W końcu ukazał się kolejny album moich ulubieńców z Powerwolf. Mało brakowało, a letnie rozleniwienie spowodowałoby, że album uszedłby mojej uwadze. Jednak nadeszła jesień, wieczory są coraz dłuższe, a księżyc zaczyna coraz bardziej ciskać się do okien. Czas więc na nadrobienie zaległości muzycznych. Na pierwszy ogień poszedł właśnie „Blood of the Saint”.

Nosferatu18 : Klawiatury nie da się zetrzeć ludzkimi palcami bo plastik ma większą gę...
Nosferatu18 : Czy Ty czytać nie umiesz? Dyskusja jest o felietonie, zaś felieton przedstaw...
Nosferatu18 : Skoro historyczny obraz wampira bajką nazywasz, to miernej jakości obraz...