
Death metalowy Numen powstał na początku lat dziewięćdziesiątych we Wrocławiu. Biorąc pod uwagę, że ich pierwsze demo „Numen” zostało wydane w 1997 roku, nagranie go zajęło im sporo czasu. Niekoniecznie musieli być zadowoleni też z rezultatu, gdyż rok później większość kawałków została powtórzona i wzbogacona o nowy materiał na drugim demie „The Venom Of Life”, które zespół opublikował na kasecie i płycie.

„Oblivio Appositus” to split dwóch jednoosobowych projektów. Haud Mundus z Irlandii i Wormlust z Islandii. Oba prezentują paranoiczny i depresyjny black metal, oba grają muzykę grobowo posępną i cienistą, więc na pewno do siebie pasują. Oba oferują też po dwa długie utwory, tak, że całość trzyma standardy czasowe normalnego albumu.

Sarkel był zespołem z Ostrołęki działającym w połowie lat dziewięćdziesiątych. Zostało po nich jedno demo „The Last Glory” z 1998 roku, które wznowione zostało na płycie w 2016, pod tytułem „1994-2002”, jako kompilacja wraz z pozostałym materiałem jaki zespół nagrał podczas swojej działalności. Oryginalnie wyszło na kasecie wydanej przez Nawia Productions i przy pomocy Lament Distribution.

Jest jakiś fenomen w zespole Voivod, a przynajmniej ja zawsze go tak odbierałem. Chodzi o to, że słuchając ich płyt przelotnie, można dziwić się cóż takiego ludzie w nich widzą i czemu darzą ich takim poważaniem. Wynika to ze skomplikowania i pogmatwania tej muzyki, która dopiero po odpowiednim odkryciu odsłania swoje niewątpliwe walory. Takim albumem na pewno jest „Nothingface” będący jednym z żelaznych klasyków zespołu. Ja na przykład przekonywałem się do niego bardzo długo.

Ile zdań tyle opinii. Zazwyczaj tak jest, gdy nową płytę wydaje zespół legendarny, zasłużony, który jedni uwielbiają i uwielbiać będą zawsze, a drudzy oczekują nie wiadomo czego i zawsze znajdą powód do narzekania. Tak było również w przypadku „My God-Given Right” – szesnastego już, studyjnego dzieła niemieckiej legendy heavy metalu, Helloween.

„Converging Conspiracies” to druga płyta szwedzkiego Comecon. Została nagrana w 1993 roku, gdy death metal w tym kraju jeszcze święcił triumfy i można powiedzieć, że jest jego bardzo typowym reprezentantem. Cechą charakterystyczną na pewno jest, dobrze znany wszystkim maniakom, wokal Martina Van Drunena z Asphyx, który Szwedem akurat nie jest, a zastąpił na tym stanowisku L-G Petrova z Entombed.

Jest parę takich płyt, które swoją nazwą otwierają nowy gatunek muzyczny i stają się jego pierwowzorem. „Dark Metal”, czyli pierwszy album Bethlehem, może nie stał się dziełem tak kultowym i ważnym dla rozwoju muzyki metalowej jak „Black Metal” Venom czy „Gothic” Paradise Lost”, nie utrwaliło się również to pojęcie jako odrębny rodzaj sztuki, niemniej jednak zdobył duże uznanie, a dla wielu został już na zawsze tym najlepszym dziełem stworzonym przez ten zespół.

Wieść gminna niesie, że Atheist chciał się rozpaść już przed swoją trzecią płytą, ale musieli dopełnić kontraktu względem Active Records, będącej sublabelem Music For Nations. Dlatego zamknęli się w studiu na czterdzieści dni i stworzyli od podstaw „Elements”. Album koncepcyjny, w którym każdy utwór dotyczy jakiegoś pierwiastka składowego naszej planety.

Jeden z najważniejszych albumów metalowych lat dziewięćdziesiątych. Krążek, który zmienił muzykę metalową. Tego typu określenia przylgnęły do drugiej płyty Meshuggah „Destroy Erase Improve”. Nie da się więc ukryć, że płyta ta zgromadziła sporo fanów i narobiła szumu. Nie można też odmówić jej oryginalności. Jak to bywa jednak z dziełami nowatorskimi i odstającymi od ogólnie przyjętych tendencji, nie każdy może je zrozumieć i nie są one dla każdego. W tym wypadku dla mnie na pewno nie.

„Feedback” to trzecia płyta grupy Elysium, a druga wydana przez Metal Mind Productions. Na tym albumie zadebiutował w zespole Michał Włosik. Zastąpił on na gitarze Bartka Nowaka z Esqarial, który wspomógł zespół przy okazji „Eclipse”. Słuchając „Feedback” odnoszę wrażenie, że zespół jest dobry instrumentalnie i grać potrafi, lecz utworom czegoś brakuje.

Długo musiał się natrudzić włoski Horrid, żeby wydać swoją pierwszą płytę. Zespół istnieje bowiem już od 1989 roku, a album „Reborn In Sin” ukazał się w 2002 nakładem francuskiej Deadsun Records. W międzyczasie naprodukowali demówek i EPek, które zamknęli składanką „Evil’s Birth 1989-2002”. Zakończyło to pewien okres w historii zespołu. Nowy miał się właśnie objawić.

Rozpędzony, przeżywający swoje najlepsze czasy, In Flames, nie potrzebował wiele czasu, aby powtórzyć, a nawet przebić sukces „Colony”. Dla wielu „Clayman” jest najlepszym dziełem w dorobku Szwedów, a na pewno tym wieńczącym pewien okres w twórczości zespołu. Zrobione zostało to więc z odpowiednim przytupem.

Zespól Voodoo Stan & The Satan Band pochodzi z Karaibów. Choć nie centralnie z żadnego państwa położonego w zasięgu Morza Karaibskiego, tylko trochę z boku. Dokładnie z Finlandii. Jakie jednak znaczenie może mieć odległość, skoro ich druga płyta „The Dead & The Departed” kryje w sobie tak głębokie tajemnice, tak niesamowite historie i tak przebogate skarby, jakich nie powstydziliby się żadni piraci na świecie. Ani żywi, ani umarli, a szczególnie ci drudzy będą tu mieli wiele do powiedzenia.

Choć trzecia płyta Ruxt ma ukazać się na początku 2019 roku, do mnie dotarła już w grudniu, dzięki stałej współpracy z Diamonds Prod. Tytuł „Back To Origins” wskazuje, że zespół dokonuje jakiejś wstecznej retrospekcji, co akurat w Ruxt nie jest żadną nowością. Znów więc mamy do czynienia z rockowym heavy metalem o głęboko zapuszczonych korzeniach.

Hollenthon został założony przez Martina Schirenc’a z Pungent Stench i to on tu jest głównym kompozytorem i instrumentalistą. Zespół został stworzony wraz z perkusistą Mike Grögerem, grającym w Raventhrone, a line-up uzupełnia Elena Schirenc, która dodaje damskich wokali. W tym składzie nagrali swój pierwszy album „Domus Mundi”, który zaskoczył swoją oryginalnością i wywołał bardzo pozytywne wrażenie.

„Battle Magic” to trzecia płyta Bal-Sagoth, która jednocześnie kończy ich pierwszą bitewną trylogię Hiperborei. Jest to kraina pochodząca z mitologii greckiej, ale też rozpowszechniona przez Roberta Howarda w opowieściach o Conanie. W świecie Bal-Sagoth bohaterowie są stworzeni na własne potrzeby i dzieją się tam ogromne wojny między królami, rycerzami, duchami i innymi siłami ciemności. Ciężko się w tym wszystkim połapać, tym bardziej, że okładka kasety Mystic Production nie zawiera całej opowieści, a i do zrozumienia wszystkiego trzeba znać dwie poprzednie części. Sam zarys otoczki wystarczy jednak by odpowiednio wczuć się w muzykę.

Cztery lata minęły od kiedy recenzowałem „Obsession”, a krakowski Nonamen odezwał się ponownie, tym razem w sprawie swojej nowej płyty „Interior’s Weather”. Czasu było dużo, w zespole zaszły pewne zmiany, klimat pozostał ten sam, ale efekt jest jednak trochę zaskakujący. Zaskakująco ciężki. Nie cały czas, a nawet tylko fragmentarycznie, ale jednak Nonamen dołożył do pieca.

AXIII to zespół pochodzący z Jaworzna, który przez ostatnie cztery lata tworzył swoją pierwszą płytę „Adonai”. Od października można ją już kontemplować w wersji digitalnej, jak i płytowej, wydanej przez zespół. „Adonai” to podróż przez zmieniające się stany świadomości i style muzyczne, gdzie dominująca błogość zakłócana jest przez elektryczne i elektroniczne wzloty. Wszystko jednak utrzymane jest w spokojnej atmosferze progresywnego rocka.



