Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów

...czym tak naprawde jest miłość.... Strona: 75

Wysłany: 2008-12-23 10:34

[quote:e4f7c33a11="KostucH"]
Nie mam prawa twierdzić bym zdołał Mistrza mego przegonić. Myślę, iż obecnie nikt do tego zdolny skoro on już nie żyw. Dla mnie osobiście jako autora Twoje zdanie jak najbardziej ma znaczenia motywujące i dziękuję Ci serdecznie za uznanie :)[/quote:e4f7c33a11]

Zapewne nie. Pozostali tylko żywi, próbujący ujrzeć piękno, które Poeta stara się uchwycić.

[quote:e4f7c33a11="KostucH"]
Starać się zawsze warto, nawet gdy beznadzieja dominuje, bierze w górę. "Ale nich żywi nie tracą nadziei...".
Nie sposób jednak wierzyć gdy serce z wszelkich emocji wypłukane.
Gdy zoobojętnienia niemoc steruje rozumem.
Więc czytam, słucham, analizuję i nic nie czuję -
za wyjątkiem współczucia czy litości, której nigdy nikomu nie żałuję.[/quote:e4f7c33a11]

Nie ma sytuacji beznadziejnych, jest tylko człowiek tracący nadzieję. :)

Kiedy czytałam Twój wiersz "Wyznanie" ujrzałam wiele uczuć. Mimo parokrotnego czytania nie zmieniłam odczucia. Czytając go, widziałam nie tylko parę "kropel" uczuć, ale całą ich rzekę...
Część tego, co odczułam nie jestem nawet w stanie ubrać odpowiednio w słowa. Możliwe, że masz rację, iż nie dojrzy się prawdziwych uczuć Poety, czytając jego dzieło. Jednak myślę, że Twe serce nie jest wypłukane z emocji, wręcz przeciwnie.
No to takie moje spostrzeżenie.:wink:



[quote:e4f7c33a11="KostucH"]
Świat stałby się nie tyle nudny, szary, pozbawiony blasku czy zainteresowania ile komplenie pusty i bez wyrazu. Zgadywanie "Co poeta miał na myśli" to strata czasu. Jego myśli to uczucia, a tych nigdy nie sposób odgadnąć.[/quote:e4f7c33a11]

Poeta zwykle zawiera w wierszu przesłanie, czasem ledwo dostrzegalne, ale coś jest. Bardziej chodziło mi o dostrzeżenie piękna, kluczu do niego.:)

[quote:e4f7c33a11="KostucH"]
Raz jeszcze dziękuję Cie Droga Arie, gotów jestm pomyśleć, że mnie faworyzujesz :wink:
Kwintsencją piękna słów jest nie ich brzmienie lecz widok, kształ, który opisują.[/quote:e4f7c33a11]

Słowa przestają być tylko słowami ,jeśli pobudzają wyobraźnię, obrazy. Powinni wzbudzać uczucia, myśli.
Wtedy posiadają wartość.
Raczej to ja dziękuję Ci, za możliwość przeczytania naprawdę pięknego dzieła. :)
Obyś tylko nie zatracił się w codzienności i dalej poszukiwał piękna, a na świecie nie braknie tego "promyka słońca", które oświetla piękno.
:wink:


"Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny stara się przystosować świat do siebie. Stąd wszelki postęp pochodzi od nierozsądnych. " G.B. Shaw


Wysłany: 2008-12-23 18:47

[quote:102cb1deea="KostucH"]A co by Panie powiedziały gdybyście usłyszały takie: WYZNANIE od jakiegoś podchodzącego was samca :?: :wink:[/quote:102cb1deea]

Powiedziałabym, że zalatuje mi Baudelairem; cóż, kiedyś, czyli jakieś 7-8 lat temu do mnie docierał, a teraz ni chu chu. Jest po prostu przyciężki.

Słowem: pozostałabym obojętna.

[quote:102cb1deea="KostucH"]Nie żebym wyłącznie wiersze czy czułe wzniosłe słówka smarował bo - i tu pora postawić kolejny pytanie - czy w obecnych czasach jest jeszcze miejsce na wzniosłe wyzmakowane zdania i finezyjne metafory dla opisania pewnych rzeczy, zamierzeń, sytuacji? (w kontekście miłości oczywiście). Nie chodzi tu zaraz o posługiwanie się poezją, cytowaniem jakiś złotych wersów czy myśli. Chodzi o tzw - retorykę - czyli sztukę pięknej mowy[/quote:102cb1deea]

Bardzo dobre pytanie. Ten dar jest o tyle rzadki, co niebezpieczny i wymaga nie lada inteligencji. W końcu cóż komu po pięknych słowach, gdy nie wie, jak ich użyć.
Słowa to potężna i niebezpieczna broń - zwłaszcza obecnie, w dobie tekstów typu "cze lala" czy "ale dupa" tudzież głodnych kawałków znalezionych gdzieś w Sieci i rozsyłanych do 50 panienek, które się nawiną.

Dlatego posiadacze tego daru budzą mój podziw, ale i również głęboki niepokój.
Niepokój dlatego, że za pięknymi słowami mogą się kryć znowuż nie tak piękne zamiary. Owszem, należy trzymać gardę i stosować się do zasady ograniczonego zaufania, ale czasami nie jest łatwo.


I prefer to remain silent


Wysłany: 2008-12-23 20:00

ano właśnie

"Językiem sie zabijają,
Mocne miasta przewracają;
Walki i bitwy z języka,
On czyni z pana nędznika;

I cokolwiek ludziom szkodzi
Wszystko z języka pochodzi(...)"


"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"


Wysłany: 2009-01-28 12:42

Pozwolę sobie dodać w tym temacie odrobinę finezji żeby nadać mu nieco inny wymiar. W końcu miłość to nie tylko ludzie ale także i sztuka. Bardzo ciekawe są interpretacje różnych artystów odnośnie miłości w pieśniach, obrazach, wierszach i innych rodzajach sztuki. Jakie znacie, które się wam najbardziej podobają i wg was najlepiej ją opisują?
Jakiś czas temu sam skusiłem się na jej interpretację [color=darkred:de9f630c83]KLIK[/color:de9f630c83] :wink:


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2009-07-08 06:44

Po co precyzować pojęcie, które i tak każdy z nas interpretuje po swojemu :?:
Przecież istnieje kilka rodzajów miłości - nie można przyrównać miłości do rodziców do miłości do dziecka, jedna i druga jest tak samo ważna i to wcale nie oznacza że kocha się mniej lub bardziej.
jak ktoś chce faktycznie wiedzieć co to jest miłość proszę oto encyklopedyczna definicja:
Miłość jedno z podstawowych i najważniejszych uczuć ludzkich; skierowane do drugiej osoby lub do idei, instytucji itp.; jego zasadą jest pragnienie dobra obiektu miłości, a zarazem chęć zjednoczenia się z nim; często wiedzie do poświęceń lub rezygnacji z przywilejów, celów, wartości uznawanych za niższe od tych, które ucieleśnia kochana osoba czy przedmiot, a nawet z własnej odrębności itd.
Czy komuś odpowiada taka definicja miłości, bo ja osobiście nie sądzę żeby było to wystarczające wytłumaczenie...


Żyj i pozwól żyć innym; tak jak ty nie lubisz kiedy ktoś narusza twą przestrzeń życiową tak ty nie ładuj się na siłę w życie innych!!!


Wysłany: 2009-07-10 09:15

ravenheart99 (Anciliae)
ravenheart99
Posty: 1382
Kotlina Kłodzka/Wrocław

Zależy o jakiej miłości mówić, miłości dziecka do rodziców (i na odwrót) czy miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną (bądź też inaczej, jak kto woli). Otóż według mnie i moich doświadczeń to pierwsze jest jak najbardziej możliwe, a drugi przykład to tylko hormony...


Muminki Cię widzą, Muminki Cię śledzą, Muminki Cię dorwą, zabiją i zjedzą


Wysłany: 2009-07-19 20:58

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

I znów zaprzątamy sobie głowę tematem, w którym każdy mógłby zostać ekspertem będąc jednakowoż dalekim od prawdy.
Miłość ewoluuje i przystosowuje się do zastanych realiów. Bywa, że przybiera oblicze wymogu koniecznego do spełnienia, obowiązku ( obrazowana małżeństwem, niekoniecznie szczęśliwym) . A dziś - w XXI wieku, wieku rzekomej tolerancji i rzekomego równouprawnienia, wieku singli z wyboru - jak określilibyście kształt miłości? Jest ona kaprysem, wyborem, a może przymusem? Czy w dzisiejszych czasach, czasach, gdzie nie ma miejsca na wysublimowaną miłość romantyczną, bo zamiast tego panuje indywidualizm industrialnej i często nieco bezuczuciowej pogoni za sukcesem miłość jest dobrem luksusowym, towarem deficytowym, czy ogólnodostępnym? Czy waszym zdaniem powodowana jest rzeczywiście pragnieniem szczęścia drugiej osoby, czy raczej wrodzonym egocentryzmem? Nie tyle potrzebą kochania, co pragnieniem bycia kochanym? Szczerym oddaniem, czy raczej uczciwą wymianą ?


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-20 06:50

Zauważmy, że (przynajmniej w olbrzymiej większości) generalnie nie jest dla nas problemem, gdy akurat nikogo nie kochamy, za to robimy tragedię, gdy ktoś nie odwzajemnia naszej miłości. Stąd też wydaje mi się, że bycie kochanym jest dla nas ważniejsze, niż kochanie samemu. Miłość staje się więc czymś czysto egocentrycznym. Tylko czy to jeszcze można nazwać miłością i czym w ogóle jest miłość? Wydaje mi się, że niestety dla większości istotę miłości można by przeformułować następująco - "kocham Cię, czyli pragnę, aby moje postępowanie Cię uszczęśliwiało, bo to sprawia mi największą radość". Oświecony egoizm.


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2009-07-20 08:45

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Właśnie wydaje mi się, że to, co dziś określamy mianem miłości stało się dość egocentryczne. Pragnie się kochać i realizować swoją miłość, przy czym liczy się przede wszystkim wzajemność. A kochanie kogoś nie jest umotywowane pragnieniem jego szczęścia, tylko próbą zaspokojenia własnego impulsu, spełnienia potrzeby. Miłością byłoby danie drugiej osobie wyboru: nie naciskanie, by druga osoba zaangażowała się na tyle, że chciałaby stworzyć związek, lecz rozważyła, czy szczęście może dać jej ten adorator. Jeśli nie - niech nadal pozostanie wolna, skoro chodzi tylko i wyłącznie o szczęście tej drugiej. Adorator jednak raczej z góry zakłada, że to on będzie spełnieniem dla swej wybranki/a i nie bierze pod uwagę możliwości odrzucenia.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-20 12:30

No nie wiem Wampgirl :?: czy adorator/a z góry zakłada że ,to on będzie spełnieniem dla swej wybranki/a i nie bierze pod uwagę możliwości odrzucenia.Być może niektórzy tak właśnie myślą,jednak uważam że mimo wszystko wjększość bierze odrzucenie pod uwagę w tym ja.Bo nie ma nic pewnego tym bardziej w miłości (związku).

[img:eb966aa4e2]http://www.clanofxymox.com/images/xydial.gif[/img:eb966aa4e2]


Kochaj bliskich twemu sercu,tak szybko odchodzą...


Wysłany: 2009-07-20 17:40

Nie chodzi o to, że adorator(ka) nie bierze pod uwagę możliwości odrzucenia - chodzi o to, że go nie chce. Pragnie, by to właśnie on(a) był największym szczęściem swojego obiektu pożądania. Natomiast jeśli zostanie odrzucony lub jeśli największym szczęściem swojego obiektu jest ktoś inny, to czuje ból, rozpacz, zazdrość, złość itp.


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2009-07-22 09:43

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Każdy chciałby, aby czyjś świat zaczynał się i kończył właśnie na nim. Być kimś niezastąpionym. Chociaż jeśli ktoś niezastąpiony odejdzie - jego miejsce zająć może "gorszy substytut". Kolejnych partnerów nie da się porównać.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-22 14:21

Nie jestem przekonany... Z dwóch powodów:

a) nie ma ludzi niezastąpionych. Co najwyżej są niezastąpione pozycje, jak "pierwsza miłość" - tego rzeczywiście nie da się powtórzyć - ale poza takimi wypadkami wszystko da się zastąpić.

b)wątpię, by ktoś przeżył "idealny związek", który rzeczywiście byłby niezastąpiony (zresztą gdyby był idealny, to w ogóle nie powinien się skończyć). Natomiast jeśli ktoś porównuje swoje związki do jakiegoś uprzywilejowanego poprzedniego i za każdym razem stwierdza, że "wtedy było lepiej", to nie znaczy, że tamta osoba była niezastąpiona. Świadczy to raczej o tym, że pamięć już nie ta i idealizujemy poprzedniego partnera. Widzimy osobę nie taką, jaką była, ale taką, jaką chcielibyśmy, żeby była.


