Wysłany: 2008-11-06 11:00
Zauwazam tu taki tok myslenia, ze jak juz sie dostrzeze wady partnera to sa dwie drogi: albo sie z nimi pogodzic, albo, jezeli nie chce sie z nimi godzic, to zastanowic sie nad sensem bytnosci tego zwiazku.
Jak dla mnie milosc nie polega tylko na bezkrytycznym przyjeciu calosci zachowan drugiej osoby i godzeniu sie z takim stanem rzeczy, ale przede wszystkim na ograniczaniu zachowan, ktre moga ranic kogos, na kim mi zalezy. I na odwrot: na mowieniu, co mi sie z drugiej strony nie podoba. Wszystko oczywiscie w pewnych granicach, bo zmienic kogos sie nie da. Chyba ze na inny model.
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-11-06 11:06
nie mówiłam o wadach "raniących", tylko o drobiazgach, rzeczach mniejszego kalibru, których nietolerowanie i ciągłe próby zmian u partnera prowadzą do ustawicznych kłótni i rozpadu związku.
Rozmawiać trzeba o wszystkich.
"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"
Wysłany: 2008-11-06 11:16
Takie pierdoly sa najgorsze i prowadza do klotni o nic, ktore najbardziej rania, zwlaszcza gdy sie sobie uswiadomi, ze nie wiadomo w zasadzie, o co sie drze koty, przy okazji padla kupa niepotrzebnych slow i ze wlasciwie to mozna bylo ten czas spozytkowac w jakis ambitniejszy sposob :roll: Jakiez to prymitywne, gdy duperele decyduja o nie/isnieniu zwiazku.
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-11-06 11:34
bo kłónie o nic nagle stają się kłótniami o wszystko
"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"
Wysłany: 2008-11-06 13:56
[quote:38bfa741e5="GoopiaPeezda666"]
Ech to nie duperele o tym decydują ale umiejętność radzenia sobie z nimi mianowicie rozwiązywanie problemów zanim z dupereli eskalują do kłótni, podczas której często wraca się do przeszłości wyciągając stare śmieci i rozdrapując rany :?[/quote:38bfa741e5]
Ino racja.
"Nagość, phoszę państwa, jest demagogiczna, jest wphost socjalistyczna, bo i cóż by było, gdyby gmin odkhył, że nasza dupa taka sama?!"
Wysłany: 2008-11-07 09:36
[quote:52dba38bc4="mara"][quote:52dba38bc4="GoopiaPeezda666"]
Ech to nie duperele o tym decydują ale umiejętność radzenia sobie z nimi mianowicie rozwiązywanie problemów zanim z dupereli eskalują do kłótni, podczas której często wraca się do przeszłości wyciągając stare śmieci i rozdrapując rany :?[/quote:52dba38bc4]
Ino racja.[/quote:52dba38bc4]
Nie zapominajmy jednak, że nawet kłótnie bywają potrzebne, bo służą rozładowaniu (oczywiście te w granicach rozsądku). Nie jest źle jeśli wywleczemy coś z przeszłości i powiemy, że to czy tamto nas zabolało, bo wtedy jest szansa, że ta druga osoba przedstawi to w innym świetle i cała sprawa nabierze innego wymiaru. Ja z moim facetem przez pierwsze 0,5 roku w ogóle ani razu się nie pokłóciliśmy, mysleliśmy już, że jesteśmy jacyś nienormalni, więc próbowaliśmy na siłę i wyszła kupa smiechu, niemniej jednak po pierwszej kłótni nam ulżyło. Przypominam też, że dojrzali ludzie pomimo swoich racji potrafią dojść do kompromisu, bo miłość jest także sztuką kompromisu. Jest jeszcze jedna ważna rzecz, a mianowicie godzenie się, a to już jest bardzo miłe :D :D :D
Zgłębiać siebie tak, żeby nie zapominać przy tym o innych, ale też, żeby dzięki temu móc zgłębiać ich...
Wysłany: 2008-11-08 10:05
Gorzej jest, jeśli partner jest uparciuchem i nie potrafi przyznać się do własnego błędu uznając jedynie swoje argumenty, a inne uważając np. za nierealne, bądź nielogiczne. Partnerowi trzeba już na początku pokazać, że nie ma na nas monopolu.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-11-14 09:37
[quote:e315a56f2c="Kirke_Femme_Fatale"]Ten watek nigdy sie nie skonczy :D
Ale moze pobijecie rekord ginessskaaa jako najdluzszy watek? Albo cos :]
Juz 121 strona, a przypuszczalnie mozna stwierdzic ze 50% to to samo co drugie 50% :D[/quote:e315a56f2c]
Rzeczywiście jest w tym coś :lol:
Zgłębiać siebie tak, żeby nie zapominać przy tym o innych, ale też, żeby dzięki temu móc zgłębiać ich...
Wysłany: 2008-11-14 12:14
eh nie chce mi się czytać tych 121 stron..
tak więc być może się powtórzę.. tzn kogoś.
[color=darkred:d9863385a8]Nie -czym- ale -kim- jest miłośc ...
To każda osoba za ktorą oddalibyśmy życie bez wachania... [/color:d9863385a8]
Aliquando praeterea rideo, jocoro, ludo, homo sum.
Wysłany: 2008-11-26 14:39
Piękny cytat: "[i:5a47fab027]W miłości irytujące jest to, że jest ona zbrodnią, wymagającą wspólnika.[/i:5a47fab027]"
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-11-26 19:10
Nicolas de Chamfort raczył kiedyś napisać że miłość to "zetknięcie dwóch naskórków" - bardzo sensualne podejście :wink:
"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"
Wysłany: 2008-11-26 19:11
[quote:3d83baf3d1="KostucH"]Piękny cytat: "[i:3d83baf3d1]W miłości irytujące jest to, że jest ona zbrodnią, wymagającą wspólnika.[/i:3d83baf3d1]"[/quote:3d83baf3d1]
Nie mogę się nie zgodzić... Cytat naprawdę trafny.
Dlatego ten wątek nigdy się nie skończy, bo dla każdego inaczej miłość wygląda, różne ma oblicza. Jak nie sposób wejść dwa razy do tej samej rzeki, tak nie sposób poczuć dwukrotnie takiej samej miłości.
Przynosi nowości, rozmywa stare wspomnienia i doświadczenia. Niby się zna, ale za każdym razem poznaje od nowa... Chyba, że się znajdzie tą jedną jedyną i wtedy cała reszta rozmywa się w jej "sile".
"Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny stara się przystosować świat do siebie. Stąd wszelki postęp pochodzi od nierozsądnych. " G.B. Shaw
Wysłany: 2008-11-26 19:19
ten temat się nie skończy, bo zawsze się coś dopisze, ot co :wink:
"wybrednie w różach wymarzając kolor czarny"
Wysłany: 2008-11-26 19:28
[quote:911785ecf3="Erzsebeth"]ten temat się nie skończy, bo zawsze się coś dopisze, ot co :wink:[/quote:911785ecf3]
Temat ciekawy, więc i każdy coś dorzucić może :)
Różne to spojrzenia mamy... a i chęć pisania.
"Człowiek rozsądny przystosowuje się do świata, nierozsądny stara się przystosować świat do siebie. Stąd wszelki postęp pochodzi od nierozsądnych. " G.B. Shaw
Wysłany: 2008-11-28 15:46
Miłość jest bardzo złożonym zjawiskiem i każdy przypadek jest inny.
Klarowniejsze oblicze ma miłość toksyczna, ale tego w ogóle nie powinno się miłością nazywać.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi
Wysłany: 2008-11-28 19:22
[quote:7d6a62fde4="mara"]Takie pierdoly sa najgorsze i prowadza do klotni o nic, ktore najbardziej rania, zwlaszcza gdy sie sobie uswiadomi, ze nie wiadomo w zasadzie, o co sie drze koty, przy okazji padla kupa niepotrzebnych slow i ze wlasciwie to mozna bylo ten czas spozytkowac w jakis ambitniejszy sposob :roll: Jakiez to prymitywne, gdy duperele decyduja o nie/isnieniu zwiazku.[/quote:7d6a62fde4]
święta racja... i ile w nas głupoty, gdy masa dupereli przesłoni nam to, co jest najważniejsze... i z wielkiej miłości pozostaje pierdolnik w mieszkaniu i w sercu - jakież to prozaiczne.
...I forgot to remember to forget... /johnny cash
Wysłany: 2008-11-29 13:49
[quote:bffac1bcfe="Zagubiona"]Miłość... to siła, to ból, miłość to wszystko co jest wokół nas.[/quote:bffac1bcfe]
"Miłość bardzo przypomina torturę albo zabieg chirurgiczny.(...) Ona albo on będzie wykonawcą, czy katem; drugie pacjentem, albo ofiarą."
"God made me a cannibal to fix problems like you."
Wysłany: 2008-11-29 17:12
Sądzę raczej, że miłość nigdy nie może boleć :) Jedyne, co boli, to przywiązanie, uzależnienie i niespełniona chęć posiadania czyichś uczuć :) Miłość nie wymaga niczego od kochanej osoby - nie ma więc nawet powodów do bólu i nieszczęścia :) Czy wobec tego wszyscy wielcy cierpiętnicy i samobójcy "z miłości" kochali? Jeśli tak, to raczej siebie :)
On and on we keep growing inside, hopefully for a long, long time...
Wysłany: 2008-11-29 18:18
[quote:84e49b04d1="Arantasar"]Sądzę raczej, że miłość nigdy nie może boleć :) Jedyne, co boli, to przywiązanie, uzależnienie i niespełniona chęć posiadania czyichś uczuć :) Miłość nie wymaga niczego od kochanej osoby - nie ma więc nawet powodów do bólu i nieszczęścia :) Czy wobec tego wszyscy wielcy cierpiętnicy i samobójcy "z miłości" kochali? Jeśli tak, to raczej siebie :)[/quote:84e49b04d1]
i tu sie nie zgodze...bo zakładasz ze milosc jest z gory uczuciem 2ch osob...a niestetyc zesto sie zdarza tak, iz jest nieodwzajemniota...a czyz ona tez nie jest miloscia? "przywiązanie, uzależnienie i niespełniona chęć posiadania czyichś uczuć" tak...niemniej jednak to jest definicja milosci...bo podstaw te slowa do odwzajemnionego uczucia i beda tym samym...kochasz kogos jednostronnie to wg Ciebie milosc do samego siebie?
zreszta
rozpisali sie tu ludzie na 669 stron...a czy milosc ma tak naprawde definicje? czy jest pojmowalna? kazdy postrzega ja inaczej i kazdy inaczej ja rozumie i chce uswiadczac...jest pare punktow wspolnych dla pewnych ludzi ale dla innych beda inne
CARPE NOCTEM***do everything what you want...but please, don't look into my eyes...*** fata viam invenient***"Od muzyki piekniejsza jest tylko cisza"***"a pitiful person, allowing her soul to be manipulated with an illusion called love"
Wysłany: 2008-11-29 23:11
Poza tym życie nie jest usłane różami, a kiedy partnerowi jest przykro - często smucimy się razem z nim. Ponadto nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. Często partnerów łączy odległość co wiąże się z odczuwaniem braku drugiej osoby co do przyjemnych nie należy.
"I lived the life of a drifter waiting for the day/ When I'd take your hand and sing you songs/ And may be you would say/ Come lay with me and love me/ And I would surely stay." "A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebi

