Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Felietony :

Co nowego?

Sierpień - niby ostatni miesiąc "normalnych" wakacji, a więc i najwięcej koncertów i festiwali. Miłośnicy rzeźnickich klimatów mogli zagościć choćby w Czechach na czternastej edycji Brutal Assault, zaś miłośnicy futurystycznych parapetów mogli jechać do Niemiec na M'era Lunę oglądać grubych Niemców i Niemki o szerokich szczękach.
Tymczasem wydawnictw muzycznych jak na lekarstwo, a jeśli są to przeważnie marne, lub superszlagierowe przeboje dyskotekowe. Nie ma co więcej pisać, bo ja też mam wakacje i zwyczajnie mi się nie chce, bo i tak tego nikt nie przeczyta, a jeśli nawet to i tak będzie miał to w głębokim poszanowaniu. Ewidentnie wakacje nie sprzyjają wenie twórczej, jak i kreatywnemu odbiorowi i konstruktywnej krytyce. Nasza Trójca zastanawia się więc czy sierpniowa edycja Sądu Ostatecznego nie będzie ostatnią w związku z niesatysfakcjonującym odzewem ze strony użytkowników portalu. Drodzy Użytkownicy - zachęcamy więc do aktywniejszego wyrażania opinii, bo to też jest robione dla Was. A tymczasem przejrzyjcie po krótce sierpniowe wypociny.

METAL:

Be'lakor - Stone's Reach (Prime Cuts Music)
Be’lakor to kolejna formacja, która od jakiegoś czasu usiłuje zawojować świat epickim, melodyjnym death metalem. Niestety, jeśli dalej będzie nagrywać takie płyty jak "Stone's Reach" to daleko nie zajdą. Zapewne miał to być dość ambitny album, ale te mocno przydługie utwory zwyczajnie męczą, a wylewająca się z dźwięków słodycz jest wręcz odpychająca.
Ocena: 3/10 (Harlequin)

Behemoth - Evangelion (Nuclear Blast)
Od jakiegoś czasu lider Behemoth coraz bardziej lansuje się w mediach zamiast myśleć nad kierunkiem rozwoju swojego zespołu. Efekt jest taki, że "Evangelion" poza solidnym poziomem kompozycyjnym i wykonawczym nie wnosi absolutnie nic do wizerunku grupy i do gatunku. Materiał jest wtórny, a chyba nie tego oczekiwaliśmy od zespołu, który kilka lat temu wyznaczał nowe standardy grania black metalu.
Ocena: 7/10 (Harlequin)

Bright Ophidia - Set Your Madness Free (Revolution Records)
Pięć lat milczenia i oto jest - trzeci album Bright Ophidia. Czy "Set Your Madness Free" sprostał oczekiwaniom? I tak i nie. Powstał szalenie rozbudowany i mocno progresywny album, w którym można odnaleźć wpływy takich zespołów jak Dominium (w końcu trzon BO tworzą muzycy Dominium), Meshuggah, Biomechanical, Pantery, Nocturnus, Faith No More, Cynic i Bóg wie jeszcze czego. I wszystko byłoby ślicznie gdyby to trzymało się kupy, a tymczasem "Set Your Madness Free" przypomina luźny zlepek pomysłów, które nijak do siebie pasują, przez co słucha się tego trochę beznamiętnie.
Ocena: 6/10 (Harlequin)

Devourment - Unleash The Carnivore (Brutal Bands)
Po czterech latach milczenia amerykański brutal death metalowy Devourment powraca z nowym krążkiem zatytułowanym "Unleash The Carnivore". Grupa ewidentnie powróciła do grania z czasów "Molesting The Decapitated" czyli sprowadziła swój brutalny death metal do prostych, chwytliwych riffów, monstrualnego ciężaru i natłoku dźwięków od których mózg się lasuje. Grupa jednak tu i ówdzie próbuje co nieco udziwniać z rytmem co jednak nie zawsze wychodzi jej na dobre. Miłośnicy gatunku nie powinni być rozczarowani, ale jest to płyta skierowana raczej tylko do tej wąskiej grupy słuchaczy.
Ocena: 5/10 (Harlequin)

