Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Valium Era - Mutation

Valium Era to jeden z tych projektów, który pomimo lat już paru aktywnej działalności na scenie dark electro-industrial-rave, wciąż nie doczekał się troskliwej opieki żadnego z około stylistycznych labeli. Zresztą te parę krążków (w tym dwa długograje), którymi zdążył uraczyć nas niejaki Phil, wcale na to nie zasługują. Wszystko zaczęło się wspaniale od wyprzedanej w niecały rok płytki "Valiun Era", płytki nieco prymitywnej, ale za to chwytliwej i dość energicznej. Później było już tylko gorzej. Tak jak po samym wydawnictwie tak i po jakimkolwiek talencie grupy słuch zaginął i o ile Valium Era przygotowuje się do jej reedycji, o tyle z tym drugim wciąż może być problem. Dowodzi tego tak samo ostatnia EP-ka "Ich mach den Krach!" jak i o rok młodszy "Mutation" będący równocześnie drugim i ostatnim jak na razie wydawnictwem pełnometrażowym, któremu poświęcony jest ten artykuł.



Prawdę mówiąc początki mojej znajomości z twórczością V.E. Wspominam dość miło, a to za sprawą kawałka "Fcuk me", który jak na rave'owe standardy prezentował się całkiem świetnie. Jak niebawem miało się jednak okazać, to jedna z zaledwie czterech propozycji godnych polecenia z 12-częściowego "Mutation". Przy czym nie chodzi o ślepą miłość do industrial-rave'u z pod znaku X-rx, to raczej kwestia iskry, którą choć te parę razy udało się wykrzesać Philowi. To równocześnie momenty epatujące tą samą energią, którą dało się słyszeć na pierwszym wydawnictwie projektu. Niestety jednak stosunek 4/12 to jak dla mnie wciąż za mało.

Oczywiście nie sposób negować różnorodności tego albumu. Po za rave'oawymi kawałkami w sposób niezbyt uporządkowany ogarnia on jeszcze takie rejony jak dark electro, EBM siarczysty industrial, a nawet znienawidzony przeze mnie w wykonaniu podobnych projektów rythmic-noise. Zgadza się – nie wiem, gdzie leży wina, ale spora grupa projektów uśmiechających się na co dzień w stronę rave'owych prędkości ma poważny problem z konstrukcją bardziej zbitych stelaży na patentach industrialnych szumów. I tak o ile z bólem swego czasu przełknąłem nieudolne zapędy Ext!ze w stronę Xotox'owego "Industrial Madness" przy okazji niejakiego "Sex propaganda" (album Fall0ut Nation), tak tego co kapitan V.E. Wyczynia w "Sexual Death" i "Adaptive Radiation"po prostu znieść nie mogłem, zwłaszcza że pierwszy z wymienionych tracków nawet po liftingu autorstwa kolejno projektów Tanaros i E.I.D przy okazji EP-ki "Chromosom" wciąż był nie do przyjęcia. Odcinając się od hałaśliwej rytmiki całej reszcie płyty po za paroma wyjątkami należy z całą odpowiedzialnością zarzucić jednostajność w skali poszczególnych utworów co na dłuższą metę czyni ów multi-stylistyczny album zwyczajnie nudnym.

Wyjątki, wyjątki... owszem są i to cieszy że jakaś cząstka po całej "imprezie"w pamięci zostanie. Marny liczebnie zastęp takich kawałków jak wspomniany "Fuck Me" czy kolejne "Human Evolution", "DNA Codec" i wreszcie "Machtnarr" z całą pewnością podnoszą w pewien sposób wartość tej płyty, w przemyśle muzycznym nie ma jednak miejsca na cuda, pozostaje zaś chłodna matematyka, która ukazuje "Mutation" jako całokształt pracy w niezbyt jaskrawych barwach. Pozostaje zapomnieć, poczekać i dać szansę następnemu wydawnictwu, wszak dobre były złego początki.

Tracklista:

1. Mutation (intro)

2. Wavelength: 666nm

3. Machtnarr

4. Serious Bitch

5. Sexual Death

6. Adaptive Radiation

7. Lautes Rauschen

8.Fcuk Me

9. Human Evolution

10. Yohimbin (2009)

11. DNA Codec

12 It will End


Wydawca: Valium Era (2009)

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły