Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Testament - Demonic

Wydany w 1994 roku album "Low" był próbą reanimowania thrashowej duszy w zespole. Sukces okazał się połowiczny, bo choć album był ciężki i było na nim sporo niezłych kawałków, to jako całość był bardzo nierówny i bardzo przewidywalny. Nie mogło jednak ujść uwadzę, że w wartwie wokalnej pojawiały się growlingi. Nikt  chyba jednak nie przypuszczał, ze na kolejnym krązku usłyszymy zupełnie odmieniony zespół.
Ostre przetasowania personalne sprawiły, że bas na tym albumie obsługiwany jest ostatecznie przez Derricka Ramireza, zaś za perkusją zasiadł sam Gene Hoghlan. Już od pierwszych dźwięków "Demonic Refusal" obcujemy z wgniatającymi w ziemię, granymi w średnim tempie riffami, głęboki, ale bardzo charakterystycznym growlingiem Chucka Billy'ego i specyficznymi, trochę unowocześnionymi riffami Petersona. Już po pierwszym kawałku możemy zauważyć, że "Demonic" razi jednostajnością tempa danego utworu i dosyć monotonnym growlingiem. Brakuje też pysznych popisów solowych - Peterson od zawsze odpowiedzialny był za riffy i tutaj w tej materii jest bardzo dobrze, natomiast przestrzenne, udziwnione solówki są swoistym novum dla zespołu.

Po pierwszych kilku przesłuchaniach płyta wydawała się być przeciętne, dosyć jednostajna i niemrawa. Jedynymi motywani jakie zapamiętałem to wstęp do "Demonic Refusal", mocny "Together As One" oraz riff z "Hatreds Ride". Nie wiedzieć czemu, często jednak wracałem do tej płyty i raz po raz skrupulatnie podnosiła swoją wartość w moich oczach. W dalszym ciągu odnosiłem wrażenie, że jest trochę jednostajne, dosyć jednowymiarowa, że Hoghlan lepiej grał na płytach death ... ale ten album ma poteżne, miażdżące brzmienie, ma świetną produkcję, gdzie każdy instrument jest odczuwalny w najgłębszym zakamarku jelit. "Demonic" wydaje się być ogromną maszyną, która walcowato niszczy wszystko co napotka na swojej drodze. Patrząc na zespół, jako całość to widać ,że wszystko jest tu zapięte na ostatni guzik i nawet niedobór solówek, jakoś nie razi. jedyne do czego możnaby się przyczepić, to o wiele mniej melodii niż na poprzedniuch krążkach.

"Demonic" jest  w zasadzie albumem deathmetalowym, i - co ciekawe, nie dającym się porównać z niczym innym. W zasadzie zarówno Billy, jak i Peterson i Hoghlan mocno zaznaczyli swój styl i potrafili odnalźć się w tym eksperymencie. Owszem, może jest to trochę mało zróżnicowany album jeśli chodzi o tempo, brakuje mu trochę melodii, i trzeba się na nim skupić aby nie wydawał się monotonny, ale od strony instrumentalnej jak i kompozycyjnej mamy tu wysoki poziom. Poza tym takie podejście do death metalu jakie zprezentował tu Testament jest swoistym ewenementem gdyż nigdy potem czegoś podobnego nie dane mi było usłyszeć. Nie jest to płytka, która obowiązkowo powinna pojawić się na półce, ale warto ją poznać.

Wydawca: Burnt Offerings Records (1997)
Komentarze
zsamot : W zasadzie miałem coś tu dodać, ale kapelusznik idealnie podsumował....
SzalonyKapelusznik : Najbardziej trafne stwierdzenie o zawartości tej płyty przeczytałem w j...
Harlequin : Jakby nie patrzeć - oryginalne :twisted:
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły