Dla wielu słuchaczy - zwłaszcza męskiej części pierwszy kontakt z muzyką Nine Inch Nails miał zapewne miejsce podczas nocnego seansu z legendarną grą komputerową Quake, do której to zespół stworzył ścieżkę dźwiękową. Prawda jest jednak taka, że lider zespołu Trent Reznor w latach 90tych spopularyzował muzykę industrialną i pokazał, że i z taką muzyką można odnieść sukces komercyjny. Koniec dekady przyniósł nam dwupłytowe wydawnictwo "The Fragile", gdzie każdy krążek przedstawiał nieco inne podejście do industrialu.To co w praktyce jest debiutanckim albumem duńskiego Mercyful Fate powszechnie jest uznawane za drugi album, gdyż genialna EPka "Melissa" traktowana jest jako debiut. Na swoim "pełnym" debiucie formacja nie zwolniła jednak tempa i ponownie przyłożyła opętańczym heavy metalem.
Komentarze leprosy : stare Mercyfule i Kingi to qlt totalny ,tyle w temacie
Ignor : Ładne określenie tego albumu - to szatańska księga :) bardzo dobre wy...
DEMONEMOON : No coś tam ten klimat urywa,ale ja wiem czy jaja? :)Oceniając ten album z d...
Pamiętam jak kiedyś dorwałem catalog wysyłkowy Mystic, kiedy to jeszcze wytwórnia ograniczała się do dystrybucji płyt black metalowych i ambientowych i tam wyczytałem, że "Moon In The Scorpio" to najlepsza pozycja w tymże katalogu.
Komentarze Harlequin : Co by nie mówić - Limbonic Art przynajmniej do "Ad Noctum" zostawiał k...
AbrimaaL : Dla mnie bezkonkurencyjna jest "In Abhorrence Dementia"
Sumo666 : Ta plytka to klasyka rzeznika :) 1996 rok taaa :) Na kasecie ja gdzies mam :)
Po pięciu latach milczenia thrashowy Grip Inc. zarejestrował w końcu materiał na kolejną płytę robiąc niemałe zamieszanie na metalowej scenie. Niewątpliwie płyta ożywiła trochę nastroje, gdyż początek nowego milenium nie był łaskawy dla thrash metalu.
"Blackacidevil" był płytą, która zdecydowanie podzieliła fanów zespołu. Płyta zebrała raczej mało pochlebne recenzje, a wielu fanów zwątpiło raczej w powrót zespołu do starego, rockowego grania. "6:66 Satan's Child" okazał się jednak zaskoczeniem - i to takim, że wielu osobom kopara opadła w dół.
Znając poprzednią płytę zespołu można było się domyślić, że kolejna będzie próbowała jeszcze mocniej akcentować elementy industrialne. Nikt jednak się chyba nie spodziewał, że do takiego stopnia. W tym momencie należy więc zaznaczyć, że recenzja ta jest pisana przez osobę, która nigdy nie była w Łodzi i z industrialem ma niewiele wspólnego, ale zna za to twórczość Danzig.
Przez trzy płyty Danzig przyzwyczajał nas do swojej wizji hard rocka nawiązując z jednej strony do korzeni rocka, a z drugiej wplatając w to elementy bardziej współczesnego grania. Czwarte dzieło zespołu mogło jednak zaskoczyć.
"Night Eternal" to dziesiąta już płyta w twórczości portugalskiego zespołu, który nieustannie balansuje pomiędzy różnymi stylami muzycznymi, starając się przy tym zachować charakterystyczne dla siebie brzmienie. Nowy album jest kwintesencją tego, co znamy z poprzednich płyt Moonspell. Na eskperymenty czy powiew świeżości liczyć nie możemy, co nie oznacza jednak, że nowy krążek całkowicie rozczarowuje.
Komentarze zsamot : Cudowna płyta, zastanawiam się, czego naprawdę oczekują sceptyc...
Run_riot : uwielbiam Moonspell, a nowa płyta mimo, że niezbyt zaskakująca jak już...
AbrimaaL : Kiedyś Moonspell każdą płytą zaskakiwał, tak było do ich moim...
Wszystkich projektów Christiana
Pohla nie znam. Raczej dotąd wystarczał mi Blutengel, a nawet i to było za dużo
jak dla mnie. Po Miss Construction sięgałam niepewnie, po wcześniejszym zapoznaniu
się z stroną MySpace, która dała mi tylko przedsmak tego co znajduje się na
płycie. "Kunstprodukt" okazała się płytą, przez którą moje przedwczesne obawy
okazały się nieuzasadnione. Otrzymałam ponad 75 minut dobrej, tanecznej,
elektronicznej muzyki.
Na kanadyjski duet Headscan natknąłem się przypadkiem. I dla potwierdzenia zasady przypadkowości odkryć, Headscan był moim odkryciem. W trakcie trwania 14 utworów panowie Claude Charnier (muzyka i programowanie) i Christian Pomerleau (wokal i wizualizacje) przenoszą nas w cyberpunkowy świat, świat w którym niepodzielnie rządzą megakorporacje monotonnych beat'ów oraz anarchistyczne płaskie brzmienia syntezatorów.
Brazylijskie zespoły metalowe mają to do siebie, że lubią grać muzykę skoczną, czadową, ale jednocześnie na odpowiednio wysokim poziomie instrumentalnym. Choć Torture Squad na scenie deathmetalowej działa już długo, to dopiero teraz, przy okazji wydania "Hellbound" udało mi się zapoznać z tym co gra zespół.
Profanum to jest zespół jedyny w swoim rodzaju. Formacja przez wiele lat działała gdzieś na uboczu polskiej sceny blackmetalowej, możnaby rzec, że w podziemiu i przez te lata dorobiła się statusu kultowej. "Flowers Of Our Black Misantrophy" to muzyka
prosta, ale jakże oryginalna. Dziewięć utworów, które się tu znalazło
to kawał wolnego, ale jakże poetyckiego black metalu.
Rozmawiając z ludźmi można usłyszeć szereg różnych opinii o Marduk. Jedni ich kochają i mówią, że Marduk jest bezkonkurencyjny na blackowej scenie. Inni ich cenią, ale potrafią wymienić szereg innych, bardziej wartościowych zespołów w gatunku. Są też tacy, którzy uważają Marduk za bezsensowną nawalankę, lub też tacy, którzy twierdzą, że jak się zna jedną płytę zespołu to się zna całą dyskografię. Choć te opinie są sprzeczne, to każda z nich ma źdźbło prawdy w sobie.
Jest kilka zespołów, do których twórczości chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Legenda technicznego speed/thrash metalu Mekong Delta należy właśnie do tego typu zespołów. Zachwyty na płytami tego zespołu są dla mnie kompletnie nieuzasadnione.
Gdyby zapytać kogoś jaka jest najlepsza płyta Kreator, to odpowiedź ograniczy się zapewne do dwóch pozycji - "Coma Of Souls" lub "Extreme Aggression". Ta druga płyta, jest w sumie czwartą w dorobku niemieckich thrashmetalowców i poprzedzała "Coma Of Souls".
Sean Malone nigdy nie krył swoich fascynacji jazzowych. Płyty Cynic czy Cortland pokazywały jedynie namiastkę tego, co zostało w końcu uwidocznione na debiutanckim krążku projektu Gordian Knot - instrumentalna, świetna technicznie, ale i mocno jazzująca muzyka, pozbawiona drapieżności, skierowana raczej do wytrawnego słuchacza.
Schuldiner szybko zwęszył, że ową wizję muzyki, jaką przyniosło "Scream Bloody Gore" można uszlachetnić i pokazać, że muzyka brzydoty za jaką można było uznać death metal, może przekazywac jakieś wartości. Rezultaty tego można było zobaczyć na kolejnej płycie Death - "Leprosy".
Ponad dwie dekady temu młody człowiek Chock Schldiner, inspirowany płytami Venom założył zespół Mantas (od pseudonimu muzyka Venom), z którym chciał stworzyć najbardziej ekstremalne dźwięki jakie można było sobie wyobrazić. Po wydaniu kilku demówek i zmianie nazwy na Death światło dzienne ujrzało pierwsze pełne wydawnictwo."II: Lucifuge" potwierdził tylko ogromny potencjał twórczy Glena Danziga czyniąc go gwiazdą pierwszego formatu. Nikt chyba nie wyobrażał sobie, że kolejny krążek mógłby być słaby. Mimo to "III: How The Gods Kill" zaskoczył. "III: How The Gods Kill" to chyba
pierwsza wybitna płyta Danzig - zupełnie inna od poprzedniczek. Jest to
materiał, nad którym miejscami trzeba się zastanowić i odbierać go
emocjonalnie.
Druga płyta Danzig jest owocem ogromnego sukcesu debiutanckiego krążka. Pomimo kontrowersyjnych tekstów, muzyka Danzig znalazła aprobatę w oczach większości krytyki, głownie za sprawą klasycznej rockowej zawartości. Następca był więc cierpliwie wyczekiwany. Danzig nie kazał długo czekać i w nieco ponad rok powrócił z kolejną
płytą "II: Lucifuge".

