Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Relacje :

European Cynic Campaign - Progresja, Warszawa (16.05.2009)

Sobotni wieczór 16 maja zapowiadał się niezwykle koncertowo, bowiem na scenie warszawskiej Progresji miało pojawić się w sumie aż pięć zespołów, w tym trzy zagraniczne - m.in. szwedzki Pain oraz norweska Sirenia. Wydawało się, że występ w środku weekendu zachęci fanów muzyki metalowej do licznego stawienia się w budynku na Kaliskiego, jednak klub w kulminacyjnym momencie wypełniony był połowicznie. Niską frekwencję z pewnością tłumaczy fakt, iż bilety na koncert do tanich nie należały - w majowej przedsprzedaży ich cena osiągała 110 zł.
Ale zacznijmy od początku... Jako pierwszy - "testowy" support zaprezentował się krakowski Diokhan, posiadający na swoim koncie jedynie debiutanckie demo i niezbyt wiele doświadczeń scenicznych. Uwypukliło się to dobitnie w trakcie występu - mimo całkiem dobrych, rockowych kompozycji, zespół nie grzeszył żywiołowością i obyciem na scenie, zatem można powiedzieć - jeszcze wiele pracy przed nim. Publiczność snuła się lekko znudzona o kątach klubu a jednocześnie wyczekująca większych tuzów tego wieczoru, spijając raz po raz żółty trunek z bąbelkami i pianką.

Kolejny na liście, ukraiński Gloom Of Doom, przyjechał do Warszawy z Ukrainy. Można powiedzieć, że objawił się jako niemal przeciwieństwo Diokhan - Ukraińcy zagrali energetyczny death metal, nawet jeśli kompozycyjnie nie był on najwyższych lotów. Jak to wielu uczestników skomentowało występ Gloom Of Doom po fakcie - "ujdzie w tłoku".

A tłok na scenie i pod nią wzrósł wraz z pojawieniem się pionierów naszego rodzimego "atmosphericznego doom metalu" - Cemetery Of Scream. Od razu rzucił się w oczy profesjonalizm zespołu w graniu na żywo i dobry kontakt z publicznością, która to coraz gęściej skłębiała się wokół sceny. Wśród utworów nie mogło oczywiście zabraknąć numerów z promowanej ostatnio najnowszej płyty krakowian - "Frozen Images", choć zaprezentowano także starszy materiał w postaci "Episode Man" czy "Cold Obsession In My Eyes". Największą uwagę fanów skupiał wokalista dysponujący nadzwyczaj długimi blond dreadami, ale - żeby nie było, że COS nadrabiają muzykę prezencją - wykonanie kompozycji stało naprawdę na wysokim poziomie. Jak dla mnie bomba (gdyby nie to, że występ był zbyt krótki) i z przyjemnością przejdę się na kolejny koncert tej formacji.

Oj, dużo tych supportów, za dużo - przyznam szczerze, że już występ Cemetery of Scream wystarczałby mi w zupełności przed Painem, lecz oto na scenie instalowała się już norweska Sirenia. Właściwie niecałkiem norweska, gdyż od jakiegoś czasu wokalistką grupy jest Aylin pochodząca z hiszpańskiej Grenady. Zespół wystąpił niestety bez udziału klawiszowca, za to zamiast tego w tle puszczano nagrane wcześniej sample, czyli półplayback pełną gębą, przez co koncerty wydał się bardzo mało przekonujący i nawet zgrabnie prezentująca się smukła postać wokalistki nie dała rady przyćmić defektów. Zresztą barwa głosu Aylin jakoś nie wpasowała się dobrze w gotycko-metalową stylistykę Sirenii, a nawet raziła często niedociągnięciami. Mimo to usłyszeć można było m.in. singlowe "The Path To Decay" czy "Led Astray" i "Lost In Life" z ostatniej płyty, ze starszych utworów zaś "Meridian" czy "Sister Nightfall" z debiutanckiego krążka.

Sirenię pożegnano średnio gromkimi brawami, ponieważ zdecydowana większość fanów czekała już niecierpliwie na gwiazdę wieczoru - Pain. Główną postacią na scenie stał się oczywiście, demoniczny sam z siebie, Peter Tagrten. Szwedzi zaczęli mocno i tak też pociągnęli aż do samego końca: na pierwszy ogień "I'm Goin' In", następnie m.in. "Suicide Machine", "Bitch", "I Don't Care", "Just hate me" czy przebojowy "On and on". Na bis pojawiły się jeszcze dwa numery, mianowicie "Same Old Song" i "Shut Your Mouth", jednak jak się okazało - był to już ostateczny koniec, gdyż nie tak licznej publice nie udało się, w przeciwieństwie do koncertu w Krakowie kolejnego dnia, wywołać na drugi bis hiciora w postaci "Bye/Die". Setlista nie mogła więc usatysfakcjonować wszystkich.

Można być zadowolonym z koncertu, bo przecież tych pięć składów dało obfitą ucztę muzyczną, gdzie niemal każdy mógł znaleźć coś dla siebie, gdyż pojawiły się różne odmiany muzyki okołorockowo-metalowej. Jednak należałoby pomyśleć, czy warto "zamawiać" aż taką ilość supportów - osobiście uważam, że wystarczyłyby co najwyżej dwa, a tak naprawdę to tylko Cemetery Of Scream i Pain zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Ale żeby nie być malkontentem - czekam na kolejne takie wydarzenia.
http://www.darkplanet.pl/modules.php?name=usergallery&op=show_photo&id=70455
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły