Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Moonspell - The Butterfly Effect

Nigdy nie byłem fanem Moonspell i chyba nigdy nie będę. Spośród tych płyt, które znałem za najlepszą uważam "Wolfheart", a chwalony wszędzie "Irreligious" nie wywołuje u mnie żadnych emocji. Nowsze dokonania Portugalczyków też określiłbym mianem poprawnych, dlatego też "The Butterfly Effect", który w opinii wielu fanów uchodzi za najsłabszą i najbardziej eksperymentalną płytę, był dla mnie intrygującą niewiadomą.
Podszedłem do płyty, spodziewając się elektronicznego ataku podrasowanego ciekawym rykiem wokalisty - takie było moje wyobrażenie o tym albumie. Otwierający płytę "Soulsick" po prostu mnie zmiótł. Dokładnie tak sobie wyobrażałem ten krążek. Nienachalna, ale przestrzenna elektronika, wpadająca miejscami w industrial innym razem nasuwająca skojarzenia z electropopem, potężne brzmienie nadające monumentalnego klimatu oraz mocny wokal prowadzący dynamiczną melodię. Szczerze mówiac ten utwór wydał mi się o wiele ciekawszy i ambitniejszy od wszystkiego co było na "Irreligious" oraz "Sin/Pecado". Natsepne trzy utwory tylko utrzymały ten poziom - pełen elektroniczych eksperymentów "Butterfly FX", mocny "Can't Bee" oraz pełen kontrastów "Lustmord" na ten moment czyniły z "The Butterfly Effect" miłą niespodziankę a w moich oczach najlepszy albumem tego zespołu.

Niestety pomysłów wystarczyło na 4 utwory. Kolejne sześć traci impet, wkrada się więcej eksperymentowania z elektroniką, co też miejscami nasuwa mi skojarzenia z Depeche Mode z okresu "Ultra". Niestety dynamika tych utworów jak i melodie zostały gdzieś zduszone. Tego fragmentu płyty słucha się beznamiętnie, a z każdą sekundą wkrada się coraz większe rozczarowanie. Sytuację ratują dwa ostatnie kawałki. "Tired" oraz "K/O Mal de Cristo" choć może nie tak dynamiczne to świecą jakimiś pomysłami i robią dobre wrażenie.

Zamiast najlepszego albumu Moonspell dostałem twór bardzo przeciętny, w dużej mierze rozczarowujący. Przede wszystkim zabrakło tu pomysłów, choć sama koncepcja była niewątpliwie dobra. Jeśli traktować "The Butterfly Effect" w kategoriach eksperymentu to uznałbym go za udany, gdyż kapela odnalazła się w tej stylistyce. Za złe mam zespołowi fakt, że na siłę upychali tak dużo kawałków - w połowie bardzo przeciętnych i słabych. Wychodzi więc na to, że album zepsuty na własne życzenie.

Tracklista:

01. Soulsick
02. Butterfly FX
03. Can't Bee
04. Lustmord
05. SelfAbuse
06. I Am The Eternal Spectator
07. Soulitary Vice
08. Disappear Here
09. Adaptables
10. Angelizer
11. Tired
12. K/O Mal de Cristo

Wydawca: Century Media (1999)
Komentarze
zsamot : Nowatorstwo, ekspresja.. Na miare 34,...% My Dying Bride i równiez nieco nie...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły