja muzykę, co wiązało się z ostrymi słowami krytyki. Muzycy chyba zdali sobie sprawę, ze nie tędy droga i za sprawą albumu "Drama" chcieli powrócić do bardziej progresywnego grania. Okazało się jednak, że to wcale nie takie proste zadanie.
Od momentu wydania albumu "Tormato" muzyka Yes staczała się po równi pochyłej coraz bardziej zatracając się w estetyce pop-rocka lat 80-tych. Wyjątek stanowił album "Drama", który choć zawierał sporo inklinacji do muzyki mainsteamowej, to nawiązywał do bardziej progresywnych dokonań zespołu z lat 70-tych.

