Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Wywiady :

Wywiad z Demonic Slaughter

Demonic Slaughter, Xaos Oblivion, PerversorPierwsze, co przychodzi mi do głowy po wywiadzie z lubelskim black metalowym zespołem Demonic Slaughter, to dystans. Dystans do wszystkiego, ale nie do jednego: nie do muzyki, która w ich przypadku ocieka śmiercią, zniszczeniem, zgnilizną, eksterminacją. Z DarkPlanet rozmawiali Xaos Oblivion (wokal, gitary, teksty, syntezator, bas) i Perversor (bas, teksty).

Jak przyjmujecie krytykę? Atakiem czy raczej z pokorą, czy inaczej – ze zrozumieniem?

Xaos Oblivion: Krytyka zawsze jest potrzebna i na pewno podchodzimy do niej ze zrozumieniem, ale żeby nas jakoś przejmowała w szczególny sposób, to nie. Lata nam to ogólnie koło dupy.

Perversor: Dokładnie tak jak Xaos wspomniał, nie śledzimy z zapartym tchem każdej wypowiedzi na nasz temat i nie walczymy na forach internetowych z krzykaczami, mamy ciekawsze rzeczy do roboty. Niemniej jednak, jak już taka sytuacja zaistnieje, że gdzieś coś kątem oka przeczytam, to wezmę sobie do czarnego serduszka bardziej słowa krytyki lub pochwałę od osoby, którą znam albo przynajmniej wiem, jaka jest jej wiedza muzyczna niż od przeciętnego internetowego „fana”.

Więc, jaka była Wasza reakcja, kiedy w internecie pojawiła się mini recenzja, w której to autor pisze: „kapela z Lublina grająca niespecjalnie wymyślny black metal z niespecjalnie wymyślnym brzmieniem”, „ogólnie podejście zespołu do nagrań jest raczej niedbałe”, „kawałki z majspejsa - chyba najduszniejsze, najgorsze dotąd ich brzmienie. Nie wiem na razie, co na ten temat sądzić”?

X.O.: Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, ale ogólnie takie rzeczy przejmują mnie tyle, co pierd nosorożca w południowo-afrykańskiej dżungli. Widzisz… dla mnie, jeśli ktoś powie, że to „najgorsze i najduszniejsze brzmienie”, to jest akurat ogromny komplement. Pierdole wypacykowany sztuczny sound za nie wiadomo, jaką kasę. Metal ma śmierdzieć trupem, rozkładem i świeżo rozkopanym grobem. Ma przerażać, a nie być przedmiotem nie wiadomo jakich dywagacji audio-gejo-filskich. Dlatego MODERN METAL FUKK OFF!!! 
P. : To pewnie wypowiedź o naszym poprzednim krążku. Wnioskuję przez fragment o najgorszym brzmieniu. Ale właściwie ma racje… hehe.

Będziecie bronić swojej muzyki?

X.O.: Zacytuję pewien lubiany przeze mnie zespół: „bierzcie pałki, bierzcie kije, bierzcie, co się da...” - tak bronimy swojej muzyki. Hehe… ale podobno gdzieś się zdażyło, że muzyka sama się broniła.

P.: Ale czemu bronić? Najduszniejsze, najgorsze brzmienie czy niespecjalnie wymyślny black metal również i ja uważam za komplement… hehe. Nie odkrywamy Ameryki, gramy to, co lubimy, stare patenty polane naszym własnym demonicznym sosem.

Czego dotyczy Wasza demoniczna rzeź? Ludzkości, idei, wartości?

P.: Wszystkiego po trochu. Myśleliśmy nad mocno brzmiącą nazwą, lubię kapele pokroju Demonical czy kanadyjski Slaughter (polski zresztą też), może to samo jakoś tak się nasunęło... w każdym razie, nazwa Blasphemy była już zajęta.

X.O.: Nawiązałaś do naszej nazwy, to miłe... hehe.  Po pierwsze, chcieliśmy podkreślić tą nazwą klimat starych kapel grających ekstremalną muzykę z początków lat 90-tych, mimo że nasza muzyka często różni się od tych klasyków gatunku. Jest to jednak świadomy cel - trzon, jaki ma wyrażać owa nazwa pozostaje ten sam. Rzeź ... haha...  Jak najbardziej rzeź dokonywana na współczesnym świecie, cywilizacji, na współczesnej kulturze pełnej tolerancji na wszelkie odchylenia. Pierdolimy cały współczesny świat, całą kulturę masową czy tzw. „alternatywną”. Mamy w dupie wszelką poprawność polityczną, a wszelkie idee równości spuszczamy w ścieku. Nasza muzyka nie jest dla metalowców, nasza muzyka jest dla psychopatów i maniaków!

Pytanie, które nie oszczędzi i Was: o czym więc jest Wasza muzyka?

X.O.: Śmierć, zniszczenie, zgnilizna, eksterminacja! Szczegóły we wkładkach naszych płyt... hehe.

P.: Wiem, że są tam jakieś death metalowe kapele śpiewające o elfach i magii, ale nie będe tutaj nikomu reklamy niepotrzebnie robił. W naszej muzyce istotna jest zgnilizna i rozkład. Nasza twórczość to konkretny prosty rzyg z macicy, wycelowany w całą ludzkość.

Jak to właściwie z Wami było? W tym momencie w zespole jest Was dwóch. Czy to nie za mało na zagranie koncertu?

X.O.: Koncerty, jak na razie, mało nas interesują, więc tyle wystarczy. Podział obowiązków jest taki, że ja zajmuję się całą muzyką wokalami, jak i wszelkimi sprawami związanymi z miksem i masteringiem, zaś Perversor zajmuję się stroną liryczną (z małymi wyjątkami), jak i stroną graficzną oraz tym, co dzieje się z naszą muzyką po wydaniu. Dodatkowo, współpracowaliśmy w kwestii perkusji z W. z Open Hell oraz Nuklear Krissem, który nagrał bębny na Soulless god's Creation oraz na nasz nowy czwarty materiał, który właśnie powstaje. Koncert może kiedyś jakiś, czemu nie... bierzemy to pod uwagę, ale, kiedy to nastąpi, nie wiem, szczególnie, że trudno, by mi było obsługiwać większość instrumentów naraz, choć zapewne ktoś by się znalazł do pomocy. Jednak, jeśli już zagramy na żywo, to chciałbym, żeby to był rytuał szaleństwa i choroby, który sami ledwo pewnie przeżyjemy... heheh.

P.: Nie wiem czy znajdziemy na obecną chwilę na tyle jebniętych muzyków sesyjnych, którzy byliby w stanie zagrać z nami koncert i wyjść z tego cało... albo przynajmniej bez pękniętej wątroby... Mamy jednak czasem jakieś propozycje koncertów i sam nawet kiedyś gadałem z paroma znanymi załogami z polskiego podziemia (Pozdro Sadist i Mark of the Dead!), które chętnie by pojawiły się w tej samej budzie z nami na scenie, jednak na razie to odległe plany.

O lubelskim podziemiu trochę się słyszy. Czasami mniej pochlebnie. Jako, że Wy do niego należycie, wytłumaczcie mi, o co właściwie chodzi?

P.: Trudno dokładnie powiedzieć, że należymy do jakiegoś podziemia. Nie ma czegoś takiego jak formalne podziemie... Jesteśmy z Lublina i to w sumie główna rzecz, która łączy nas z innymi kapelami z tego podwórka. Fakt, znam większość zespołów tych dobrych i gorszych z okolicy. Lublin to mała mieścina, a w większości tych formacji grają praktycznie te same osoby. Wystarczy choćby sprawdzić, w ilu kapelach udziela się Wizun albo Mścisław z Abusiveness... żeby się dostatecznie pogubić w tym wszystkim. Czy mało pochlebnie? Z tym się nie zgodzę. Mamy jedne z lepszych kapel metalowych w Polsce, a to że z nas pijaki i chamy to już inna kwestia.

Perversor, Ty zajmujesz się całą wizualno-graficzną otoczką zespołu…

P.: Dokładnie tak, chociaż, na przykład, oprawę graficzną naszego pierwszego materiału „Dignity of Terror” w całości wykonał Bartłomiej Kurzok, znany bardziej pod nazwą Grim Art. Chłop ma talent. Jego rysunki zdobią już dość dużą ilość okładek. Wracając jednak do mojej osoby, to nieskromnie uważam, że okładka, jak i cała książeczka, do nowego albumu „Revelations of Death”, to najlepsze, co zrobiłem do tej pory.

Każdy zespół gra „po coś”. Po co Wy gracie? A może, jak ocenił Was jeden z recenzentów jesteście „w dupie mającym wszystko aktem”? 

X.O.: Hmm... To tak, jakbyś zadała sobie pytanie: po co i dlaczego istniejesz? Daj nam znać, jak już odpowiesz sobie na to pytanie...hehe.

Postaram się pamiętać… hehe.

P.: A ja powiem krótko: muzyka to nasze życie. 

Zagłębiając się we wspomnianą recenzję, mogłabym śmiało powiedzieć, że posiadacie jakąś magiczną moc. Cytuję: „muzycy DS. potrafią odstawić swoje instrumenty i przy użyciu magii, wyobraźni oraz cudów techniki sprokurować takie utwory, które urywają klimatem nogi przy samym zakończeniu kręgosłupa”. Wytłumaczcie mi to, bo chyba nie zrozumiałam...

X.O.: Ja też trochę się pogubiłem w tym ..haha, ale kij z tym. Cieszy mnie, jak ktoś pisze o nas w taki sposób.

P.: Spróbuję to trochę rozszyfrować... chociaż nie wiem czy nie zabiję wtedy całej tej „magii”. Ten cytat, o ile się nie mylę, pochodzi z recenzji napisanej przez Grzegorza dla Psycho Magazine. Recenzentowi chodziło zapewne o intra i przeróżne przerywniki, które wczepiliśmy między utwory. To pomysł Xaosa, jak i wykonanie. Rzeczywiście, nie zostały tam użyte żadne instrumenty, a raczej sample i wokale, szumy i takie tam smaczki. Nie jest to jakiś nowatorski zabieg, z pierwszych lepszych kapel na długo przed nami w ten sposób czarowała Necrophagia! 

Właśnie wydajecie trzecią płytę, czwarta jest już w produkcji... może Wy faktycznie „używacie magii”...

X.O.: Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn!

P.: Przedwieczni i Robert Burneika są z nami, nie ma opierdalania się!! SIŁA!!!

16 sierpnia w lubelskiej Zbrojowni obchodziliście piątą rocznicę śmierci Jona Nödtveidta. Jakieś krótkie sprawozdanie?

X.O.: Mnie tam nie było, Perversor był, bo organizował... ale on Ci za dużo nie powie...myślę, że sam zadaje sobie pytanie, jak tam było... haha.

P.: Eeee... nie było aż tak źle, specjalnych luk w pamięci nie mam... Ogólnie rzecz biorąc, to Demonic Slaughter za bardzo nie ma z tym wiele wspólnego. Rocznica była moją własną inicjatywą. Ot kolejny powód, żeby wychylić parę głębszych ze znajomymi. Było trochę osób, miłe spotkanie towarzyskie, przypadkowe jednostki też się znalazły i nie uciekły od razu, więc chyba nie było aż tak źle.

Można będzie Was posłuchać na żywo w najbliższym czasie?

X.O.: Pewnie na cmenatrzu.
P.: ... ale nie powiemy na którym, żeby nie było za łatwo.

Zostaje mi życzyć Waszym słuchaczom udanych poszukiwań. Dzięki za rozmowę.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły