Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Desaster - Tyrants Of The Netherworld

To ktoś tak gra dzisiaj jeszcze? Gdy dowiedziałem się, że trzeci album niemieckiego Desaster ukazał się w 2000 roku byłem niebywale zdziwiony, gdyż zawartość muzyczna wskazywałaby na twór sprzed 25 lat.
"Tyrants Of The Netherworld" to jedyny album tej niemieckiej formacji jaki do tej pory słyszałem. Podobno przed wydaniem tego albumu formacja dość kurczowo trzymała się black metalu, tego w bardziej prymitywnym wydaniu.

Wraz ze swoi trzecim krążkiem formacja dość odważnie wkroczyła na poletko thrash metalowe sięgając do twórczości takich formacji jak Sodom, Destruction czy wczesny Kreator. Dostajemy tu więc dziewięć z pozoru prostych kompozycji, utrzymanych w jednostajnym tempie. Gdyby nie słuchać tej płyty uważnie można by pomyśleć, że jest to jednostajne, bezsensowne piłowanie. W przypadku tej płyty można więc srodze pomylić.

Owszem, wokale są bardzo jednorodne, balansujące na pograniczu blackowego skrzeku i thrashowego jazgotu. Nie inaczej jest z tempem, które także jest jednostajne, w przeważającej części szybkie. Wydawałoby się więc, że utwory są do siebie podobne, ale podobieństwo jest jedynie w zewnętrznej otoczce. W każdym bowiem tworze usłyszymy jakieś ciekawe rozwiązanie aranżacyjne powodujące, że ta z pozoru prosta i schematyczna muzyka nabiera większego wyrafinowania. Nie można zapomnieć o tym, że brzmieniowo formacja ewidentnie osadzona jest w końcówce lat 80-tych, toteż wszelkie partie instrumentalne leżą w niesterylnych warunkach i brzmią brudno i niechlujnie. Mimo wszystko Niemcy operują naprawdę przyzwoitą techniką i wyłamują się z tych niemieckich, sztywnych ram i pozwalają sobie na odrobinę nonszalancji. Ciekawostką jest także fakt, że tu i ówdzie (np. "Sworn To Avenge") pojawiają się rozbujane melodie, kojarzące się z pirackimi poczynaniami Running Wild. Wszytko jednak brzmi tu surowo, brudno i z pozoru niechlujnie.

"Tyrants Of The Netherworld" żadnym arcydziełem nie jest. Mamy tu za to solidnie zrobioną syntezę wszystkiego co najlepsze w starym, niemieckim thrashu i starym, niekoniecznie skandynawskim black metalu. Jeśli ktoś przesłucha ten album uważnie, to wrażenia na pewno będą pozytywne, a miłośnikom co bardziej klasycznego metalowego łojenia serce może zabić szybciej.

Tracklista:

01. Intro
02. Nekropolis Karthago
03. Victim of my Force
04. Profanation
05. Sworn to Avenge
06. Tyrants of the Netherworld
07. Call on the Beast
08. Battle Oath
09. Disciples of Darkness
10. Reign of Tyrants

Wydawca: Iron Pegasus (2000)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły