Obserwując fenomenalne zjawisko, jakim u końca lat 70. i początku
80. stała się muzyka industrialna, pojawiające się nowe zespoły dodając
własne pomysły, coraz śmielej eksperymentowały z brzmieniem rozwijając
kolejne gatunki. Jednym z nich okazał się Deuth Amerikanische
Freudschaft (D.A.F.), który dodając do industrialnego chaosu
post punkowe gitary, czerpiąc równocześnie inspiracje z muzyki
minimalistycznej, wysublimował nowe pojęcie - electropunk. Jako
pionierzy gatunku, zakładając podwaliny pod nowy rodzaj estetyki, swój
pierwszy album zatytułowany: "Produkt Der Deutch Amerikanische
Freudschaft", wykorzystali jako swoiste pole do niczym nieograniczonych
eksperymentów.
Ciężko rozwinąć się scenie elektronicznej w naszym kraju. Nie wiedzieć,
czy to z powodu zwykłego pecha, czy może jakiegoś fatum nasze rodzime
projekty, pomimo naprawdę reprezentatywnej twórczości, wciąż muszą "gnić" w muzycznych podziemiach, zamiast być promowane na szeroką skalę
przez mas media. Właśnie tak rzecz się ma z wrocławskim zespołem trip-hopowym Digit All Love.
W okolicach roku 1986 Adam Wilder, członek legendy synthpopu - Depeche
Mode, decyduje się na założenie własnego projektu, który choć z
początku (pierwszy album) opiera się na twórczości macierzystego
zespołu Wildera, to z czasem coraz bardziej odbiega w stronę ambitnej
elektroniki, pozbawionej komercyjnego płaszczyka. Jak to się szybko
okazało, choć jego twórczość do najpopularniejszej nie należała, i raczej nie
była skazana na ogólnoświatowy sukces, to stała się odskocznią od
dotychczasowych zajęć muzyka.
Po opuszczeniu Depeche Mode, Vincent Clark nie zaprzestaje swej
muzycznej działalności. W duecie razem z piosenkarzem Andy Bellem
tworzą projekt, który w niedalekim czasie miał stać się "maszyną" do
robienia hitów z marszu wędrujących na parkiety taneczne klubów całej
Europy. Mowa oczywiście o Erasure, którego twórcy wydają za sprawą
Mute Records w 1986 roku swój debiutancki album - "Wonderland".
Urodziłem się w 67. – roku "Sierżanta Pieprza" i "Are You Experienced" - nie bez powodu właśnie tymi słowami zaczyna się "Time Flies", kompozycja uważana za najważniejszą i kulminacyjną na najnowszym albumie Porcupine Tree - "The Incident".
W rok po szokującym debiucie Throbbing Gristle kontynuuje obraną
ścieżkę wydając kolejny materiał za sprawą swej domowej wytwórni -
Industrial Records. Krążek "D.o.A. The Third And Final Report" to
kolejne kilkadziesiąt minut eksperymentalnej muzyki przeznaczonej dla
specyficznych ludzi, którzy byliby w stanie zachwycić się tym trudnym
do przegryzienia albumem.
Po udanym debiucie z 1979 roku Robert Smith i spółka decydują się na
wydanie albumu będącego amerykańskim odpowiednikiem wspomnianego "Three
Imaginary Boys". Krążek zaczerpnął nazwę od drugiego singla w historii
The Cure "Boys Don't Cry" i różnił się od poprzednika kolejnością
utworów, jak również w zamian za brakujące: "Foxy Lady", "Meathook"
oraz "It's Not You", zawierał trzy inne kompozycje.
Komentarze zsamot : Do dziś nie rozumiem idei wydań mało różniących się wersji p...
Dawno temu, bo ponad 20 lat wstecz, w nie tak bardzo oddalonej od
nas Belgii narodził się projekt, który miał zrewolucjonizować ówczesne
pojęcie muzyki elektronicznej, definiując tym samym nowy nurt - Electric Body Music (EBM). Choć początki nowej i tak wyjątkowej grupy
do najłatwiejszych nie należały z czasem ich nazwa - Front 242 - nie
schodziła z ust setek tysięcy, jeśli nie milionów fanów tanecznej
elektroniki, a wszystko na dobre zaczęło się od pierwszego
pełnometrażowego wydawnictwa - "Geography", opatrzonego rokiem wydania - 1982.
"Through The Eyes Of A Stranger" wydana jest w pudełku DVD z profesjonalnie tłoczonym CD i profesjonalnie wydrukowaną grafiką ograniczone do 1000 egzemplarzy! 500 pierwszych egzemplarzy prezentowane są w 2-płyty (CD + DVD).
Po serii mini albumów i nie cichnących głosach zachwytu wszelkiej maści recenzentów, Japandroids wydało w końcu debiutancka płytę długogrającą. Ten nad wyraz sprawnie działający duet dzięki "Post-Nothing" stał się jedną z największych sensacji ostatnich miesięcy w branży muzycznej. Na czele formacji, dzielnie ramię w ramię (jak zresztą widać na załączonym obrazku) stoi dwójka młodzików z Vancouver - Brian King i David Prowse. Pierwszy z nich zdziera gardło i szarpie za struny swojej gitary elektrycznej. Drugi wrzeszczy zdecydowanie mniej, ale ma za to dużo więcej czasu na to by z pełną premedytacją poobijać zestaw perkusyjny.
Jest to ósmy album Sghora, najbardziej dojrzały, wyrobiony stonowany, pełen niesamowitej czarnej prezencji i subtelności. Artysta sięga na nim krańców niezbadanych i nieodkrytych, tam gdzie zaczyna się wszystko, poza granicami czasu… "Szukałem kiedyś ludzi, jednak nikogo nie potrafiłem i nie mogłem spotkać, wtedy zrozumiałem coś strasznego i przejmującego: Tu nigdy nikogo nie było, próżnym było szukanie…". Wołam i pytam przede wszystkim siebie, Gdzie jesteś? "Le Grand Mystere" to 70-minutowa płyta wydana w ograniczonym nakładzie.
Zimny, grobowy i mizantropijny dark ambient ze świetnie wykonaną monumentalną okładką autorstwa Krzysztofa Chorążego. Profesjonalnie wydana, masteringowana, drukowana płyta CDr.
Często bywa tak, że nim grupa obdarzona wręcz genialnym talentem,
osiągnie status zespołu-legendy, musi przejść niełatwą drogę prób i
błędów, by wreszcie podobnie jak diament, który dzięki szlifom wprawnej
ręki nabiera wartości, olśnić swą muzyką cały świat. Porównanie to
idealnie odzwierciedla artystyczne poczynania Anglików z Depeche Mode,
którzy choć swym pierwszym w dorobku albumem zatytułowanym "Speak &
Spell" nie powalili świata na kolana, to w niedalekiej przyszłości
okazali się niezwykle wartościową i wpływową formacją na muzycznym
rynku, która obecnie posiada miliony fanów na całym świecie.
Zespół, o którym mowa, nosi nazwę Dub Trio, tak więc logicznie wnioskując, po odpaleniu jego płyty w odtwarzaczu w przestrzeń powinny popłynąć leniwe post-reaggae'owe dźwięki. Wychodząc z tego założenia postanowiłam, że płytę "Another Sound Is Dying" przesłucham sobie na spokojnie wieczorem, przed zaśnięciem. I, powiadam wam, to był błąd.
Pierwszy album tego niemieckiego trio, ukazawszy się w 1984 roku, od razu
stał się murowanym hitem. Zawarte na nim single "Forever Young", "Big
In Japan" czy "Sounds Like Melody" z marszu podbiły listy przebojów,
stając się ponadczasowymi, synthpopowymi hymnami. W dość krótkim
czasie Alphaville, bo o nich mowa, stali się kultową grupą lat 80
ubiegłego stulecia, i to właśnie za sprawą ich płytowego debiutu - "Forever Young".Harlequin : Ja też muszę przyznać że ten album podoba mi sie - nawet jeśli jest...
Muzyka industrialna, zwłaszcza ta proponowana przez zespoły końca lat
70. do najłatwiejszej w odbiorze nigdy nie należała. Najlepiej świadczy
o tym pierwszy krążek w historii pionierów tej odmiany muzyki
eksperymentalnej - Throbbing Gristle. Ów brytyjski kwartet za pomocą
rozlicznych elektronicznych urządzeń, "zabrudzonego" dźwięku żywych
instrumentów oraz chaotycznego głosu wokalisty, na nowo definiuje
pojęcie turpizmu w muzyce eksperymentalnej. "Second Annual Report" -
jako ich pierwszy album, stanowi zaczątek drogi kontynuowanej przez
grupę, aż do dnia dzisiejszego.
Komentarze DEMONEMOON : Pogrzebałem troche w dyskografii i powiem ze siła przekazu poszczegól...
Bullshit Baby to czwórka muzyków, która od ponad trzech lat terroryzuje swoja zalkoholizowaną muzyką okolice województwa świętokrzyskiego. Właśnie się ukazał debiutancki materiał grupy zatytułowany po prostu "Bullshit Baby", który przynosi siedem prostych, chwytliwych, brudnych, stoner rockowych kawałków.
Przemyskie trio Rotengeist właśnie debiutuje w barwach Propaganda Promotions wydawnictwem "Fear Is The Key", który etykietowany jest jako progresywny thrash metal. Po zapoznaniu się z dziesięcioma kawałkami tu zamieszczonymi jestem skłonny podpisać się pod tą szufladką.
Choć sopocki Access Denied tytułuje swoją muzykę mianem heavy metalu, to gdy tylko dowiedziałem się, że za mikrofonem mamy kobietę zacząłem się obawiać, że będę miał do czynienia z kolejnym postklosterkelerowym tworem. Na całe nieszczęście "The Memorial", będący debiutem płytowym tej grupy w dużej mierze potwierdził moje obawy.
Mouga to zupełnie nieznana tarnogórska formacja, która właśnie debiutuje krążkiem "The God And Devil's Schnapps". Po zapoznaniu się z tym albumem myślę, że o grupie niedługo będzie dość głośno i wcale nie chodzi tu o to czy debiut Mougi jest dobry czy nie. Mamy tu bowiem do czynienia z graniem, które mogłoby zagościć na srebrnym ekranie i mogłoby zdobyć rzesze wielbicieli.