Echoes Of Yul - Echoes Of Yul (We Are All Pacinos Records)
Nigdy nie rozumiałem muzyki drone/ambient, a takową uprawia debiutujący Echoes Of Yul. Niestety, nasz rodzimy zespół zafundował rodakom 76 minut szorstkich, dziwacznych dźwięków, które co najwyżej mogą trafić w gusta miłośników gatunku, bo muzyki mi to nie przypomina.
Ocena: 2/10 (Harlequin)

Municipal Waste - Massive Aggressive (Earache)
Kto się spodziewał zmian w twórczości Municipal Waste musi mieć bujną wyobraźnię. Czwarty album tej grupy w dalszym ciągu kultywuje tradycję nowojorskiej sceny metalowej. Choć grupa pochodzi z Virginii, to łatwo odnieść wrażenie, że główną inspiracją dla tej formacji są takie zespoły jak thrashmetalowy Anthrax czy hardcorowe Cro-Mags lub Agnostic Front. 13 krótkich kawałków na pewno uszczęśliwi miłośników thrash metalu mocno podbarwianego punk rockiem, ale fani ambitniejszego grania nie mają tu czego szukać.
Ocena: 6/10 (Harlequin)

No Consequence - In The Shadow Of Gods (Basick Records)
"In The Shadow Of Gods" to debiutancki album grającego progresywny/techniczny metalcore No Consequence. Choć daleko jest mi do zachwycania się umiejętnościami muzyków No Consequence, to trzeba im oddać, że dość skutecznie wymykają się metalcore'owej szufladce. Szkoda tylko, że zapomnieli, że muzyka powinna być dynamiczna i pełna werwy, a tego niestety tutaj nie ma. Wyszło takie All Shall Perish dla ubogich.
Ocena: 4/10 (Harlequin)

Putrid Pile - House Of Dementia (Severed Records)
Putrid Pile czyli innymi słowy Shaun LaCanne właśnie dostarczył nam trzecią porcję rzeźnickich rytmów w stylu Cannibal Corpse. Multiinstrumentalista przemyca tu szereg najbardziej klasycznych schematów, które ukształtowały brutalny death metal i robi to przyzwoicie - ciężkie, ale selektywne gitar, głęboki growling, sporo skocznych motywów, dużo blasów i sporo zmian tempa. "House Of Dementia" nie daje specjalnych powodów do narzekań, choć oferuje za mało, aby się zachwycać.
Ocena: 5/10 (Harlequin)

The Isosceles Project - Oblivion’s Candle (EP) (płyta wydana przez zespół)
"Oblivion's Candle" to zaledwie debiutancka EPka post-metalowego The Isosceles Project, a już zdążyła namieszać w metalowym  światku. W przeciwieństwie do konkurencji (Pelican, Minsk, Isis), muzycy The Isosceles oferują całkiem dynamiczne granie niejednokrotnie zbliżone do bardziej sludge'owych klimatów Kylesy czy nawet do bardziej technicznego grania w stylu The Mars Volta i Mastodon. Choć słuchając "Oblivion's Candle" ciarek nie miałem, to formacja zapowiada się obiecująco.
Ocena: 7/10 (Harlequin)

Vader - Necropolis (Nuclear Blast)
Wszyscy wiemy, że Vader od lat gra jedno i to samo, tylko, że raz lepiej, a raz gorzej. Ostatnio za sprawą "Impressions In Blood" olsztynianie zaliczyli zwyżkę formy. Skład się jednak posypał i "Necropolis" to w zasadzie dzieło dwóch panów - Piotr Wiwczarek i perkusista Paweł Jaroszewicz. W efekcie powstał album, na którym jest mniej Vadera w Vaderze - klasyczne, często thrashujące formy zastąpiły graną od lat łupankę z jazgotliwymi gitarami. "Necropolis" choć zbyt zachowawczy, to ma spore szanse zyskać uznanie wśród tych, którzy dotychczasowej twórczości nie lubili.
Ocena: 5/10 (Harlequin)

Wolven Ancestry - Silence Of The Boreal (Archaic North Entertainment)
Kanadyjski black zrobiony na skandynawski styl. Drugi album Wolven Ancestry brzmi w dużej mierze jak nieco bardziej agresywna i intensywna wersja Catamenii. Pośród potężnego brzmienia rozbrzmiewa całkiem spora dawka zgrabnych melodii, które gdzieś przenikają w tle, ale które już gdzieś się słyszało. Solidne, ale wtórne granie.
Ocena: 5/10 (Harlequin)

ROCK:

Beardfish – Destined Solitaire (InsideOut)
Beardfish juz niejednokrotnie udowadniał, że gra szalenie eklektyczną muzykę. Nie inaczej jest w przypadku "Destined Solitaire" - crimsonowa nonszalancja, floydowki spokój, zappowski surrealizm, old-schoolowe melodie i wzorowe wykonanie niewątpliwie dostarczają mocnych wrażeń. Szkoda tylko, że zabrakło tu głębi i emocji, bo płytkę odbiera się co najwyżej  jako świetnie wykalkulowany twór stworzony przez wyśmienitych instrumentalistów.
Ocena: 7/10 (Harlequin)

MiRthkon - Vehicle (Altrock)
Pochodzący z Oakland miRthkon nie tak dawno zadebiutował krążkiem "Vehicle", który obala mi, że nurt RIO/avant jest tylko dla ludzi o bardzo otwartych umysłach. miRthkon oferuje zadziwiająco przyswajalny, w zdecydowanej części instrumentalny album, w którym aż roi się od najprostszych jazzowych i swingowych form. Nie zabrakło tu jednak bardziej klasyczny rockowych form jak i zappowskiej abstrakcji. Ogromny eklektyzm, ale i pewna zachowawczość w formie sprawia, że "Vehicle" jest wartościowym, ambitnym albumem, który może zostać pozytywnie odebrany przez szarego słuchacza.
Ocena: 7/10 (Harlequin)

Phideaux - Number Seven (Bloodfish Music)
Po raz kolejny multiinstrumentalista Xavier Phideaux zaprosił szereg gości, aby stworzyć kolejne progresywne, konceptualne dzieło. Muzyk w swojej twórczości próbuje łączyć wpływy Jethro Tull, Pink Floyd czy nawet The Beatles, kreując dźwięki pełne zwiewnych i delikatnych melodii, które są niczym miód na uszy słuchacza. Choć "Number Seven" jest w moim odczuciu najlepszym albumem w dorobku tego artysty, to w dalszym ciągu brakuje mi w tych utworach ognia i jakiejś własnej tożsamości, która pozwoliłaby jaśniej rozbłysnąć na progrockowym niebie. Phideaux jest niestety zbyt zachowawcze i zbyt oszczędne w formie, aby móc póki co być uwielbianym przez większe rzesze miłośników ambitnego grania.
Ocena: 6/10 (Harlequin)

Upsilon Acrux - Radian Futura (Cuneiform)
Jedni z największych rzemieślników RIO/avatowego grania atakują po raz szósty. Ku zaskoczeniu wielu może się okazać, że "Radian Futura" jest najświeżej brzmiącym, a zarazem zagranym z największym luzem albumem w dorobku grupy. Genialny poziom instrumentalny, bajeczna finezja z jaką muzycy przechodzą pomiędzy kolejnymi motywami sprawia, że nawet mocno free-jazzowy charakter tych utworów nie przeszkadza w odbiorze tych kompozycji. Warto poznać, ale zbyt często do tej płyty nie będzie się wracało.
Ocena: 7/10 (Harlequin)

ELECTRO:

Disharmony - Evolution (Tympanik Audio)
Na nowej płycie słowackiego projektu królują zimne, spokojne bity. Od razu ma się wrażenie, że to one są najważniejsze na płycie. Czasem pojawiający się wokal jest jedynie dla nich dodatkiem, a i tak jest on w maksymalny sposób obrobiony elektronicznie, tak aby pasował do muzyki. Efekt co prawda ciekawy, ale nużący ze względu na tempo.
Ocena: 5/10 (Nenar)

Frozen Plasma - Tanz Die Revolution (International Version) (Infacted Recordings)
Najlepiej sprzedane EP w historii zespołu powraca w wersji wielojęzycznej. Zabieg wydawał się ciekawy z początku, jednak wsparcie ze strony kolegów po fachu w językach hiszpańskim i włoskim radzi sobie o wiele gorzej niż oryginał tak jak Felix Marc w wersji angielskiej. Dodatkowo singiel został wzbogacony o 4 remiksy, które wnoszą do krążka ciekawsze elementy niż eksperymenty językowe. Mimo to jednak całość brzmi jak odgrzany kotlet, który ma się dobrze sprzedać.
Ocena: 3/10 (Nenar)

Nachtmahr - Alle Lust Will Ewigkeit (Trisol Music)
Niełatwo jest utrzymać tytuł dyktatora electro, szczególnie jeśli jest to tytuł samozwańczy. Nachmahr na "Alle Lust Will Ewigkeit" zdaje się go utrzymywać ostatkiem sił. Płyta jest dobra, znajdują się na niej kawałki wciąż zachowujące imperialistyczny klimat do jakiego przyzwyczaił nas Thomas jednak momentami niebezpiecznie zbliża się do granicy zwykłego techno, od którego zespół dzieli tylko wokal. Słabsza od poprzedniczki, jednak jest ratowana przez parę wybitnie dobrych utworów.
Ocena: 6/10 (Nenar)

Rotersand - War On Error (EP) (Trisol Music)
Zawiedziona wcześniej przesłuchanymi wydawnictwami z sierpnia w końcu trafiłam na Rotersand, który sprawił iż łaskawiej spojrzałam na ten miesiąc. Już pierwsze sekundy pierwszego kawałka „War On Error (Declaration)” powiedziały mi, że mam do czynienia z EP, który przykuje moją uwagę na dłużej, w czym utwierdził mnie cały krążek, aż po zamykający wszystko utwór „War On Error (Reprised)” utrzymany w instrumentalnym klimacie. Płyta bardzo zróżnicowana, obok mocnych, chaotycznych kawałków znajdują się wolniejsze, w których główną uwagę słuchacza zwraca tekst, nie muzyka.
Ocena: 7/10 (Nenar)

JAZZ/FOLK:

Bell Orchestre - As Seen Through Windows (Arts + Crafts Records)
Drugi album kanadyjskiego Bell Orchestre to podróż przez pejzaże codzienności wyrażone tylko za pośrednictwem instrumentów. Dużo tutaj jazzujących i swingujących partii, które doskonale ilustrują tematykę zawartą w tytułach poszczególnych kompozycji. Nie wiedzieć jednak czemu ta muzyka jest bardzo ulotna, powierzchowna i pozbawiona głębszych emocji. "As Seen Through Windows" to album bardzo poprawny, momentami naprawdę przyjemny i intrygujący, do którego jednak nie czuje się chęci ponownego powrotu.
Ocena: 6/10 (Harlequin)

ALBUM MIESIĄCA:












Altar Of Plagues – White Tomb (Profound Lore)
Debiutujący na scenie muzycznej irlandzki Altar Of Plagues nie pozostawia złudzeń, że ma aspirację do miana jednego z najambitniejszych zespołów metalowej sceny. "White Tomb" konceptualny album poruszający temat piękna i zniszczenia matki natury przez jednostkę ludzką. Doskonale wyważone połączenie klimatycznego black metalu w stylu Wolves In The Throne Room i slugdowej szorstkości w stylu Isis dało w efekcie głęboki, pełen refleksji muzyczny pejzaż, którego naprawdę ciężko się oprzeć.
Ocena: 8/10 (Harlequin)

Podsumowanie sierpnia zredagowali: Harlequin, Nenar
Komentarze
Harlequin : Moje typy to "Demigod" i "Thelema 6"
Ignor : Demigod i Satanica koniecznie :P
elkurczako : No i proszę. Jednak trochę podyskutowaliście.:) Chciałbym się wypow...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły