Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Hollnethon - Domus Mundi

Hollenthon, Martin Schirenc, Pungent Stench, Mike Gröger, Raventhrone, Elena Schirenc, Domus Mundi, death metal, folk

Hollenthon został założony przez Martina Schirenc’a z Pungent Stench i to on tu jest głównym kompozytorem i instrumentalistą. Zespół został stworzony wraz z perkusistą Mike Grögerem, grającym w Raventhrone, a line-up uzupełnia Elena Schirenc, która dodaje damskich wokali. W tym składzie nagrali swój pierwszy album „Domus Mundi”, który zaskoczył swoją oryginalnością i wywołał bardzo pozytywne wrażenie.

O ile death metal w wykonaniu Pungent Stench nie jest typowy, to death metal Hollenthon jest już zupełnie odjechany. Muzyka jednak idzie w kompletnie innym kierunku, więc Martinowi pomysły na pewno się nie plątały i nie miał problemu, który wykorzystać, w którym projekcie. „Domus Mundi” to sztuka symfoniczno-folkowa, o łacino-klasztornym, średniowiecznym zabarwieniu. Słuchając tej płyty można poczuć się zamkniętym pośród, upstrzonych witrażami, kościelnych naw i siedząc w ławie oglądać taniec śmierci. Każdy numer wyróżnia się jakimś charakterystycznym motywem, czy to związanym z jakimś elementem w stylu kobzy, jak w instrumentalnym „Interlude-Ultima Ratio Regum” lub z całym mnisim chórem jak w „Lure – Pallida Mors”. Czasem folkowa piszczałka pięknie komponuje się z całą gotycką liryką chóru oraz tymi mocnymi fragmentami, czego esencją jest „Premonition – Lex Talionis”.

Już sam podniosły początek wkręca nas w ten orkiestralny wir i zapowiada nie lada poruszenie. Połączenie tej patetycznej symfonii z gitarowymi riffami jest fantastyczne. Znakomitym numerem jest też „Homage – Magni Nominis Umbra”. Tu robi się trochę bardziej orientalnie, przenosimy się na bliski wschód, a połączenie linii gitar i jakichś cytr, z wokalami ludowymi i growlami jest niesamowite. Również ostatni „Eclipse – Vita Nova” rozpływa się melodyjnymi gitarami, solówkami, klawiszowymi pejzażami oraz naprzemiennym śpiewem Eleny, zdartym growlem Martina i chóralnym rozwinięciem. Kojąco odpływa w dal, zostawiając po sobie moc atrakcji i człowieka rozemocjowanym stanie.

Trzeba bowiem oddać należną cześć i zauważyć, że ta płyta jest doskonała pod względem kompozycyjnym. Cały układ utworów, ich różnorodność i wielość aranżacji, idzie w parze z chwytliwością i atrakcyjnością muzyki. Słucha się tego z zapartym tchem i przez cały czas dzieje się coś co się podoba. W dodatku bardzo silny jest ten metalowy rdzeń. Hollenthon nie jest ani bardzo mocny ani ciężki, ale jednak prowadzi te swoje psalmy wartką gitarą i perkusją, a chrapliwy wokal Martina stanowi tu zdecydowaną większość. Jest tu zło, jest mrok, jest tajemniczość i wiele zakamuflowanego piękna. Siedząc w chłodnym lochu, można błądzić myślami po wielu zakątkach świadomości, a także zatracić się w tańcu ze śmiercią. Można odpłynąć w wysokich lotów sztuce.

Tracklista:

1. Enrapture - Hinc Illæ Lacrimæ
2. Homage - Magni Nominis Umbra
3. Vestige - Non Omnis Moriar
4. Lure - Pallida Mors
5. Interlude - Ultima Ratio Regum
6. Reprisal - Malis Avibus
7. Premonition - Lex Talionis
8. Eclipse - Vita Nova

Wydawca: Napalm Records (1999)

Ocena szkolna: 5

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły