Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Opowiadania :

Księżyc w Koziorożcu

Najgorsze sny śnią się w dzień... dwie pary rozbieganych źrenic natrafiły na siebie w natłoku mało istotnych szczegółów zastygły nieruchomo drgania ust uformowały wstydliwy uśmiech niezbyt foremna ale kobieca rączka zawisła w powietrzu wszystko powoli gęstniało przygniatał do podłogi ciężar materii tej samej inaczej znajomy głos choć zwyczajny brzmiał niezwykle słowa tak płynnie rodziły czyny trwało to chwilę jak pół wieczności.

Naznaczone są miejsca bynajmniej nie oderwane  od rzeczywistości każdy może wejść więc jak najszybciej ludzie są i zawsze będą ulice puste nocą miasto umiera rano powoli udaje się na tamten świat w tych ślepych zaułkach nocowaliśmy bezsennie chełpiąc się niewidzialnością mur jest najpotężniejszą skarbnicą tajemnic nie do wydobycia czas rozpłynąć się we mgle poczuć jak coraz mniej jest się już tylko sobą zamkniętym w pudełku po czekoladkach przez ironię nazywanym pokojem łóżko z baldachimem zimne twarde zbyt oczywiste nie daje zasnąć a jeśli nie daje spać spokojnie umrzemy jak te domy gdy wypełnią nas obrazy niezatapialne   a ludzie zawsze będą.

Musiałam jeszcze więcej przeżyć by pójść dalej na razie martwy punkt wyznaczał wąskie pole działania na bazie tego co dawała wyobraźnia i tego co oferowało doświadczenie to było bardzo niewiele ale wystarczyło aby przepaść.

Donnez – moi UN PEU DU TEMPS !
... UN PEU DU TEMPS !
... UN PEU DU TEMPS !

Wróć by zastać wszystko nie po kolei namalowane inną ręką wróć by poukładać jak się nie da nawyknąć porządek wyznacza chaos potwierdzeń snów z których rekwizytów do dziś nie potrafisz nazwać dostępnymi nam słowami urządzeń nie służących do zapominania stworzonych by pomóc trwać ułamkom ułamków sekund.

Najgorsze sny śnią się w dzień.

Film za filmem oglądasz znane twarze skrojone na miarę obszyte równo graficznie dość nadpobudliwe każdy kadr płacze przez wykrzywiony histerycznie grymas nazywany uśmiechem lecz nie wymaga maski udaje się odejść pozostawiając sceny w ich dawnym porządku i wiedząc że kiedyś trzeba będzie zawrócić młodość jest wysoce obrzydliwa gdy kwitnie poza tym jest po prostu obrzydliwa
zestarzeć się z pompą wjechać sportowym wozem w kłęby białego pierza przynajmniej bez żalu
Donnez – moi UN PEU DE L’OBLIVION ...

Zużyła cały arsenał gościnnych występów przed lustrzanym audytorium stanął tuż obok rzeczywisty poznawalny zmysłowo posiadający też pierwiastek duchowy ale nie dzisiaj rączki pretensjonalnych dostały się między tryby widok co najmniej nieprzyjemny

Maszyny bywają tak pełne zrozumienia.

Teraz już nic nie rozszerzało się do granic absurdu tak  że przysłaniało bezmiar przestrzeni wolnej od koszmaru zawartej w niezachwianej ciągłości przemijalnych ciał uwikłanych w przeżutą zdarzeniowość wypchaną kontekstami które bliżej analizując nie posiadały z nią żadnego związku nie były różniczkowalne w wytyczonych punktach to co stwarzał z ich szczątek człowiek nie nadawało się nawet do onirycznego fabrykowania iluzji a stanowiło prawdę potrzebującą idoli chłeptały ją miliony ufając podszeptom marionetek skutych łańcuchami obowiązku wobec banału krzywych w sposób dewiacyjny
bądźmy perfidni a zobaczymy jak daleko to zaprowadzi czy nieznane może być za rogiem pobliskiej kamienicy dotrzeć się to prostsze niż drut to poezja trzymająca się ziemi i tak nachalnie patrząca nam w oczy tylko moment dzieli od wieczności.

BYĆ
zatrzymaj
księżyc



/20.Sept.2000/

Komentarze
CarolineOfHell : właśnie chyba nie ma az tak dużo, raczej dużo kropek pojedynczych,...
CarolineOfHell : właśnie grzebię w archiwum, owszem, czasem jest akcja, tylko akcja je...
CarolineOfHell : Heh, ochota by była, ale nie potrafię przeskoczyć tej poprzeczki, jaką s...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły