Po opublikowaniu świetnie przyjętego zarówno przez fanów jak i krytyków debiutanckiego krążka "Songs of Love and Death" w 2017 roku, dowodzony przez lidera Behemoth, Adama Nergala Darskiego, Me And That Man wraca w nowej postaci - a co najważniejsze - z nową muzyką. W kwietniu zespół rusza w polską trasę koncertową "New Tour, New Songs, Same Shit 2020". Nergalowi i jego ekipie podczas trasy będą towarzyszyć Frank The Baptist, Mùlk oraz gość specjalny - Jørgen Munkeby z norweskiej formacji Shining.
Przez pierwsze lata istnienia Thy Serpent był solowym projektem Sami Tenetza. Wprawdzie próbował nawiązać współpracę z innymi muzykami, ale były to kontakty tak zmienne i ulotne, że postanowił tworzyć muzykę samodzielnie. Tak nagrał dwa dema, a że okazały się one na tyle dobre, że zdołał zyskać renomę i zainteresowała się nim Spinefarm Records, to udało mu się skompletować skład, aby nagrać album, samemu pozostając przy grze na gitarze. Płyta „Forest Of Witchery” ukazała się w 1996 roku nakładem tej właśnie wytwórni, zaś o polskiego słuchacza zadbał Morbid Noizz Productions, wydając materiał na kasecie.
„Epitome Of Illusions” jest trzecią płytą Limbonic Art, ale nie zawiera nowego materiału, tylko utwory z trzech demówek, które ukazywały się w latach 1995-96. W okładce zespół wyjaśnia, że powodem tego jest mały nakład, jaki miały te wydawnictwa oraz bardzo słaba ich jakość. Wszystko zostało więc nagrane na nowo, przearanżowane i wzbogacone, podejrzewam, że głównie pod względem klawiszy. No i oczywiście perkusja, która na demówkach była jeszcze prawdziwa, została zastąpiona komputerem, ale to już jest standard, który temu zespołowi należy po prostu wybaczyć.
My Dying Bride wrócił do korzeni na „The Light At The End Of The World”, lecz biorąc pod uwagę zmienność jaka towarzyszyła kolejnym albumom, można się było po nich spodziewać wszystkiego. Tymczasem na „The Dreadful Hours” postanowiono dalej kroczyć kamienistą ścieżką ciężkiego doom metalu, doprawionego odpowiednią klimatycznością, łagodnością i smutnym pięknem, czyli wszystkim tym z czego znany jest ten zespół.
Podczas trasy promującej album „Satura” Lacrimosa występowała wraz z fińskim zespołem Two Witches. Na klawiszach grała tam Anne Nurmi, której Tilo Wolff zaproponował współpracę, co zaowocowało jej pojawieniem się na następnej płycie „Inferno”. Od tej pory stali się znanym duetem i razem stanowili o obliczu grupy Lacrimosa. Nie znaczy to oczywiście, że płytę nagrali sami. W przedsięwzięciu wziął udział zespół instrumentalistów, a także cała orkiestra.
Pięć lat Perła był gitarzystą Acid Drinkers i w tym czasie nagrał z zespołem trzy albumy. Spełniał swoją niełatwą rolę bezpośredniego następcy Litzy do roku 2003, kiedy to jego miejsce zajął Lipa znany ze swojego Lipali i przede wszystkim z nieistniejącego wówczas od paru lat Illusion. Można powiedzieć, że był to taki hit transferowy i choć nie potrwał długo to właśnie z nim w składzie Acidzi nagrali swoją jedenastą płytę „Rock Is Not Enough..”
Under The Sign Of Garazel Productions wraz z Only Death Is Real Productions prezentują split „Under The White Flame”. W tym nieświętym przedsięwzięciu udział wzięły cztery black metalowe hordy, które zgodnie i w porozumieniu postanowiły zjednoczyć siły, aby uderzyć swoimi piekielnymi mocami i zasiać dzieło zniszczenia wśród tych, którzy odważą się stawić im czoła. Szanowni Państwo oto przed Wami Dagorath, Occultum, Mordhell i Czort.
CrommCruaich : Dagorath mogłoby mieć wyraźniej nagrane wokale
Po wydaniu świetnie odebranego, promowanego teledyskiem singla “The Ritual” oraz udanych występach na festiwalach Wacken i Pol’n’Rock, krakowski Vane zapowiada swoje kolejne wydawnictwo: “Row, Ye Scallywags!”. Singiel zadebiutuje już 26 listopada w formie cyfrowej, a towarzyszyć mu będzie dedykowane lyrics video.
Ved Buens Ende…. To zespół, który powstał ze związku muzyków udzielających się już w Ulver i Dødheimsgard. Wydali jedno demo, a następnie płytę „Written In Waters”, która okazała się legendarna i stała się podwaliną dla awangardowego black metalu. Jest jedną z pierwszych w swojej dziedzinie, więc jest odkrywcza, odważna i sięgająca bardzo dalekich horyzontów.
Muzycy, którzy wsparli Vincenta Crowleya w nagrywaniu „Rites Of The Black Mass”, nie zagrzali na długo miejsca w Acheron i do drugiej płyty „Lex Talionis” trzeba było szukać nowego składu. Znaleźli się w nim Mike Browning, który akurat zakończył współpracę z Nocturnus i Vincent Breeding jako drugi gitarzysta. Ważną postacią jest jednak również Peter Gilmore jako odpowiedzialny za intra, które, podobnie jak na debiucie, pojawiają się przed każdym numerem.
Death metalowy Heretics powstał w niemieckim Paderborn w 2009 roku, zanim jego, uczęszczający do jednej szkoły, członkowie zdążyli zaopatrzyć się w instrumenty muzyczne. Biorąc to pod uwagę, aż ciężko uwierzyć, że taka inicjatywa się utrzymała przez dekadę i to w trzech piątych w tym samym składzie. Tymczasem idea przetrwała i kiełkowała powoli w postaci dwóch EPek i jednego splitu, aż po dziesięciu latach udało się nagrać i samodzielnie wydać płytę „Via Appia”.
Bezpośrednią przyczyną powstania King Diamond był rozpad Mercyful Fate. To wtedy King wraz z Michaelem Dennerem i Timi Hansenem założył nowy twór i nazwał go swoim pseudonimem. Zaczęło się od głośnego singla „No Presents For Christmas”, gdzie na stronie B pojawił się już jeden z numerów z nadchodzącej płyty, „Charon”. Pełny album pojawił się w 1986 roku, czyli raptem dwa lata po „Don’t Break The Oath”. „Fatal Portrait”, bo tak brzmi jego tytuł, rozpoczął drugą legendarną drogę króla metalu, z początku zastępczą, a potem równoległą do odrodzonego Mercyful Fate.
Vox Interium to death metalowy zespół z Gliwic, założony w 1997 roku. W początkowym okresie działalności wydali cztery taśmy demo, na których prezentowali po kilka kawałków w języku polskim. Debiutancki album „Zymosis Of Souls” udało się wydać w 2001 roku, najpierw również własnymi nakładami, ale w roku następnym zajęła się nim, dowodzona przez Mittloffa z Hate, Apocalypse Productions. Wcale mnie to zresztą nie dziwi, bo Vox Interium prezentuje na nim kawał bardzo solidnego grania.
War to zespół powołany do życia przez Petera Tätgtrena i Mikaela Hedlunda z Hypocrisy oraz Ita i Alla z Ophtalamii i oczywiście, nie istniejącego już wówczas, Abruptum. Skład uzupełniał Blackmoon, czyli ówczesny gitarzysta Dark Funeral. Za cel mieli zagrać ekstremalny w formie i treści black metal co wyrazili na, wydanej w 1997 roku EPce „Total War”. Materiał ten ukazał się również w splicie z Usurper na kasecie wydanej przez Mystic Production i choć ta wersja jest właśnie w moim posiadaniu, to ze względu, że jest odrębną całością podchodzę do niego oddzielnie.
Niezbadane są ścieżki odkrywcy starych demówek. Na przykład w mojej okładce do pierwszego dema Waterfall „Signum Temporis” ukryła się druga ich kaseta „Vita Vigilia Est…”. Przez lata w ogóle tego nie zauważyłem i fakt ten wyszedł na jaw dopiero teraz, gdy zabrałem się za opisywanie tego wydawnictwa. Jak to się stało i skąd ja to w ogóle mam? Tego nie mam pojęcia. Tak więc piszę o oryginalnej kasecie bez okładki, a oryginalna okładka pozostaje bez swojej kasety.
Witchmaster powstał w 1996 roku w Zielonej Górze, a jego założycielami byli Geryon i Reyash. Skład szybko uzupełnił perkusista Vitold. W pierwszym okresie działalności wydali dwie kasety demo i szlifowali swoje kawałki, gdyż te powtarzają się na obu demówkach i pierwszej płycie, choć na każdym z tych wydawnictw jest ich coraz więcej. Wydaniem albumu, który otrzymał wdzięczny tytuł "Violence & Blasphemy" zajął się Pagan Records od razu na kompakcie, winylu i kasecie, a stało się to w lutym 2000 roku.
The Exploited jest zaliczany do tzw. drugiej fali brytyjskiego punka. Od samego początku dowodzony przez wokalistę Wattiego Buchana. Do fascynacji twórczością The Exploited przyznawali się muzycy takich zespołów jak: Nirvana i Massive Attack. Ich koncertowy album "On Stage" był pierwszą zagraniczną płytą z punk rockową muzyką, która została wydana oficjalnie w Polsce. Ich debiutancki, dziś kultowy już album "Punks Not Dead" okazał się numerem jeden na angielskiej liście niezależnych w 1981 roku i w ciągu kilku tygodni sprzedał się w ilości 150 tysięcy egzemplarzy.
Na swoich pierwszych dwóch płytach Witchery ustanowił własną stylistykę i otoczkę dla swojego blackowego thrashu. Nie inaczej jest na „Symphony For The Devil”. Znów znajdujemy się więc na cmentarzu, gdzie przy pochmurnej pogodzie jesteśmy świadkami mrocznych rytuałów, a wszystko to w rytmie chwytliwych i żywiołowych piosenek.