Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

The Cult - Beyond Good And Evil

W latach 80-tych The Cult był jednym z czołowych zespołów rockowych, które inspirowały się sceną punkową i post-punkową początku wspomnianej dekady. Wtedy to wydali kilka płyt, które uchodzą dziś za klasyki. Potem formacja rozpadła się i odeszła w niepamięć. Na początku nowego millennium zespół odrodził się niczym Feniks z popiołów i po wielu latach nagrał materiał, który niejednego zadziwił.
Krążek został zatytułowany "Beyond Good And Evil" i praktycznie z miejsca zebrał same świetne recenzje. Nic dziwnego, gdyż 12 utworów tu zawartych to nie tylko kwintesencja stylu zespołu, ale i umiejętne wkomponowanie elementów, które do tej pory były dla zespołu obce. Należy jednak zacząć od tego, że krążek na naprawdę świetne brzmienie, gdzie instrumenty brzmią bardzo nowocześnie. Zaskakują zwłaszcza gitary, które są wyjątkowo ciężkie jak na tą formację. Okazuje się jednak, że pasuje to idealnie do prostych piosenek oferowanych przez ekipę Iana Astbury'ego. Skoro riffów ewidentnie inspirowanych jest twórczością starego Black Sabbath - proste, ale bardzo rytmiczne i wpadające w ucho granie. Do tego należy dodać mocny, wysoki głos wokalisty nadający muzyce pazura.

Nowinkami są natomiast pewne harmonie kojarzące się trochę z twórczością Pearl Jam czy nawet Alice In Chains. "Beyond Good And Evil" pomimo, że jest melodyjny o dość przebojowy to posiada niemałą dawkę brudu i posępności. Ten drugi element potęgowany jest jeszcze przez fakt, że The Cult nieśmiało folguje z industrialnymi rytmami, bardzo podobnymi do tych z "6:66 Satan's Child" Danziga. Pod względem brzmieniowym i estetycznym te albumy są trochę zbliżone, choć The Cult zdecydowane bardziej trzyma się rockowej tradycji. Moimi zdecydowanymi faworytami są "American Gothic", który jest najbardziej przebojowym numerem na płycie, nowoczesny, ale posiadający alternatywną rockową nutę "Speed Of Light" oraz dynamiczny "Take The Power", ale na dobrą sprawę każdy z tych utworów jest co najmniej dobry.

Paradoksalnie The Cult wrócił silniejszy niż kiedykolwiek, gdyż moim zdaniem jest to najlepszy album zespołu spośród tych, które słyszałem. Na pewno nie jest to album reprezentatywny ze względu na jego urozmaicenie i mnogość gatunków jakie się tu przewijają, ale na pewno jest najdojrzalszy i najbardziej przemyślany. Myślę, że jest to album godny postawienia na półce, gdyż jest to jedno z najlepszych wydawnictwo rockowych tej dekady. Tym bardziej, że po nagraniu krążka The Cult ponownie się rozpadło.

Tracklista:

01. War (The Process)
02. The Saint
03. Rise
04. Take The Power
05. Breathe
06. Nico
07. American Gothic
08. Ahes And Ghosts
09. Shape The Sky
10. Speed Of Light
11. True Believers
12. My Bridges Burn

Wydawca: Atlantic Records (2001)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły