Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

King Crimson - In The Wake Of Poseidon

Niedługo, bo zaledwie rok kazał czekać Robert Fripp na następcę genialnego debiutu. Muzykę zespołu zaczęto określać mianem rocka progresywnego, gdyż poszerzał horyzont muzyczny o jeszcze nieeksplorowane rejony. Ogromny szał i moda na zespół przyczyniły się do tego, że oczekiwania wobec następnego wydawnictwa były wysokie. W tym czasie Fripp zdążył pozbyć się MacDonalda, werbując do składu trzech nowych muzyków.
Po przesłuchaniu płyty odnieść można wrażenie, że zespół trochę pospieszył się z nagrywaniem tej płyty, gdyż zwyczajnie jest słabsza od debiutu. Utwory wydają się nieco osowiałe i bez wyrazu. Słuchając tych ośmiu (na edycji remasteryzowanej dziesięć) utworów nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zabrakło trochę werwy i czegoś co sprawiłoby, że te kawałki "chwytają". Tym razem jedyną rzeczą, która ujmuje to mistrzowskie instrumentarium, po raz kolejny mocno nawiązujące do jazzu. Zaznaczyć także trzeba, że jako całość "In The Wake Of Poseidon" jest bardziej jednorodna stylistycznie niż debiut.

Następca "In The Court Of The Crimson King", choć nie jest albumem złym, to jednak nie dorównuje poprzedniemu. Oczywiście krążek odniósł wówczas sukces, ale patrząc na twórczość zespołu z perspektywy lat, nie był to album, który przedstawiał muzykę w innym świetle. Nie miał tej surrealistycznej nuty "Lizard", smyczkowego ducha "Larks' Tongues In Aspic", ani metalowego wręcz "Red" i dlatego o nim się mało mówi i go nie docenia. Z drugiej jednak strony "In The Wake Of Poseidon" zawierał muzykę o wiele odważniejszą od rynkowej konkurencji i jest to chyba jedyny argument uzasadniający mimo wszystko bardzo dobre opinie o nim.

Wydawca: Island Records (1970)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły