Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Fragment


Dym, wszędzie trujący dym. Skażone, chore powietrze, umierający w drgawkach na drogach, w domach, na polach. Gęsty smog. 
Odnalazł ją tam, ale trzymał się z daleka. Obserwował z wysoka, sam niewidoczny.
Klęcząc trzymała głowę Kaliny na kolanach, w wspomnieniach znów ujrzała ja taką jak dawniej - zwiewną w tańcu, egzotycznie piękną i skorą do śmiechu jak i rozrób.
Pamiętała wspólne noce na bezdrożach, gdy wtulone w siebie z zimna zasypiały głodne i zmęczone podrożą. Wieczory, gdy umykały pogodni straży zamożnych kupców. Jej przyjaciółka nie miała litości dla bogactwa tych ludzi, a jeszcze mniej dla ich imienia. Nazywała ich
leniwymi durniami, starymi świniami, wieprzami, które dla zysku sprzedadzą własną dupę.
Była tancerką. Zwinną niczym akrobatka, pyskatą i roześmianą złodziejką. Tańczyła z ogniem, i była szybsza niż płomień.
Nie znała tylko jednego, jedynego tańca. Znała go młoda czarownica, płacząca nad jej oszpeconym ciałem. Nad zniszczonym pięknem, nad zniekształconą bólem i cierpieniem twarzą, bezzębną i bezwłosą skurczoną czaszką... Płakała z bezsilnego gniewu.

Uśmiechnął się. Łaknął jej gniewu. Znał ją, latami śledził jej kroki. Triumfował  widząc jej taniec, jedyny jaki ona zna, a jaki poznać nie było dane Kalinie.
Ta czarownica wiele razy odtańczyła ów taniec. Zakrwawiona, opętana rządzą odwetu, na dogorywających i zmarłych, wykrzykując imiona mszczonych. Dawno nie widział takiego potencjału i ognia. Podsycał go, a ona podsycała jego władzę. Nieświadomie.

Uśmiechnął się szerzej. Poza granice twarzy, poza zasięg wschodzącego krwawo słońca.
Zatańcz straszna pani! - śmiał się ukryty w pierwszych płomieniach słońca, bezgłośny a wyczuwalny - Zatańcz taniec zemsty! na trupach wszystkich światów!

Komentarze
lord_setherial : Dobre,naprawdę dobre.
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły