
The Conflitto to włoski zespół powstały w 2004 roku. Do tej pory wydali dwie EPki, a w lutym 2011 ukazał się ich debiutancki album zatytułowany „Dusk Over The Nations” Jest to katastroficzny hard/grind core z elementami punka i rocka. Taka mieszanka totalnie antymelodyjna, w której rządzi pozorny chaos, intensywne, urywane dźwięki i progresywne brzmienie. Spotkałem się z określeniem takiego grania jako matematyczne.

Norweski zespół Manifest powstał w 1999 roku. W 2010 wydał swoją trzecią płytę zatytułowaną „Written In Blood”. Ich muzykę określiłbym jako grooveowo-coreowy thrash/death metal. Trochę to skomplikowane, jednak płyta jest urozmaicona i style mieszają się ze sobą. Również wokal jest zróżnicowany. Możemy usłyszeć hardcoreowy krzyk, grooveowy śpiew czy bardziej deathowe growlingi.

Pochodzący z Kalifornii Daniel Graves pewnie za młodu nie bardzo myślał o "grzebaniu ludzi" dźwiękiem. Tymczasem z początkiem nowego milenium ubiera się w szmatki Aesthetic Perfection, by w 9 lat później zwalić na kolana fanów aggro electro-industrialu za sprawą swojego drugiego krążka "A Violent Emotion". Jeśli kręci was smażenie muzy na oleju wielokrotnego użytku i marzycie o kolejnym wydawnictwie garściami czerpiącymi z dorobku pionierów gatunku, nie macie tu czego szukać. Graves to mainstream'owiec z krwi i kości i ani myśli oglądać się wstecz. Zresztą po co, skoro jak sam pisze, tworzy muzykę taką jak inni, tyle, że... inną.
Wyraźne postępy Christiana Glassa, kryjącego się za Virtual Victim, nie okazały się dość wystarczające, by wybić się z zastępów przeciętnie kojarzonych projektów dark electro. A może nie tędy droga i Niemcowi wystarczy własny autonomiczny światek? Niezależnie od intencji i aspiracji artysty, jego ostatni czyn świadczy o rozwoju tego co przy okazji "Transsmission" nazwałem talentem do wrażliwych melodii. Rzeczywiście dwa lata później wydany "Lost In Mind" to olbrzymi skok do przodu, podkreślmy raz jeszcze – wciąż jednak nie pozwalający wybić się ponad przeciętność.
amorphous : Poprawione.
Gorg666 : Wszystko pięknie tylko album wydano trochę wcześniej bo 3 paździer...
oki : pewnie tak, ale jakoś mi w tym przypadku powieki zesztywniały tym bardz...
WUJAS : Byli kiedyś na Metalmanii na małej scenie. Pamiętam, że byli tacy śmies...
Vasi Valis – członek grup Namnambulu i Frozen Plasma, w czasie wolnym od future-popowych wojarzy sympatyzuje z nieco cięższymi odmianami mrocznej elektroniki. Na te okoliczność przywdziewa wdzięczne pseudo – Reaper – pod którym od paru ładnych lat działa czynnie na niemieckiej scenie dark electro starając się zaistnieć jako solowy artysta. Niestety aspiracje nie zawsze spotykają się z rzeczywistością czego w przypadku Niemca dowodzi pierwszy i jak dotąd jedyny dłuższy krążek zatytułowany "Hell starts with an H".
Geoff Lee jest prawdziwym szczęściarzem. Ledwo zdążył wydać skromną EP-kę "Skullfuck" (chociaż tak naprawdę pierwszeństwo należy się wydanej własnym sumptem płytce "Dystopia", która nawet w myspace'owej autobiografii muzyka została pominięta), a wylądował w czołówkach alternatywnych list przebojów w dodatku wielbiony przez około tematyczną prasę. Za mało? Dobrze... Reakcja łańcuchowa trwała w najlepsze i Modulate pojawiło się na kilka miesięcy u boku VNV Nation i Combichrist jako towarzysz ich trasy koncertowej. Co takiego dostrzegli w "Skullfuck" znawcy, nie wiem po dziś dzień, jednak coś musiało być na rzeczy, bowiem datowany na rok 2008 "Detonation" tj. album-debiut Anglika zatrzymał mnie przy sobie na dłużej.

Heretyk – ktoś kto nie dostosowuje się do ustalonej postawy, doktryny lub zasady. Taka definicja tytułu płyty znajduje się na początku wkładki. Zaraz po niej mamy swoistą przedmowę, z którą możemy się zapoznać jeszcze przed puszczeniem muzyki. Przedmowa ta jest zbieżna z główną tematyką tekstów i dotyczy wyzwolenia duszy i umysłu. Nakierowuje na samodzielne myślenie, analizowanie faktów i nie poddawanie się tendencjom praktykowanym przez ogół. Heretyk to jednostka silna, twarda i indywidualistyczna. Stojąca daleko ponad łatwowierną, dającą sobą manipulować tłuszczą. Heretyk nie ulega oddziaływaniom fałszywych bogów i ich wyznawców. Jest bogiem swojej własnej boskości.
Sumo666 : Podzielam zdanie przedmówcy (niestety). Czas MA już dawno się skończ...
Harlequin : A ja nie przepadam. FATALNE brzmienie, kompozycje przypominajace zlepek lu...
Niezłą radochę musi mieć Maynard James Keenan tworząc z Puscifer. Nie musi się prężyć i napinać by każdym utworem udowadniać, że oto właśnie przeciera nowe muzyczne szlaki. Presja towarzysząca tworzeniu z Tool porównywalna jest zapewne z „lekkością ruchu” w szlamie lub innej nieprzyjemnej substancji sięgającej do kolan lub wyżej. Z Puscifer można natomiast pozwolić sobie na skoki w bok, na tworzenie dźwięków pozornie banalnych, prostych i niekoniecznie odkrywczych, ale urzekających. Na „Conditions Of My Parole" to słychać.oki : ciągle podpisuję się pod stwierdzeniem, że to zajebisty materiał jest...
Yngwie : No jak dla mnie to najlepsze forum muzyczno-kulturalno-światopoglądowe w...
minawi : nowe dokonanie Toll. Genau ;) Yngwie, czyżbyś powrócił n...
Czasem w życiu o wszystkim decyduje przypadek. Można na przykład spotkać się z kolegą, z którym miało się kiedyś sławny zespół i z którym nagrało się jedenaście płyt, żeby sobie trochę pograć dla zabawy. Można też poczuć trochę niedosyt, że jednak sama muzyka bez wokalu to nie jest do końca to. Ktoś może przez przypadek podpowiedzieć, że zna takiego gościa, który mógłby przyjść i trochę pośpiewać. Całkiem przypadkowo może się okazać, że ten gość jest jakby stworzony do tego właśnie grania i znakomicie się nadaje. Przypadkowi oczywiście trzeba trochę pomóc, stworzyć nowe piosenki, zebrać pozostałych członków zespołu i w ten sposób, całkiem przypadkowo, powrócić na scenę po czternastu latach z wielkim hukiem i wspaniałym albumem.Harlequin : Tym razem spodziewam się "tylko" solidnej płyty, czegoś na poziomie pł...
Sumo666 : Fakt płytka naprawdę powala :) Ciekaw jestem czy i jak długo utrzymają...
Harlequin : Zajebisty album i nadal tak uważam :) nie zdezaktualizował się :)) wciąż...

Na przestrzeni dziejów różne było moje podejście do Guns N’ Roses. Jako jedenasto, dwunastolatek słuchało się Gunsenów. Potem, gdy już byłem złym metalowcem i wszystko co nie było death, doom i black to była lipa i padaka, odszedłem od nich tak jak od wielu innych „słabszych” zespołów, a to że miałem kiedyś na ścianie plakaty Axla to był dla mnie raczej powód do wstydu. Później, z biegiem lat zacząłem wracać do klasyki i kanonów heavy metalu i rock n’ rolla. Wróciłem także do Guns N’ Roses. Dziś, gdy wszelkie takie ustosunkowywania wydają się być bardzo odległe i jakże dziecinne, sięgam sobie po tą płytę, żeby po prostu posłuchać muzyki i... nie mogę wyjść z podziwu.
Palmus : Patrząc jak krwawisz......
WUJAS : I ani słówka o Estranged? Cóż... To jest o Estranged "....
Slasher_McKagan : I ani słówka o Estranged? Cóż... Radzę zgasić światło,...
Po latach czynnej działalności w ramach projektu Nachtmahr Thomas Rainer może być z siebie dumny. Na przestrzeni tych kilku wydawnictw które dotąd po sobie pozostawił nie raz nie dwa udowodnił swoje umiejętności i co tu dużo ukrywać – talent. Teraz, właściwie już parę miesięcy temu za pośrednictwem najnowszego wydawnictwa - 13-częściowej EP-ki "Can You Feel The Beat?" przyszedł czas na odważne kroki w stronę mainstreamu industrial harsh electro. Widać to nie tylko za sprawą pilotującego wydawnictwo klipu do kawałka tytułowego ale w ogólnej metamorfozie zawartości najświeższej produkcji Austriaka.
Christian Glass – założyciel i jedyny członek projektu Virtual Victim, pochodzący z Niemiec musi mieć łeb na karku. W opozycji do prześcigających się w pod względem extremy projektów dark electro począwszy od roku 2004 tworzy za sprawą dźwięku swą własną, idylliczną oazę spokoju. Podwaliną pod wysublimowany świat V.V. Okazała się wydana własnym sumptem EP-ka "Opfer". Krótki materiał szybko ujawnił talent do tworzenia namagnesowanych emocjami kompozycji osadzonych w nieco nostalgicznym klimacie. To wystarczyło by zwrocić uwagę dobrze prosperującej Rupal Records która gdzieś pomiędzy Wynardtage, Acylum a La Magra znalazła i dla Glass'a miejsce w katalogu. Tak dochodzi do nagrania debiutanta pełną gębą, zatytułowanego "Transmission", krążka tak potwierdzającego zacięcie do "nadwrażliwych" klawiszowych pejzaży jak i ujawniającego mroczne strony Virtual Victim, nie koniecznie z korzyścią dla projektu.
Harlequin : No nie wiem, ja tam słyszę coś więcej niż tylko zrzynke z Incantati...
Debiutancki krążek ekipy T3RROR 3RROR polecano nam jako "najbardziej extremalny industrial-rave ostatnich lat". Sam nie wiem czy to za sprawą "agresywnej" nazwy grupy, czy kilku genialnych tutorialów hard- trance dancer'ów do kawałka "Domination", postanowiłem uwierzyć i prędzej czy później zaopatrzyć się w długograja o wdzięcznym tytule "Digital Infection". Produkt okazał się pochodzenia hiszpańskiego, zaś ukazał się pod barwami Mutant-E Records i trzeba przyznać – niejaki Dj Error stojący za całym przedsięwzięciem, nie rzuca słów na wiatr. Materiał zawarty na krążku to rzeczywiście nowy rozdział w historii mrocznego rave'u, rozdział który niekoniecznie wszystkim przypadnie do gustu.
lord_setherial : No niestety nie było mi to dane...
oki : dziękuję, dziękuję:)
lord_setherial : Dobra recenzja,pierwszy raz spotykam się z takim opisem:)