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2009-07-22 15:17

[quote:479342d442="Arantasar"]Nie jestem przekonany... Z dwóch powodów:

a) nie ma ludzi niezastąpionych. Co najwyżej są niezastąpione pozycje, jak "pierwsza miłość" - tego rzeczywiście nie da się powtórzyć - ale poza takimi wypadkami wszystko da się zastąpić.

b)wątpię, by ktoś przeżył "idealny związek", który rzeczywiście byłby niezastąpiony (zresztą gdyby był idealny, to w ogóle nie powinien się skończyć). Natomiast jeśli ktoś porównuje swoje związki do jakiegoś uprzywilejowanego poprzedniego i za każdym razem stwierdza, że "wtedy było lepiej", to nie znaczy, że tamta osoba była niezastąpiona. Świadczy to raczej o tym, że pamięć już nie ta i idealizujemy poprzedniego partnera. Widzimy osobę nie taką, jaką była, ale taką, jaką chcielibyśmy, żeby była.[/quote:479342d442]

Jak miło napisane :) Idealnie wręcz i (co najstraszniejsze) zgodne z prawdą. Kto przeżył 2, 3 związki z tym/tą jedynym/jedyną może to potwierdzić. Po rozstaniu zawsze widzi się wady w drugim człowieku, ale jak przychodzi nowy związek to zauważamy zalety.
Hm - miłość to zuważanie wad i akceptacja ich, bo jak ktoś powiedział: Nie kocha się "za" lecz "pomimo, że".


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Wysłany: 2009-07-23 08:34

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Nie chodzi tyle o idealizowanie partnera ( ja jakoś zawsze na początku widzę ich wstrętne wady i skrzywienia :P), ale o coś niepowtarzalnego, co każdy z partnerów w sobie miał. A związek może się rozpaść nawet, gdyby istniał twór - człowiek idealny, bo drugi pewnie by taki nie był i nie potrafiłby sprostać/dotrzymać kroku temu pierwszemu. Za duża presja. Niektórzy nie lubią, jeśli partner jest kryształowy i w jakiś sposób "lepszy od nich" np. bardziej obyty, inteligentniejszy.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-23 09:43

Każdy człowiek jest niepowtarzalny, inny, to nie tyczy się tylko partnerów :)

Myślę, że czym innym jest związek idealny, idealny partner i idealny człowiek :) Z tym ostatnim prawdopodobnie nie dałoby się wytrzymać, a i on nie potrzebowałby związku do szczęścia :) Idealny związek nie mógłby się rozpaść już z definicji :) Natomiast z idealnym partnerem nie może być mowy o miłości. Dlaczego? A dlatego, że musiałby to być człowiek jakiego my sobie wymarzyliśmy, we wszystkim taki, jak chcemy, a więc pozbawiony wolności. Nie ma zaś miłości bez wolności.

Jeśli ktoś nie lubi, jeśli partner jest w czymś lepszy od niego, to tylko potwierdza to tezę, że człowiek także w związkach kieruje się egoizmem.


On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...


Wysłany: 2009-07-23 11:06

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Człowiek prawdopodobnie we wszystkim podświadomie kieruje się egoizmem i dobrem własnym, co zostało wbudowane w jego psychikę przed wiekami Zawsze dąży by przetrwać, by być kochanym, szanowanym, bo to daje mu szczęście, lepsze samopoczucie, wyższe poczucie własnej wartości, satysfakcję etc.


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-24 15:56

Miłość... Ciepła szarlotka :?: :lol:


"God made me a cannibal to fix problems like you."


Wysłany: 2009-07-24 16:14

Wampgirl (Anciliae)
Wampgirl
Posty: 2003
Kraina Dreszczowców :Kraków

Jakby miłość była taka dobra jak szarlotka, to bym jej na gwałt szukała, a nie twierdziła, że oferowane mi do tej pory uczucia przez osobników płci męskiej są przy tej szarlotce jakimś nieudanym plackiem ziemniaczanym!


"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi


Wysłany: 2009-07-24 16:19

8O
Szarlotke na gwałt?
Rozumiem chłopa jakiego jurnego, ale szarlotke? :lol:


Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.


Login

Password


Załóż konto / Odzyskaj hasło