"Dziewczyna z gitarą, byłaby dla mnie parą..." - ta parafraza piosenki Karin Stanek idealnie pasuje do Nathashy Khan ukrywającej się pod nazwą Bat For Lashes. Co prawda natacha to raczej dziewczyna z klawierą, ale jeśli będzie dalej nagrywać takie płyty jak "Two Suns" to złego słowa na nią nie powiem.
"Killing Technology" to znaczący punkt zwrotny nie tylko w karierze kanadyjskiego Voivod, ale także w samym gatunku jakim jest thrash metal. Za sprawą tego wydawnictwa muzycy Voivod odeszli niemal całkowicie od surowego, niezbyt interesującego thrashu jaki prezentowali na dwóch pierwszych wydawnictwach, poszerzajac ów schemat o szereg elementów z kręgu sci-fi i rocka progresywnego przeobrażając swoją muzykę z brzydkiego kaczątka w prawie dorosłego łabędzia.
Wobec nieprzerwanie płynącego potoku różnorakiej muzyki metalowej
serwowanej przez zespoły o coraz wymyślniejszych nazwach, które w
dodatku (najczęściej) mają dość irytującą skłonność do nazywania swoich
wypocin "najlepszymi, najlepiej brzmiącymi i najbardziej
reprezentatywnymi dla danego gatunku", prawdziwy koneser muzyki jest
wystawiony na niesamowitą próbę. Musi on ze zwinnością lekkoatlety
ominąć wszelkie muzyczne buble by dotrzeć do tych grup, które
rzeczywiście coś sobą reprezentują.
Są zespoły, które mimo tego, że grają muzykę bardzo oryginalną i świeżą
to jednak z jakiś powodów często pada na nie cień zapomnienia. Tym
większa szkoda, że większość z nich nie zasługuje na tenże los -
pisałem już wcześniej o grupie Budgie, o której nawet w latach 70-tych
mało kto słyszał. U nas też nie jest lepiej - bo kto słyszał o takim Al
Sirat? Zapewne niewielu. Cóż, niestety, jak widać tak musiało być i tyle,
że oryginalność rzadko kiedy jest należycie doceniana.
Nie od dziś wiadomo,
że istnieją zespoły dobre, lub wręcz średnie o których się mówi bardzo dużo, gdyż z jakiegoś powodu udało im się
wybić, albo ciągną sławę z czasów dawnej świetności, która dawno minęła. Z drugiej strony są też zespoły bardzo
dobre, o których się mówi mało, albo wręcz prawie w ogóle. Niby gdzieś
istnieją, niby je znamy, ale spychamy na drugi plan. Jednym z takich zespołów
jest Mindless Faith.
Komentarze verdammt : Słuchałam kiedyś tej płyty i nie zrobiła na mnie specjalnego wraże...
Windir - norweski zespół, a
właściwie projekt wspaniałego wokalisty i instrumentalisty
Valfara, łączy w sobie black metalowe brzmienia z muzyką folkową,
a także mitologią. Kapela powstała piętnaście lat temu, pierwszy
pełnometrażowy album studyjny wydała dopiero w 1997 roku. Płyta "Sóknardalr" okazała się sporym sukcesem, zbierając
szereg pozytywnych recenzji. Była to woda na przysłowiowy młyn dla
lidera grupy, który z podwojoną siłą i mocą ruszył do
kolejnego boju na black metalowym poletku, czyniąc to w niezwykłym
stylu.
Komentarze bruit_noir : bardzo dobra plytka, ale imo soknardalr klimatem ja polyka bez krztuszenia sie 8)
DEMONEMOON : Swietnie zagrane motywy solówkowe na pogłosie,które czasami ciezko...
Harlequin : Nie znałem wczesniej muzyki Windir i szczerze móiac nawet po przeczyta...
Negura Bunget to jedna z bardziej cenionych przeze mnie kapel, opierających się w swej twórczości na black metalu z elementami folku i ambientu. Zespół powstał na przełomie 1994 i 1995 roku w Timisoarze, w Rumunii. Kraj, z którego nielicznym udało się wybić swoją mroczną muzyką, ma jednak wiele do zaoferowania swą przyrodą jako inspiracją dla grających ten rodzaj metalu. Sami muzycy "określają swoją muzykę mianem "transilvanian black metal". Brzmi trochę dziwnie, egzotycznie wręcz i baśniowo... Tak też można zdefiniować ostatni ich album pt. "Om", nagrany w 2006 roku w niezmienionym od początku istnienia kapeli składzie.
Komentarze leprosy : nienawidze black metalu,uwielbiam Negura Bunget ...
Ignor : Ciekawa zachęcająca recenzja, bardzo dobrego wydawnictwa(chyba naj...
Dobra teraz ręce do góry - ilu z was zna Budgie? Już widzę ten las rąk.
W sumie nie dziwie się, ta walijska grupa tak naprawdę nigdy nie
zdobyła sobie rozgłosu na jaki zasłużyła. Nawet w zamierzchłych latach
70-tych mało kto słyszał o wyczynach jakiś tam trzech młodzieniaszków,
którzy postanowili (tak jak zresztą wiele zespołów w tym okresie) grać
hard rocka. A wielka szkoda, bo ta pochodząca z Cardiff grupa grała
naprawdę oryginalną muzykę inną niż giganci z Black Sabbath czy Led
Zeppelin.
Komentarze HardKill : No... 21 we wtorek BUDGIE zgrają W Szczecinie w DK Słowianin na bank...
DEMONEMOON : Nie lubie budgie ... głównie za sprawą wokalu. :D A ja ich stary koch...
Harlequin : Nie lubie budgie ... głównie za sprawą wokalu.
Nie lubię nowoczesnego francuskiego death metalu - wszystkie kapele brzmią dla mnie identycznie. Dlatego, gdy kolega polecił mi debiutancki album francuskiego, deathmetalowego Symbyosis pomyślałem, że będę miał do czynienia z kolejnym tworem na miarę Gorod, Pitbulls In The Nursery czy Korum. W końcu jednak, jako że jestem deathmetalożerny skusiłem się i bardzo szybko puknąłem sie w pierś żałując za mój durny upór.
Ostatnio, z najgłębszych zakamarków pełnego kurzu lamusa odkopałem dawno już zapomniane wydawnictwo belgijskiego Chemical Breath. Debiutancki album "Fatal Exposure" to strzał w dziesiątkę dla miłośników twórczości Chucka Schuldinera, gdyż muzycy Chemical Breath zaproponowali muzykę, która w zasadzie jest doskonałym suplementem do twórczości Death i Pestilence.
Patrzcie państwo - już mija 8 rok od czasu jak odszedł z tego świata
Chuck Schuldiner, jeden z największych death metalowych wizjonerów w
tej muzyce. Właściwie każdy uważa tak Death jak i pana S. za ojców
chrzestnych "śmierć metalu". Ja jednak uważam trochę inaczej - to prawda
Death był jednym z pierwszych śmiercionośnych kapel, ale twórcą tegoż
nurtu muzycznego są - jakby nie patrzeć - dziadki z Possessed. Długo się można w sumie spierać o to kto wynalazł to cudo, ale to kiedy
indziej - teraz recenzuje platynową płytę Śmierci czyli "Human".rob1708 : PUCHARY W DŁON CHUCK PAMIETAMY O TOBIE
Krzysiek : Uwielbiam ten album. Prawie wszystkie kawałki mają ten sam schemat, ale...
MrGoregrind : najlepszy album wraz z Spiritual Healing !
Oczy wszystkich
wciąż są skierowane w kierunku amerykańskiej gwiazdy Emilie Autumn, a tymczasem
za wschodnią granicą niecały rok temu ukazał się debiutancki album młodej, zdolnej piosenkarki Viktoriji Kukule, znanej bardziej pod pseudonimem Vic Anselmo, o której zapewne usłyszymy jeszcze nie jeden raz.
W czasach, kiedy jeszcze przez 2 miesiące zbierałem 30 zł na ś.p.
Thrash'em Alla, trafiło się kilka świetnych
krążków kilku niezbyt znanych zespołów. Z pewnością niewielu z Was słyszało muzykę wspomnianego Mental Horror, ba
założę się, że pierwszy raz w życiu słyszycie nazwę tego zespołu.
Zapewne wszyscy już dawno temu wiedzą, że Legion opuścił szeregi
Marduka, gdyż jak sam przyznaje "Marduk mnie wypalił...". Wziął więc
inną osobistość z tegoż zespołu - Emila Dragutinovica - i postanowił
zbudować swój własny zespół o którym tu piszę. Może podstawowe pytanie:
dla kogo jest ta płyta? Może najpierw odpowiem lepiej dla kogo nie jest
- nie jest to ani grupa ani tym bardziej muzyka dla fanów Marduka, gdyż
Legion i s-ka postanowili zejść całkowicie z czarno metalowej drogi na
rzecz... czegoś bardziej melodic death/thrashowego.
Komentarze CrommCruaich : Album nie jest zły, ale też jakoś nie zapada w pamięć. Ot tak, posłuc...
mefir : "raperski" skojarzenie, hmm słuchając tego albumu -- nie chcąc/bez zami...
Morgan555 : ,,Raperski''?Koncerty udane,szczegolnie ostatni jako support pijanych panow z...
Ostatnia płyta Angoli ukazała się 3 lata temu,
więc podstawowe pytanie czy warto było czekać te 3 długie lata? Póki
co wspomnę, że Pannę Młodą zasiliło 3 nowych muzyków - Lena Abe, Dan Mullins i Katie Sone. No właśnie w wielkiej chwale powracają
skrzypce, których tak brakowało przez 6 kolejnych płyt po "Like Gods...". Co prawda pannie Stone trochę brakuje do wielkiego Martina Powella to
nie mniej przywitałem ten fakt z otwartymi ramionami. A jak sama płyta?
Komentarze rob1708 : dob5ra plyta,mojego ukochanego MY DYING BRIDE duzo smutku super wokale i...
Harlequin : No coś w tym jest, mnie tez nowe mdb rozczarowało, choc nie podzielam...
DEMONEMOON : Ja sie ocknąłem przy SHADOWHAUNT,pierwsze piec numerów a szczeg...
Zaglądając czasem do lamusa można odkopać naprawdę wartościowe wydawnictwa. Bezdyskusyjnie jednym z nich jest debiutancki album amerykańskiego Brutality. Pod tą jakże mało interesującą i mało oryginalną nazwą kryje się formacja, która chyba troszeczkę spóźniła się ze swoją muzyką przez co jej kunszt nie zdobył należytego uznania. W dobie, w której death metal poszerzał swoje granice zwłaszcza w kierunku bardziej progresywnego grania Brutality zaoferowało muzykę, która łączyła w sobie to co death metal do tego momentu obejmował jednocześnie dostosowując sie do ówczesnych standardów wykraczajacytch poza zwykłą łupankę.
Komentarze leprosy : Screams Of Anguish muzyka mojej mlodosci zawsze uwazalem Brutality za bar...
DEMONEMOON : In Mourning daje rade tak samo jak Screams :-) SCREAMS...wymiata a IN MO...
DEMONEMOON : Odsłuchałem BRUTALITY-IN MOURNING i powiem ze kopie,płyta znaczn...
Miło jest słyszeć o coraz to nowych zespołach stawiających pierwsze kroki na polskiej scenie i starających się zaprezentować jak najszerszej publice. Jednym z nich jest formacja Endera z Wałbrzycha, która kilka dni temu zaprezentowała nam akustyczny singiel "Vampire's Invocation" zawierający dwa utwory.
Komentarze drummer : Witam Zapraszam wszystkich na nasze koncerty, tam posłuchacie n...
Brigith : jeśli chodzi o płyty nic mi nie wiadomo gdzie ewentualnie można by je był...
CrommCruaich : Dla zainteresowanych zespołem ENDERA http://www.endera.pl/ http...
"Thoughts Like Daggers" to debiutancki materiał rodzimego, krakowskiego Blood Dries First. Muzykę grupy można określić jako mieszankę metalcoru, nowoczesnego grania w stylu Machine Head czy nawet matematycznego grania w stylu Meshuggah. Na płytę trafiło zaledwie pięć utworów, z czego otwierający wydawnictwo
"Preludium" można potraktować jako intro. Pozostałe kawałki są
przejrzyste w konstrukcji, nienaganne technicznie granie.
Żadna ze znanych mi
elektronicznych, białoruskich formacji nie zaskarbiła sobie moich względów. Sięgając
po debiutancki krążek "Body Code" zespołu Diffuzion miałam nadzieję, że będzie
inaczej. Być może wpływ na to miała reklama płyty przez wytwórnię jako
różnorodnej, łączącej w sobie EBM, dark electro i synthpop. Jednak muszę
przyznać, że się trochę zawiodłam, chociaż nie przekreśliłam od razu Diffuzion.
Chyba należę do tej mniejszości melomanów, którzy uważają, że z płyty na płytę Mastodon prezentował coraz niższy poziom. Nie będę ukrywał, że ostatni album grupy "Blood Mountain" pozostawił we mnie ogromny niedosyt. Nie oczekiwałem więc po kolejnej propozycji kwartetu z Atlanty, że sytuacja się zmieni, tym bardziej, że Troy Sanders zapowiadał bardziej klasyczne granie ukierunkowane na rockową tradycję.

