"Armagedon dzień po dniu. Rozbita Klepsydra" to trzeci tom postpokaliptycznego cyklu J.L.Bourne'a, który ukaże się w sierpniu tego roku. To błyskotliwy i wciągający thriller, który z zapartym tchem przeczytają zarówno nowi, jak i zagorzali miłośnicy żywych trupów. Cykl "Armagedon dzień po dniu" uznawany jest za najlepszy horror o zombie obok "The Walking Dead". Na terenie Stanów Zjednoczonych i innych części świata grasują armie nieumarłych; nie istnieje miejsce, gdzie można skryć się przed zarazą łaknącą ludzkiego mięsa.
„Walpurgisnacht” to druga płyta Varathron, wydana dwa lata po głośnym debiucie „His Majesty At The Swamp”. Zespół kontynuuje na niej swoją ścieżkę doomowego black metalu, nie tracąc swojego charakterystycznego brzmienia, mimo że zmienił się cały skład, oczywiście z wyjątkiem Necroabyssiousa oraz automatu perkusyjnego zwanego w Varathron Wolfen.
Sparky : Dla mnie, to jest taki sklejka Paradise Lost z Anathemą z czasów "Serenade...
Inwencja twórcza nie opuszczała Blakkheima i równocześnie z trzecią płytą Katatnonia „Discouraged Ones” ukazał się „Nightwork”, czyli trzecia płyta jego solowego projektu Diabolical Masquerade. W nagraniach wzięły jednak udział osoby, które już udzielały się przy poprzednich albumach, czyli przede wszystkim Dan Swanö na perkusji i dodatkowych wokalach oraz Ingmar Döhn na wiolonczeli i Marie Gaard Engberg na flecie.
Tradycyjnie już ostatni weekend wakacji we Wrocławiu zarezerwowany jest na koncerty z cyklu „wROCK for Freedom – Legendy Rocka”, które odbywają się na terenie Centrum Historii Zajezdnia (byłej zajezdni autobusowej) przy ul. Grabiszyńskiej, bliskim sercu wrocławian miejscu, gdzie w sierpniu 1980 roku rodziła się dolnośląska Solidarność. Już 31 sierpnia podczas festiwalu wROCK For Freedom zagrają zespoły: Apocalyptica, Luxtorpeda oraz Illusion.
Empire to gdyński zespół, który istniał przez chwilę w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Grali death/doom metal, który udało im się zarejestrować na kasetowym demie wydanym przez Warrior Records. Od razu zwraca ono na siebie uwagę babolem w tytule, gdyż nazywa się „Eternaly Dreaming”. Być może dlatego jest on ukryty w środku i nie znajdziemy go ani na froncie, ani grzbiecie okładki.
Internal Quiet - jeden z najbardziej zauważalnych i cenionych prospektów na polskiej scenie muzyki hard & heavy wyruszy jesienią w roli headlinera na obejmującą docelowo swym zasięgiem trzydzieści lokalizacji trasę koncertową pod szyldem "When The Rain Comes Down Tour 2018". Internal Quiet zaprezentuje krążek „When The Rain Comes Down”, a muzycy obiecują potężne i profesjonalne metalowe show. Bilety na koncerty trafią do sprzedaży 1 lipca 2018.
Dotychczasowa droga Summoning nieuchronnie prowadziła w coraz bardziej symfoniczne i atmosferyczne rejony, aż eksponowała w całej okazałości na swojej trzeciej płycie. „Dol Guldur” jest wkroczeniem w magiczny i odrealniony świat. Jest zupełnym zatraceniem. Podczas słuchania tej muzyki czas staje w miejscu, a myśli przenoszą się daleko, daleko do zielonych wzgórzy Śródziemia, gdzie piękno krajobrazów miesza się z nieustającą walką dobra ze złem. Złem, w którego sercu się znajdujemy.
14 czerwca 1994 roku staliśmy pod Stodołą w oczekiwaniu na koncert Pungent Stench i Brutal Truth. Było to duże wydarzenie, a w zestawieniu były jeszcze Hazael, Christ Agony, Vader, który ostatecznie nie zagrał i nikomu nie znany, amerykański Macabre. W pewnym momencie przechodził koło nas facet w żółtym swetrze i z fryzurą na czeskiego piłkarza. Śmialiśmy się, że on pewnie też na koncert i ubawiło nas jak rzeczywiście skręcił w stronę wejścia i wszedł do środka. Ale naprawdę zdziwiliśmy się dopiero jak zobaczyliśmy go na scenie.
Dołączenie Mausera do Vader zastopowało działalność Dies Irae, okazało się jednak, że nie na zawsze. Gdzieś tam w głowie tliły się pomysły i po trzech latach zaowocowały nagraniem płyty „Immolated”. Był to już wtedy jednak zupełnie inny zespół, z zupełnie innym składem. I to jakim. Na perkusji kolega z Vader Docent, na drugiej gitarze Hiro ze Sceptic, a na basie i wokalu Novy z Devilyn. Kolektyw iście gwiazdorski na naszej scenie death metalowej.
Niezbadane są ścieżki brazylijskiego Mystifier, co wnioskuję po ich trzeciej płycie „The World Is So Good That Who Made It Desn’t Live Here”. Już sam długi tytuł przywołuje wyższą filozofię, a zespół zaskakuje również w kilku innych kwestiach. Wiele metalu w życiu się osłuchałem, ale to, muszę przyznać, jest wyjątkowe.
Już w najbliższy czwartek, 17 maja, w warszawskiej Hydrozagadce odbędzie się święto doomowego ciężaru i stonerowego riffu. Mistrzami ceremonii będą: powolnie dryfujący przez bezmiar kosmosu Spaceslug, post-metalowcy z Telepathy, kalifornijskie trio z innej planety – Toke oraz doomowi nomadzi z Year Of The Cobra. Bilety na to wydarzenie dostępne są przez GoOut.pl w cenie 50 zł oraz będę do kupienia na bramce w dniu koncertu w cenie 60 zł.
„We are just a moment in time”. Delikatne pianino podkreśla subtelność tego stwierdzenia. Jakie to ulotne, wypowiedziane niemal szeptem. W tym zdaniu zawarta jest prawda o świecie, kwintesencja istnienia. „A blink of an eye, a dream for the blind…” Pierwszy “Shroud Of False” jest bezkresem spokoju, nieskończonością wszechświata, a trwa ledwo ponad półtorej minuty. W tym czasie zastyga w wieczności i zawiesza się w świadomości. Ale cały „Aleternative 4” wcale nie jest taki. Ma do zaoferowania znacznie, znacznie więcej.
Knock Out Productions prezentuje koncert Dir En Grey w Warszawie. Formacja w trakcie trwania jesiennej trasy "Tour18 – Wearing Human Skin" odwiedzi: Rosję, Finlandię, Francję, Anglię, Niemcy oraz Polskę. Japońska grupa wystąpi 12 października w warszawskim klubie Progresja. Pochodzący z Osaki zespół istnieje od 1997 roku. W Polsce grał nie raz, zarówno na wielkiej scenie katowickiego Spodka, jak i w klubach. Zespół tworzą Kyo (wokal), Kaoru (gitara), Die (gitara), Toshiya (gitara basowa) i Shinya (perkusja).
Aż trzech wydawców współodpowiedzialnych jest za drugie EP Hell’s Coronation „Unholy Blades Of The Devil”. Płytę opublikowali Under The Sign Of Garazel Productions do spółki z Black Death Production, a kaseta wyszła za sprawą Godz Of War Productions. Materiał można też znaleźć w wersji digitalnej czego oczywiście nie polecam, zwłaszcza, że mamy do czynienia z bardzo podziemnym black doom metalem i słuchanie go z komputera po prostu nie przystoi.
„Enslaved + Condemned” to płyta, na której Love Like Blood się unowocześnił. Z jednej strony nabrał popowej kreacji, z drugiej nieco metalowej ciężkości, wciąż jednak pozostając w stu procentach w gotyckim klimacie. W piosenkach poczuć można trochę gitarowego ciężaru. Riffy są wręcz doomowe, podkreślone nieśpiesznym rytmem perkusji. Love Like Blood gra muzykę wolną i to nadaje jej tego grobowego charakteru. Nie brakuje i rockowej mocy, choć to tylko do średnich temp i ciężkości.
Swoistą mieszankę doom, gothic i black metalu zaprezentował Dismal Euphony na swojej drugiej płycie „Autumn Leaves – The Rebellion Of Tides”. Zupełnie nieprzewidywalna podróż poprzez zmieniające się muzyczne przestrzenie, rozciąga się falująco i bezkreśnie płynie unosząc się to lekko i kojąco, to znów wirując w ostrzejszych porywach i podmuchach.
W dniach 6-7 lipca 2018 roku odbędzie się w Goniądzu festiwal Rock na Bagnie. Od października do kwietnia przeprowadzono przesłuchania, których celem było wyłonienie zespołów, które otwierać będą pierwszy i drugi dzień ósmej już edycji festiwalu. Koncerty zorganizowano w Białymstoku w „Hary Pubie” i w Warszawie w „Znośnej lekkości bytu” w ramach Grunt to bunt Fest. Do udziału, na podstawie nadesłanych nagrań, zakwalifikowano trzydzieści dziewięć zespołów.
Susperia powstała w 2000 roku, choć wcześniej działali już pod nazwą Seven Sins. Jej założycielami byli muzycy związani między innymi z Old Man’s Child i Dimmu Borgir, ale koncepcja tego zespołu miała być nieco inna. I rzeczywiście debiutancki album „Predominance” pokazał nowatorskie podejście do black metalu, który jest tu pozycją wyjściową do zapędów w inne style.
Zebrawszy remisy z lat 1981-1990, Robert Smith zdał sobie sprawę, że ma za dużo materiału na jedną płytę CD, a za mało na dwie. Zdecydował się więc umieścić na krążku wyłącznie nowe miksy. "Chciałem trzypłytowego wydawnictwa, ale mieliśmy za mało "historycznego" materiału" - wyjaśniał. "Przez chwilę myślałem o płycie z dodatkami, gdzie znalazłyby się piosenki The Cure przygotowane raczej przez wybranych przez nas artystów, niż przez remikserów.